Pierwszą połowę meczu przegrał
Kto? Robert Świątek. O tym, że trener z partynickiego toru wyścigowego we Wrocławiu pozwał mnie do sądu za zniesławienie, pisałem w tekście pt. „O kobalcie i wrocławskich trenerach c.d.” (19 VII 2019). O co w ogóle chodzi, pisałem w przytoczonym tekście oraz wcześniej – w artykule pt. „Kobalt a wrocławscy trenerzy” (14 V 2019). Tam odsyłam Czytelników po szczegóły.
A pozwał mnie za słowa – cytuję:
Kto opłaca usługi pełnomocnika, adwokata Łukasza Kłaka? Jeśli to trener Robert Świątek z własnej kieszeni (i podobnie Wiesław Kryszyłowicz) to w porządku.
Jeśli jednak płaci za to Tor lub Dolnośląskie Towarzystwo Wyścigów Konnych Partynice, to już w porządku nie jest. Oznaczałoby to, że pieniądze miasta (a więc podatki Wrocławian) idą na obronę oszustów. Bo ci, którzy stosują doping w sporcie, są oszustami.
Pozew przeciwko mnie o zniesławienie najpierw trafił do Sądu Rejonowego we Wrocławiu Krzyki. Ale ten sąd chętnie odrzucił to kukułcze jajo i uznał się za niewłaściwy do rozpatrzenia tego pozwu, z powodów „geograficznych” jak mniemam. Sprawa trafiła do wydziału karnego Sądu Rejonowego w Warszawie.
I dziś sędzia wydał wyrok. Umorzył postępowanie „wobec oczywistego braku faktycznych podstaw oskarżenia”. To najistotniejsza część ustnego uzasadnienia wyroku. W ciągu tygodnia obie strony dostaną uzasadnienie na piśmie.
Wyrok jest nieprawomocny. Spodziewam się, że strona przeciwna złoży odwołanie. Mecz będzie zapewne miał drugą połowę. Potrwa to kilka jak nie kilkanaście miesięcy.
Jak już będę znał końcowy wynik, nie omieszkam poinformować o nim Czytelników.
Marek Szewczyk