Strona startowa | O mnie | Blog | Linki | Napisz do mnie
 
Archiwa
 

Archiwa

A to ja
 

Marek Szewczyk fot. Włodzimierz Sierakowski


Marek Szewczyk

Jak polska hodowla uklękła przed włoskim handlarzem

Nadesłany przez Marek Szewczyk 11.04.2019, 22:12:57 (3013 odsłon)

Mój ostatni tekst sprowokował panią Agnieszkę Bojanowską, bardzo dobrze znającą michałowskie stado, do przemyśleń na temat listy aukcyjnej. Warto przeczytać.

Marek Szewczyk

 

Wymowa artykułu jest przerażająca i przygnębiająca. Z czołowej pozycji w świecie po zaledwie trzech latach mamy sytuację, w której włoski handlarz koni jeździ do stadnin i wybiera najlepsze klacze, by zaoferować je swoim klientom na jubileuszowej 50 janowskiej aukcji. A hodowcy w stadninach są bezradni - nie podoba się? W każdej chwili możemy Was zmienić! Ja pamiętam czasy komuny i naciski na dyr. Jaworowskiego, ale gdy on mówił że klacz nie jest na sprzedaż, to nie była. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że teraz jest gorzej.



Nie wierzę, by pan Chalimoniuk nie wiedział, kogo dobiera sobie na najbliższego współpracownika przy organizacji aukcji. Na marginesie, trochę mu się dziwię - z tekstu redaktora Szewczyka wynika, że ma ambitne i ciekawe plany dotyczące Służewca, a przecież naraża swoją reputację pozwalając panu Simone Leo na działania, które w oczywisty sposób są sprzeczne z interesem polskiej hodowli.  Na aukcji 2016 poległ pan Tylenda, na ubiegłorocznej pan Pietrzak i pan Grzechnik. Pan Chalimoniuk może być pewien, że jak pójdzie coś nie tak, to panu Simone Leo włos z głowy nie spadnie, tak jak nie spadł rok temu, natomiast on głową zapłaci.

  

Na ubiegłorocznej aukcji oczywiście nie byłam, bo była ona zamknięta dla publiczności. Z relacji i dyskusji po niej wynikało, że ceny minimalne były niskie, jeśli zestawić je z jakością koni. Na dodatek presja, by zejść poniżej tych cen, a już na pewno nie zapłacić ani grosza więcej, była ogromna. Przykładem była licytacja Parmany - licytujący pośrednik spytał w pewnym momencie aukcjonera jaka ta cena minimalna jest. Pan Grzybowski ją podał(!) i przybił młotkiem najwyższą cenę aukcji - 180 tys. euro -  niewiele  jak na klacz tej klasy. Potem okazało się, że Parmana i tak nie została odebrana, bo w tajnym pakiecie była dzierżawa Wildony, co się zdezaktualizowało wraz z dymisją duetu Grzechnik - Sztuka. To zresztą pokazuje jak nieprzejrzyste były działania i jak wszystko było w dużej mierze ukartowane zanim aukcja się zaczęła.

 

Jak będzie w tym roku? Można się zasadnie obawiać, że podobnie. Po pierwsze kluczowe jest pytanie, kto będzie ustalał ceny minimalne? Powinny to być stadniny, a czy nie będzie to znów wszechwładny Simone Leo? Co będzie jak wspaniałe aukcyjne klacze nie będą osiągały cen minimalnych? Znowu trzeba się będzie zmierzyć z presją na pana Chalimoniuka i prezesów stadnin by ceny te obniżyć. Potencjalni kupcy będą mieli mocne karty. Jerzy Białobok twierdzi, a wie co mówi, że nie można oczekiwać cen takich jak przed laty. Trudno - spadliśmy, a właściwie „dobra zmiana” zrzuciła nas z piedestału.  Trzeba mozolnie odbudowywać pozycję. Uważam, że  w tej sytuacji znacznie lepiej wystawić perfekcyjnie przygotowane konie dobre, ale nie kluczowe dla hodowli i pogodzić się, że wyniki aukcji nie będą rekordowe. Można uatrakcyjnić ofertę kilkoma gwiazdami,  ale nie może się ona składać z samych gwiazd! W przeciwnym wypadku grozi albo klapa aukcji, jeżeli ceny minimalne będą respektowane i będą odzwierciedlały realną wartość koni, albo wyprzedaż za grosze naszego młodego potencjału hodowlanego. To z czego będziemy odbudowywać naszą pozycję, jak podetniemy genetyczną gałąź na której się opiera? Uważam, że konieczna jest zmiana listy - z listy głównej i tej na summer sale zrobić jedną listę główną, zaś utworzyć nową listę na summer sale - mniej ambitną.

 

Wiem, że pewne konie trzeba odżałować. Gdybym mogła, to bym z michałowskiej listy wycofała obie córki Eksterna czyli Pustynną Malwę i Wieżę Marzeń (po tej hekatombie wśród córek Eksterna, której dokonali przy współpracy z Simone Leo państwo Sztuka i Grzechnik, uważam że niemal z definicji michałowskie córki Eksterna nie powinny być na sprzedaż) i Cheroneę. Stadninie pozostawiłabym wybór, czy na lokomotywę aukcji woli poświęcić Emanollę, najlepszą córkę Emandorii i najlepszą córkę Vitorio TO, czy Galeridę - jedyną godną następczynię swojej wybitnej matki Galilei. I tak te klacze które zostaną stanowią niezwykle mocną ofertę na aukcję główną. W sprawie janowskiej listy się nie wypowiadam (na pewno  powinno się skreślić z listy Primerę, Bernadettę, AdelitęPianovę) pozostawiając opinię na ten temat tym blogowiczom, którzy janowskie stado znają dobrze. Sądzę też, że ważna jest oprawa imprezy - kulturalna, bez kosztownych dekoracji, niebieskich laserów i cyrkowych występów. To też ma wpływ na ostateczny dochód z imprezy.

  

Jest jeszcze jedna delikatna kwestia - gdy rok temu przyglądałam się michałowskiej liście aukcyjnej pod kątem tego jakimi ogierami pokryte były oferowane na sprzedaż klacze, to zauważyłam, że dziwnym trafem stanówki  marnymi dzierżawionymi przez panią Sztukę ogierami ominęły klacze z listy aukcyjnej. Rachunek prawdopodobieństwa podpowiada, że nie mógł to być przypadek. Czyżby tu także zadziałała ręka włoskiego handlarza? Czy jego wpływy sięgają aż tak daleko?

  

Reasumując - uważam, że sytuacja bardzo poważnie zagraża przyszłości hodowli w obu stadninach. Szanowny Panie Prezesie Chalimoniuk - nie chce Pan przejść do historii, jako grabarz polskiej hodowli koni arabskich, prawda? To, że pan Simone Leo natychmiast upublicznił listę w „Tutto Arabi” na prawdę nie przesądza sprawy. Oficjalnym, ostatecznym dokumentem jest katalog aukcyjny - a tego jeszcze nie ma. Tę szaloną jazdę na ścianę na której nieuchronnie się w ten czy inny sposób rozbijemy, można jeszcze powstrzymać. I to Pan może zrobić.

   

Agnieszka Bojanowska

Wersja do druku Powiadom znajomego o tym artykule Utwórz .pdf
 
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 05.05.2019, 21:11  Uaktualniono: 06.05.2019, 7:36
 I jedno i drugie...
Niech swego rodzaju pointą naszych zastrzeżeń odnośnie tego czy Tomasz Chalimoniuk jest odpowiednią osobą, by zarządzać najważniejszymi "końskimi obszarami" w naszym kraju, tj. PKWK i polską hodowlą koni arabskich - będzie zamieszczony niżej fragment opracowania ("Ojcowie 2-latków po sezonie 2018" - folbluty.org) Prezesa Polskiego Związku Hodowców Koni Pełnej Krwi Angielskiej, Pawła Gocłowskiego:

"W ubiegłym roku na krajowych torach (Warszawa, Wrocław) rozegrano o 6 gonitw więcej niż w sezonie 2017 i stąd też wyższa rozegrana suma nagród. Uwagę zwraca fakt, że maleje liczba dwulatków krajowej hodowli, a potwierdzeniem tej smutnej konstatacji jest też to, że do tegorocznych zmagań zgłoszono ich o ponad 40 mniej (!). W przyszłym roku będziemy mieli kolejnych kilkadziesiąt dwulatków mniej, ale decydentów to w ogóle nie obchodzi. Spadek liczby klaczy-matek pociąga za sobą spadek liczby klaczy krytych, więc w rezultacie rodzi się mniej źrebiąt, a potem mniej roczniaków trafia do treningu. Brak premii hodowlanej pogłębia regres, a Prezes Polskiego Klubu Wyścigów Konnych Tomasz Chalimoniuk przez trzy sezony swojej działalności zrobił dokładnie nic, aby ten niekorzystny trend choćby spróbować zatrzymać. Co gorsza, stosowana przez Prezesa PKWK premia właścicielska w przypadku dwulatków spowodowała tak kuriozalną sytuację, że młodzież krajowej hodowli, która dojrzewa później od swoich importowanych rówieśników, w pierwszym roku… startuje od nich zdecydowanie częściej (!). W 2017 roku proporcje te wyglądały następująco: 3,26 do 3,10. Tymczasem Prezes PKWK „poprawił” kryteria wypłacania właścicielowi polskiego dwulatka premii w wysokości 5.000 złotych i podczas gdy w 2017 wystarczyło, że koń ukończył trzy gonitwy, to już w 2018 musiał trzy razy zająć płatne miejsce. W rezultacie średnia startów polskiego dwulatka wyniosła w ubiegłym roku 3,16, a importowanego 2,99. PKWK nie musiał już jednak płacić tak, jak w sezonie 2017, czyli 250.000 złotych premii (właścicielom pierwszych 50 koni, które spełniły warunek), ale tylko 170.000 złotych (bo jedynie 34 polskie dwulatki podołały nowemu kryterium). Na tydzień przed rozpoczęciem sezonu 2019 o tegorocznym sposobie premiowania nie wiadomo nic!"...
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 15.04.2019, 9:03  Uaktualniono: 15.04.2019, 17:02
 A jest alternatywa?
Pełna zgoda, że skandalem jest udział osoby zagranicznej w typowaniu koni na aukcję.
Co do samej listy i kryterium "perły na sprzedaż", czy ktoś tu widzi inne wyjście?
Janowska aukcja była jak butik na Oxford Street, a teraz jest jak stoisko na Bazarze Różyckiego. Tu nawet oryginalna "Dama z gronostajem" byłaby warta co najwyżej 100 tysięcy złotych, a nie 100 milionów euro.
Redaktor Szewczyk wieszczy nieuchronny koniec państwowej hodowli, bo zgodnie z przepisami państwo nie może dotować stadnin. Oby się mylił, ale jeżeli się nie myli, to czeka nas czy, precyzyjniej, czeka państwowe stadniny całkowita wyprzedaż koni. Panie Robercie, ma pan inny pomysł na ratowanie budżetu stadnin poza sprzedażą aukcyjnych pewniaków?

Dość zgodnym chórem krytykujemy na tym blogu dobrozmianową rzeczywistość. Czy cokolwiek z tego wynika? Czy widać pozytywne rezultaty naszego strzępienia języków? "Psy szczekają, karawana jedzie dalej". A w tej karawanie PZHKA, który nie broni hodowli państwowej, jak nie przymierzając ZZ Solidarność polskich nauczycieli.
Czego byśmy tu nie napisali, ile słusznych argumentów nie przytoczyli, nic nie znaczymy w tej układance. Taka przykra prawda...
Iwona G.
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 16.04.2019, 6:48  Uaktualniono: 16.04.2019, 12:07
 Odp.: A jest alternatywa?
Tak, uważam że należy postępować inaczej - należy pomału próbować odbudowywać rynek i porzucić złudną nadzieję, że oto w tym roku rzucimy już takie gwiazdy, że zarobimy miliony, rzucimy świat na kolana i powrócimy na szczyt. Oferta na kolejnych dobrozmianowych aukcjach była bardzo mocna. I co? Na aukcję oprócz np. dwóch, trzech gwiazd trzeba przygotować (!!! a nie wyprowadzić na ring) konie bardzo dobre, ale nie te najlepsze i spróbować dotrzeć do kupców średnich, nie powierzając tego komuś z zewnątrz, kto działa w interesie swoim, a nie stadnin. Jeżeli wyprzedamy najlepszy materiał hodowlany, to zabieramy sobie możliwość konkurowania na przyszłość. Ostatecznie i nieodwołalnie.
A co reszty - pełna zgoda, nasze tu dyskusje są wynikiem potrzeby podzielenia się naszą złością, frustracją i są bez większego znaczenia. Inna postawa PZHKA być może mogłaby mieć znaczenie, ale oni wolą okłamywać się, że są apolityczni.

Agnieszka Bojanowska
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 16.04.2019, 15:45  Uaktualniono: 16.04.2019, 19:03
 Odp.: A jest alternatywa?
To jest scenariusz na normalne czasy. A czasy mamy nienormalne, z trudnymi do przewidzenia konsekwencjami. Zeszłej jesieni wrzuciłam na youtube'a historyczny filmik z Parady Janowa ku pamięci zmarłego dyrektora Krzyształowicza. Gdyby tu było miejsce na czarny humor, powiedziałabym, że za jakiś czas nasz kolejny filmik będzie o paradzie ku pamięci zlikwidowanej stadniny Janowskiej.

Póki co, link to filmiku, jeżeli Redaktor przepuści:
https://www.youtube.com/watch?v=IgfjFJh6pHc

Iwona G.
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 14.04.2019, 11:08  Uaktualniono: 14.04.2019, 11:23
 Z ziemi włoskiej do Polski...
Myślę, że “kluczem" do zrozumienia tego, z czym mamy dziś do czynienia odnośnie list aukcyjnych (trybu i sposobu ich tworzenia) jest wypowiedź T. Chalimoniuka (prezesa Polskiego Klubu Wyścigów Konnych i jednocześnie szefa tegorocznych dni konia arabskiego), na którą zwróciła uwagę Alina Sobieszak. Otóż uważa on, że: rynek jest trudny i musimy dać klientom coś co ich zachęci, a nie namawiać na to co my chcielibyśmy sprzedać...

Potraktujmy ową wypowiedź śmiertelnie poważnie, gdyż jej autorem jest osoba mająca dziś nieskrępowaną władzę nad stadem państwowym (tak należy odczytać przyznaną mu dowolność w kształtowaniu list aukcyjnych). Ową konkluzję (zapowiedź) Chalimoniuka odbieram jak najgorzej, gdyż jej spełnienie będzie “gwoździem do trumny” tej hodowli, jaką znaliźmy dotąd, to znaczy merytorycznej, podmiotowej oraz misyjnej (choćby w założeniu). Otóż, ni mniej ni więcej tylko uważa on iż – ponieważ “rynek jest trudny” - musimy zerwać z dotychczasową praktyką (suwerennej polityki hodowlanej/ selekcyjnej; bycia kreatorami różnych faktów, zjawisk i wzorów), gdyż – w jego mniemaniu – taka jest potrzeba chwili. Sądzi on, że “lekarstwem” na “trudny rynek” i tyleż sposobem na “przełom” w zbywaniu polskich arabów jest odwrócenie obowiązujących dotąd zasad i reguł. Wg niego, musimy się więc pogodzić ze służebną (bezwolną) rolę wobec chętnych na nasze konie i narzuconą przez nich wolą (jakbym żywcem się wsłuchał w A. Stojanowską)…

Wg Chalimoniuka nie stać nas już dzisiaj na luksus zabiegania o swój interes, jak też na odpowiedzialność oraz troskę o "śmieszne" względy hodowlane, “mityczne” racje dynastyczne czy “abstrakcyjny” postęp biologiczny, gdyż to absolutnie nie przyda nam klientów, których mamy mieć za najważniejszych w całym tym procesie. Wg niego najważniejszym wyzwaniem przed którym stoimy, to konieczność osiągnięcia “przełomu” podczas tegoż “podejścia” w Janowie (do trzech razy sztuka) i właśnie ten cel powinien nam przyświecać (a “cel uświęca środki”). Precz więc z naszą tożsamością i dumą – musimy być gotowi na daleko idącą “ofiarę”, by (nęcąc atrakcyjnością oferty) wyjść naprzeciw każdemu, kto będzie się chciał przyczynić się do sukcesu najbliższych licytacji. Z tego względu nie przypadkiem wybrał S. Leo, gdyż słusznie założył, iż ten nie będzie miał żadnych obiekcji “wyrywając z łona polskich stadnin” najbardziej atrakcyjne oraz wartościowe klacze młodego pokolenia (nie mógł więc nie dać mu wolnej ręki w kompletowaniu oferty sprzedażnej). Jak można łacno się domyślić, wszystkie to po to, by tegoroczny Janów zakończył się sukcesem, a nadbużański sierpień zaczął być kojarzony z “koncertem spełnionych życzeń” (jedynym takim wydarzeniem w tej części świata, w którym listy aukcyjne tworzą de facto ich potencjalni klienci /”takie rzeczy tylko w Polsce”/)...

Przeczytajmy to raz jeszcze: rynek jest trudny i musimy dać klientom coś co ich zachęci, a nie namawiać na to co my chcielibyśmy sprzedać...

W istocie to haniebny “akt samoubezwłasnowolnienia i zaprzedania się obcym” (jeśli do czegoś porównywalny, to jedynie do “traktatu z Buczacza”). To wydanie polskiej hodowli koni arabskich na “żer krukom i wronom”, jak też “rozdrapania jej najlepszej tkanki”. Nie wiem jak dla kogo, ale dla mnie to zbrodnia, a już na pewno zdrada polskiego interesu (próba uwłaszczenia się pewnej grupy ludzi na tym segmencie naszego dziedzictwa narodowego). Poza wszystkim owa “diagnoza Chalimoniuka” jest w dużej mierze fałszywa, a zaordynowane tu “lekarstwo” bardziej zaszkodzi, niż pomoże “pacjentowi”. To z pewnością. Cały jednak “dowcip tej konstrukcji" opiera się na tym, że nie o tegoż tutaj chodzi, a o “zabezpieczenie interesu lekarza” (szerzej “kliniki”). Dlatego nie ma sensu dopatrywać się choćby cienia troski o pomyślny los rodzimej hodowli koni oo na rzeczonych listach aukcyjnych, gdyż jedyne co się tutaj liczy, to sukces komercyjny (polityczny) tego lata. On ma być i basta – cena nie gra roli... R. Raznowiecki
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 14.04.2019, 7:44  Uaktualniono: 14.04.2019, 11:23
 Nasze araby w Las Vegas
Ciekawe wyniki z pokazu odbywającego się właśnie w Las Vegas w kontekście dyskusji o sprzedaży córki Pianissimy.

Klasa nr 125, trzy ogiery na ringu:
I lokata Equiborn K.A. (QR Marc- Espadrilla) 334 pkt.
III lokata Royal T Forte (Eden C- Pianissima) – 325,5 pkt.

I klasa nr 116, sześć klaczy na ringu:
I lokata Perfinka (Esparto-Perfirka) - 334,5 pkt.

Osobista refleksja: nie rzucił mnie na kolana ani Royal T Forte ani wcześniej Prometeusz oglądany dzięki transmisji z jednego z pokazów na Bliskim Wschodzie (wszystko dzięki linkom na Araby Magazine!). Natomiast Perfinka wręcz odwrotnie.
Z tej trójki Perfinka ma najbardziej polski rodowód.
Jaki wniosek? Wybitny koń jest wybitny dzięki niepowtarzalnej kombinacji własnych genów, których z oczywistych powodów nie jest w stanie przekazać 1:1 swoim potomkom. I dotyczy to także tak wybitnej klaczy jak Pianissima.

Po drugie, polskie geny dalej w grze na międzynarodowych ringach.
Iwona G.
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 12.04.2019, 16:54  Uaktualniono: 12.04.2019, 17:49
 działanie
No cóż nawet brak wiedzy w temacie to chyba nawet zdrowy rozsądek podpowiadałby żeby nie zatrudniać kogoś, kto jak widać po rezultatach ostatnich aukcji, raczej niewiele jej pomógł, jest zamieszany w jakieś szemrane układy za kadencji poprzedników. W dodatku można podejrzewać, że tak naprawdę reprezentuje interesy swoje (swoich prywatnych klientów) a nie polskich stadnin...
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 12.04.2019, 13:46  Uaktualniono: 12.04.2019, 13:51
 Działanie celowe czy brak wiedzy?
Pytanie brzmi: czy pan Chalimoniuk zdaje sobie sprawę z tego co robi?Czy działa z pełną premedytacją (sukces finansowy musi być za wszelką cenę-no tu może się zdziwić)i wie, że dewastuje hodowlę? Czy po prostu tak totalnie się na tym nie zna,że powierza tworzenie listy człowiekowi, który zna się świetnie, na pewno, tylko z definicji nie jest zainteresowany dobrą dla stadnin ceną, lecz interesem swoich klientów? jeśli nie wie co robi- to może można mu to uświadomić?A jeśli wie..to jak to sobie wyobraża?że wrócą ceny sprzed kilku lat? wszyscy grzecznie na wyścigi będą licytować w milionach euro?Zobaczą same gwiazdy na liście i padną na kolana?to w ogóle tak nie działa,dużo świetnych koni na liście to będą ceny proponowane nieadekwatne do wartości.Plus pan Leo zrobi odpowiednie przygotowanie ,a może i po obu stronach, w końcu kto dojdzie do tego kto z kim i w jakiej sprawie rozmawiał.. Na pewno należałoby sprawę listy nagłośnić.Jeszcze czas na zmiany.
Odpowiedz
Dodaj komentarz
Zasady komentowania*
Zawsze akceptuj komentarz zarejestrowanego użytkownika.
Tytuł*
Nazwa*
E-mail*
Strona www*
Treść*
Kod potwierdzający*

Kliknij tutaj, aby odświeżyć obrazek, jeśli nie jest wystarczająco czytelny.


Wpisz znaki widoczne na obrazku
Kod rozróżnia małe i wielkie litery
Liczba prób, które możesz wykonać: 5