Kolejny „sukces”
Kiedy piszę te słowa, trwa jeszcze tzw. cicha sprzedaż na aukcji w Janowie Podlaskim. Jeśli więc chodzi o wyniki finansowe stadnin, to nie jest to jeszcze końcowy rezultat, ale jeśli chodzi o główną aukcję, można już podać jej efekt końcowy i pokusić się o ocenę.
W katalogu aukcyjnym było tylko 12 klaczy, na ring wyszło 11, a sprzedano 6 za 501 tysięcy euro. A więc kolejny „sukces” „dobrej zmiany”. No, jeśli wziąć pod uwagę, że przed rokiem sprzedano 8 klaczy za 410 tys. euro, to przecież jest to postęp. Ogólna przychód jest wszak większy aż o 91 tysięcy euro!
Tak, tak – jestem złośliwy. Taki „postęp”, jakie zarządzanie stadninami, czy jaka organizacja narodowego pokazu na Służewcu.
A oto szczegóły tegorocznej główej aukcji:
lot 1. Foggita SK Michałow - 56 tys. euro
lot 2. Palanga SK Michałów – nie sprzedana
lot 3. Pilarosa SK Janów Podlaski - 133 tys. euro
lot 4. Bambina SK Janów Podlaski - nie sprzedana
lot 5. Perika SK Białka - 15 tys. euro
lot 6. Parmana SK Michałów - 180 tys. euro
lot 7. Eunita SK Janów Podlaski - nie sprzedana
lot 8. Esima hod. Falborek Arabians Krzysztf Goździalski - 65 tys. euro
lot 9. Pollina SK Janów Podlaski - nie sprzedana
lot 10. Wilda SK Michałów - wycofana
lot 11. Boginka SK Janów Podlaski - nie sprzedana
lot 12. Elbera SK Michałów - 52 tys. euro
Do czego doprowadziły ponad dwa lata rządów „dobrej zmiany” w tej części państwowego sektora „arabskiego końskiego przemysłu”, jaką jest sprzedaż koni na aukcji – widać w zestawieniu, jakie zamieszczam poniżej. 501 tysięcy oraz 410 tysięcy euro sprzed roku, to są najniższe sumy, jakie uzyskano na aukcji w Janowie Podlaskim w okresie 2003-2018. Co tu więcej komentować. Ale jednak warto się przyjrzeć szczegółom.
To co teraz napiszę, są to informacje nieoficjalne, które mogą być obarczone błędem. Dlaczego? Ano dlatego, że nie ma danych oficjalnych, bo aukcjoner nie podawał, do jakiego kraju zostały sprzedane poszczególne klacze. A aukcjonerem był w tym roku Marek Grzybowski. W przeszłości robił to dobrze i zawsze - zarówno wówczas jak pracował dla Animexu, jak i wtedy kiedy prowadził licytację dla firmy, której był współzałożycielem i współwłaścicielem, czyli dla Polish Prestige – podawał istotną dla wszystkich informację, gdzie pojedzie sprzedany koń. A tym razem – nie.
Dlaczego Marku nie podawałeś tej informacji? Nie sądzę, żeby powodem było to, że miałeś sporą przerwę i możesz już nie znać wszystkich z branży. Nawet gdyby tak było, to przecież pracownice SK Michałów podchodziły zaraz po licytacji do kupujących z kontraktem do podpisania, więc mogłeś tę informację mieć z małym opóźnieniem i podać ją po chwili. Skoro tego nie robiłeś, a zapewne to nie była twoja inicjatywa, to należy wyciągnąć wniosek, że takie były ustalenia. Wpisuje się to w sposób postępowania pary rządzącej w Michałowie, która starała się ukryć przed opinią publiczną, co tylko się dało.
Z moich informacji wynika, że tylko 2 z 6 klaczy kupili odbiorcy dla siebie. Co prawda taka teza w przypadku Foggity jest ryzykowna, bo nikt mi nie potrafił powiedzieć (bo nikt, z kim rozmawiałem, ich nie znał), kim jest to starsze małżeństwo z Polski, które najpierw kupiło na charytatywnej licytacja za 8500 (?) euro kucyka, a potem za 56 tys. euro Fogittę. Zakładam jednak, że nie są pośrednikami i nie kupowali dla jakiegoś zagranicznego podmiotu.
Z kolei Pilarosę dla Niny Szuszkiewiczowej z Czech licytowała Joanna Wojtecka. To dobra wiadomość, bo wiemy, że ta janowska klacz zostanie w Polsce w treningu u Joanny Wojteckiej i Pawła Kozikowskiego, a więc możemy się spodziewać, że zostanie dobrze przygotowana do pokazów i będzie na nich osiągać sukcesy. A Nina Szuszkiewiczowa nie jest pośrednikiem czy handlarzem, tylko „kolekcjonerką” koni arabskich tego samego typu, co Shirley Watts. Nawiasem mówiąc to Czeszka kupiła w zeszłym roku janowską Prunellę za 150 tys. euro (w dawnych, trelowo-białobokowych czasach klacz ta poszłaby zapewne za 300 tys. euro) i też wstawiła do treningu do ośrodka Joanny Wojteckiej i Pawła Kozikowskiego.
Pozostałe klacze kupili pośrednicy. Esimę Krzysztofa Goździalskiego kupił Gerard Kurtz, prawdopodobnie dla odbiorców z któregoś z krajów arabskich.
A aż 3 klacze (a więc 50% wszystkich) wylicytował Raphael Curti. To Francuz, który sporo lat spędził w USA współpracując z tamtejszymi znanymi trenerami, a obecnie, po zainstalowaniu się w Belgii, wybija się na czołowego europejskiego trenera i pośrednika. Prowadzi swój ośrodek treningowy. Nawiasem mówiąc, michałowskie konie, takie jak Emandoria, Galerida czy ogierek Ermitage, są najlepsze jakie do tej pory na własną rękę trenował. To nie on je, a one jego promują.
Curti ściśle współpracuje z Simone Leo, innym, stałym obecnie kooperantem Macieja Grzechnika i Hanny Sztuki z SK Michałów. Współpracuje z egipską stadniną Al Baydaa, która dzierżawi Emandorię (za darmo!!!!) i Galeridę oraz ogierka Ermitage. Współpracuje też z izraleską stadniną , ktra z kolei dzierżawi Equatora. Wszystko więc układa się w logiczną całość.
Zresztą przebieg licytacji michałowskiej Parmany też dużo mówił. Raphael Curti podnosił tabliczkę przy tej klaczy do wysokości 120 tys. euro, po czym licytacja stanęła. Nikt nie chciał dać więcej. Wówczas Marek Grzybowski poinformował, że klacz za tę sumę nie może być sprzedana, bo to poniżej ceny minimalnej. Więc Raphael Curti zapytał wprost, a ile wynosi cena minimalna. Dostał odpowiedź, że 180 tysięcy. Powiedział więc – zgoda i za tyle ją kupił.
Potwierdza to tezę, że ta aukcja miała być sprzedażą wskazanych wcześniej przez kooperantów SK Michałów klaczy. A miała być sprzedażą cichą, bez rozgłosu i nie pod nazwą Pride of Poland, a Janów Podlaski Summer Sale. Dopiero, kiedy się zrobił szum medialny, nazwa „Pride od Poland” wróciła (w postaci malutkiej czcionki) na stronę internetową aukcji. Ale już do reklam, zamówionych – gdzieżby indziej, jak nie w Tutti Arabi, piśmie należącym do Simone Leo – już nie zdołała wrócić.
Curti kupił poza Parmaną, także inną michałowską klacz – Elberę, oraz Perikę z Białki. „Kupił” to nie jest właściwe słowo, gdyż nie licytował tych klaczy zapewne dla siebie, a dla jakichś klientów. Jakich – w tej chwili nie wiemy. Dowiemy się za jakiś czas.
Na to, że aukcja miała być umówioną wcześniej sprzedażą głównie michałowskich koni, wskazuje też to, że z pięciu janowskich klaczy sprzedana została tylko jedna. Nie znalazła nabywcy ta, która miała być gwiazdą tej aukcji, czyli Bambina. Może to i dobrze, bo to wszak potomkini słynnej Bandoli, jedna z nielicznych z tej rodziny.
Konie prywatnych hodowców miało pierwotnie w ogóle nie być na tej „grzechnikowej” aukcji, ale po awanturze ich w ostatniej chwili dopuszczono. Z oferty skorzystał jedynie Krzysztof Goździalski i chyba źle na tym nie wyszedł.
Teraz kilka słów o całej imprezie w Janowie Podlaskim. Bo choć narodowy pokaz w tym roku został zabrany, a impreza rozbita (została tylko aukcja), to jednak wielki festyn odbył się jak gdyby nigdy nic.
Publiczność mogła podziwiać wiele końskich pokazów, mogła zwiedzać stoiska, mogła obejrzeć różne inne, towarzyszące występy. To dobrze, bo miejmy nadzieję, że za rok narodowy pokaz wróci do Janowa Podlaskiego i odzyska swój blask. Dzięki tegorocznym staraniom publiczność nie powinna się odwrócić od Janowskiej imprezy.
Na aukcji nie byłem, ale muszę sprostować jedną informację, która uporczywie krąży w internecie. Okna w hali nie został pozasłaniane, aby nikt nie mógł „podglądać” co się dzieje podczas licytacji. Chodziło o zaciemnienie wnętrza hali, do specjalnego wystroju. Jednym się on podobał, innym – nie. Ale widać było, że organizatorzy starali się sprostać idei, że konie arabskie, jako towar luksusowy, należy sprzedawać w atmosferze czegoś wyjątkowego, takiej snobistyczno-wieczorowej. Tylko występ zespołu ludowego nie bardzo do tej koncepcji pasował.
A na koniec wróćmy do narodowego pokazu. Pomysł przeniesienia go na Służewiec generalnie rzecz biorąc, okazał się wielką klapą. Ponieważ nowy minister rolnictwa, Jan Krzysztof Ardanowski, zdaje się mieć sporo samozaparcia, aby naprawić błędy swego poprzednika, chciałbym mu zwrócić uwagę, na jeden aspekt tego służewieckiego pokazu.
Przeniesienie narodowego pokazu na Służewiec nie dało nic, poza szkodami. I nawet nie chodzi mi w tym momencie o zaszkodzenie polskiej hodowli konia arabskich. Ten pomysł mocno zaszkodził (zaszkodzi?) rządzącej partii. PiS ma na Podlasiu spory elektorat, ale część właśnie utracił. Pomysł przeniesienia pokazu do Warszawy rozsierdził wielu lokalnych działaczy, także z PiS. Odebrał możliwość zarobku wielu ludziom, dla których przez wiele lat impreza janowska była ukoronowaniem sezonu, szczytem zarobków hotelowo-gastronomicznych.
A zatem za ten pomysł jego pomysłodawca (wcy?) powinni ponieść konsekwencje. Także po linii partyjnej. A choć ów pomysł zaakceptował były już minister Krzysztof Jurgiel, to wydaje się, że nie on był jego autorem. Tych należy szukać w dwójce Maciej Grzechnik i Tomasz Chalimoniuk, prezes Polskiego Klubu Wyścigów Konnych. Sądzę, że to raczej ten pierwszy, ale jeśli nawet prezes PKWK nie był autorem tego pomysłu, na niego spada odpowiedzialność za kiepską organizację. Jak to słusznie zauważyła jedna z osób, która dokonała wpisu pod moim poprzednim tekstem – było to jak wystawianie diamentów na pchlim targu.
A co do prezesa SK Michałów – kolejny popis arogancji dał podczas wywiadu telewizyjnego. Link do tego wywiadu (https://www.tvn24.pl/prezes-stadniny-m ... aukcji-z-reporterem-tvn24,860668,s.html) robi karierę w internecie, robiąc kolejną czarną robotę na rzecz PiS. Pogratulować takich popleczników.
Marek Szewczyk
Wyniki Pride of Poland w latach 2003-2018 (w euro)
W kolejnych kolumnach: rok, liczba koni wystawionych, liczba koni sprzedanych, ogólna suma uzyskana za sprzedane konie, średnia cena za konie sprzedane
2003 37 24 772 000 32 166
2004 27 20 1 150 000 57 500
2005 33 25 953000 38 120
2006 36 33 1 635 000 49 545
2007 35 33 2 261 000 68 515
2008 36 25 2 994 000 119 760
2009 34 28 2 414 000 86 214
2010 36 26 1 021 000 39 269
2011 32 24 1 843 000 76 791
2012 28 19 1 325 000 69 736
2013 27 22 2 072 000 94 181
2014 28 24 2 089 000 87 041
2015 28 24 4 003 000 166 791
2016 31 16 1 271 000 79 437,5
2017 25 6 410 000 68 333
2018 11 6 01 000 83 500



Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 14.08.2018, 13:25 Uaktualniono: 14.08.2018, 17:35 |
![]() Marku, pytasz dlaczego nie podawałem kto kupił konia podczas licytacji. Nie wiedziałem tego. Nie miałem wglądu w listę wadiów, Biuro Aukcyjne zainstalowane było wśród publiczności i nie miałem z nim żadnego kontaktu. Poprowadziłem aukcję najlepiej jak potrafię, ale to nie był "mój cyrk i nie moje małpy". Jak trochę odpocznę to na swoim blogu www.konsprawapolska.pl przedstawię moje uwagi. Idiotyczny pomysł oddzielenia pokazu od aukcji skrytykowałem we wpisie "Słuchają Polaków? Była to zresztą kontynuacja niszczenia mojego autorskiego projektu "Polish Arabian Summer Festival", od którego jeszcze "wasza zmiana" odłączyła Międzynarodowy Dzień Wyścigowy". W którymś ze swoich felietonów stwierdziłeś, że nie wiesz kto był autorem pomysłu Festiwalu. Pozwolę sobie Ci przypomnieć, że wszystkie materiały festiwalowe: zaproszenia, katalogi, projekty reklam, Gazeta Festiwalowa, katalog pokazu pod nazwą Araby w Polsce, opracowywane były przeze mnie w Koniu Polskim, którego byłeś redaktorem naczelnym. Pokazując historię aukcji może byś był łaskaw sięgnąć trochę głębiej do historii i pokazać, że było coś przed Polturfem. Kto chce uczciwie podejść do tematu powinien też przeczytać to co miałem do powiedzenia w odpowiedzi na wywiad Stojanowskiej z Markiem i Jurkiem. Ukazało się to na stronie HiJ, ale teraz już tylko przez mój blog można to odnaleźć. Pozdrawiam
Marek |
|
![]() |