Strona startowa | O mnie | Blog | Linki | Napisz do mnie
 
Archiwa
 

Archiwa

A to ja
 

Marek Szewczyk fot. Włodzimierz Sierakowski


Marek Szewczyk

Ale co konkretnie?

Nadesłany przez Marek Szewczyk 14.08.2018, 17:50:00 (2703 odsłon)

Wydawało mi się, że już nic mnie nie jest w stanie zaskoczyć, jeśli chodzi o reakcję na moje teksty, w tym straszenie mnie sądem, a jednak. Prezes Stadniny Koni Iwno Przemysław Pacia mnie zaskoczył. Upoważnił panią profesor UM dr hab. Monikę Urbaniak, która jest na liście radców prawnych, aby mnie wezwała do zaprzestania bezprawnego działania przez podanie nieprawdziwych informacji dotyczących Stadniny i że mój tekst rozpowszechnia niezgodne z prawdą informacje na temat mojego Mandanta, przez co narusza jego dobra osobiste, w szczególności jego renomę.

 

Zaskoczony, szybko otworzyłem ten tekst  i przeczytałem go jeszcze raz. I moje zdumienie nie minęło. Czym „naruszyłem renomę” prezesa? Dalibóg nadal nie wiem. Proponuję, aby ci z Państwa, którzy czytają ten tekst, zanim przejdą dalej, najpierw przeczytali ten poprzedni: „A może by tak coś naprawić?” z 27 lipca 2018 i spróbowali wytypować, co może naruszać dobra osobiste prezesa SK Iwno?



Nazwiska prezesa Przemysława Paci w ogóle nie wymieniłem w omawianym tekście. Generalny wydźwięk tego tekstu ma być taki (bo to jest apel do nowego kierownictwa KOWR), aby ktoś podjął mądrą decyzję i rozdzielił dwie stadniny – Iwno i Golejewko – które ktoś kiedyś bzdurnym ruchem połączył w jedną całość. Tzn. Golejewko jest oddziałem Iwna, gdzie urzęduje prezes i hodowczyni.

 

A jedyny fragment, gdzie piszę w ogóle coś o prezesie brzmi tak:

Ad rem. Obecna sytuacja stadniny w Golejewku jest chora. Jak może być zdrowa, jeśli prezes nadzorujący całe przedsiębiorstwo rolne (bo Golejewko to nie tylko konie, ale także wiele hektarów pól uprawnych) urzęduje kilkaset kilometrów dalej – w Iwnie. Jak może być zdrowa, jeśli hodowca przyjeżdża raz na dwa tygodnie na kilka godzin, po czym wraca do siebie, czyli do Iwna. A masztalerze nie mają na co dzień nikogo nad sobą. A wiadomo – jak kota nie ma, to myszy harcują.

 

Jakkolwiek konie na pastwiskach wyglądają dobrze (jednym z punktów spotkania był obchód po pastwiskach, stajniach i wszystkich kątach), to jednak taka sytuacja musi generować jedno – równię pochyłą w dół. I nie jest to krytyka kompetencji ani prezesa, ani pani hodowczyni z Iwna, ale stwierdzenie oczywistości. Z oddali nie da się dobrze zarządzać niczym (podkreślenie moje).

 

Która z tych informacji jest nieprawdziwa? Czy pan Pacia nie urzęduje w Iwnie? A może faktycznie mam złe informacje i Pan Prezes, aby być bliżej Golejewka, przeniósł swoje biurko gdzieś w połowie drogi między Iwnem a Golejewkiem?

 

Z kolei moje stwierdzenie, że „z oddali nie da się dobrze zarządzać niczym”, nie jest przecież informacją (która mogłaby być nieprawdziwa), a jedynie moją oceną. A przecież Pani Profesor pisze, że naruszam dobra osobiste nie przez moje krzywdzące dla jej Mandanta opinie, a przez „nieprawdziwe informacje”.

 

Bardzo więc proszę o konkrety. Panie Prezesie – niech Pan siądzie przy biurku (gdziekolwiek ono stoi) z Panią Profesor i ustalcie, które zdanie bądź zdania, naruszają Pana dobra osobiste. Proszę je konkretnie wskazać. Skąd mam wiedzieć, co narusza dobra osobiste Pana Prezesa. Chyba nie cały artykuł? Bo żądacie Państwo, abym cały usunął. Trochę to dla mnie za daleko idące żądanie. Może się uda znaleźć inne rozwiązanie. Państwo wskażą ten właściwy fragment, a wówczas będę w stanie się zastanowić, jak z tego ambarasu wybrnąć. Czy przepraszać, czy usuwać, czy może coś innego. Ale na razie jestem jak dziecko we mgle.

 

Te słowa kieruję też – a może przede wszystkim – do Pani Profesor. Jak rozumiem, jest Pani profesorem prawa. A prawo wymaga precyzji. A tymczasem podpisała Pani pismo przedsądowe, w którym tej precyzji brak. Bo przecież cały artykuł chyba nie narusza dóbr osobistych Pani Mandatariusza? Trochę mi to wygląda, że poszła Pani na łatwiznę, żeby nie powiedzieć mocniej – iż jest to prawna fuszerka. Ja jestem tylko magistrem Zootechniki i prawa na studiach nie miałem, ale na mój chłopski rozum, to podpisane przez Panią pismo przedsądowe jest zbyt ogólne.

 

Kolejna sprawa – żądacie Państwo, abym dodatkowo ujawnił dane osób, od których uzyskałem nieprawdziwe informacje dotyczące Stadniny.

 

I znowu nie bardzo wiem, o jakie to rzekomo nieprawdziwe informacje chodzi. Ale w tym wypadku domyślam się. Sądząc po telefonie, jaki miałem od hodowczyni, i po tym, jak kierownictwo SK Iwno miało pretensje do Marcina Marciniaka, kierującego gospodarstwem w Golejewku, chodzi o to sformułowanie, że hodowca przyjeżdża raz na dwa tygodnie na kilka godzin, po czym wraca do siebie, czyli do Iwna. Co prawda nie rozumiem, jak informacja o częstotliwości przyjazdów do Golejewka Pani Hodowczyni może naruszać dobra osobiste Pana Prezesa, ale chętnie powiem.

 

Skąd to wiem? Całe Golejewko o tym mówi. A pytałem o to wiele osób, bo jako były stażysta Macieja Świdzińskiego nie potrafię sobie wyobrazić, jak można dobrze kierować hodowlą w stadninie, nie będąc codziennie rano w stajni, by zajrzeć do każdego żłobu, by pójść na pastwiska, na których pasą się konie, by obejrzeć każdego konia, jak wracają z pastwisk, itd.

 

Podczas zwiedzania stadniny pytałem o to pracowników stajennych i uzyskałem taką mniej więcej informację, że raz na dwa tygodnie na kilka godzin. To samo powiedział mi doktor Andrzej Gniazdowski i wszyscy członkowie jego rodziny, którzy golejewską stadninę dobrze znają i jej życiem żyją. Tak samo mówił Marian Mikołajczyk, emerytowany podkoniuszy, który brał udział w uroczystościach 30-lecia śmierci Macieja Świdzińskiego. Tak samo odpowiedział zapytany Marcin Marciniak. Tylko miejscowy ksiądz podczas mszy o tym nie mówił, ale podejrzewam, że też doskonale to wie.

 

Więc jeśli chcecie kogoś karać za podawanie – prawdziwych zresztą informacji – to ukarzcie wszystkich w Golejewku, no może z wyjątkiem księdza.

   

A więc konkludując. Panie Prezesie, Pani Profesor – proszę o sprecyzowanie, czym konkretnie naruszyłem dobra osobiste pana Paci, bo po prostu nie wiem. A nie było moją intencją, aby ani Pana Prezesa, ani Panią Hodowczynię urazić. Więc jeśli faktycznie uraziłem, chętnie przeproszę, ale muszę wiedzieć, za co konkretnie mam przepraszać.

Marek Szewczyk

 

PS. Przy okazji chciałbym pogratulować nowemu kierownictwu KOWR. Pismo, jakie otrzymałem, wysłane było 17 sierpnia. To pełnia żniw. Tak sobie pomyślałem, że sytuacja finansowa obu podmiotów, czyli Stadniny Koni Iwno i jej oddziału (ciężko mi to słowo przechodzi przez gardło)  w Golejewku – jest wyśmienita. Żadnych problemów organizacyjnych, robota idzie jak w zegarku, wszyscy wiedzą co mają robić, w związku z czym prezes obu stadnin z braku ważniejszych zajęć, zajmuje się straszeniem sądem dziennikarza, który tylko wyraził nadzieję, że może udało by się rozłączyć dwie stadniny, które nie wiadomo po co zostały połączone w jeden organizm.

PS2. Oczywiście nie 17 sierpnia, a 7 sierpnia. Przepraszam za błąd.

 

 

 

Wersja do druku Powiadom znajomego o tym artykule Utwórz .pdf
 
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.
Dodaj komentarz
Zasady komentowania*
Zawsze akceptuj komentarz zarejestrowanego użytkownika.
Tytuł*
Nazwa*
E-mail*
Strona www*
Treść*
Kod potwierdzający*

Kliknij tutaj, aby odświeżyć obrazek, jeśli nie jest wystarczająco czytelny.


Wpisz znaki widoczne na obrazku
Kod rozróżnia małe i wielkie litery
Liczba prób, które możesz wykonać: 5