Strona startowa | O mnie | Blog | Linki | Napisz do mnie
 
Archiwa
 

Archiwa

A to ja
 

Marek Szewczyk fot. Włodzimierz Sierakowski


Marek Szewczyk

Michałowskie ubytki

Nadesłany przez Marek Szewczyk 31.12.2017, 17:20:00 (6599 odsłon)

Koniec roku to dobry moment na podsumowania. Skupię się na Stadninie Koni Michałów. Maciej Grzechnik  nominację na prezesa Stadniny otrzymał w październiku 2016 roku. Niedługo potem zatrudnił na stanowisku głównego hodowcy Hannę Sztukę. Ich ponad roczne rządy sprawiły, że ze stadniną rozstała się (w różny sposób) spora grupka bardzo istotnych pracowników.



Najpierw Urszula Białobok –  przez wiele lat główny specjalista ds. hodowli koni i bydła. Fakt, pani Urszula była już na emeryturze, ale nadal pracowała na 7/8 etatu i chciała pracować. Rozstanie nastąpiło na zasadzie porozumienia stron.

 

To rozstanie wymaga komentarza. Z tego co mi przekazała Urszula Białobok, nie widziała już możliwości współpracy z rządzącą dwójką. Z drugiej strony, obecni włodarze stadniny nie palili się do współpracy z panią Urszulą, co można zrozumieć. Żona zwolnionego prezesa, na którego szukano różnych „haków”, aby uzasadnić to bezsensowne zwolnienie, pracująca w stadninie – nie była to wygodna sytuacja dla beneficjentów „dobrej zmiany”. Oni mieli raczej za zadanie znalezienie argumentów na poparcie decyzji ministra Krzysztofa Jurgiela, czyli na to, że rządy Jerzego Białoboka nie były dobre dla stadniny i że trzeba go było zwolnić.

 

Kolejne nazwiska ze wspomnianej listy, to już zupełnie inna historia. Nie są w wieku emerytalnym i nie są rodzinnie powiązani z byłym prezesem. Oni mogliby pracować w stadninie dla jej dobra, tak jak to robili wcześniej. Jednak z różnych powodów zdecydowali się odejść. A są to:

 

• Magdalena Helak-Kulczyńska – specjalista ds. hodowli koni. Pani Magdalena, poza tym, że była - mówiąc prościej - zootechnikiem, prowadziła też społecznie sekcję jeździecką w stadninie.

 

• Kamil Kulczyński – podkoniuszy, prywatnie mąż Magdaleny Helak. Nawiasem mówiąc, oboje będą nadal pracować w hodowli koni arabskich, tyle że w prywatnej.

 

• Agnieszka Kozłowska – lekarz weterynarii, odpowiedzialna za centrum pozyskiwania i mrożenia nasienia ogierów, jednego z lepiej wyposażonych w Polsce (nb stworzonego za rządów „złego” prezesa).

 

• Bartosz Kozłowski (prywatnie mąż pani Agnieszki) – lekarz weterynarii odpowiedzialny za ponad 350 koni i ponad 600 sztuk bydła w Michałowie.

 

• Paweł Sylwoniuk – trener i prezenter koni pokazowych.

 

Aby była jasność. Nikt z wymienionych osób nie został zwolniony przez obecnych włodarzy stadniny. Jednak fakt, że aż pięć istotnych dla funkcjonowania stadniny osób (panią Urszulę w tym momencie nie biorę pod uwagę z racji jej emerytalnego wieku) zdecydowało się na odejście z niej, o czymś świadczy.

 

A gdzie Ermitage i paszporty?

Przy okazji tej personalnej wyliczanki warto też wymienić nazwy trzech koni: Equatora, Emandorii i niespełna rocznego (ur. 27 marca) ogierka Ermitage.

 

Siedmioletni ogier Equator (QR Marc – Ekliptyka po Ekstern), opromieniony tytułem wiceczempiona  świata, prosto z Paryża został przywieziony do Michałowa, gdzie był prezentowany publiczności podczas zimowej aukcji (9 XII), by zaraz potem zostać wywieziony za granicę. Nieoficjalnie do Belgii, na kolejną dzierżawę, tym razem dla podmiotu z Izraela.

 

Trzynastoletnia, bardzo utytułowana Emandoria (Gazal Al Shaqab – Emanda po Ecaho) została z kolei wydzierżawiona do egipskiej stadniny Al Baydaa (podobnie, jak wydzierżawiona wcześniej Galerida), ale przybywać będzie także w Belgii.

 

Wieczorem po wspomnianej grudniowej aukcji w nieznanym kierunku wywieziony został roczny ogierek Ermitage, syn wspomianej powyżej Emandorii  (po QR Marc), rodzony brat starszego o kilka lat ogiera Emerald J. Ten ostatni jest własnością Christine Jamare, znanej właścicielki belgijskiej stadniny, trenerki i pośredniczki w handlu końmi arabskimi, która weszła w jego posiadanie w następujący sposób. Otóż kiedy Emandoria przebywała w dzierżawie w USA, pani Jamar kupiła od dzierżawcy zarodek od tej klaczy. Emerald J odnosi obecnie sukcesy na pokazach i jest już wziętym reproduktorem. A Ermitage to podobno jeden z najbardziej obiecujących ogierków, jakie się urodziły w Michałowie w ostatnich latach.

 

Aby była jasność. Nie piszę o tych dzierżawach jako czymś negatywnym. Przeciwnie, zawsze uważałem ( i pisałem o tym), że zarówno Jerzy Białobok, jak i Marek Trela, z wielkim wyczuciem i korzyścią dla kierowanych przez siebie spółek wydzierżawiali najlepsze zarówno klacze, jak i ogiery. Konie te wystawiane przez dzierżawców na ich koszt na najbardziej prestiżowych pokazach, gdzie odnosiły sukcesy, zyskiwały świetną i darmową z punktu widzenia polskich stadnin promocję, by potem wracać do krajowej hodowli. Ceną, jakie za te dzierżawy płaciły nasze stadniny, była możliwość wypłukania określonej liczby zarodków od klaczy, a w przypadku ogierów – możliwość krycia nimi (a dokładniej pobierania od nich nasienia) przez dzierżawców, ale na ogół też w rozsądnych i określonych (także finansowo – podział zysków między dzierżawcę a wydzierżawiającą stadniną) proporocjach.

 

Jeśli piszę o obecnych dzierżawach zaaranżowanych przez duet Grzechnik-Sztuka, to dlatego, aby postawić kilka pytań.

 

W przypadku Emandorii należałoby zadać pytanie, czy kontrakt przewiduje możliwość pozyskania od niej przez dzierżawcę zarodków. Pamiętają Państwo ten argument, a właściwie zarzut, jakiego w stosunku do zwolnionych prezesów używał minister Jurgiel?  Handel zarodkami to łamanie polskiego prawa! Oczywiście to nieprawda. Polskie prawo nic o tym nie mówi, a o liczbie zarodków, jakie można pozyskać od klaczy w jednym roku, mówią przepisy ksiąg stadnych, a mówią różnie w różnych krajach. Jeśli jednak zdaniem ministra było to łamanie polskiego prawa, to byłoby dobrze, aby tenże minister sprawdził, czy jego nominanci nie łamią tego „prawa”. Dobrze by też było, aby tę wiedzę miała opinia publiczna.

 

W przypadku Equatora chodziłoby o to, aby ujawnić szczegóły kontaktu dzierżawnego. Dlaczego? Bo skoro Agencja Nieruchomości Rolnych ujawniła szczegóły kontraktu na dzierżawę Equatora zawartego jeszcze przez Jerzego Białoboka, bo ich zdaniem  kompromitował go, to teraz niech dla kontrastu pokażą warunki, na jakich wydzierżawiony został ten ogier przez obecne kierownictwo stadniny. Niech wszyscy się dowiedzą, że ten kontrakt jest korzystniejszy dla stadniny od tego „niewłaściwego”, zawartego przez „złego” prezesa.

 

A w przypadku Ermitage’a chodzi o to, aby się dowiedzieć, gdzie w ogóle został wywieziony ten ogierek. A także, jakim prawem transportowany jest czy to do Belgii, czy to po Polsce, koń, który nie ma paszportu.

Bo nieoficjalnie mówi się, że został wywieziony do Belgii, do tego samej stadniny, która dzierżawi Emandorię. Jednak wywiezienie konia za granicę bez paszportu jest złamaniem prawa. Kiedy tym zainteresowała się powiatowa lekarz weterynarii, otrzymała odpowiedź, że ogierek został wywieziony w Zielonogórskie, do treningu. W tym regionie jedynym ośrodkiem jest stajnia Przemysława Sawickiego, który był przez jakiś czas p.o. prezesa PZHKA. Zapytałem go wprost, czy Ermitage przebywa w jego ośrodku treningowym, ale odmówił odpowiedzi na to pytanie.

  

A jeśli już przy paszportach jesteśmy, to okazuje się, że spora część koni sprzedanych na zimowej aukcji w Michałowie (głównie te młodsze) nie ma paszportów. O czym dowiedziało się kilku kientów, którzy przyjechali odebrać zakupione konie.

Sprzedawanie  koni, które nie mają paszportów, i przewożenie ich po Polsce bez tego dokumentu, jest łamaniem polskich przepisów. Więc jak to będzie panie Ministrze? Jakie sankcje wyciągnie Pan w stosunku do tych, którzy – postawieni przez Pana na czele stadniny, aby naprawiać „zło”, jakie wyrządzili poprzednicy, nie przestrzegają polskich przepisów?

Marek Szewczyk

Wersja do druku Powiadom znajomego o tym artykule Utwórz .pdf
 
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 09.01.2018, 12:35  Uaktualniono: 09.01.2018, 14:42
 Jurgiel pozostał
Minister Jurgiel niestety nadal będzie niszczył polską hodowlę.
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 04.01.2018, 19:45  Uaktualniono: 04.01.2018, 21:04
 michałowskie ubytki
A w tej sytuacji nie należałoby sprawy kontynuować - skoro na to są paragrafy - to do stosownych organów nie warto by napisać czy i jakie kroki podjęto celem egzekwowania prawa/wyciągnięcia konsekwencji wobec osób wożących konie bez papierów...
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 03.01.2018, 10:40  Uaktualniono: 03.01.2018, 10:52
 Gość
Informacje płynące z Michałowa są bardzo niepokojące. Na sukcesy hodowlane stadniny składają się bowiem nie tylko decyzje dotyczące stanówek i sprzedaży, ale także codzienna praca załogi stadniny: zootechników, weterynarzy, masztalerzy, trenerów i prezenterów. W Michałowie był to zgrany zespół o jasno podzielonych kompetencjach. O tym jak dobra to była załoga świadczy to, jak stadnina przetrwała okres, w którym p.o. prezesa pani Anna Durmała w praktyce załodze powierzyła opiekę nad końmi i bydłem. Pani Hanna Sztuka i pan prezes Maciej Grzechnik postanowili budować swoją pozycję na twierdzeniu, że wbrew pozorom stadnina była prowadzona źle, a oni teraz wprowadzając zmiany naprawiają błędy. Nie przeszkadza to im zresztą chwalić się sukcesami odnoszonymi na pokazach przez konie wyhodowane przez Jerzego Białoboka i robią to w taki sposób, że wydaje się iż uważają, że są to ich sukcesy. Taki przekaz jest medialnie wspierany przez panią Luft w portalu polskiearaby.com, zresztą bez dbałości o zgodność z faktami. Gdy przyjrzeć się liście osób odchodzących ze stadniny, to wydaje się że jasny jest klucz: są nimi osoby „z wyższej półki” załogi, kompetentne i wykształcone, które niekoniecznie podzielały pogląd, że „wszystko było źle” a teraz „wszystko jest super”. Widać kierownictwu stadniny bardziej zależy na klakierstwie niż na skorzystaniu z doświadczenia podległych im pracowników. Jest jeszcze jedna wspólna cecha – wyjąwszy emerytowaną już Urszulę Białobok, wszyscy odchodzący są ludźmi młodymi, ale już z doświadczeniem, którzy swoją karierę zawodową postanowili związać ze słynną michałowską stadniną. Powody muszą być poważne, a atmosfera w pracy bardzo zła, skoro zdecydowali się na odejście i zmianę życiowych planów. Przyjrzyjmy się tym rezygnacjom bliżej.

Urszula Białobok – emerytowany pracownik stadniny w której przepracowała 48 lat, żona wyrzuconego prezesa. Kopalnia wiedzy o kolejnych pokoleniach koni. Sprawowała od bardzo wielu lat nadzór nad oborami. Mimo wieku, gotowa służyć swoim doświadczeniem i wiedzą, ale wobec opisanej wyżej postawy nowego kierownictwa uznała dalszą pracę za bezcelową i odeszła jako pierwsza na początku ubiegłego roku.

Magdalena Helak Kulczyńska i Kamil Kulczyński. Oboje pracowali w stadninie już kilkanaście lat. Pani Magdalena była wciągana przez Jerzego Białoboka w prace hodowlane. Od wielu lat zawsze towarzyszyła mu na wszystkich przeglądach, pokazach, czempionatach. Już od początku roku widać było, że pani Sztuka nie życzy sobie współpracy z nią – nie było pani Helak na przeglądzie w Janowie, nie było na młodzieżowym czempionacie w Białce, nie było w sierpniu w Janowie Podlaskim. Pani Helak Kulczyńskiej stadnina zawdzięcza też powstanie koła jeździeckiego – prężnego i odnoszącego sukcesy, ważnego dla lokalnej młodzieży. Należy dodać, że koło to było prowadzone społecznie po godzinach pracy. Pan Kamil Kulczyński był jednym z bardziej doświadczonych masztalerzy, pracował także w stadninach na bliskim wschodzie. Zastępował panią koniuszy Krystynę Podlejską w czasie jej długiej choroby i zapewne był jednym z naturalnych kandydatów na jej następcę, gdy wspaniała pani Podlejska (niestety dla koni) przejdzie już wkrótce na emeryturę. Pan Kamil Kulczyński reprezentował udanie stadninę w zawodach w powożeniu i Michałów mógł się pochwalić pięknymi tarantami. Nie ma w tej chwili w stadninie nikogo, kto mógłby go zastąpić w tej roli.

Agnieszka i Bartosz Kozłowscy – lekarze weterynarii. Pani Agnieszka ze specjalizacją z rozrodu zwierząt gospodarskich i po szkoleniu w USA odpowiadała za stację unasienniania i inseminację klaczy. Wiosną, gdy z powodu kłopotów zdrowotnych pani Kozłowska była w szpitalu, do Michałowa przybył dzierżawiony z Rosji ogier Kurier. Pani Sztuka, zamiast skierować ogiera na kwarantannę osobiście wprowadziła go na stację unasienniania. Jest to drastycznie wbrew przepisom i podlega karze, więc sprawę do prokuratury zgłosił powiatowy lekarz weterynarii..... i wówczas pani Sztuka usiłowała odpowiedzialnością obciążyć dr. Kozłowską, która na szczęście dla siebie miała niepodważalne alibi. Ogier okazał się zdrowy i sprawa rozeszła się po kościach. Trudno się dziwić, że po tym doświadczeniu pani Kozłowska postanowiła złożyć wymówienie. Pan Bartosz Kozłowski opiekował się michałowskimi końmi i krowami, także po odejściu żony z pracy w stadninie. Współpraca z kierownictwem układała się pewnie tak źle, że w końcu i on zrezygnował.
Obecnie stadem koni i bydła opiekuje się pani Anna Winiecka, absolwentka weterynarii, która jednak do tej pory nie leczyła zwierząt. Koniom i krowom należy życzyć, by szybko nabrała praktyki. Pani Winiecka także kieruje stacją unasienniania, choć żadnej specjalizacji z tego kierunku nie posiada. Jeszcze do niedawna byłoby to wbrew przepisom, ale zniesiono wymóg specjalizacji z rozrodu koniecznej do zajmowania tego stanowiska. Tymczasem do stacji sprowadzono wiele ogierów i stadnina na swojej stronie internetowej reklamuje się oferując nasienie ogierów czystej krwi arabskiej, tarantowatych oraz usługi pobierania nasienia ogierów wszystkich ras, inseminacje klaczy, badania USG, przygotowania do rui i ew. leczenia. Ta oferta to odważna decyzja kierownictwa stadniny zważywszy na doświadczenie osoby obsługującej stację.

Paweł Syliwoniuk – absolwent janowskiego technikum i jednocześnie student zaocznych studiów zootechnicznych w Krakowie. Pracując pod kierunkiem Mariusza Liśkiewicza od kilku lat z powodzeniem trenujący i pokazujący michałowskie konie. Ambitny młody człowiek, który na pewno mógł przyczyniać się do pokazowych sukcesów stadniny. On też uznał, że musi zrezygnować z dalszej kariery zawodowej w Michałowie.

Wszystkie te odejścia z Michałowa nie mogą pozostać bez negatywnego wpływu na pracę stadniny. Afera z paszportami koni świadczy o tym, że w tej kiedyś sprawnie działającej instytucji trybiki się zacięły. Sprawa dzierżawy Emandorii, „zniknięcia” rocznego od niej ogierka Ermitage i wykrętnych wyjaśnień udzielanych państwowemu urzędnikowi, jakim jest powiatowy lekarz weterynarii, sprawa dzierżaw ogierów do Michałowa, roli pana Simone Leo w polityce hodowlanej stadniny, to oddzielne kwestie, którym być może należałoby się przyjrzeć. Na razie sytuacja jest taka, że kierownictwo może spokojnie powiedzieć: „ Nie mam pańskiego płaszcza i co mi Pan zrobi?”
Odpowiedz
Dodaj komentarz
Zasady komentowania*
Zawsze akceptuj komentarz zarejestrowanego użytkownika.
Tytuł*
Nazwa*
E-mail*
Strona www*
Treść*
Kod potwierdzający*

Kliknij tutaj, aby odświeżyć obrazek, jeśli nie jest wystarczająco czytelny.


Wpisz znaki widoczne na obrazku
Kod rozróżnia małe i wielkie litery
Liczba prób, które możesz wykonać: 5