Nie aż tak wyśmienicie
Zachęcałem do dyskusji w sprawie struktur Polskiego Związku Hodowców Koni. Tej na razie jeszcze nie ma, ale jest głos Jakuba Kalitkowskiego, hodowcy z Kujawsko-Pomorskiego Związku Hodowców Koni w sprawie tamtejszej sytuacji i oceny roli kierownika, Jarosława Lewandowskiego.
A więc oddaję mu głos.
Marek Szewczyk
Pozwolę sobie zabrać głos w dyskusji, do której zachęcał redaktor Marek Szewczyk, i ustosunkować się do niektórych tez zawartych w jego tekście pt. „Skostniała struktura PZHK.”
Nie chciałbym rozważać tutaj sprawy, czy prezes Jacek Soborski bezpodstawnie oskarżył Jarosława Lewandowskiego, czy nie. Myślę, że tę część "konfliktu" faktycznie powinny rozwiązać instytucje zajmujące się na co dzień tego typu wydarzeniami.
Bardziej zastanawia mnie fakt "wyśmienitej" opinii na temat Pana Lewandowskiego. Mam nieodparte wrażenie, że jest ona dość stronnicza.
Może przeanalizujmy kilka faktów związanych z działalnością Kujawsko-Pomorskiego Związku Hodowców Koni.
Po pierwsze. Czy faktycznie za sprawą Jarosława Lewandowskiego Związek jest prymusem i czy faktycznie nim jest? Odpowiedzi na drugie pytanie jest dość prosta - to zależy, do czego go porównamy. Jeżeli do związków, w których problem jest uzyskanie paszportu przez rok od zgłoszenia, to można pokusić się o stwierdzenie, że faktycznie jest. Jednak jeżeli porównamy się do związków zachodnich, gdzie istnieje szeroko rozwinięty marketing, handel oraz sama hodowla, to jesteśmy bardzo, bardzo w tyle.
Przytoczony przez redaktora Marka Szewczyka MJT Nevados S hodowli Stanisława Szurika - nie bardzo potrafię powiązać go z doskonałością Jarosława Lewandowskiego. Nasienie Panu Stanisławowi dostarczyła Agencja Jeździecka A.A. Bober, klacz zainseminował dr Mazurek, opiekę nad koniem sprawował Rafał Narloch oraz Anitka (którą serdecznie przepraszam, ale nie wiem jak się nazywa), w sprzedaży pośredniczył Marek Romanowski, a promocją i całkowitym finansowaniem MJT - Stajnia Marcelewo. Gdzie w tym wszystkim rolę odegrał Lewandowski, nie wiem.
Kolejny aspekt - imprezy hodowlane. Tu już rola Jarosława Lewandowskiego jest widoczna, ale czy aż taka? Pierwsze próby dzielności klaczy na terenie KPZHK odbywały się już w 1999 roku. Niestety, nie pamiętam dokładnej daty pierwszego przeglądu młodzieży hodowlanej, który był w Solcu Kujawskim. Inicjatorami tych imprez byli sami hodowcy i ówczesny kierownik Związku, którym był Edward Trzemżalski. Ale skoki luzem w naszym województwie faktycznie zapoczątkował Pan Lewandowski.
Do dzisiaj forma imprez hodowlanych nie nabrała większego rozpędu. Braki marketingowe, problemy ze stworzeniem katalogów, brak odzieży dla prezenterów, która jasno określałaby markę, to tylko niektóre z problemów nie do rozwiązania dla obecnego kierownika.
W tym wypadku należałoby się również zastanowić, czy wspaniała atmosfera tych imprez to zasługa tylko jednej osoby? Ogromną rolę w tym wszystkim odgrywają Państwo Zielińscy, Firma Cheval-tech i wolontariusze z Technikum Hodowli Koni w Bielicach oraz sami hodowcy, których konie z roku na rok są coraz lepsze i ośmielę się stwierdzić, że nie wszędzie doradza Pan Lewandowski.
Wspomniana przez Pana tendencja do "uciekania" hodowców do zachodnich związków również nie odbiła się bez echa w kujawsko-pomorskim. To u nas jeden z członków zarządu nazywa hodowców z innym spojrzeniem "sługusami obcych", zdrajcami itp. Sytuacja dotknęła również hodowcę MJT Nevadosa S, czyli pana Szurika, po którego śmierci napisano, że nigdy nie zdecydował się opisywać swoich koni w zagranicznych związkach. Tymczasem fakty były inne - przynajmniej 7 sztuk jego hodowli koni jest wpisane w księdze Zangerschaide. Znane są również przypadki, gdzie hodowca pytający kierownika Związku o zachodnie związki, otrzymuje odpowiedź w języku niemieckim, gdzie przedstawiane są fałszywe ceny i próba ośmieszenia hodowców osiągających dobre ceny za swoje konie na zagranicznych aukcjach (mowa o hodowcach zapisujących konie w zagranicznych księgach).
Tak więc, aby kogoś dobrze ocenić, potrzebna jest opinia i tych z lewa i tych z prawa. A to, jak wygląda Związek, zależy w głównej mierze od tego, do czego go porównamy.
Z poważaniem
Jakub Kalitowski



Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 07.04.2019, 9:34 Uaktualniono: 07.04.2019, 9:46 |
![]() Droga Joanno W...brak nazwiska w wypowiedzi mówi sam za siebie...
Przerobienie pięknej stajni w chlewnie zajęło mi zaledwie 3 miesiące. W końcu z czegoś trzeba dokładać do koni.
Według Twojego toku myślenia jestem takim samym hodowcą świń jak koni. Dla Twojej informacji od 2018 roku jestem członkiem KPZHK.
Mam wrażenie, że problem z klaczą Andoria nie jest Tobie tak bardzo znany, jak Ci się wydaje. Powołujesz się na zapisy umowy, której prawdopodobne nie widziałaś nawet na oczy. Gdyby nie fakt, że kupujący zażądał odszkodowania w wysokości 6 tys euro i zagroził pozwem sądowym, sprawa zostałaby załatwiona o wiele szybciej i nie potrzebna była by interwencja KPZHK, która w tej sytuacji sprowadziła się do prośby o zapłacenie za badania genetyczne. Ostatnio rozmawiałem z osobą, która tę klacz kupiła i nie wykazywała ona niechęci do mojej osoby. Pragnę również nadmienić, że zaistniała sytuacja wynikała z pomyłki weterynarza do której się przyznał. Zapłata na rzecz właścicieli ogierów została dokonana zarówno za ogiera Kanndarco jak i Numerusa.
Po za tym jeżeli hodowcą koni jest dla Ciebie ktoś kto widnieje w paszporcie, a nie osoba która spędza wiele godzin przy osieroconej klaczce, która przegląda rodowody, kojarzenia, aby dokonać jak najlepszych wyborów w danym roku, uczestniczy w imprezach hodowlanych, pomaga w przygotowaniu do nich koni, stara się o ich promocję oraz zajmuje się sprzedażą....to faktycznie nie mamy o czym rozmawiać
pozdrawiam Jakub Kalitowski
|
|
![]() |
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 07.04.2019, 7:12 Uaktualniono: 07.04.2019, 7:46 |
![]() Zacznijmy może od tego kim jest Jakub Kalitowski? Hodowcą, czy wirtualnym hodowcą? Jakub Kalitowski nie wyhodował żadnego konia, ani też żaden koń nie jest jego własnością. Jest to chłopak, który w rok z pięknej stajni, zrobił chlewnie (w pełni tego słowa znaczeniu, hoduje świnie). Mało tego w niedalekiej przeszłości, sprzedał klacz, źrebną ogierem Kanndarco (było to zapisane w umowie) hodowcy z Kujawsko-Pomorskiego, ku jego rozczarowaniu, piękna klaczka okazała się córką NIE TEGO ogiera. Gdyby nie pomoc Kujawsko-Pomorskiego Związku Hodowców Koni, ta klacz po dziś dzień nie posiadałaby paszportu, ponieważ Pan Jakub nie poczuwał się do wyjaśnienia tej sytuacji. Może jednak dobrze by było, gdyby listy otwarte były pisane przez hodowców hodujących konie, a nie świnie (a mamy ich w Kujawsko-Pomorskim sporo np. Hubert Szurik, który kontynuuje hodowlę śp.Stanisława Szurika lub też Renatę Wójcik, która wyhodowała 3 uznane ogiery w tym Finalistę Mistrzostw Europy Juniorów- ogiera GRANIT, oraz wielu innych.) O wypowiedzi także byśmy prosili, ludzi czynnie organizujących imprezy hodowlane lub też ludzi czynnie w nich uczestniczących, a nie wirtualnych hejtowców.
Pozdrawiam Joanna W.
|
|
![]() |
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 06.04.2019, 19:51 Uaktualniono: 06.04.2019, 22:03 |
![]() Szanowny Tomku,
Doskonale wiesz jak wielkim jestem fanem hodowli Stanisława Szurika. Nigdy nie miałem zamiaru wykorzystać jego wizerunku w zły sposób. To nie ja jako pierwszy powołałem się na MJT NEVADOSA S i Ś.P Stanisława Szurika w powyższej sprawie. Pozwolisz, że w tym miejscu przytoczę cytat z Twojego artykułu, który niestety w złym świetle stawia wiarygodność Twoich wypowiedzi: "...Filozofię hodowlaną Stanisława Szurika zawsze charakteryzowała też głęboko patriotyczna postawa, nigdy nie zdradził polskiej hodowli, mimo licznych pokus nie zdecydował się na służbę obcym i zapisywanie swoich koni do zagranicznych ksiąg hodowlanych..." Powody tego ruchu znamy wszyscy, jednak przedstawiania nieprawdy o tak zacnym człowieku to w moim mniemaniu jest dość duża podłość. O tym co stwierdziła komisja rewizyjna dowiedziałem się czytając Twój komentarz. Dlatego też wcześniej nie podejmowałem tematu ponieważ nie leży to w mojej kompetencji. Opisywanie koni w zagranicznych księgach nie do końca nie służy rozwojowi hodowli w Polsce. Dla przykładu koń Tamburine Red Wine, jest używanym w Polce ogierem stacjonującym w SO Gniezno, wyhodowanym przez Polaków , a zapisanym w księdze OS. Na temat włączenia się w pozytywne działania organizacyjne wolałbym się nie wypowiadać, ponieważ pragnę pozostać osobą nie posądzaną o internetowy hejt. pozdrawiam Cię bardzo gorąco Jakub Kalitowski |
|
![]() |
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 06.04.2019, 14:47 Uaktualniono: 06.04.2019, 16:03 |
![]() Drogi Kolego Jakubie Kalitowski!
To że Prezes KZHK bezpodstawnie oskarżył Kierownika o nieprawidłowości finansowe stwierdził już statutowy organ KPZHK jakim jest Komisja Rewizyjna KPZHK. Wyśmienita opinia na temat dotychczasowej działalności Kierownika KPZHK jest faktem, którego najlepszym potwierdzeniem są frekwencja i jakość imprez hodowlanych KPZHK w okresie do 2018r. Potwierdzają to także uczestniczący w tych imprezach hodowcy z innych regionów naszego kraju a także sędziujący je goście z zagranicy. Nikt nie neguje faktu, że inicjatorem imprez hodowlanych w KPZHK był Pan Edward Trzemżalski. Osobiście pisałem o tym na łamach Konia Polskiego 8/2005, a więc w okresie w którym kierownikiem był już Jarosław Lewandowski. Nie wiem czy Kierownik KPZHK z imprezami hodowlanymi ma "problemy nie do rozwiązania" ale na pewno łatwiej byłoby je rozwiązywać gdyby niektórzy hodowcy zamiast uprawiać klasyczny internetowy hejt, bardziej włączyli się w pozytywne działania organizacyjne. Fakt, że hodowcy opisujący swoje konie w zagranicznych związkach hodowlanych służą rozwojowi hodowli w tych krajach, a nie w Polsce, wynika z międzynarodowych przepisów hodowlanych. Z mojego doświadczenia wynika, że świadomość tego wśród polskich hodowców jest bardzo niska i dlatego należy o tym przypominać przy każdej możliwej okazji. O tym że Ś.P Stanisław Szurik cenił współpracę z KPZHK i osobiście z Jarosławem Lewandowskim świadczą dziesiątki tytułów zdobytych przez jego konie na imprezach hodowlanych organizowanych przez KPZHK. Powoływanie się na autorytet tego wybitnego hodowcy w sytuacji kiedy nie może już, z oczywistych względów, wyrazić swojego zdania w powyższej sprawie, uważam za moralnie niedopuszczalne. Zresztą czytelnicy mogą wyrobić sobie samodzielnie zdanie na ten temat sięgając po Hodowcę i Jeźdźca zima 2017. Z wyrazami szacunku Tomasz Bagniewski |
|
![]() |