Michałowskie ubytki
Koniec roku to dobry moment na podsumowania. Skupię się na Stadninie Koni Michałów. Maciej Grzechnik nominację na prezesa Stadniny otrzymał w październiku 2016 roku. Niedługo potem zatrudnił na stanowisku głównego hodowcy Hannę Sztukę. Ich ponad roczne rządy sprawiły, że ze stadniną rozstała się (w różny sposób) spora grupka bardzo istotnych pracowników.
Najpierw Urszula Białobok – przez wiele lat główny specjalista ds. hodowli koni i bydła. Fakt, pani Urszula była już na emeryturze, ale nadal pracowała na 7/8 etatu i chciała pracować. Rozstanie nastąpiło na zasadzie porozumienia stron.
To rozstanie wymaga komentarza. Z tego co mi przekazała Urszula Białobok, nie widziała już możliwości współpracy z rządzącą dwójką. Z drugiej strony, obecni włodarze stadniny nie palili się do współpracy z panią Urszulą, co można zrozumieć. Żona zwolnionego prezesa, na którego szukano różnych „haków”, aby uzasadnić to bezsensowne zwolnienie, pracująca w stadninie – nie była to wygodna sytuacja dla beneficjentów „dobrej zmiany”. Oni mieli raczej za zadanie znalezienie argumentów na poparcie decyzji ministra Krzysztofa Jurgiela, czyli na to, że rządy Jerzego Białoboka nie były dobre dla stadniny i że trzeba go było zwolnić.
Kolejne nazwiska ze wspomnianej listy, to już zupełnie inna historia. Nie są w wieku emerytalnym i nie są rodzinnie powiązani z byłym prezesem. Oni mogliby pracować w stadninie dla jej dobra, tak jak to robili wcześniej. Jednak z różnych powodów zdecydowali się odejść. A są to:
• Magdalena Helak-Kulczyńska – specjalista ds. hodowli koni. Pani Magdalena, poza tym, że była - mówiąc prościej - zootechnikiem, prowadziła też społecznie sekcję jeździecką w stadninie.
• Kamil Kulczyński – podkoniuszy, prywatnie mąż Magdaleny Helak. Nawiasem mówiąc, oboje będą nadal pracować w hodowli koni arabskich, tyle że w prywatnej.
• Agnieszka Kozłowska – lekarz weterynarii, odpowiedzialna za centrum pozyskiwania i mrożenia nasienia ogierów, jednego z lepiej wyposażonych w Polsce (nb stworzonego za rządów „złego” prezesa).
• Bartosz Kozłowski (prywatnie mąż pani Agnieszki) – lekarz weterynarii odpowiedzialny za ponad 350 koni i ponad 600 sztuk bydła w Michałowie.
• Paweł Sylwoniuk – trener i prezenter koni pokazowych.
Aby była jasność. Nikt z wymienionych osób nie został zwolniony przez obecnych włodarzy stadniny. Jednak fakt, że aż pięć istotnych dla funkcjonowania stadniny osób (panią Urszulę w tym momencie nie biorę pod uwagę z racji jej emerytalnego wieku) zdecydowało się na odejście z niej, o czymś świadczy.
A gdzie Ermitage i paszporty?
Przy okazji tej personalnej wyliczanki warto też wymienić nazwy trzech koni: Equatora, Emandorii i niespełna rocznego (ur. 27 marca) ogierka Ermitage.
Siedmioletni ogier Equator (QR Marc – Ekliptyka po Ekstern), opromieniony tytułem wiceczempiona świata, prosto z Paryża został przywieziony do Michałowa, gdzie był prezentowany publiczności podczas zimowej aukcji (9 XII), by zaraz potem zostać wywieziony za granicę. Nieoficjalnie do Belgii, na kolejną dzierżawę, tym razem dla podmiotu z Izraela.
Trzynastoletnia, bardzo utytułowana Emandoria (Gazal Al Shaqab – Emanda po Ecaho) została z kolei wydzierżawiona do egipskiej stadniny Al Baydaa (podobnie, jak wydzierżawiona wcześniej Galerida), ale przybywać będzie także w Belgii.
Wieczorem po wspomnianej grudniowej aukcji w nieznanym kierunku wywieziony został roczny ogierek Ermitage, syn wspomianej powyżej Emandorii (po QR Marc), rodzony brat starszego o kilka lat ogiera Emerald J. Ten ostatni jest własnością Christine Jamare, znanej właścicielki belgijskiej stadniny, trenerki i pośredniczki w handlu końmi arabskimi, która weszła w jego posiadanie w następujący sposób. Otóż kiedy Emandoria przebywała w dzierżawie w USA, pani Jamar kupiła od dzierżawcy zarodek od tej klaczy. Emerald J odnosi obecnie sukcesy na pokazach i jest już wziętym reproduktorem. A Ermitage to podobno jeden z najbardziej obiecujących ogierków, jakie się urodziły w Michałowie w ostatnich latach.
Aby była jasność. Nie piszę o tych dzierżawach jako czymś negatywnym. Przeciwnie, zawsze uważałem ( i pisałem o tym), że zarówno Jerzy Białobok, jak i Marek Trela, z wielkim wyczuciem i korzyścią dla kierowanych przez siebie spółek wydzierżawiali najlepsze zarówno klacze, jak i ogiery. Konie te wystawiane przez dzierżawców na ich koszt na najbardziej prestiżowych pokazach, gdzie odnosiły sukcesy, zyskiwały świetną i darmową z punktu widzenia polskich stadnin promocję, by potem wracać do krajowej hodowli. Ceną, jakie za te dzierżawy płaciły nasze stadniny, była możliwość wypłukania określonej liczby zarodków od klaczy, a w przypadku ogierów – możliwość krycia nimi (a dokładniej pobierania od nich nasienia) przez dzierżawców, ale na ogół też w rozsądnych i określonych (także finansowo – podział zysków między dzierżawcę a wydzierżawiającą stadniną) proporocjach.
Jeśli piszę o obecnych dzierżawach zaaranżowanych przez duet Grzechnik-Sztuka, to dlatego, aby postawić kilka pytań.
W przypadku Emandorii należałoby zadać pytanie, czy kontrakt przewiduje możliwość pozyskania od niej przez dzierżawcę zarodków. Pamiętają Państwo ten argument, a właściwie zarzut, jakiego w stosunku do zwolnionych prezesów używał minister Jurgiel? Handel zarodkami to łamanie polskiego prawa! Oczywiście to nieprawda. Polskie prawo nic o tym nie mówi, a o liczbie zarodków, jakie można pozyskać od klaczy w jednym roku, mówią przepisy ksiąg stadnych, a mówią różnie w różnych krajach. Jeśli jednak zdaniem ministra było to łamanie polskiego prawa, to byłoby dobrze, aby tenże minister sprawdził, czy jego nominanci nie łamią tego „prawa”. Dobrze by też było, aby tę wiedzę miała opinia publiczna.
W przypadku Equatora chodziłoby o to, aby ujawnić szczegóły kontaktu dzierżawnego. Dlaczego? Bo skoro Agencja Nieruchomości Rolnych ujawniła szczegóły kontraktu na dzierżawę Equatora zawartego jeszcze przez Jerzego Białoboka, bo ich zdaniem kompromitował go, to teraz niech dla kontrastu pokażą warunki, na jakich wydzierżawiony został ten ogier przez obecne kierownictwo stadniny. Niech wszyscy się dowiedzą, że ten kontrakt jest korzystniejszy dla stadniny od tego „niewłaściwego”, zawartego przez „złego” prezesa.
A w przypadku Ermitage’a chodzi o to, aby się dowiedzieć, gdzie w ogóle został wywieziony ten ogierek. A także, jakim prawem transportowany jest czy to do Belgii, czy to po Polsce, koń, który nie ma paszportu.
Bo nieoficjalnie mówi się, że został wywieziony do Belgii, do tego samej stadniny, która dzierżawi Emandorię. Jednak wywiezienie konia za granicę bez paszportu jest złamaniem prawa. Kiedy tym zainteresowała się powiatowa lekarz weterynarii, otrzymała odpowiedź, że ogierek został wywieziony w Zielonogórskie, do treningu. W tym regionie jedynym ośrodkiem jest stajnia Przemysława Sawickiego, który był przez jakiś czas p.o. prezesa PZHKA. Zapytałem go wprost, czy Ermitage przebywa w jego ośrodku treningowym, ale odmówił odpowiedzi na to pytanie.
A jeśli już przy paszportach jesteśmy, to okazuje się, że spora część koni sprzedanych na zimowej aukcji w Michałowie (głównie te młodsze) nie ma paszportów. O czym dowiedziało się kilku kientów, którzy przyjechali odebrać zakupione konie.
Sprzedawanie koni, które nie mają paszportów, i przewożenie ich po Polsce bez tego dokumentu, jest łamaniem polskich przepisów. Więc jak to będzie panie Ministrze? Jakie sankcje wyciągnie Pan w stosunku do tych, którzy – postawieni przez Pana na czele stadniny, aby naprawiać „zło”, jakie wyrządzili poprzednicy, nie przestrzegają polskich przepisów?
Marek Szewczyk
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 09.01.2018, 12:35 Uaktualniono: 09.01.2018, 14:42 |
Jurgiel pozostał
Minister Jurgiel niestety nadal będzie niszczył polską hodowlę.
|
|