Strona startowa | O mnie | Blog | Linki | Napisz do mnie
 
Archiwa
 

Archiwa

A to ja
 

Marek Szewczyk fot. Włodzimierz Sierakowski


Marek Szewczyk

„Arabskie” zaległości

Nadesłany przez Marek Szewczyk 26.11.2016, 21:08:45 (5335 odsłon)

Sprawy rodzinne (śmierć w rodzinie) oraz zbliżające się wybory w Polskim Związku Jeździeckim sprawiły, że nie miałem czasu pisać o tym, co się dzieje w hodowli koni arabskich. A jest o czym pisać. A więc czas odrobić zaległości. Po kolei.



Emanndia

Najpierw o sprzedaży rocznej klaczki Emanndia na przetargu w Michałowie. Jak podały media społecznościowe kupił ją za 11 tysięcy euro syn senatora Jana Dobrzyńskiego. Pojawiły się od razu głosy, że jest to ukryta forma rekompensaty dla senatora, który odstąpił od roszczenia w wysokości 120 tys. zł wobec stadniny w Michałowie za padłego źrebaka (co było zresztą praprzyczyną „dobrej zmiany” w stadninach arabskich). Niektórzy pisali, że owe 11 tysięcy euro to są grosze wobec świetnego pochodzenia klaczki (Kahil Al Shaqab – Emandilla), która wywodzi się z tej samej rodziny, co np. Emandoria.

 

Nawołuję do tego, aby zachować umiar i nie węszyć spisków tam, gdzie ich nie ma. Otóż Emanndia została kupiona za 48 tys. złotych (bo na przetargu w Michałowie obowiązuje polska waluta), a jej cena wyjściowa wynosiła 8 tysięcy. Tę cenę ustaliły zresztą panie zootechniczki z michałowskiej stadniny, a więc Urszula Białobok i Magdalena Helak-Kulczyńska. Klaczka może i ma cenne pochodzenie, ale z urodą to natura nie zaszalała. Przetarg był publiczny, odbyła się jawna licytacja klaczki, a konkurentem do nabycia Emanndii był hodowca z Danii. A więc wszystko było w porządku. Nic nie odbywało się pod stołem, w ukryciu, nikt nie był faworyzowany. Normalna sprzedaż z zastosowanie praw podaży i popytu.

Odejście pani Urszuli

Kolejna sprawa, to odejście z pracy w michałowskiej stadninie Urszuli Białobok. Z końcem stycznia jej umowa o pracę wygasa. Oczywiście to przykre, że osoba, która 47 lat przepracowała w stadninie i to z takimi efektami (mowa nie tylko o koniach, ale także o bydle mlecznym, który to dział nadzorowała), musi z niej odejść. Jakkolwiek pani Urszula jest już formalnie na emeryturze, ale pracowała nadal, bo to dla niej było i jest sensem życia i mogłaby pracować jeszcze kilka lat. Jednak obie strony, tzn. nowy prezes Maciej Grzechnik oraz sama Urszula Białobok, uznały, że czas się rozstać.

W sytuacji, kiedy Jerzy Białobok nie może wrócić na stanowisko szefa Michałowa, choć audyt stadniny jest jedną wielką laurką dla niego i dla jego współpracowników (w tym dla Urszuli Białobok), i stadniną zarządza ktoś inny, może to i lepiej, że Pani Urszula odchodzi.

Teraz sytuacja będzie klarowna. Czy przedsiębiorstwo zdoła utrzymać bardzo wysoki poziom, na jakim zostawił je Jerzy Białobok, czy stadnina zdoła utrzymać poziom hodowlany – to będzie już zależeć tylko od tych, którzy teraz nią zarządzają. Zarówno ewentualne sukcesy (czyli utrzymanie tego poziomu), jak i porażki będą zapisywane na koncie nowych osób. Nie będzie współodpowiedzialności pani Urszuli za sytuację, nad którą nie do końca miałaby wpływ. Za jakiś czas będziemy mogli rozliczyć Macieja Grzechnika oraz Hannę Sztukę, która nieoczekiwanie dla środowiska arabiarzy (i dla mnie) okazała się beneficjentką „dobrej zmiany”. 

Pozew

Miesiąc temu (24 X) do Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście wpłynął pozew przeciwko Krzysztofowi Jurgielowi z prywatnego oskarżenia Marka Treli. Chodzi głównie o słynne słowa, jakie minister rolnictwa wypowiedział na posiedzeniu Sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi 13 kwietnia tego roku: „Za złodziejstwo zwolniłem, nie za niefachowość.”

Jednocześnie Marek Trela skierował wniosek do marszałka sejmu, aby uchylić Krzysztofowi Jurgielowi immunitet poselski, aby mógł on stanąć przed sądem. Nie wierzę, aby marszałek Marek Kuchciński, gorliwy wykonawca linii partyjnej wytyczanej przez prezesa wszystkich prezesów, zgodził się uchylić immunitet poselski ministrowi Jurgielowi. Nie wierzę w to, aby sam pozwany zdecydował się na taki ruch. Na samo rozpoczęcie sprawy sądowej Trela kontra Jurgiel będziemy musieli zapewne poczekać jeszcze co najmniej 3 lata.

Kolejne wątki śledztw

Długo też zapewne będziemy czekać na zakończenie postępowania prokuratorskiego wszczętego przeciwko Grzegorzowi M., byłemu dyrektorowi Zespołu Nadzoru Właścicielskiego w Agencji Nieruchomości Rolnych. Bo to śledztwo to ostatnia deska ratunku dla ministra Jurgiela. Dla jego wizerunku. Dla jego wiarygodności. Dlaczego?

 

Pamiętają Państwo jak zaczęły się pojawiać kolejne dęte zarzuty wobec Marka Treli i Jerzego Białoboka w miarę upływu czasu po 14 lutym tego roku, kiedy to obaj panowie (oraz Anna Stojanowska w ANR) zostali odwołani ze stanowisk?

 

Bodaj dwa lub trzy dni po tych niesprawiedliwych decyzjach personalnych, kiedy rozpętała się medialna burza, której się Agencja i minister nie spodziewali, prezes ANR Waldemar Humięcki tłumaczył się redaktorowi Krzysztofowi Skowrońskiemu w radiowym wywiadzie w taki mniej więcej sposób: na pytanie o przyczyny odwołania panów, odpowiadał - musimy poczekać, bo trwa kontrola. Kiedy redaktor się dopytywał: jak to, to nie ma wyników tej kontroli, a już zwolniliście? A na to prezes Humięcki potrafił odpowiedzieć tylko tak: dam odpowiedź za co ich zwolniliśmy za kilka dni.

No i potem rozpoczęło się gorączkowe szukanie haków.

 

• Że za śmierć Pianissimy odpowiada Marek Trela, bo nie dopilnował tego, co powinien pilnować. No i co? Jak padły w Janowie kolejne dwie klacze, należące do Shirley Watts, w czasie, kiedy p.o. prezesa SK Janów Podlaski był Marek Skomorowski, ten argument przestał być używany. A zarazem zrobił się wielki kłopot dla „dobrej zmiany”.

 

• No to minister zasugerował, że za śmiercią tych klaczy „stały osoby trzecie”. No i co? Niedawno się dowiedzieliśmy, że eksperci wykluczyli udział osób trzecich i ewentualne celowe otrucie tych klaczy. Inna sprawa, że eksperci popełnili błąd, bo w śmierci klaczy Amra miały udział „osoby trzecie”. A mianowicie te osoby, które podjęły decyzję, aby wysokoźrebną klacz wieźć na wyźrebienie do kliniki w Warszawie, a potem zaledwie po 7 dniach od porodu, wieźć ją z powrotem do stadniny w Janowie. To przecież w bardzo dużym procencie zwiększyło prawdopodobieństwo skrętu jelit u Amry. Ich należałoby pociągnąć do odpowiedzialności za tę niezgodną ze zasadami zootechniki, weterynarii, a także unijnymi dyrektywami decyzję.

 

• „Złodziejstwo” czy ewentualna niegospodarność Jerzego Białoboka odpadła po wewnętrznym, agencyjnym audycie. Ale oczywiście wyników tego korzystnego dla stadniny w Michałowie za rządów Jerzego Białoboka audytu ANR nie podała do wiadomości publicznej. Starali się ją ukryć, ale na szczęście dotarli do niego dziennikarze, m.in., ja i je udostępniliśmy (jest załącznikiem do tekstu pt. „Nie może podważać, a podważa”). Ten audyt to – powtórzę to jeszcze raz – istna laurka dla Jerzego Białoboka.

 

• Sprawa sprzedawania większej liczby zarodków od dzierżawionych zagranicznym podmiotom klaczy niż to przewiduje polskie prawo – o tym też trzeba wspomnieć, że taki nonsensowny argument był używany. Nonsensowny, bo takiego prawa nie ma. Są tylko ustalenia ksiąg stadnych w poszczególnych krajach, ale to co obowiązuje w Polsce (dwa zarodki od klaczy w jednym roku maksymalnie) nie obowiązuje w innych. W USA w ogóle nie ma żadnej górnej granicy. A sprawy liczby zarodków od dzierżawionych klaczy z polskich stadnin regulowały umowy miedzy tymi stadninami a dzierżawcami. Umowy bardzo korzystne dla polskich stadnin.

 

• Kwestia rzekomo bardzo niekorzystnej dla stadnin (i dla skarbu państwa) umowy między stadninami a Polturfem na organizację aukcji i narodowego czempionatu. Umowy, która umożliwiała rzekomo „żerowanie Polturfu na zdrowej tkance państwowych stadnin”, na czerpaniu przez tę firmę nadmiernych zysków z rzekomo monopolistycznej umowy. No i co? Tegoroczną aukcję zorganizowała sama stadnina w Janowie przy pomocy Targów Poznańskich (które odpowiadały za techniczną stronę pokazu i aukcji) i co się okazało. Nawet z niepełnego, nierzetelnego komunikatu zamieszczonego na stronie stadniny w Janowie widać jak na dłoni, że koszty tegorocznej aukcji zorganizowanej przez SK Janów Podlaski i MTP okazały się wyższe, niż gdyby tę aukcję zorganizował Polturf. Wykazała to Barbara Mazur, szefowa Polturfu w tekście pt. „Rozliczenie Święta Konia Arabskiego”. Więc i ten argument o nieuprawnionych, nadmiernych zyskach Polturfu kosztem stadnin okazał się dęty.

 

• Jest gdzieś w szufladach prezesów ANR kolejny audyt. Audyt SK Janów Podlaski. Audyt, którego – podobnie jak z Michałowa – włodarze ANR za wszelka cenę nie chcą pokazać. Niestety, jak do tej pory nie udało mi się do niego dotrzeć. Tak na marginesie – jeśli ktoś może mi pomóc w dotarciu do tego audytu (oczywiście tajemnica dziennikarska obowiązuje, a więc moja dyskrecja jest zapewniona), to będę wdzięczny. Będzie wdzięczne całe środowisko arabiarzy. Bo nawet jeśli ten audyt nie jest taką laurką dla Marka Treli, jak ten michałowski dla Jerzego Białoka, to na pewno nie zawiera niczego poważnego. Bo gdyby tak było, to już minister Jurgiel od dawna by nim wymachiwał. Być może są tam jakieś drugorzędne zastrzeżenia, jakieś zalecenia. Ale audyt ten jest pilnie strzeżoną tajemnicą, bo gdyby ujrzał światło dzienne, to wiarygodność ministra Jurgiela sięgnęłaby dna. A pretekst do jego nieujawniania jest.

 

• Jest nim tajemnica śledztwa. Śledztwa przeciwko byłemu dyrektorowi Zespołu Nadzoru Właścicielskiego ANR, Grzegorzowi M. Zawiadomienie o rzekomym popełnieniu przez niego przestępstwa złożyło obecne kierownictwo ANR. To przestępstwo miałoby polegać na tym, że polecił zataić te fragmenty raportu pokontrolnego, które mówiły o negatywnych skutkach ekonomicznych umowy o organizację Dni Konia Arabskiego i aukcji Pride of Poland przez firmę Poltur.

Aby była jasność. Nie mam zamiaru bronić Grzegorza M. Był dyrektorem w ANR z nadania PSL, a ta partia bez żenady robiła w przeszłości to, co obecnie PiS – czyli upychała gdzie się da swoich Misiewiczów. A ci bez żenady doili państwową kasę jak się da i pilnowali tylko, aby interesy PSL i swoich miały się dobrze. Być może były dyrektor schował do szuflady jakiś raport kontrolny bądź kazał z niego coś usunąć. Być może tak było. Ale bardzo mało prawdopodobne, aby takie polecenia służbowe bądź zaniechania były przestępstwem z punktu widzenia prawa o takim ciężarze gatunkowym, aby się nadawały do skazania byłego dyrektora ANR. Za jakiś czas dowiemy się, że: 1) albo prokurator umorzy to konkretne śledztwo, bo nie dopatrzy się tam złamania prawa; 2) albo śledztwo zostanie umorzone z powodu znikomej szkodliwości czynu popełnionego przez Grzegorza M.

Ale znowu upłynie ileś miesięcy, czy może nawet lat. I oto tu głównie chodzi. Aby odwlekać wszelkimi możliwymi sposobami moment, kiedy trzeba będzie powiedzieć, że śledztwo w sprawie rzekomej niegospodarności w stadninie Janowskiej pod rządami Marka Treli nie było w stanie tej niegospodarności wykazać. Bo wtedy będziemy mogli oficjalnie powiedzieć to, co wiemy od początku, że minister Jurgiel nie miał ani jednego racjonalnego argumentu na to, aby zlecić ANR zwolnienie panów Białoboka i Treli. Że to zwolnienie było nieuzasadnione, niesprawiedliwe i szkodliwe dla hodowli koni arabskich w Polsce. Że była to prywata, zemsta dwóch nikczemnych osobników, którzy dotarli do ucha ministra.

 

• Warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz. W mechanizm obrony ministra, aby się nie okazało, że król jest nagi, został zaangażowany potężny aparat państwowy. Prokuratura, eksperci, Międzynarodowe Targi Poznańskie, spółki skarbu państwa, które dostały polecenie, aby sponsorować Dni Konia Arabskiego itp. A tak naprawdę to za tę obronę ministra Jurgiela płacimy my wszyscy. My podatnicy, płacimy za finansowe skutki uruchomienia tego wielkiego aparatu. A hodowla konia arabskich w Polsce już zapłaciła. Nieodwracalną utratą zaufania do janowskiej aukcji, gdzie w tym roku doszło do oszustw.

Marek Szewczyk

Wersja do druku Powiadom znajomego o tym artykule Utwórz .pdf
 
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 30.11.2016, 6:31  Uaktualniono: 30.11.2016, 8:47
 ...
Dla mnie to żadne zaskoczenie, że Hanna Sztuka została beneficjentką "dobrej zmiany". Zawsze potrafiła zakręcić się tam, gdzie mogła uzyskać wymierne korzyści. W tym wypadku zyska na pewno jej prywatna hodowla, ktorą przejęła po śmierci Tadeusza Rusieckiego w 2001 roku. Niestety mialem z nią kontakt jako jej pracownik i wiem jak bardzo pozbawiona jest kręgosłupa moralnego dla paru złotych.
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 28.11.2016, 15:59  Uaktualniono: 28.11.2016, 18:26
 Przypadek Pianissimy
Jedno słowo na temat okoliczności śmierci jedynej,nieodżałowanej,boskiej,wspaniałej i cudownej Pianissimy,która od ponad roku bryka na wiecznie zielonych pastwiskach.Pianissima była otoczona w Janowie wspaniałą opieką i miłością.Do szczęścia nie brakowało jej niczego. Jednak w chwili,która decydowała o jej być albo nie być, ludzie zawiedli Pianissimę.Zabrakło mądrej decyzji, by ze względu na cenny czas operować Pianissimę w szpitalu doktora Karcza w Janowie. Tylko błyskawiczna interwencja chirurgiczna mogła uratować życie tej fenomenalnej klaczy. Decyzja, by przewieźć Pianissimę do Warszawy przypieczętowała jej los. Nie dano jej szansy.Domyślam się, że odpowiedzialni za tę decyzję mają bolesną świadomość tego faktu. Minister K.Jurgiel złożył w kwietniu br. deklarację, iż resort podejmie starania by stworzyć lecznicę dla koni z prawdziwego zdarzenia wraz z zapleczem badawczym w połowie drogi między Janowem a Michałowem. Chodzi o to, by zapewnić koniom z tych stadnin m.in.odpowiednio szybką interwencję w stanach nagłych. Mam nadzieję, że działania w tej sprawie zostały podjęte. Ufam też, że Pianissima wreszcie doczeka się imiennej tabliczki na głazie znaczącym miejsce jej pochówku w janowskiej stadninie.
Co do Polturfu chcę po raz kolejny podkreślić, że umowa tej firmy ze stadninami była skrajnie niekorzystna dla stadnin. Pani B. Mazur w żadnym wypadku nie udowodniła inaczej. Jednak pan redaktor Marek Szewczyk wobec pewnych osób wykazuje nadmierną życzliwość i wyrozumiałość. Coż, ma do tego prawo.
Rok 2017 zbliża się wielkimi krokami. Jestem ciekawa, czy znany jest program obchodów 200-lecia istnienia stadniny w Janowie Podlaskim. Jubileusz ten należy uczcić z rozmachem należnym tej stadninie, jej koniom oraz jej pracownikom. Jestem przekonana, że w jubileuszowym dla SK Janów Podlaski roku, janowskie konie będą reprezentowane na wszystkich liczących się imprezach, i to z sukcesem, czego szczerze życzę janowskim koniom arabskim. Szczególnie będę trzymała kciuki za ogierka Atut, od Amra po Pogrom, by szturmem zawojował Białkę. Wierzę też że słodka Pamina, od Pianissima po Pogrom również pokaże swoją klasę.
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 28.11.2016, 22:24  Uaktualniono: 29.11.2016, 8:59
 Odp.: Przypadek Pianissimy
No cóż idąc tym tokiem myślenia to zawiedli też Amrę i Prerię (choć prokuratura nie dopatrzyłam się żadnych problemów).
A co do źrebaków po Pogromie-
jeśli brać Championat Świat za prognostyk to cudem będzie jeśli gdziekolwiek w barwach Janowa wystąpią.
Drugim cudem będzie ich odpowiednie przygotowanie aby mogły pokazać swą klasę. Taka Bambina czy inne źrebaki to w tym sezonie tak się pokazały że ho ho...
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 29.11.2016, 14:36  Uaktualniono: 29.11.2016, 16:45
 Odp.: Przypadek Pianissimy
No cóż. Ten zawód,który ludzie sprawili Pianissimie, czyli błędna decyzja na wagę życia i śmierci, nie należy do kategorii zarzutów objętych odpowiedzialnością karną. Chyba każdy to rozumie. Chodzi o odpowiedzialność moralną. Niedoświadczony prezes M.Skomorowski zrobił w przypadku Prerii to samo, co jego wielce doświadczony poprzednik i weterynarz zrobili w przypadku Pianissimy. Obydwie klacze przypłaciły te decyzje życiem. Co do Amry, to od dawna nurtuje mnie jedno pytanie. Czy ktoś próbował wytłumaczyć nieobeznanemu z końmi panu M.Skomorowskiemu, że Amra winna jednak wyźrebić się w stadninie? A może zwyciężyło myślenie typu: niech ma wpadkę? Obym się myliła. Może próbowano, a on nie posłuchał? Nie wiem.
Odnośnie reszty, to przykra jest konfrontacja z takim
nihilizmem. Wierzę w pracowników stadniny w Janowie. Nawet jeśli "źrebaki po Pogromie" nie zdobędą żadnych laurów w przyszłym roku, nie będzie to spowodowane ich złym przygotowaniem. Są cudowne, i na szczęście nie mają świadomości ludzkich swarów, złości oraz złej woli.
Jak rozumiem, wszyscy kochamy polskie konie arabskie i życzymy im jak najlepiej.
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 29.11.2016, 6:50  Uaktualniono: 29.11.2016, 9:00
 Odp.: Przypadek Pianissimy
Czy jest umowa na organizację przyszłorocznej aukcji? Dopiero po jej podpisaniu dowiemy się, czy warunki Polturfu były lepsze czy gorsze. 2016 był manifestacją siły, nie można jednak zbyt długo wciągać brzucha i prężyć mięśni.
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 30.11.2016, 6:51  Uaktualniono: 30.11.2016, 8:50
 Odp.: Przypadek Pianissimy
Ale żeby operować konia ze skrętem potrzebny jest zespół doświadczonych w temacie weterynarzy! Kto miał tą operację wykonać na miejscu? Masztalerze? Większej głupoty dawno nie czytałam.

Pozwolę sobie również na małą, prywatną wycieczkę
W kwietniu tego roku mój koń rekreacyjny (również arab) miał operację skrętu okrężnicy. Żaden z weterynarzy, który przyjechał do jego kolki (było ich 3) skrętu nie stwierdził. W rezultacie koń trafił na stół operacyjny po 23 godzinach! I tą operację przeżył. Było ciężko, bo przez zwłokę dostał przepukliny pezeponowo-jelitowej. Potrzebna była resekcja jelita cienkiego. Po operacji wystąpiła atemia jelit, refluks żołądkowy. Koszta ogromne i w zasadzie nikłe szanse, że się uda. Ale się udało. Koń wrócił do domu i zaczęliśmy żmudną rehabilitację. Kiedy pół roku później dostał kolkę nie czekaliśmy na nic tylko od razu zapakowaliśmy go do przyczepy i jechał do kliniki, i mimo na prawdę szybkiej reakcji tym razem się nie udało.
Także może sobie pan/pani gdybać, ale ja z własnych doświadczeń wiem, że dla Pianissimy zrobiono wszystko, co można było by ją uratować.
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 30.11.2016, 9:49  Uaktualniono: 30.11.2016, 15:59
 Odp.: Przypadek Pianissimy
Pomiędzy Janowem i Michałowem jest Polska B, bez dróg i mostów na Wiśle.
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 28.11.2016, 7:56  Uaktualniono: 28.11.2016, 14:59
 cd
Panie Marku szanuję Pana jako dziennikarza ale uważam, (zresztą nie tylko ja), że nie jest Pan obiektywny wobec Michałowskiej stadniny i nowego Prezesa. Jesteście Panowie znajomymi z czasów redakcji Konia Polskiego, gdzie zresztą pisywał Pan Grzechnik i nie do końca przekazywane przez Pana informacje odnośnie Michałowa są w naszym odczuciu wiarygodne.
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 28.11.2016, 3:59  Uaktualniono: 28.11.2016, 7:40
 .
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz: nawet uruchomienie tak potężnego mechanizmu obrony i ministra, i innych protegowanych prezesa, nic nie dało, a prawda wyszła na jaw. I oby tak zawsze.
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 27.11.2016, 9:30  Uaktualniono: 27.11.2016, 10:48
 Arabskie zaległości
Na koniec należałoby dodać jeszcze jeden z efektów dobrej zmiany - słabe wyniki na Pucharze Świata i Championacie Europy no pierwszą i od wielu lat nieobecność koni janowskich na Championacie Świata w Paryżu....
Odpowiedz
Dodaj komentarz
Zasady komentowania*
Zawsze akceptuj komentarz zarejestrowanego użytkownika.
Tytuł*
Nazwa*
E-mail*
Strona www*
Treść*
Kod potwierdzający*

Kliknij tutaj, aby odświeżyć obrazek, jeśli nie jest wystarczająco czytelny.


Wpisz znaki widoczne na obrazku
Kod rozróżnia małe i wielkie litery
Liczba prób, które możesz wykonać: 5