Strona startowa | O mnie | Blog | Linki | Napisz do mnie
 
Archiwa
 

Archiwa

A to ja
 

Marek Szewczyk fot. Włodzimierz Sierakowski


Marek Szewczyk

Transparentność w PZJ

Nadesłany przez Marek Szewczyk 20.07.2014, 16:28:05 (3860 odsłon)

Transparentność to modne słowo. Wywodzi się z języka francuskiego, w którym oznacza „przezroczysty” „przejrzysty”. W słowniku wyrazów obcych z 1980 roku jeszcze go nie ma. Jest tylko „transparent” - w znaczeniu tablicy z napisem lub rysunkiem, czyli czegoś takiego, co kiedyś się nosiło na pochodach 1-majowych. W ostatnich latach „transparentność” odmieniają wszyscy, począwszy od polityków, a skończywszy na zwykłych zjadaczach chleba, a przecież jest równoznaczne, znacznie starsze i kiedyś jedyne określenie: „jawność”. Nawiasem mówiąc, brzmi o wiele lepiej, swojsko.

I o tej jawności w życiu naszego, jeździeckiego środowiska, będzie tym razem mowa. A właściwie o braku tej jawności.  Ponieważ uważam, że władze PZJ nie mają prawa niczego ukrywać przed nami, czyli swoimi członkami, postaram się odsłonić to, co chyba miało pozostać ukryte. Chodzi mi o 5-letnią umowę ze Stowarzyszeniem Equisport na organizację mistrzostw Polski w skokach przez przeszkody w klubie Sielanka Warka. O preliminarz finansowy mistrzostw Europy w WKKW, które w 2017 roku mają się odbyć w Strzegomiu. I wreszcie o pozycję z bilansu PZJ za rok 2013 pt. „dofinansowanie imprez.”



Tajna umowa

Kiedy kilka miesięcy temu „wybuchła” sprawa wspomnianej umowy na organizację MP przez 5 lat w Warce, na głowę prezesa Łukasza Abgarowicza posypały się gromy. Przede wszystkim za to, że PZJ odstąpił od przetargu  na rozstrzygnięcia sprawy, komu powierzyć organizację MP. W drodze otwartego konkursu o znanych warunkach, do którego mógłby przystąpić każdy ośrodek w Polsce, którego właściciele lub działacze mieliby ambicję gościć MP. Druga kwestia, która budziła duże kontrowersje w jeździeckim środowisku, to fakt, że 5-letnia umowa pomiędzy PZJ a Stowarzyszeniem Equisport była tajna. 

A oto jej fragmenty, które zapewne były powodem owej tajności:

 

Art. 6 (Finansowanie organizacji Zawodów)

3. W wypadku niedoboru środków na pokrycie wymaganej, uzgodnionej przez obie strony puli nagród, PZJ zobowiązuje się do ufundowania puli nagród w brakującej części i wypłacenie jej przelewem, bezpośrednio zawodnikom, w terminie 14 dni od dnia zakończenia Zawodów.

 

Art. 7 (Wkład finansowy Stron)

4. Związek zobowiązuje się do pokrycia kosztów związanych z:

-         Wynagrodzeniem (ekwiwalent sędziowski i dojazd) oraz wyżywieniem i noclegami Delegata Technicznego PZJ,

-          Wynagrodzeniem (ekwiwalent sędziowski i dojazd) obsługi sędziowskiej, komisarzy, delegata weterynaryjnego PZJ oraz wynagrodzeniem dla spikera, gospodarza toru i jego asystenta,

-         organizację loży VIP oraz strefy VIP – sponsor PZJ.

 

Po przeczytaniu tych zapisów poczułem zazdrość. Dlaczego? Jestem człowiekiem, który wraz z kolegami najpierw z zarządu Sekcji Jeździeckiej Legia, a potem zarządu Stowarzyszenia Klub Jeździecki Legia Kozielska 4 razy organizował mistrzostwa Polski na Kozielskiej (2001, 2002, 2005 i 2008) i zawsze pokrycie kosztów sędziów i puli nagród leżało po naszej stronie. Po prostu takie są reguły gry w organizacji zawodów, nie tylko MP, ale także każdych innych. Wiedzą o tym wszyscy, którzy choć raz organizowali choćby najmniejsze zawody regionalne. Dlaczego więc Warka została uprzywilejowana?

Aby było jasne – to co piszę, nie jest pretensją pod adresem Stowarzyszenia Equisport. Zrozumiałe, że każdy, kto chciałby organizować MP w skokach, a dostałby taką umowę, podpisałby ją z pocałowaniem ręki. Nie wiem, po czyjej stronie leżała inicjatywa w przypadku tej umowy. Czy to PZJ namawiał Stowarzyszenie Equisport do tego, aby się podjęło organizacji MP przez 5 lat i zaproponował im tak korzystne warunki, czy też to Stowarzyszenie zabiegało o powierzenie im MP i w drodze twardych negocjacji wytargowało tak korzystne warunki. To w tej chwili jest mniej istotne.

Istotniejsze jest co innego. Dlaczego prezesowi Abgarowiczowi tak zależało na tym, aby właśnie w Warce mistrzostwa Polski odbywały się przez 5 lat. Z jego publicznych wypowiedzi można wysnuć wniosek, że jego rozumowanie wyglądało mniej więcej tak: Mistrzostwa Polski powinny się odbywać nie gdzieś w Polsce, a w Warszawie, a więc tam, gdzie koncentruje się wielki biznes, gdzie swoje siedziby mają największe firmy, gdzie najłatwiej o dużych sponsorów. Ponieważ w samej Warszawie nie ma teraz miejsca, gdzie można by organizować MP, a Warka jest najbliżej, więc padło na nią. W interesie PZJ jest, aby MP były właśnie tam, a więc trzeba w tym wypadku odstąpić od przetargu i mistrzostwa przypisać do wybranego przez nas (zarząd PZJ) miejsca w drodze wskazania.

Zastanawiam się, co bym zrobił, gdybym był członkiem zarządu i musiał rozstrzygać taką kwestię. Nie wykluczam, że takie argumenty by mnie przekonały. Nie wykluczam też, że w imię wyższych, dalekosiężnych celów zaakceptowałbym też ową umowę. Wyobrażam sobie, że dyskusja w gronie zarządu w tej sprawie byłaby długa i burzliwa, a wynik głosowania niejednogłośny.

Problem w tym, że żadnej dyskusji nie było. A w każdym razie dyskusji nad ową kontrowersyjna umową. Niektórzy członkowie zarządu (wg mojej wiedzy co najmniej dwóch, a niewykluczone, że troje) tej umowy nie widzieli na oczy!

I tego już zrozumieć nie potrafię. Jak można być w zarządzie PZJ i żyrować swoją obecnością, czy nawet głosować w tej sprawie, bez znajomości owej umowy? Jak można być członkiem zarządu i akceptować to, że umowę znają prezes i wiceprezes, ale ją utajniają przed resztą zarządu? Członkowie tego zarządu dyskredytują się taką postawą. Dają się sprowadzać do nic nie znaczących pionków, do biernych potakiwaczy.

 

Kosztorys jak kosztorys

 A oto kosztorys, jaki został złożony w FEI przy aplikowaniu o organizację ME w WKKW w 2017 roku. A konkretnie ta jego część, w której jest mowa o przychodach (w euro); nie wszystkie są dla mnie jasne, ale mniejsza o to:

 

250 000                       - ministerstwo sportu lub PZJ

125 000                       - region

125 000                       - miasto i powiat

375 000                       - sponsorzy

  50 000                       - wkład rzeczowy od sponsorów

200 000                       - wpływy z biletów

  30 000                       - wpisowe

100 000                       - działania komercyjne (?)

    2 000                      - sprzedaż paszy

    5 000                      - majątek rozporządzalny (?)

  10 000                       - wpływy z parkingu

 

1 272 000 euro razem

 

Kosztorys jak kosztorys. Nie bardzo rozumiem, dlaczego był tajny. Rada Związku otrzymało go dopiero po usilnym upominaniu się o ten dokument.

 

Przypatrzmy się kilku pozycjom. Czy jest realne, aby ministerstwo sportu przekazało na organizację ME w WKKW ok. 1,1 mln złotych? Trudno jednoznacznie na to pytanie odpowiedzieć. Z jednej strony w tym roku ministerstwo dofinansowuje MŚ w pięcioboju nowoczesnym, które odbędą się w Warszawie, kwotą 400 tys. zł, ale z drugiej dotacja na tegoroczne MŚ w siatkówce wynosi 3,5 mln zł. Jak to będzie w 2017 roku? Kto będzie kierował ministerstwem sportu? Jak partia (lub koalicja) będzie rządzić Polską? To są niewiadome, które zapewne będą mieć decydujące znaczenie w kwestii, czy i w jakiej wysokości dofinansowane zostaną ME w WKKW przez budżet państwa.

Inna, najbardziej chyba kontrowersyjna pozycja tego kosztorysu to wpływy z biletów, przewidziane w wysokości blisko 1 mln zł. Czy jest to realne? Ta kwestia jest o tyle istotna, że jeśli wpływy z biletów będą mniejsze, to ewentualna dopłata ze strony ministerstwa sportu lub PZJ będzie musiała być większa.

O plusach i minusach rozegrania mistrzostw Europy w WKKW w 2017 w Polsce, pisałem już w poprzednim tekście (pt. „Wiadomości z FEI: dobre, złe i kontrowersyjne”). Przypomnę w skrócie swoje zdanie. Jestem przekonany, że ME będą sukcesem organizacyjnym, ale sportowych sukcesów raczej się spodziewać nie należy.

Kwestia ewentualnej pomocy finansowej ze strony PZJ dla organizatora, na wypadek nie dopinania się budżetu. Tę kwestię już w przeszłości przerabialiśmy. W przypadku MŚ w powożeniu zaprzęgami zarówno w Warce, jak i w Jarantowie, czy ME pony w Jaszkowie – PZJ zawsze w mniejszym czy większym stopniu (i w różnej postaci) dofinansowywał te imprezy. W samym fakcie dofinansowania nie ma nic złego. Jest tylko kwestia ewentualnej skali. Znając talent organizacyjny Marcina Konarskiego wierzę, że uda mu się pozyskać odpowiednią liczbę sponsorów i że problemu obciążenia budżetu PZJ nie będzie.

Tym bardziej więc dziwię się trybowi, w jaki podejmowane są decyzje przez obecną ekipę. Chodzi o to, że decyzję – chyba jednosobowo – podejmuje prezes wspierany przez wiceprezesa  - bez formalnego głosowania przez cały 5-osobowy zarząd. Ten jednak po fakcie, grzecznie dla porządku sprawę przegłosował.

Takich przykładów arbitralnych decyzji prezesa Abgarowicza można by podać więcej (vide odsunięcie Rüdigera Wassibauera), ale tych wątków nie będę już rozwijał. Ta publikacja ma inny cel – zapewnienie jawności.

 

Dofinansowanie imprez jeździeckich

 I na koniec jeszcze jedna kwestia. W tekście pt. „Źle się dzieje w państwie duńskim” przytoczyłem dokument finansowy pt. „Wyjaśnienie poniesionej straty”. Pierwszą pozycją jest „dofinansowanie imprez jeździeckich” -  40 tys. zł. Nie jest to duża kwota i nie ona przesądza o dziurze budżetowej za rok 2013 w wysokości – 597 017 zł. Jednak charakterystyczne jest, że nawet członkowie Rady Związku nie wiedzą na jakie imprezy jeździeckie to dofinansowanie poszło. Taka niewiedza jest niedobra. Rodzi domysły i plotki. Jedna z nich głosi, że cała ta kwota wylądowała w jednym klubie. Jakim? Tak, tak, w tym, który przyszedł Państwu na myśl. Ale czy tak było w istocie, tego nie wiem w stu procentach

 

Konkludując. Za czasów poprzedniego zarządu PZJ było może nienowocześnie, prezes działał jak Zosia-Samosia, ale nie było deficytu budżetowego i nie było tajnych spraw. Ten zarząd działa inaczej, ale doprowadził do: a/ dziury budżetowej; b/ utajniania spraw, które – moim zdaniem – tajne być nie powinny. Owa tajność zrodziła z kolei wiele złej krwi, wiele plotek i domysłów. Który z tych sposobów zarządzania polskim jeździectwem jest lepszy – każdy w tej kwestii może mieć swoje zdanie. I zapewne będą one różne.

Ponieważ ja należę do grona osób, które uważają, że Stowarzyszenie nie może utajniać przed swoimi członkami takich spraw, jak deficyt budżetowy, umowa z organizatorem mistrzostw Polski, czy preliminarz ME w WKKW, staram się, aby te sprawy stały się jawne. A ich ocena należy do wszystkich członków Stowarzyszenia, jakim jest Polski Związek Jeździecki.

Marek Szewczyk

 

Wersja do druku Powiadom znajomego o tym artykule Utwórz .pdf
 
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 23.07.2014, 21:11  Uaktualniono: 24.07.2014, 14:04
 Toris
Proszę jeszcze napisać o systemie Toris. Ile pieniędzy na niego poszło i dlaczego nie da się wprowadzić do niego bazy danych PZJ (co powinien umieć zrobić średnio zdolny informatyk, jeśli w ogóle takowym jest).
Odpowiedz
Dodaj komentarz
Zasady komentowania*
Zawsze akceptuj komentarz zarejestrowanego użytkownika.
Tytuł*
Nazwa*
E-mail*
Strona www*
Treść*
Kod potwierdzający*

Kliknij tutaj, aby odświeżyć obrazek, jeśli nie jest wystarczająco czytelny.


Wpisz znaki widoczne na obrazku
Kod rozróżnia małe i wielkie litery
Liczba prób, które możesz wykonać: 5