Strona startowa | O mnie | Blog | Linki | Napisz do mnie
 
Archiwa
 

Archiwa

A to ja
 

Marek Szewczyk fot. Włodzimierz Sierakowski


Marek Szewczyk

Walenie w Jurgiela, czyli sukces za wszelką cenę

Nadesłany przez Marek Szewczyk 10.04.2019, 21:10:00 (2576 odsłon)

Na konferencji prasowej, na której została zaprezentowana lista aukcyjna, zadałem kilka pytań ministrowi Janowi Krzysztofowi Ardanowskiemu. Po konferencji, główny organizator tegorocznego wydarzenia w Janowie Podlaskim, czyli aukcji i narodowego czempionatu, Tomasz Chalimoniuk, powiedział mi, że jeśli będę miał jeszcze jakieś pytania w sprawie tych imprez, to abym nie wahał się zwrócić się do niego. No to skorzystałem z tej zachęty i pojechałem na Służewiec, aby się spotkać z prezesem Polskiego Klubu Wyścigów Konnych.



Spotkanie – mówiąc językiem dyplomatycznym – było owocne, bo okazało się, że w wielu kwestiach mamy zbieżne poglądy. Zwłaszcza w obszarze wyścigów konnych oraz kwestii zagospodarowania terenu służewieckiego toru na potrzeby Warszawiaków, na „końskie” potrzeby, czyli nie tylko wyścigowe, ale także jeździeckie. Nie będę teraz rozwijał tego wątku (kiedyś do niego zapewne wrócę).

 

Z tą zbieżnością było gorzej w głównej kwestii, mam na myśli tegoroczną aukcję, ale okazało się, że w jednej - moim zdaniem bardzo istotnej – też myślimy podobnie. Za chwilę wyjaśnię, o co chodzi. Dodam jeszcze, że pan Chalimoniuk okazał się osobą otwartą i jest za jawnością. Wyrażało się to nie tylko tym, że jak zapowiedział, na aukcję i czempionat wstęp będzie możliwy dla wszystkich i obserwatorów i mediów, ale także w tym, że nie miał problemów rozmawiać z człowiekiem, który jest krytyczny wobec „dobrej zmiany” w hodowli koni arabskich, wiedząc, że upublicznię to, o czym rozmawialiśmy.

 

A więc potwierdził, że to on zaprosił do współpracy Simone Leo. Dlaczego? Wyjaśnił, że po prostu nie ma nikogo innego, kto: a) miałby media, za pomocą których można rozreklamować aukcję na całym świecie, b) miałby możliwości techniczne, aby przeprowadzić relację internetową z aukcji, c) znałby ludzi z „arabskiej” branży na całym świecie, dzięki czemu można do nich dotrzeć.

 

Co do pierwszego punktu nie oponowałem, ale teraz mam jednak jedno pytanie: czy reklama idzie także przez inne końskie periodyki, zwłaszcza amerykańskie, bo w USA pismo „Tutto Arabi” nie jest dystrybuowane, jest średnio znane, zaś tamtejsze media mają lepsze bazy emailowe.

A jeśli chodzi o punkt b, już oponowałem. Przypomniałem mojemu rozmówcy, że w 2016 roku relację z Janowa robił „Świat Koni” i uzmysłowiłem mu, że mają bardzo dobrej jakości sprzęt, a ich internetowe relacje są bardzo dobrej jakości. Dlaczego więc dawać zarobić włoskiemu handlarzowi, zamiast polskiemu podmiotowi? Tym bardziej, że z tego co wiem, Arabian Essence, firma która robi owe relacje internetowe, nie należy do Simone Leo, a jest jedynie przez niego wynajmowana.

 

Co do punktu c – za Jurgiela zapewne nie byłoby to możliwe, ale teraz, kiedy minister Ardanowski zaprosił do rady ds. hodowli koni Annę Stojanowską i Jerzego Białoboka, dlaczego nie można było skorzystać z ich doświadczenia i wiedzy? Tego nie rozumiem i w tym punkcie się nie zgadzam z panem Chalimoniukiem. Zwłaszcza, iż wiemy (z interpelacji poselskich), że Simone Leo zarobił nieproporcjonalnie dużo w stosunku do wkładu (reklama w „Tutto Arabi”) na współpracy z duetem Maciej Grzechnik i Hanna Sztuka. To co faktycznie robił dla stadniny w Michałowie i ile i za co zarobił, było głęboką tajemnicą, co rodzi oczywiści podejrzenia o przekręty. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że w miarę w bliskiej przyszłości prokuratura wyjaśni wszystkie te naganne rzeczy (mowa też o dzierżawach koni bez umów i dorabianiu ich po fakcie, itp.). Niestety, faktu, że obecna ekipa zdecydowała się mimo tych zastrzeżeń i wiedzy o tym, kim jest Simone Leo (handlarzem o niezbyt dobrej reputacji) na współpracę z nim, nie można ocenić inaczej, jak negatywnie.

 

Dodam jeszcze, że pan Chalimoniuk potwierdził fakt, że Simone Leo dzwonił do Grega Knowlesa, aby mu zaproponować prowadzenie aukcji, ale określił to jako „samowolkę” Włocha, za którą ten został obsobaczony i postawiony do pionu. Aukcjonera wybrał już wcześniej sam Chalimoniuk i to jego koncepcja będzie realizowana, a nie włoskiego handlarza, który niepotrzebnie zaczął się szarogęsić.

To wyjaśnienie pana Chalimoniuka pozostawiam bez komentarza, bo trudno ocenić jego wiarygodność, bez przepytania Simone Leo na tę okoliczność. A nawet gdybym miał taką możliwość, to jaką gwarancję miałbym, że Włoch powie mi prawdę?

 

Kto układał listę aukcyjną?

Listę układali Simone Leo oraz Tomasz Chalimoniuk. Tego mi nie powiedział wprost pan Chalimoniuk, choć pośrednio znalazłem potwierdzenie tej tezy w naszej rozmowie. Tak twierdzę na podstawie sygnałów ze stadnin. Te konie, które oglądali panowie podczas wspólnych wizyt w stadninach, znalazły się potem na liście. Nie bez kozery wymieniłem pierwszego włoskiego handlarza, bo głównie to on decydował. Wziął po prostu wyniki pokazów z ostatnich dwóch-trzech lat i wpisał na listę te klacze, które odnosiły na tych pokazach sukcesy. Na liście znalazły się też Adelita  oraz Primera czy Potentilla, które akurat z różnych powodów sukcesów nie odnosiły, ale są klaczami wybitnymi. A o tym wie Simone Leo. Tomasz Chalimoniuk, osoba początkująca w branży „arabskiej”, bez podpowiedzi kogoś lepiej się znającego, tego by nie wiedział.

 

 Z pewnych powodów lista michałowska jest mniej dewastacyjna dla tamtejszego stada matecznego niż janowska. Szykuje się groźna w skutki dla wartości stada matecznego wyprzedaż, zwłaszcza w przypadku koni janowskich. Ale nie musi ona mieć dramatycznych skutków, o ile spełniony zostanie warunek, co do którego się zgodziliśmy się z panem Chalimoniukiem. Chodzi o wysokość cen „rezerwowych”. Przywykło się używać tego określenia, które jest nieprawidłową z punktu widzenia języka polskiego kalką angielskiego zwrotu reserve price. Powinno się mówić wyłącznie o cenach minimalnych. Ale to tak na marginesie.

 

Istotne jest co innego. Na takie klacze jak Galerida czy Adelita powinno się ustalić cenę minimalną na poziomie co najmniej 500 tys. euro. Bo są to młode, bardzo obiecujące klaczy, które są w stanie wygrać każdy, najbardziej prestiżowy pokaz na świecie (oczywiście odpowiednio przygotowane). Jeśli z kolei na klacze typu Anawera, Pianova, czy Potentilla cena minimalna zostanie ustalona na poziomie – powiedzmy 250 tys. euro – i nikt tej granicy nie obniży podczas aukcji, to jest prawdopodobne, że do powszechnej wyprzedaży nie dojdzie. A jak któraś z tych klaczy zostanie kupiona czy to za 500 tys., czy za minimum 250 tys. euro – to trudno. Coś trzeba sprzedać. Stadniny muszą z czegoś żyć, zwłaszcza Janów Podlaski ma nóż na szyi i pieniędzy potrzebuje na przeżycie.

Najgorszy scenariusz, którego nie można wykluczyć, to taki, że licytacja np. na Anawerę zatrzyma się na poziomie 50 tys. euro i ktoś (no właśnie, kto?) podejmie decyzję, że można ją za takie psie pieniądze sprzedać.

 

No i tak dochodzimy do kwestii, na jakim poziomie zostaną ustalone ceny minimalne i kto będzie podejmował decyzję co do ich wysokości i ewentualnego schodzenia z nich? Moim zdaniem pełniący obowiązki prezesów obu stadnin będą mieli w tej kwestii tyle do powiedzenia, co w przypadku kształtu list, czyli nic. Tak jak podczas aukcji 2016 o wszystkim decydował Karol Tylenda, jak podczas aukcji 2018 – Maciej Grzechnik, tak teraz głównym decydentem jest Tomasz Chalimoniuk. A ponieważ jego intelekt oceniam znacznie wyżej niż obu wymienionych panów, widzę światełko w tunelu. Oczywiście, jak ktoś napisał, trudno wierzyć na słowo. Słowa, które obecnie padają, trzeba będzie skonfrontować z faktami, jakie nastąpią podczas aukcji.

A więc Panie Prezesie Chalimoniuk – trzymam pana za słowo w sprawie wysokich cen minimalnych!

Nieładnie, nieładnie…

A swoją drogą, to nieładnie Panie Prezesie. Czy to nie minister Krzysztof Jurgiel postawił Pana na czele Polskiego Klubu Wyścigów Konnych? A Pan mu tak odpłaca! Prawie każda Pana decyzja w sprawie aukcji jest potwierdzeniem, że to co mówił i robił były minister rolnictwa w sprawach koni arabskich, było brednią, kłamstwem lub ordynarną propagandą.

 

Minister Jurgiel mówił, że w Polsce nie brakuje fachowców klasy Jerzego Białoboka, Marka Treli czy Anny Stojanowskie, a Pan oparł się całkowicie na włoskim handlarzu o szemranej reputacji! Bo jak Pan stwierdził, nie miał na kim się oprzeć.

 

W poprzednich latach na zjazdach ECAHO Agencję Nieruchomości Rolnych (organ nadrzędny nad stadninami arabskimi) reprezentowała Anna Stojanowska. Teraz powinna tam jeździć i reprezentować polską stronę ta osoba, która ją zastąpiła w KOWR (przecież nie brakuje fachowców), to dlaczego tak się nie dzieje? Dlaczego to Pan, osoba zielona w branży „arabskiej” zaczął reprezentować polską stronę? (Choć na plus Panu trzeba zaliczyć to, że podczas zjazdu wyborczego ECAHO nie głosował Pan przeciwko Annie Stojanowskiej, co zapewne nie spodobało się Jurgielowi).

 

Minister Jurgiel grzmiał, że musiał wyrzucić całą trójkę, bo uprawiała sprzeczny z polskim prawem (bzdura) groźny proceder handlu zarodkami. A tu tymczasem w ofercie aukcyjnej są dwa embriony!

 

Minister Jurgiej argumentował, że musiał wyrzucić Trelę, bo dopuścił, że prawie całe potomstwo Pianissimy jest w zagranicznych rękach, a należało je zachować dla polskiej stadniny. A tymczasem jedną wnuczkę Pianissimy sprzedano na aukcji 2017, drugą wnuczkę "sprzedano" do Białki w 2018, zaraz potem sprzedano syna Pianissimy, Prometeusza, a teraz jest zamach na jedna z trzech córek tej epokowej klaczy - Pianovę.

 

Minister Jurgiel zarzucał obu prezesem-hodowcom, że jakby dłużej kierowali stadninami, to nie byłoby już za chwilę co hodować, bo wszystko by rozsprzedali, nie dbając o konieczność zachowania rodów męskich i rodzin żeńskich, a tymczasem w ofercie janowskiej są aż cztery klacze (Adelita, Amarena, Anawera, Atanda) z jednej rodziny. Cennej rodziny Albigowej. Czy to nie jest zamach na egzystencję tej rodziny?

 

Tak na marginesie. To co opisałem, jest bardzo charakterystyczne dla działania PiS w ogóle. Wystarczy jak jednego dnia prezes wszystkich prezesów powie, że nie można wchodzić do lasu, bo to jest groźne i szkodzi polskiej racji stanu, to tak się dzieje. A jak po jakimś czasie zapada decyzja, że jednak można, to odbywa się to bez słowa wyjaśnienia, dlaczego nastąpiła zmiana tej decyzji. Tym, którzy są krytyczni wobec PiS, partia ta nie zamierza się tłumaczyć, bo i po co. I tak swoich przeciwników nie przekona. Gorsze jest to, że nie tłumaczy też tych pokrętnych wolt swoim wyborcom, a jeszcze gorsze jest to, że ci nie pytają i nie mają wątpliwości. Przyjmują wszystko bez szemrania i cieszą się z 500+. Teraz niektórzy się będą cieszyć jeszcze bardziej, bo będzie 500+ dla krowy i 100+ dla świni.

 

Niestety, jako społeczeństwo jesteśmy jeszcze bardzo niedojrzali do demokracji. Bliżej nam do standardów białoruskich czy rosyjskich - i to jest przerażające.

Marek Szewczyk

Wersja do druku Powiadom znajomego o tym artykule Utwórz .pdf
 
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 11.04.2019, 20:25  Uaktualniono: 11.04.2019, 21:08
 lista janowska
Janowska lista PoP i SS jest zdecydowanie mniej dewastacyjna dla stada matek, niż michałowska. Z klaczy janowskich żal Adelity, zwłaszcza, że nie zostawiła po sobie córki. Ciekawe, czy JP wpadł na pomysł wypłukania od niej zarodka i zrobienia ET? W Michałowie sprzedaż Galeridy, Emanolli, a zwłaszcza Pustynnej Malwy i Wieży Marzeń to ogromna strata.
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 11.04.2019, 19:53  Uaktualniono: 11.04.2019, 21:07
 lista janowska
Najlepsza informacja to ta, że do JP wróciła prof. Chmiel. Aż miło się patrzy na tegoroczną listę wyźrebień. Widać, że kobieta zna się na rzeczy. Tylko dlaczego inni wylewają na nią wiadro pomyj?
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 12.04.2019, 4:30  Uaktualniono: 12.04.2019, 8:14
 Odp.: lista janowska
Cieszy mnie, że lista tegorocznych janowskich wyźrebień cieszy nie tylko mnie
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 12.04.2019, 13:05  Uaktualniono: 12.04.2019, 13:35
 Odp.: lista janowska
Parokrotnie natrafiłam w sieci na podobne do powyższego komentarze, z których wynikało, że pani Chmiel układała plan stanówki w Janowie. Nie pojmuję, skąd takie wnioski u obserwatorów listy wyźrebień. Odświezyłam więc sobie daty.

Gdy 7 marca 2018 Grzegorzowi Czochańskiemu powołanemu na miejsce Sławomira Pietrzaka wyznaczono pomoc w postaci pani Krystyny Chmiel, plan stanówki był już gotowy. Co więcej, był już realizowany. Pani Chmiel mogła zmienić plan dla kilku klaczy. Być może gdzieś to wyjaśniała, być może w mediach społecznościowych. Tego nie sprawdzę, bo nie mam konta na Facebooku, a moi obecni tam znajomi nie zauważyli dementi pani profesor.

W każdym razie, jeśli kogoś cieszą imiona ojców źrebiąt na tegorocznej liście, to powinien to skojarzyć z pracą zatrudnionych w Janowie zootechniczek. Powiedzmy więcej -- plan tegoroczny także został przygotowany przez zespół janowski. Tu znowu warto kojarzyć daty.

Niestety, w świetle informacji przedstawionych przez redaktora Marka Szewczyka, kolejna lista wyżrebień może już tak nie cieszyć. Jeśli pozycja pośrednika Simone Leo jest aż tak mocna, to kto wie, czy w ramach dostosowywania oferty do oczekiwań kupców, nie zechce on zmienić planu stanówki. Ktoś na tym blogu zauważył, że w Michałowie zeszłoroczne stanówki klaczy z oferty aukcyjnej zdecydowanie różniły się od tych zastosowanych w reszcie stada. Oby to było tylko moje czarnowidztwo.

Lidia Pawłowska
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 12.04.2019, 14:06  Uaktualniono: 12.04.2019, 14:21
 Odp.: lista janowska
O ile wiem, to za starych (i dobrych) czasów klacze wytypowane do sprzedaży specjalnie kryte były najbardziej chodliwymi ogierami. To nie znaczyło, że ze szkodą dla krycia pozostałych klaczy, lecz po prostu wysoka wartość ojca ciąży miała dodać aukcyjnej wartości klaczy.

Dyskutanci na blogu słusznie ogłaszają larum, że hodowlanie cenne klacze znalazły się na aukcyjnej liście. Patrząc jednak szerzej, najgorsze, co może zniszczyć państwowe stada (poza ich całkowitą wyprzedażą, rzecz jasna) jest zły wybór i dobór reproduktorów. Za kilka lat klacze urodzone za poprzednich dyrektorów wymrą, a na ich miejsce trafią te, które się rodzą za "dobrej zmiany". I dopiero wtedy nie będzie co zbierać...
Ostatnio siedzę zagrzebana w księgach z przełomu wieku i czasem aż mi serce ściska żal, że jedna czy druga bardzo dobra państwowa klacz na koniec swej kariery, już w rękach prywatnego właściciela, kryta była ogierem, o którym żadnej wzmianki nie uświadczysz na wykazach ringowych czy użytkowych laurów. Tak właśnie marnuje się potencjał hodowlany klaczy- przez źle dobranego reproduktora.
Iwona G.
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 12.04.2019, 16:59  Uaktualniono: 12.04.2019, 17:50
 Odp.: lista janowska
Oczywiście to bardzo słuszne konstatacje. Uważam, że stanówki jakie przez dwa kolejne sezony zafundowała michałowskiej stadninie pani Hanna Sztuka były bardzo nietrafione. Rocznik 2018 jest słaby i co dziwi choć było jasne, że ani Sahm El Arab, ani tym bardziej Ekwist nie zostawili nic ciekawego, to w 2019 roku użyto ich powtórnie. (jakość potomstwa po Sahm El Arab będziemy zapewne mogli ocenić w Białce).Kurier, który miał niby kryć w programie wyścigowym pokrył tak cenne matki jak Cheronea i Dębowa Łąka - źrebaki już są i nic z nich dobrego raczej nie wyrośnie. To, co rodzi się po Shams Sharav, Muranas Jassehr, Sahm El Arab, Eternal także raczej budzi sceptycyzm. Aż żal patrzeć, jak zmarnowano potencjał wielu cudnych, cennych michałowskich matek. Dlaczego? Zwracam też uwagę, że choć Krystyna Chmiel, jak dowiodła tego Lidia Pawłowska, nie mogła mieć wpływu na plan stanówkowy w Janowie, to w Michałowie tak, bo była doradcą hodowlanym stadniny.CCA Na odczytach rozdziera szaty nad dominacją Saklavi I i zanikaniem polskich linii, a jednocześnie w hodowli, której doradzała aż ok 40 klaczy zostało pokrytych dzierżawionymi, kiepskimi ogierami z tego właśnie rodu. Na pozór logiki w tym brak.
Agnieszka Bojanowska
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 12.04.2019, 22:02  Uaktualniono: 13.04.2019, 7:47
 Odp.: lista janowska
Z tego co mi wiadomo prof. Krystyna Chmiel była w JP przed Grzegorzem Czochańskim i ona jest autorką planu stanówki z 2018r.
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 13.04.2019, 10:54  Uaktualniono: 13.04.2019, 11:17
 Odp.: z tego co mi wiadomo
To jednak nie jest prawdą. Z wiadomości KOWR wiadomo, że pani Chmiel została skierowana do Janowa 7 marca (do tego dnia, jeszcze rano prezesem był Sławomir Pietrzak i wtedy na pewno w stadninie nie działała pani profesor). Przyjechała do Janowa i zobaczyła gotowy plan stanówki 2018 dokładnie tego dnia. Sama zapewne wymieniłaby zmiany, które naniosła.

Janowskie zootechniczki nie będą wypinały piersi po ordery -- obie tak działają tj. cicho i w cieniu. Nie odzywają się też, gdy słychać krytykę niektórych pomysłów hodowlanych poprzedniego prezesa. Przyjmują ją do siebie. Tak naprawdę to w ogóle się nie odzywają -- jakby nie istniały. Dlatego właśnie powinno się głośno mówić o ich pracy i pozwolić im odczuć chociaż drobinę satysfakcji.

Wątpliwości co do autorstwa planu stanówki 2018 (co najmniej 90% lsty) wyjaśnić może sama pani Chmiel. Zapewne zrobi to, gdy dowie się, że czyjś dorobek jest jej przypisywany. Tak to sobie wyobrażam...

Lidia Pawłowska
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 13.04.2019, 15:42  Uaktualniono: 13.04.2019, 16:51
 Odp.: z tego co mi wiadomo
"Zapewne zrobi to, gdy dowie się, że czyjś dorobek jest jej przypisywany. Tak to sobie wyobrażam..."

Jako anegdotę przytoczę słowa mojej koleżanki, która wieki temu, tj. za komuny, robiła magisterkę u pewnego profesora od koni na SGGW. Otóż tenże ponoć miał zasadę, że jeżeli kiwnął choćby jednym palcem przy badaniach, to tylko on był wpisany jako autor publikacji. Natomiast gdy niczym nie kiwnął, nawet tym przysłowiowym palcem, zawsze był dopisywany do listy prawdziwych autorów badań.
Nie studiowałam na SGGW, anegdotki nie jestem w stanie zweryfikować, ale wiem z własnych obserwacji, że pojęcie autorstwa w nauce jest wyjątkowo płynne. Janów nie nauka, a praktyka, ale co do planu kryć, przypuszczam, że krytykowane na blogu decyzje okażą się sierotkami. ;)
Iwona G.
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 11.04.2019, 16:38  Uaktualniono: 11.04.2019, 17:27
 Audiatur et altera pars...
Zamiast komentarza do polemiki pomiędzy pp. BK i MS, cytaty z portalu equista, który poprosił o opinie Annę Stojanowską, Marka Trelę i Jerzego Białoboka.

"Wg ekspertki (AS) podczas jubileuszu aukcji dojdzie do wyprzedaży koni, a nie licytacji na odpowiednim poziomie: "Jest naprawdę bardzo źle, jeżeli chodzi nie tylko o sprzedaż, ale i wizerunek polskich koni arabskich na arenie międzynarodowej".

(MT) podkreślił, że w tej chwili trzeba skupić się na odzyskaniu zaufania rynku, który jest niewielki, więc wszyscy się tu znają. To zadanie na lata, jednak znacznie skuteczniejsze od wystawienia najcenniejszych koni stadniny i liczenia na uzyskanie oszałamiających kwot.

Ekspert (JB) dodał też, że jedyną szansę na poprawę sytuacji widzi w znacznym obniżeniu cen koni prezentowanych podczas Pride of Poland, natomiast powrót do dawnych stawek osiąganych na Pride of Poland będzie wymagał wielu lat pracy."

IG
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 11.04.2019, 6:36  Uaktualniono: 11.04.2019, 7:02
 charakterystyczne dla działania
"To co opisałem, jest bardzo charakterystyczne dla działania PiS w ogóle." Nie biorę 500+ i nie jestem wyborcą PiS. Natomiast jestem z Wrocławia, matecznika Grzegorza Schetyny, gdzie chyba już większość działaczy PO jest poza PO. Prawą ręką Schetyny jest Jarosław Charłampowicz, którego Nowoczesna popiera "z oburzeniem" (za Gazetą Wyborczą).
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 11.04.2019, 5:37  Uaktualniono: 11.04.2019, 7:01
 Odp.: Walenie w Jurgiela, czyli sukces za wszelką cenę
Wg autora, listę układali Simone Leo i Tomasz Chalimoniuk. Czy autor wie naleśniki, że to jedyni twórcy tej listy? Czy autor wie, a jeśli tak to skąd, że Anna Stojanowska i Jerzy Białobokach nie mieli żadnego udziału w układaniu listy aukcyjnej? Czy Anna Stojanowska i Jerzy Białobokach sami tak twierdzą? Jeśli Anna Stojanowska i Jerzy Bialobok publicznie zaprzecza, iż współtworzyli te skandaliczna skandaliczna listę, wówczas zostaną przeze mnie przeproszeniem.
Beata Kumanek
Odpowiedz

Autor Wątek
marek_szewczyk
Wysłano: 11.04.2019, 15:33  Uaktualniono: 11.04.2019, 15:33
Webmaster
Dołączył: 22.05.2013
Skąd:
Liczba wpisów: 666
 Odp.: Walenie w Jurgiela, czyli sukces za wszelką cenę
Szanowna Pani Beato,

Nie mogę zrozumieć tej Pani obsesji – bo tak to już trzeba nazwać – w atakowaniu Anny Stojanowskiej i Jerzego Białoboka. Rozumiem, że można uważać, że za mało robią dla hodowli koni arabskiej, że za mało wykorzystują swoją obecność w radzie ds. hodowli koni, że można mieć do nich żal, że nie obronili Katarzyny Wiszowatej, że powinni po jej wyrzuceniu na znak protestu opuścić radę, itp. Nie ze wszystkim się zgadzam, ale na tym polega demokracja, że ludzie mają różne poglądy i się o nie spierają.

Ale nie mogę zrozumieć, że zarzuca im Pani coś, a konkretnie tworzenie listy aukcyjnej, nie mając do tego podstaw. Mało tego, mówiłem Pani prywatnie, że oni nie brali udziału w tworzeniu tej listy. Wynika to też jasno z mojego ostatniego tekstu. Napisałem tam, chyba wyraźnie, kto te listy tworzył. A Pani pisze, że dopiero jak Stojanowska i Białobok publicznie zaprzeczą temu, że tworzyli te listy, to ich Pani przeprosi.

Wyobraźmy sobie taką sytuację - powiedziałem o panu X, że jest złodziejem. Znajomi, do których powinienem mieć zaufanie, mówią mi, że się mylę, że oskarżyłem niewinnego człowieka i powinienem go przeprosić. A ja na to, że go przeproszę dopiero, jak to on powie, że nic nie ukradł. Jak nic nie powie, to będę miał „dowód”, że jest złodziejem!

To nie jest zgodne ze standardami, jakie obowiązują ludzi cywilizowanych. To oskarżający musi udowodnić, że oskarżony coś przeskrobał. Oskarżony nie ma obowiązku udowadniać, że nie jest wielbłądem.
Oni nic nie muszą. Mogą milczeć jak grób, ale to nie jest dowód! Nie ma Pani prawa ich milczenia brać za dowód, że współtworzyli listy.

Pani Beato! Jeśli kiedyś dojdzie do sytuacji (a pewnie dojdzie), że Pani spotka Annę Stojanowską (a wiem, że się znacie) lub Jerzego Białoboka (nie wiem, czy się znacie), to niech się Pani nie zdziwi, jak nie podadzą Pani ręki.
Ja też się zaczynam zastanawiać, co zrobić, jak spotkam Panią na ulicy. Czy przywitać się, czy przejść na drugą stronę ulicy. Chyba wybiorę ten drugi wariant. Bo fanatyków lepiej unikać, a Pani zacietrzewienie w stosunku do Stojanowskiej i Białoboka w walce o dobro hodowli koni arabskich (a wie Pani, że w wielu punktach się z Panią zgadzam) zaczyna się niebezpiecznie do fanatyzmu zbliżać.
Marek Szewczyk

PS. W tej sprawie nie będę już z Panią więcej polemizował
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 11.04.2019, 5:12  Uaktualniono: 11.04.2019, 13:23
 Araby Magazine
Pride of Poland 2019 - lista koni; kto decyduje i kto rozgrywa?
Po konferencji prasowej zadałam pytanie – jaki jest udział Simone Leo w wyborze koni na aukcję? I po felietonie Marka Szewczyka już wiem – zasadniczy. Zapytany przeze mnie przed konferencją Simone (znamy się z widzenia od lat): „Simone, ile koni będzie na liście, nie pytam które, ale powiedz ile?” – z kamienną twarzą odpowiedział: ” Nie wiem, nie mam z tym nic wspólnego, to stadniny układały listy”. A prezes Chalimoniuk w wywiadzie dla jednej ze stacji telewizyjnych; powiedział m.in." rynek jest trudny i musimy dać klientom coś co ich zachęci, a nie namawiać na to co my chcielibyśmy sprzedać". Teraz już wiemy, że "tę zachętę" wybierał Simone Leo. Ciekawa jestem jaką rolę w układaniu tej dewastacyjnej , zwłaszcza dla Janowa, listy odegrali stadninowi hodowcy (piszę w liczbie mnogiej, bo na stanowisko doradcy wróciła do Janowa prof. Krystyna Chmiel). Nawet jeśli główny hodowca Anna Stefaniuk protestowała, to z duetem Chmiel – Leo przegrała 1:2. On zna polskie konie od lat i może dlatego nie zniechęciły go słabe wyniki pokazowe z ub. roku Adelity, Primery (obie wcześniejsze czempionki Europy), Potentilli - rusza się jak mało która i dobrze przygotowana może zawojować areny pokazowe, a Pianova (córka Pianissimy), Bernadetta (Ganges – Belgica) - to znakomity materiał na matki stadne (szkoda, że nie w macierzystej stadninie). On pamięta Primerę z 2014 r. kiedy wygrała czempionat Europy z późniejszą rekordzistką aukcji 2015 Pepitą i z lat wcześniejszych zwycięstw; on pamięta Adelitę z 2015 kiedy wygrała czempionat Europy klaczy rocznych, a później fantastycznie dawała sobie radę na torze wyścigowym – potencjał jest. I tu dochodzimy do ewentualnych cen rezerwowych.
W dobrych czasach ceny rezerwowe za te klacze (a śmiem twierdzić, że nigdy nie byłyby sprzedawane „w pęczku” na jednej aukcji) mogłyby oscylować wokół wspomnianych przez Marka Szewczyka 500 tys. euro. Ale jesteśmy w czasach „dobrej, dojnej zmiany” i o takich cenach możemy zapomnieć. Jeśli, tak jak na wybór klaczy, również na ceny rezerwowe będzie miał coś do powiedzenia Simone, to ceny te będą duuuużo niższe, a argumenty na to ma – kto kupi za min. 500 tys. euro klacze z ostatnich miejsc w klasie (9, 10) z czempionatu świata w Paryżu?; na dodatek nie sprawdzone jeszcze w hodowli (co jest jeden czy dwa źrebięta, które jeszcze nie były oceniane?). Popatrzmy na to realnie.
A swoja drogą bardzo jestem ciekawa jakie były ceny rezerwowe w 2016 r. na Emirę (wylicytowana oszukańczo do 500 ty. euro, sprzedana w powtórnej licytacji za 225tys.), Al Jazeerę (poszła razem z Seforą za dużo niższą cenę niż oszukańczo wylicytowane przez Irinę Stigler 350 tys. czego później Irina się wyparła), w 2017 r. za Prunellę sprzedaną za 150 tys. euro i Anawerę wylicytowaną do 110 tys (ale później niezapłaconą i nieodebraną i oferowaną kilkakrotnie do sprzedaży ze stajni) i w 2018 r. za Parmanę (wylicytowaną do 170 tys. euro, ale niesprzedaną dzięki zatrzymaniu szemranych geszeftów duetu Grzechnik-Sztuka), czy Pilarosę sprzedaną za 130 tys. To są realia w jakich dziś żyjemy. Chyba ostatnią realną do wartości cenę osiągnęła Sefora – 300 tys. euro w 2016 r.
Ale w tym roku, roku jubileuszowej 50. aukcji organizatorzy pewnie będą chcieli odtrąbić sukces i pójdą na całość, żeby zmazać porażki ubiegłych trzech lat, a zwłaszcza 2016 r. – 5 klaczy za 300 tys. euro i 2018 r. – 3 klacze za 254 tys.
Sukcesem będzie ilość sprzedanych koni i osiągnięty wynik w granicach 1 -1,5 mln euro; nic tak nie niszczy obrazu aukcji jak kolejne schodzące z ringu niesprzedane konie. Wynik może poprawić kilka świetnych klaczy z listy Summer Sale: Wieża Marzeń, Bernadetta, Praga.
Kiedyś była premier Szydło krzyczała do opozycji „wystarczyło nie kraść”; dziś możemy powiedzieć rządzącym „wystarczyło nie kłamać” !
Alina Sobieszak
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 11.04.2019, 1:32  Uaktualniono: 11.04.2019, 7:00
 Walenie
No dobrze - tylko czy pp. Chalimoniuk i Leo mają jakiś scenariusz na sytuacje gdy klienci nie będą skłonni płacić tych wyznaczonych cen rezerwowych ? Ktoś kiedyś gdzieś wspominał, że na dawniej ceny rezerwowe ustalano dzień przed aukcją gdy było widać kto do Janowa przyjechał, jakie są nastroje itp.
Odpowiedz
Dodaj komentarz
Zasady komentowania*
Zawsze akceptuj komentarz zarejestrowanego użytkownika.
Tytuł*
Nazwa*
E-mail*
Strona www*
Treść*
Kod potwierdzający*

Kliknij tutaj, aby odświeżyć obrazek, jeśli nie jest wystarczająco czytelny.


Wpisz znaki widoczne na obrazku
Kod rozróżnia małe i wielkie litery
Liczba prób, które możesz wykonać: 5