Quo vadis stadnino koni w Michałowie?
Kilka razy zamieszczałem na moim blogu teksty Beaty Kumanek o sytuacji w Stadninie Koni Janów Podlaski. Teraz o tym co się dzieje w Stadninie Koni Michałów i jak to oceniać - pisze Agnieszka Bojanowska. Kim jest pani Bojanowska i jaki ma tyuł do tego, aby zabierać głos w sprawach polityki, jaką uprawiają obecni włodarze Michałowa? Jest doktorem nauk, mieszka i pracuje w Warszawie, ale michałowską stadninę zna od wieku lat. Jej rodzice przyjaźnili się z pp. Jaworowskimi, a ona spędziła w Michałowie wiele dni i dobrze poznała tamtejsze koni i pracujących tam przed "dobrą zmianą" ludzi.
A zatem oddaję jej głos.
Marek Szewczyk
Stadnina to wielkie przedsiębiorstwo - hodowla koni, krów, pastwiska, łąki i pola uprawne. To program hodowlany, polityka sprzedaży i dzierżaw koni. To także styl, w jakim kierownictwo stadniny zarządza jej załogą, gdyż atmosfera w pracy, nawet przy zachowaniu dyscypliny, przekłada się na jej efekty. Suma wszystkich działań to wynik finansowy stadniny i - co najważniejsze - perspektywy jej rozwoju. Na pytanie Quo vadis? odpowiedzieć nie jest łatwo, bo po prostu osoby z zewnątrz dysponują bardzo ograniczoną wiedzą o wszystkich aspektach działalności przedsiębiorstwa. Teraz bardziej niż kiedyś, bo stadnina chroni dostępu do wszelkich informacji. Pewne jednak do wiadomości publicznej się przedostały i sprawiają, że martwimy się o przyszłość Michałowa.
Wiadomo, że przychody spadły. Na pewno wzrosły niektóre wydatki, na przykład na pensje kierownictwa, bo suma wynagrodzeń prezesa Macieja Grzechnika, dyrektor Hanny Sztuki i doradcy do spraw hodowli prof. Krystyny Chmiel z pewnością znacznie przekracza pensję zdymisjonowanego Jerzego Białoboka, który jednoosobowo wypełniał obecne obowiązki wymienionej trójki.
Kolejna sprawa to pytania o koszty umowy ze stadniną Simone Leo i jego rolę w sprzedażach, dzierżawach koni do i z Michałowa. Na pewno jest ona znacząca - Simone Leo występuje przy michałowskich koniach na pokazach, beneficjenci umów z Michałowem dziękują mu za pośrednictwo na swoich stronach internetowych. Wiele osób obawia się, że działalność tego włoskiego pośrednika nie przynosi stadninie pożytku, stąd w jednej z interpelacji poselskich padło o nią pytanie, ale pytający nie doczekali się odpowiedzi.
W dawnych czasach, ani Ignacy Jaworowski ani Jerzy Białobok nie potrzebowali osoby z zewnątrz, która ułatwiałaby im kontakty międzynarodowe, bo w świecie hodowców koni arabskich byli znani i cenieni. Tego komfortu nie miał żaden zarząd powołany po 16 lutego 2016.
Temat stylu, w jakim nowe kierownictwo zarządza załogą, był już poruszany na forum „Hipologiki”. Z pracy w Michałowie zrezygnowało kilkoro wieloletnich, ale jeszcze młodych pracowników wyższego szczebla. Nie wydaje mi się, by do dzisiaj stadnina znalazła zastępców o porównywalnych kompetencjach. Była też mowa na forum „Hipologiki”, przy okazji omawiania czempionatu w Białce, że coś niepokojącego dzieje się z treningiem pokazowym michałowskich koni. Sam prezes Grzechnik, odpowiadając na pytania związane z wywiezieniem Ermitaża ze stadniny stwierdził, że ruch ten był spowodowany koniecznością zapewnienia koniowi profesjonalnego treningu. To zmiana na gorsze. Kiedyś słuchałam transmisji z Salon du Cheval w Paryżu na francuskim forum. W dyskusji w studio zaproszony ekspert chwalił przygotowanie i prezentację michałowskich koni, podkreślając, że wysoki poziom został osiągnięty tradycyjnymi metodami bez korzystania z basenu.
Na marginesie rozważań o załodze stadniny, chciałabym odnotować odejście tego lata na emeryturę pani koniuszy Krystyny Podlejskiej. Należą jej się od wszystkich przyjaciół stadniny wielkie podziękowania za 40 lat pracy, za odchowanie wielu pokoleń źrebaków. Jej stosunek do koni, odpowiedzialność, na pewno miały przemożny wpływ na pracę całej stajennej załogi i w efekcie na dobrostan koni. Podziwiałam zawsze umiejętność pani Krystyny bezbłędnego rozpoznawania koni w stadzie. Mam nadzieję, że środowisko arabiarzy znajdzie sposób na wykorzystanie jej wiedzy i doświadczenia. Odejście Krystyny Podlejskiej to wielka strata dla Michałowa.
Spróbujmy odpowiedzieć teraz na najważniejsze pytanie: Quo vadis hodowlo koni arabskich w stadninie w Michałowie? Polityka hodowlana to plany stanówek i decyzje o pozbyciu się pewnych koni - czasowo w formie dzierżaw bądź na stałe przez sprzedaż. Zacznijmy od stanówek. Wydaje się, że Hanna Sztuka, która prowadzi hodowlę, postanowiła nie kontynuować hodowlanych planów swojego poprzednika. Obok prób odtworzenia linii Eukaliptusa i Bairactara, przede wszystkim postawiła na siwe ogiery z rodziny Saklawi I, m.in. na ogiera WH Justice przez użycie jego synów i nasienia jego samego na wybranych klaczach.
Świat jest pełen potomstwa WH Justice, gdyż jest to koń o pięknej głowie i szyi (co cenią sędziowie na pokazach), ale o słabej kłodzie, nogach i ruchu. Niestety, te wady kłody przekazują często potomstwu, zarówno on, jak i jego synowie. Dyrektor Białobok użył poprawnego i utytułowanego syna og. WH Justice - Shanghai E.A., ale tę koncepcję porzucił. W roku 2016 wydzierżawiono na conajmniej dwa sezony siwego ogiera Sahm El Arab (WH Justice - Om El Excella po Al Lahab), choć to koń bez żadnych znaczących osiągnięć i z widocznymi wadami pokroju. W 2018 roku urodziło się po nim w stadninie 8 źrebiąt, a poza tym klaczka od Wildy po WH Justice. Zobaczymy, co z nich wyrośnie, bo na to jaką będą miały kłodę, trzeba będzie poczekać.
Myślę, że już widać, iż próba odtworzenia linii Eukaliptusa przez użycie jego syna Ekwista wydzierżawionego od Przemysława Sawickiego nie jest udana, ale mimo to, podobnie jak Sahm El Arab, Ekwist został na kolejny sezon i... pokrył prawie te same klacze. Nie wiem, dlaczego zdecydowano użyć Ekwista, a nie dużo bardziej urodziwego janowskiego Alwaro.
Sezon stanówkowy 2018 to aż 9 dzierżawionych ogierów oraz zakup nasienia WH Justice i RFI Farid (oba z rodu Saklavi I). Ten ostatni to ogier o kontrowersyjnym rodowodzie, w którym jest niemały dolew krwi Shagya. Z owych dziewięciu ogierów dwa reprezentują „polskie linie” - jeden to wspomniany Ekwist, a drugi to reprezentujący linie Bairactara (przez Araxa) ogier Eternal (FS Bengali - Ewitacja po Ganges). W stawce dwa ogiery są z programu wyścigowego (Kurier i Wares), a pozostałych 5 to ogiery reprezentujące linię Saklavi I. Wśród nich jest El Palacio VO - syn nieodżałowanej El Dorady i ogiera Al Lahab, syna Laheeba, który onegdaj dał z michałowskimi klaczami cenne konie. Mam nadzieję, że użycie El Palacio VO w Michałowie zaowocuje udanymi źrebakami.
Niewiele klaczy zostało pokrytych michałowskimi ogierami - kilka Formanem, Morionem, Gangesem... Zwraca uwagę brak Eksterna, który zakończył karierę jako reproduktor i brak dzierżawionego Equatora. Bardzo wiele klaczy, w tym najbardziej sprawdzonych matek, pokryto ogierami Shams Sharav AA, Muranas Jassehr, Sahm El Arab i Aja Angelo (po WHJustice) - łącznie ok. 40 klaczy (najwięcej pokrył Shams Sharav AA).
Nie chcę podejmować dyskusji o polityce hodowlanej wobec rodów męskich. Chcę jednak zwrócić uwagę na pewną sprzeczność. Z jednej strony podnoszony jest lament i obarczanie winą poprzednich prezesów za doprowadzenie do przewagi rodu Saklavi I, a z drugiej większość klaczy kryje się dzierżawionymi ogierami z tego rodu, na dodatek nie są one czempionami jak Gazal, Kahil czy też Qr Marc... Oprócz braku laurów i sławy, widoczna różnica jest taka, że tamte były gniade, a te są siwe. Ktoś z zagranicznych hodowców na wieść, że Muranas Jassehr ma kryć w Michałowie (a dostał ok. 10 klaczy), napisał w mediach społecznościowych: „niech ktoś mi powie, że to żart”. Żart to nie jest, ale ogiery ocenia się po ich przychówku, więc trzeba poczekać do wiosny, wtedy dopiero zobaczymy, jakie urodzą się źrebięta.
Jeszcze jeden fakt przykuł moją uwagę: klacze oferowane na Pride of Poland lub Summer Sale, z wyjątkiem trzech (Palanga jest pokryta El Palacio VO, a Elawira i Wieża Nimf - Aja Angelo), są kryte michałowskimi ogierami, najwięcej Morionem. Więc jak to jest: czy kierownictwo stadniny uważa, że takie krycie zwiększa wartość klaczy, czy też potencjalni nabywcy dla swojego przychówku wybrali michałowskich ojców? W obu przypadkach wynika z tego, iż rodzime reproduktory są bardziej cenione od tych dzierżawionych... i co więcej zapewniają lepszy „papier”, bo oprócz pokroju konia w ocenie jego wartości liczy się także rodowód.
Pani prof. Chmiel powtarza często, że dewizą programu hodowlanego powinno być hasło „piękny i dzielny”, więc ten program zakłada obowiązkowy trening dla koni hodowlanych. I tu widzę kolejną sprzeczność między deklarowanymi celami hodowli a rzeczywistością. W Michałowie w tym roku latem przeprowadzono kastrację dwulatków i tylko kilku ogierkom udało się zachować męskość - na szczęście ocalał m. in. Edmund (Ekstern -Editha) i Woronin (Vitorio TO - Wilda). Oznacza to, że Michałów w praktyce rezygnuje z treningu wyścigowego - nie zamierza chyba ścigać się wałachami? Co gorsza, być może niektórym młodym dwulatkom zbyt wcześnie odebrano szansę na karierę reproduktora, gdyż w tym wieku ogierki jeszcze bardzo się zmieniają i bywa, że na tor odchodzi taki sobie młodzieniaszek, a wraca obiecujący ogier. Taka wczesna kastracja może być więc potencjalną stratą dla stadniny. W dawnych czasach, gdy na tor szły wszystkie konie, decyzja o kastracji zapadała zawsze po powrocie z toru. Ostatnimi laty, gdy trening wyścigowy obejmował tylko część rocznika, kastrowano jesienią te dwulatki, które bez żadnych wątpliwości nie rokowały ani jako reproduktory, ani jako konie wyścigowe i było to ok. 30-40% rocznika. Nie przypominam sobie takiej sytuacji, by wykastrowano w praktyce cały rocznik dwulatków.
Na koniec spróbujmy przyjrzeć się polityce dzierżaw i sprzedaży. Obecnie w dzierżawie są klacze Galerida, Pustynia Kahila i Emandoria. Dzierżawa tej ostatniej wzbudza kontrowersje. Emandoria jest najwybitniejszą klaczą w stadninie. Była już dzierżawiona, zjeździła cały świat i triumfowała na najważniejszych pokazach - nie potrzebuje promocji, a swoją rolę żywej reklamy Michałowa już odegrała. Emandoria dała się też poznać jako wybitna matka stadna - jej syn Emerald J (po Qr Marc) jest znanym i uznanym utytułowanym reproduktorem hodowli Jadem Arabians. Wydawało się, że dla już nie najmłodszej Emandorii przyszedł czas na rodzenie źrebiąt dla Michałowa, tym bardziej że póki co jej córki, choć wartościowe, nie dorównują klasą matce. Tymczasem, po nieudanej próbie pokrycia Emandorii ogierem WH Justice została ona wydzierżawiona do Al Baydaa Stud. Wygrała kilka pokazów na Bliskim Wschodzie, nie pojechała do Menton. Jest źrebna ogierem Aja Justified i ma walczyć w Paryżu o tytuł platynowej czempionki. Jej obecny trener zapowiada na facebooku, że obiecał Emandorii, iż oprócz występu w Paryżu nie będzie już ciągana po pokazach. Skoro tak, to nie wiemy, czemu Emandoria przebywa za granicą, czyj jest źrebak, którego ma urodzić, czy pobierano od niej zarodki no i w końcu czy i kiedy klacz wróci do Michałowa. Wszystko jest tajemnicą.
Równie tajemnicze jest wywiezienie jako źrebaka syna Emandorii - siwego Ermitaża urodzonego w 2017 roku w Michałowie - rodzonego brata wspomnianego wcześniej słynnego już Emeralda J. Prezes Maciej Grzechnik bardzo niejasno tłumaczył, że w Michałowie stajnie są złe i poza tym nie można ogierkowi zapewnić odpowiedniego treningu. Do tej pory nie był nigdzie pokazywany i stadnina nie informuje, jakie będą jego dalsze losy.
Jeżeli chodzi o ogiery, to do stadniny we Włoszech wydzierżawiony został młody Dastan (Equator - Dama Pik), Chimeryk (Eryks - Chimera) do Tierska oraz Equator (Qr Marc - Ekliptyka) do stadniny w Izraelu. Po tym jak Ekstern przestał być czynny jako reproduktor, Equator jest najlepszym ogierem czołowym w stadninie. Jego dzierżawę do USA zaaranżował jeszcze Jerzy Białobok. Tam oprócz sukcesów pokazowych Equator dał się poznać jako „znakomity ojciec, który poprawia kłodę i ruch jednocześnie pozostawiając piękną głowę i szyję”(cytat z facebooka). Wydawało się, że z USA koń wróci do macierzystej stadniny i będzie krył oraz przynosił dochód przez sprzedaż stanówek. Tymczasem, po prezentacji na grudniowej aukcji, Equator opuścił Polskę i trenowany w Belgii wygrywał pokazy na Bliskim Wschodzie występując w barwach Michałowa. W Menton wystąpił już w barwach dzierżawcy z Izraela, ale mimo nagrody za najlepszy ruch, tego występu nie można zaliczyć do udanych. Czy i kiedy ogier wróci - znowu nic nie wiadomo. Warunki dzierżaw były i są tajemnicą handlową, ale widać jedną różnicę - obecni dzierżawcy to nie są najbardziej znane stadniny na świecie, jak było onegdaj, więc i zysk promocyjny zapewne mniejszy.
Stadnina musi sprzedawać konie i musi też sprzedawać konie dobre. Wybór koni na sprzedaż i ich promocja to jedne z trudniejszych zadań, bowiem muszą być spełnione dwa warunki: nie może być uszczuplony genetyczny potencjał stada i osiągnięta cena powinna odzwierciedlać wartość konia. W ubiegłym roku stadnina sprzedała wiele córek Eksterna - to łakomy kąsek dla hodowców, bo to „matki czempionów”. I tak odeszły m.in. wspaniała Laranda, obiecująca młodziutka Dębowa Tarcza, czy też np. Endraa, którą chwali się Al Baydaa Stud. W tegorocznej ofercie znajdujemy utytułowaną Palangę, jedyną córkę Paniki (a zatem wnuczkę Eukaliptusa) i jeszcze młodą Zazulkę. Ekstern już nie kryje - tym bardziej należy się dziesięć razy zastanowić przed rozstaniem z którąkolwiek z jego córek.
Prof. Chmiel w artykule w miesięcznikju „Konie i Rumaki” dowodzi, że każda z oferowanych klaczy zostawiła następczynię lub blisko spokrewnioną kontynuatorkę linii. Pomija przy tym fakt, że z półsióstr raczej nie należy rozstawać się z najurodziwszą, że owa następczyni winna być równie dobra jak matka, jak i to, że pewnych matek stadnych w ogóle nie powinno się sprzedawać, bo rok w rok dają dobre potomstwo. Taką matką jest Wilda, taką jest Foggia (wystawiona na przetarg i na szczęście nie sprzedana), myślę że też Zazulce powinno się pozwolić rodzić źrebaki dla Michałowa. Jestem pewna, że nie było takich pieniędzy, za które dyrektor Ignacy Jaworowski rozstałby się z Emigracją czy też Warmią, choć miał w stadzie po kilka ich wybitnych córek.
W ofercie aukcyjnej zawsze była gwiazda, która była lokomotywą aukcji i ona „ciągnęła” pozostałe konie. W tym roku tych gwiazd jest tak dużo, że wygląda to na wyprzedaż. Jest jeszcze jeden bardzo istotny aspekt. Jeżeli stadnina rozstaje się ze znakomitym koniem, to rekompensatą za stratę powinna być odpowiednia cena. Zdaniem osób zorientowanych na rynku koni arabskich w ubiegłym roku na jesiennych przetargach i grudniowej aukcji konie były sprzedawane za ceny znacznie poniżej ich wartości i w efekcie stadnina poniosła finansową stratę. Obawiam się, by na tegorocznej aukcji nie było podobnie. Boję się na przykład, że cenna Wilda, która ma początki dychawicy (mimo tego stoi na słomie, a nie na trocinach!) pójdzie za przysłowiowe grosze.
Gdy Hanna Sztuka obejmowała hodowlę w Michałowie, to w trosce o tak bliską memu sercu stadninę pozwoliłam sobie napisać do niej otwarty list. Był w nim taki fragment:
Nie łudźmy się - wiele osób w powstałej wokół hodowli sytuacji widzi szansę na wyciągnięcie za niewielkie pieniądze znakomitych naszych reproduktorów... Mam nadzieję, że będzie Pani twardo broniła michałowskiego stada i nie dopuści do tego, by michałowskie brylanty szły w świat w cenie szkiełek. Moje nadzieje okazały się płonne.
Na tytułowe pytanie Quo vadis? chyba trzeba odpowiedzieć - stadnino, porzuć drogę, którą podążasz.
Agnieszka Bojanowska
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 19.07.2018, 12:10 Uaktualniono: 20.07.2018, 12:14 |
Zgoda, ale...
Pani Agnieszko. Poza tym, że RFI Farid (BR) jest z rodu Mirage or.ar., a nie Saklawi I or.ar., to w większości zapodanych wyżej kwestii i poruszonych spraw - bym się z Panią zgodził. Ba, sam kilka miesięcy temu, w tekście "O tym, jak z Pure Polish zrobić Straight Egyptian Polska" (www.polskiearaby.com) pisałem we wstępie: "To, co ma dziś miejsce w SK Michałów czy (szczególnie) w SK Janów Podlaski, w moim przekonaniu, nie tylko nie służy naprawie niewłaściwego stanu rzeczy, wygenerowanego – by była jasność - jeszcze przez poprzednią władzę, ale nawet prowadzi do jego pogłębienia (świadczy o tym wprost oficjalna /pełna/ lista ogierów czołowych 2018 i wnioski wynikające z trwającego właśnie sezonu wyźrebień)." - szkoda, że nie miała Pani okazji się z nim zapoznać.
Natomiast wręcz zszokowała mnie informacja, że już teraz, jeszcze przed pójściem na tor, poddano kastracji niemal cały rocznik 2016, bo to jest coś niebywałego ("zbrodnia na żywym organizmie")! Nigdy dotąd nie spotkałem się z czymś takim (taką skalą ignorancji i arogancji)! Myślę, że fakt ten - tak jawnego przejawu niekompetencji oraz działania na szkodę spółki skarbu państwa (wraz z całą, mocno podejrzaną "sprawą Ermitaża") - powinien być powodem zawiadomienia prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa, gdyż nad czymś takim nie można przejść absolutnie do porządku dziennego. I na koniec - przesadne, chroniczne (bezczelne) robienie ze wszystkiego tajemnicy, charakteryzuje tylko tą władzę, która ma coś do ukrycia; która wie, że jest nie w porządku i że to, co czyni jest nie do zaakceptowania w normalnym, jawnym trybie. Tajemnice to domena ludzi, ekip, słabych, niekompetentnych i nie radzących sobie z tematem, ale też pełnych fobii i kompleksów (tak było w Janowie Pietrzaka, tak jest teraz w Michałowie Grzechnika i Sztuki)... Przy tym wszystkim jednak, proszę nie robić z byłego prezesa Białoboka osoby nieskazitelnej, nie popełniającej błędów i nie mającej "niczego za uszami", bo to nieprawda. By się o tym przekonać, wystarczy przeczytać mój tekst w ostatnich "KiR" (który znów jakoś Pani umknął), pt. "Era Światłocieni". Reasumując - prawda tak, ale pełna prawda, a nie tylko wybiórcza (pasująca nam do kontekstu). Pozdrawiam. R.Raznowiecki |
|
|