Strona startowa | O mnie | Blog | Linki | Napisz do mnie
 
Archiwa
 

Archiwa

A to ja
 

Marek Szewczyk fot. Włodzimierz Sierakowski


Marek Szewczyk

Monty Roberts ponownie w Polsce

Nadesłany przez Marek Szewczyk 25.09.2019, 20:57:04 (3060 odsłon)

…człowiek, który zrobił dla koni na całym świecie więcej niż ktokolwiek inny, dotarł wreszcie do nas. Tak pisałem we wstępniaku w majowym numerze „Konia Polskiego” w 2004 roku.

 

Napisałem wówczas jeszcze tak: Biorąc pod uwagę, jak wielu krajów dotąd nie odwiedził ze swoim przesłaniem: „czyńmy świat lepszym dla koni i ludzi”, następna taka okazja może się już nie powtórzyć.

 

Na szczęście – powtarza się. Monty Roberts ponownie przyjedzie do Polski.



A konkretnie do Wrocławia, gdzie wystąpi na Partynicach w sobotę, 16 listopada. Z wielką przyjemnością informuję moich czytelników o tym wydarzeniu z dwóch powodów. Pierwszy jest oczywisty – to wielka, a moim zdaniem – największa postać hipologii na całym świecie. Człowiek, któremu konie powinny postawić pomnik, bo nikt nie zrobił dla tych zwierząt tyle, co on.

A drugi – prywatny, bo brałem czynny udział w pierwszej wizycie Montego. Co prawda z tego powodu do dziś mnie uszy pieką ze wstydu, jak sobie to przypomnę, ale niezależnie od wpadki językowej, było to wielkie przeżycie.

 

A z tą wpadką było tak. Andrzej Makacewicz, który jako szef firmy PDM organizował wówczas wizytę Monty’ego w Polsce, zaproponował mi, ówczesnemu redaktorowi naczelnemu „Konia Polskiego”, abym był prowadzącym ten pokaz. Początkowo odpowiedziałem, że to nie wchodzi w rachubę, bo moja znajomość angielskiego jest niewystarczająca. Nie byłem wówczas (i nadal nie jestem) w stanie swobodnie rozmawiać z Anglikiem czy Amerykaninem. Pan Makacewicz przekonywał mnie, że będzie to możliwe, bo dostaną słuchawkę do ucha, a Aldona Kozłowska, znająca i język, i zagadnienie, będzie mi w razie czego tłumaczyć to, co będzie mówił Monty.

Nie byłem przekonanym, czy to jest technicznie możliwe, więc doszło na Torwarze do próby. I faktycznie, jak stanąłem na środku głównej płyty, a pani Kozłowska weszła wysoko, gdzieś na ostatni rząd miejsc dla widzów i stamtąd zaczęła do mnie mówić przez mikrofon, okazało się, że doskonale słyszę każde słowo. Dlatego się zgodziłem.

Tylko podczas próby hala była puściuteńka i nie działały żadne urządzenia, a podczas pokazu były tłumy widzów (ok. 4000 widzów), a poza tym działało nagłośnienie dla widzów i pewnie jeszcze wiele innych urządzeń. Które z nich zakłócało łączność między tłumaczką a mną, tego nie wiem, nie znam się na tym, ale efekt był taki, że słyszałem co dziesiąte słowo tłumaczki. No i wyszło, jak wyszło, czyli kiepsko.

 

Ale dość tych prywatnych wspomnień. Wróćmy do głównego bohatera. Choć już biletów na jego występ pozostało niewiele, ale warto, aby wszyscy, którzy do tej pory o nim nie słyszeli, albo słyszeli niewiele, zainteresowali się tą postacią. Monty Roberts napisał kilka książek, z których najważniejsza – moim zdaniem – jest ta pierwsza, czyli „Człowiek, który słucha koni”. Bo tam Monty opisał to, jak doszło do tego, że zaczął poznawać język koni, a przede wszystkim to, jak zaczął to wykorzystywać, aby je lepiej rozumieć i nawiązywać z nimi relacje bez użycia przemocy. W odróżnieniu od swojego ojca, kowboja, który „łamał” młode konia zajeżdżając je, Monty odkrył join up, czyli połączenie. Opisał to jako moment, kiedy koń wybiera to, że chce być z człowiekiem, w przeciwieństwie do sytuacji, kiedy chce być od niego daleko. Join up pozwoliło mu osiągać to, że każdy koń, nawet najbardziej dziki, przyjmuje kiełzno, siodło, a potem człowieka na swoim grzbiecie w kilkanaście minut i bez złych skutków zarówno dla konia, jak i dla jeźdźca.

 

Od kiedy Monty odkrył język koni i to, że można to wykorzystać dla dobra zarówno tych zwierząt, jaki ludzi użytkujących konie, jeździ po świece z przesłaniem: Moją misją życiową jest zostawić świat lepszym miejscem niż go zastałem dla koni i ludzi. W pewnym sensie jest to spłacanie długu, jaki ludzie mają wobec koni, bo jak napisał we wstępie do wspomnianej książki: …jesteśmy winni przeprosiny temu gatunkowi za to, że przez tysiące lat musiał cierpieć z powodu naszego braku zrozumienia.

 

Każdy, kto chce się uważać za koniarza, powinien przeczytać wszystkie cztery książki, jakie napisał Monty Roberts, bo dzięki temu będzie w stanie je lepiej rozumieć. No i najlepiej przeczytać je zanim się ktoś wybierze na pokaz 16 listopada.

 

A pokaz organizuje Magdalena Stanik, która odbyła już dwa kursy u Monty Robertsa i została zakwalifikowana przez niego na staż instruktorski. Więcej szczegółów znajdą Państwo na stronie:

www.montyrobertswpolsce.pl

Marek Szewczyk

 

Wersja do druku Powiadom znajomego o tym artykule Utwórz .pdf
 
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 02.10.2019, 8:09  Uaktualniono: 02.10.2019, 12:23
 Wojciech Fabiński nie żyje
Na portalu equista pojawiła się informacja o śmierci Wojciecha Fabińskiego, założyciela stadniny koni sportowych Nad Wigrami. Miałam okazje poznać pana Wojtka i obserwować rozwój stworzonej przez Niego stadniny od pierwszej stajni w Czerwonym Krzyżu do ośrodka w Mikołajewie. Podziwiałam konsekwencję w realizacji pomysłu i rozmach inwestycji. Czas pokażę, jakie będą dalsze losy tego majątku i czy znajdą się kontynuatorzy jego wizji hodowania wysokiej jakości koni sportowych na suwalskich kresach.
Ponoć nie ma ludzi niezastąpionych, ale jakże często jest to złudne wrażenie. Hodowla jest własnie taką dziedziną, w której osobiste wizje hodowcy lub właściciela decydują o "być albo nie być" stadniny. Tym trudniej się pogodzić z przedwczesną śmiercią pana Wojtka....
Iwona Głażewska
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 01.10.2019, 9:20  Uaktualniono: 01.10.2019, 11:28
 Przeglądy jesienne
Co do mojego poprzedniego wpisu - zapomniałam dodać, że uważam, iż to kręci KOWR. Nie wierzę, że np. pani prezes M. Słowik mogłaby zamknąć przegląd dla osób postronnych. Jaki miałaby w tym cel? Przecież Michałów to nie jest jej prywatna własność, a znowu na przeglądach nie bywa dużo ludzi postronnych. Zwykle są to jednostki i to mniej lub bardziej obyte z końmi arabskimi, a laików podobnych do mnie można tam policzyć na palcach jednej ręki. A nasi państwowi włodarze mają we krwi ukrywanie rzeczy nawet takich, które do ukrycia się nie nadają. Coś jak lata przed 1989 - władza jest po to, by chwalić się sukcesami rządzącej partii i wychwalać pod niebiosa mądrość i geniusz jej przywódcy. Włodarz nie informuje, a objaśnia ciemnemu narodowi rzeczywistość. Tak jak minister Ardanowski objaśnił, dlaczego rozwiązał radę d/s hodowli koni...

Anna
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 01.10.2019, 8:49  Uaktualniono: 01.10.2019, 11:28
 Przeglądy jesienne
Jako że w kilka osób postronnych, żywo zainteresowanych hodowlą koni arabskich, dyskutowaliśmy ostatnio o tejże, zeszło na jesienne przeglądy w Michałowie, Białce i Janowie Podlaskim. Nie doszliśmy do żadnych konstruktywnych wniosków we własnym gronie, postanowiłam więc sama zadzwonić do KOWR, słusznie mniemając, że przez telefon nikt mnie nie pogryzie, a jak mi się rozmowa nie spodoba, zawsze mogę się rozłączyć :).

Dzwoniłam więc dzisiaj pod nr 22 376 76 40 bezpośrednio do pana Marka Wachela i z nim rozmawiałam. Otóż nie są tajemnicą państwową terminy przeglądów jesiennych w stadninach arabskich i podano mi je bez żadnych problemów - 15.10.2019 Michałów, 16.10.2019 Janów Podlaski, a dla Białki termin jeszcze nie jest ustalony. Co do osób, które mogą tam być - i to są słowa w/w pana - stwierdził, że on nic nie wie o tym, jakoby te przeglądy miały być zamknięte dla publiczności, aczkolwiek odnotował fakt, że część osób otrzyma zaproszenia. Ale ponoć tak jest zawsze, więc to nie nowina. Powiedział, że co do zamknięcia tych wydarzeń dla osób postronnych - to decyzje podejmują bezpośrednio prezesi stadnin.

Dla mnie jest to dziwna rozbieżność, ponieważ od osoby utrzymującej konie w jednej ze stadnin uzyskałam informację, że to właśnie KOWR podjął decyzję o przeglądach zamkniętych. Więc ktoś tutaj kręci.

Pozdrawiam
Anna.
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 27.09.2019, 10:50  Uaktualniono: 27.09.2019, 10:56
 Strata
https://www.salon24.pl/u/marcin-tyc/986358,janow-podlaski-ponad-3-2-mln-zl-straty-stadniny-koni-za-2018-rok
Odpowiedz

Autor Wątek
marek_szewczyk
Wysłano: 26.09.2019, 17:50  Uaktualniono: 26.09.2019, 17:50
Webmaster
Dołączył: 22.05.2013
Skąd:
Liczba wpisów: 666
 Jak urzędnicy....
Skąd ma Pan te niepokojące wiadomości? Marek Szewczyk
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 26.09.2019, 18:14  Uaktualniono: 27.09.2019, 10:56
 Odp.: Jak urzędnicy....
Chciałbym się mylić, ale dostałem dziś taką informację od prywatnej hodowczyni mającej klacz na pensjonacie w Michałowie. Rozmawiała ona z Moniką Słowik, która przekazała jej tę wieść, sama nie mogąc uwierzyć (z komentarzem, iż to musi być jakaś pomyłka), że coś takiego ma nastąpić, bo nie rozumie takiego obrotu sprawy, ani go nie podziela. Ponoć ma dojść do tego, że współpracującymi ze stadniną trenerzy ze Służewca będą mogli przybyć na przegląd tylko na podstawie specjalnych zaproszeń (imiennych zezwoleń na wejście na teren stadniny)...

Ten (taki a nie inny) stan rzeczy zdaje się potwierdzać fakt, że stadnina michałowska nie zaprosiła dotąd na jesienny przegląd, jak to zazwyczaj, z pewnym wyprzedzeniem, robiła - a zamiast tego na jakieś mało istotne zawody... RR
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 26.09.2019, 16:49  Uaktualniono: 26.09.2019, 17:48
 Jak urzędnicy KOWRu czynią świat gorszym dla ludzi i koni...
Niestety, Monty Roberts nie dotarł do wielu, do których powinien był dotrzeć (co oczywiście nie jest jego winą) ze swoim przesłaniem "by czynić świat lepszym dla ludzi i koni". Mam tu na myśli np. urzędników "dojnej zmiany" sprawujących pieczę właścicielską nad polską hodowlą koni arabskich poprzez takie (obce naszej tradycji, kulturze, zwyczajom i normom) ciało, jak KOWR. Jak słyszę odgórnym jego zarządzeniem przeglądy koni w arabskich stadninach państwowych (nie PISowskich) mają być odtąd zamknięte dla tzw. "ludzi z zewnątrz" (trenerów, hodowców prywatnych, klientów stadnin, publicystów i sympatyków koni arabskich). To niesłychane, jak można tymże grupom, żywo zainteresowanych stanem i kondycją polskiej hodowli oo zabraniać wstępu na teren jakby nie było państwowych stadnin? Komu tak bardzo zależy, by wszystko co się tam odtąd będzie działo było tajemnicą (tajne przez poufne)? Kto i co ma tu do ukrycia? Jakim prawem i w imię czego ktoś śmie czynić teren owych stadnin strefą zamkniętą (zoną) dla opinii publicznej i niby komu ma to służyć, bo ani ludziom, ani koniom?! Jest rzeczą haniebną że tuż przed zapewne ostatnią wizytą Monty Robertsa w naszym kraju zapadają tak haniebne decyzje. W ich świetle zasadne staje się pytanie, czym od tej chwili mają być owe ośrodki hodowli koni arabskich (od zawsze gościnne i otwarte dla wszystkich) i komu, tak naprawdę, mają teraz służyć? Komu przeszkadza te raptem kilkanaście osób zjawiających się regularnie w Michałowie, Białce czy w Janowie na dorocznych przeglądach? Dlaczego nagle stali się oni dla KOWRU (pisowskiej władzy) "personami non grata"? Co to ma być w ogóle? Po co te restrykcje; te ograniczenia, tajemnice, blokady i zakazy? Po co i w imię czego, bo na pewno nie w celu jawności i transparentności? W tym szaleństwie niech jeszcze ogrodzą teren stadnin drutem kolczastym lub wysokim murem, jak też ustawią wieżyczki strzeleckie przy bramach, by można było łatwiej strzelać do chcących je odwiedzać (ośrodki hodowli będące własnością całego narodu, a nie tylko pisowskich wybrańców)...


To się w głowie nie mieści. Zamiast popularyzować, tzn. otwierać polską hodowlę jak najszerzej na społeczeństwo i świat, a tym samym kreować rynek, to się ją - szemranym nakazem - zamyka i izoluje od tegoż (pewnie w takim celu, by łatwiej ją było następnie zwinąć)! Nie ma mego przyzwolenia na to co się teraz dzieje; na to, by mała i mająca jak najgorsze intencje, grupka ludzi zawłaszczała polską hodowlę koni arabskich - dumę i chlubę całego narodu, niezbywalny element naszego dziedzictwa narodowego. Nie pozwalam, by różnej maści prymitywy (niewiele wiedzące, a jeszcze mniej rozumiejące) kładły swe brudne, lepkie łapy na naszych utartych zwyczajach, tradycjach i wolnościach (świętościach)... R.R.
Odpowiedz
Dodaj komentarz
Zasady komentowania*
Zawsze akceptuj komentarz zarejestrowanego użytkownika.
Tytuł*
Nazwa*
E-mail*
Strona www*
Treść*
Kod potwierdzający*

Kliknij tutaj, aby odświeżyć obrazek, jeśli nie jest wystarczająco czytelny.


Wpisz znaki widoczne na obrazku
Kod rozróżnia małe i wielkie litery
Liczba prób, które możesz wykonać: 5