Plaża
Dziś na stronie KOWR ukazały się nazwiska osób, które skutecznie złożyły papiery w konkursie na prezesa SK Janów Podlaski oraz SK Michałów. Kilka dni wcześniej (konkurs z wcześniejszymi datami) poznaliśmy nazwiska osób, które z kolei ubiegają się o funkcję szefa Małopolskiej Hodowli Roślin, pod którą podlega stadnina w Białce. W sumie 11 nazwisk.
Jakie wnioski się nasuwają po przeczytaniu tych list? Smutne, bo to istna plaża.
Tylko o jednej osobie spośród tych 11 można powiedzieć, że spełnia dwa warunki, które powinny być najważniejsze przy wyborze prezesa każdej stadniny koni, a mianowicie: 1) jest koniarzem; 2) ma doświadczenie w kierowaniu stadniną bądź stadem ogierów, które to jednostki są też przedsiębiorstwami rolniczymi, a więc trzeba umieć nadzorować także chów innych gatunków zwierząt gospodarskich, a także nadzorować uprawy pól, łąk i pastwisk.
Tą osobą jest Monika Słowik, od sierpnia 2018 roku pełniąca obowiązki prezesa SK Michałów.
Spośród pozostałych koniarzem, mało tego – arabiarzem pełną gębą jest niewątpliwie Krystyna Chmiel. Paradoksem jest to, że gdyby postawić ją obok Marka Skomorowskiego, Sławomira Pietrzaka i Grzegorza Czochańskiego, a więc osób, które po wyrzuceniu Marka Treli szefowały w janowskiej stadninie, to trzeba skonstatować, że Krystyna Chmiel przerasta ich o głowę jeśli chodzi o wiedzę o koniach arabskich. Głównie tę teoretyczną, bo pani profesor napisała na ten temat wiele artykułów (sam je u niej zamawiałem, kiedy kierowałem „Koniem Polskim”), kilka książek i innych opracowań. Ale na niewielką skalę jest też praktykiem, przez kilkanaście lat utrzymywała kilka klaczy arabskich, od których dochowała się ok. 30 źrebiąt. Jednak – gdyby to ode mnie zależało – nigdy bym się nie odważył powierzyć jej funkcji prezesa stadniny ze względu na brak doświadczenia w zarządzaniu przedsiębiorstwem rolniczym (a na naukę już nie ma czasu, bo jest osobą w wieku emerytalnym). A Janów Podlaski ze względu na liche ziemie jest przedsiębiorstwem rolniczym bardzo trudnym do prowadzenia.
Fakt, że w konkursie na prezesa Janowa Podlaskiego, nie wystartował ten, który do tej pory, przez blisko 2 lata, pełnił obowiązki, a więc Grzegorz Czochański, jest znamienny. On najlepiej wie, jak fatalna jest sytuacja ekonomiczna janowskiej spółki i widocznie nie widzi nadziei na jej poprawę. Przypomnijmy, że za rok 2018 strata wyniosła 3,237 mln zł. W KOWR znają już prognozę wyniku za rok 2019. Zapewne strata pozostaje na podobnym poziomie, a jak stadnina z Arabii Saudyjskiej nie odbierze Adelity, Amareny i Bambiny (klacze te nadal stoją w janowskich stajniach, a mamy już koniec lutego), to strata zapewne się pogłębi. Trudno się dziwić panu Czochańskiemu, że nie chce być grabarzem tak sławnej stadniny.
Kto zatem będzie tym grabarzem? Wiewiórki donoszą, że na Janów papiery złożyło 14 osób, ale większość z nich została odrzucona z powodów formalnych. Cztery osoby, które będą poddane procedurze rozmów kwalifikacyjnych, to: wspomniana Krystyna Chmiel, Mariusz Rytel, Rafał Feliks Stepaniuk i Wojciech Reszka.
Kim są panowie Stepaniuk i Reszka – nie mam pojęcia i nikt z kilkorga koniarzy, z którymi rozmawiałem, też nie wiedzą, kim są ci panowie. Koniarzami, ani arabiarzami na pewno nie są.
Mariusz Rytel to pracownik KOWR, do niedawna rzecznik prasowy tej instytucji. Ponieważ trzymał mikrofon w ręku na dwóch aukcjach, ostatniej Pride of Poland i zimowej na Służewcu, widocznie poczuł się już fachowcem. Oczywiście – ironizuję. Koniarzem, ani arabiarzem nie jest. Niestety, nic mi na dziś nie wiadomo ani o jego wykształceniu, ani o doświadczeniu w kierowaniu przedsiębiorstwami rolnymi.
No to przy okazji podajmy nazwiska kandydatów do kierowania Michałowem i Białką. W przypadku Michałowa są to: Monika Słowik (obecnie p.o. prezesa), Wojciech Reszka, Lucjan Cichosz (był krótko kierownikiem w Białce), Szczepan Zalewski. W przypadku Małopolskiej Hodowli Roślin: Marek Skomorowski (tak, tak, ten z Janowa, dla którego konie arabskie najwyraźniej stały się pasją życiową), Mariusz Miś i Piotr Serafin. Ten ostatni, to były p.o. prezesa KOWR (krótko), a teraz p.o. prezesa Małopolskiej Hodowli Roślin.
Kim są i jakie kwalifikacje mają panowie Miś, Zalewski i wspomniany już Reszka (złożył papiery i do Janowa, i do Michałowa) – dalibóg nie wiem.
Jak się zakończą konkursy – nietrudno przewidzieć. W przypadku Małopolskiej Hodowli Roślin i Michałowa – zapewne pełniący obowiązki staną się pełnoprawnymi prezesami. W przypadku Janowa obstawiam dwa scenariusze. Jeden – konkurs pozostanie nierozstrzygnięty i pan Czochański jako p.o. będzie nadal ciągnął ten wózek. Drugi scenariusz – wygra oddelegowany, przymuszony (niepotrzebne skreślić) pracownik KOWR, zastępując poprzedniego nominanta (wówczas chyba jeszcze ANR?).
Gdzie ci fachowcy?
Pamiętają Państwo, jak były już minister Krzysztof Jurgiel, po wyrzuceniu Marka Treli i Jerzego Białoboka (a także Anny Stojanowskiej z ANR) mówił, żeby nie robić z tego problemu, bo mamy w Polsce nie gorszych fachowców. No i co?
Ci fachowcy, Skomorowski, Pietrzak, Czochański czy Maciej Grzechnik w Michałowie pokazali, jak dobrze prosperujące gospodarstwa rolnicze, a jednocześnie sławne stadniny koni, w szybkim czasie doprowadzać do ruiny.
Jak już wspomniałem, na 11 nazwisk tylko jedna osoba spełnia warunki. Te warunki, którymi kierowali się nadzorujący państwową hodowlę koni za czasów głębokiej komuny. Jak trzeba było powołać kogoś na stanowisko dyrektora (kiedyś nie było prezesów, bo stadniny i stada nie były spółkami prawa handlowego), to przesuwało się dyrektora jednostki X do jednostki Y, a w jednostce X dyrektorem zostawał dotychczasowy wicedyrektor, albo wicedyrektora z jednostki X awansowało się na dyrektora jednostki Y. Ale najważniejsze było to, że który z nich by nie został nowym dyrektorem jednostki Y, był on fachowcem. Był koniarzem, miał za sobą ileś lat nadzorowania lub współnadzorowania stadniną koni bądź stadem ogierów.
Zbiór osób, z którego można było wybierać fachowca był większy niż liczba stad i stadnin. A kiedyś było ich multum.
Teraz, kiedy jest ich znacznie mniej, koniarzy, którzy są obecnie prezesami stadnin czy stad ogierów, jest tylko dwoje. W tym Monika Słowik, której nazwisko już padało w tym tekście. O reszcie wiemy na pewno, że nie są koniarzami, a o większości z nich wiemy też niestety, że są dyletantami. Są niekompetentnymi kolesiami jakichś ich partyjnych popleczników.
I to jest powód, dla którego nie ma ratunku dla państwowej hodowli koni. Prędzej czy później – umrze. Janów Podlaski także.
Marek Szewczyk



Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 21.02.2020, 13:46 Uaktualniono: 21.02.2020, 19:34 |
![]() Hodowla koni i jęedziectwo, studia podyplomowe, Wrocław https://www.upwr.edu.pl/studia/575/program_studiow.html
|
|
![]() |
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 21.02.2020, 7:37 Uaktualniono: 21.02.2020, 9:57 |
![]() Wczoraj poznaliśmy nazwiska kandydatów aplikujących na stanowisko prezesa stadniny w Janowie Podlaskim i stadniny w Michałowie. Kilka nazwisk znanych jest w środowisku, ale są też osoby nieznane szerzej. Jedno nazwisko powtarza się na liście obu stadnin – Wojciech Reszka. Pan ten zamieścił tu niepodpisany komentarz „Nowy konkurs?” Skąd wiem, że to on? – ten sam komentarz zamieścił - już podpisany - na fb Araby Magazine. Nie ograniczył się tylko do tego wpisu i swoimi dalszymi komentarzami wywołał szeroką dyskusję, w której daje się poznać.
Pod zdjęciem zadu i tylnych nóg konia ironicznie zatytułowanym „Ucieczka od przyszłości?” napisał „pęd do lepszego…” i od tego się zaczęła dyskusja, której fragmenty przedstawiam poniżej (całą dyskusję można przeczytać na fb AM): I.C. - jeszcze w 2015 roku nie był potrzebny, bo po prostu byliśmy najlepsi. A wasze, dojnozmienne lepsze, tylko bokiem wyszło. Czyżby poczuł pan w sobie chęć rozwijania nowej pasji ? Wojciech Reszka: - 1. kto był najlepszy ? 2. Jakie wasze ? 3. O jakiej pasji pani pisze ?... …w jakiej kategorii Stadniny Janów i Michałów były najlepsze ? Stadniny w Polsce, Europie, na świecie ? Jakimi wskaźnikami pani to zmierzyła ? obroty Spółek, ich zyskowność ?... J.S-D: - wyniki pokazowe przede wszystkim, tym mierzymy jakość 'produktu' stadnin. Byliśmy top of the top, z ogromnym prestiżem. Stadnina to nie tylko spółka, obroty, wskaźniki finansowe... tu się nie wytwarza śrubek czy długopisów na akord tylko tworzy dzieła sztuki. W.R.: Faktycznie nie wiem, jak plasują się Stadniny M. J. w kategorii pokazów. Wątpię jednak, by zajmowały dwa pierwsze miejsca na świecie. Co do reszty pani odpowiedzi, jest pani w błędzie. Obie Stadniny, to Spółki Prawa Handlowego. Ja stanąłem do konkursu na stanowisko Prezesa Zarządu Spółek. Jednym z podstawowych zadań Prezesa Spółki, jest takie pokierowanie jej sprawami, w ten sposób, by osiągała jak najlepsze wyniki ekonomiczne. …trzeba być wielkim frustratem, by sytuację w Spółce tłumaczyć takim lub innym rządem. Żeby jeszcze uzupełnić. Warunki formalne konkursu, bardzo restrykcyjnie zabraniają działaczom partii udziału w konkursie. Ja sam nie jestem członkiem żadnej partii... …W spółkach PH, nie tworzy się dzieł sztuki. One powołane są do generowania zysków. B.G.: Niestety, wszystko co Pan napisał pokazuje, że nie na Pan pojęcia o stadninach. Ani kto i jak nimi zarządzał przed 2016 rokiem, ani jakie miały wyniki finansowe przed i po tym roku, ani dlaczego pokazy są tak ważne dla obu stadnin, ani nawet tekstu o pasji Skomorowskiego, a już o choćby nucie sympatii do arabów nie wspomnę. R.M. : generowanie zysków?...niech Pan porówna wyniki przed i po tym jak za stadniny wzięli się pańscy koledzy...nie ma pan pojęcia o Stadninach .Jak można brać się za coś, o czym się nic nie wie? najlepsi hodowcy, najlepsze stada matek, Platynowe Czempionki...to panu nic nie mówi...Kwestura..Pepita...Bandos....Piechur...Zagrobla...Pianisima...te nazwy nic dla pana nie znaczą...chce Pan generować zyski???weź się pan za fabrykę nawozów , a hodowlę koni zostaw fachowcom…” Nie wiem, czy pan Wojciech Reszka rzeczywiście ma takie poglądy, czy drwi z nas wszystkich, ale jego wypowiedzi nie napawają optymistycznie. Nie wiem jaki był cel tych komentarzy, bo przecież musi zdawać sobie sprawę, że dziś wszyscy (w tym członkowie komisji kwalifikacyjnej) śledzą portale społecznościowe i – jeśli nawet nie sami trafią, to ktoś im wskaże - co kandydat ma do powiedzenia. Inni kandydaci nie odkrywają kart. O co więc chodzi? Alina Sobieszak |
|
![]() |
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 21.02.2020, 6:36 Uaktualniono: 21.02.2020, 9:57 |
![]() Proszę przyjąć jako aksjomat, że państwowa hodowla koni nie upadnie, podobnie jak SK Janów Podlaski. Od pewnego czasu Marek Szewczyk lansuje tezę o nieuchronnie upadku tej hodowli, wraz z perła w koronie tejże, czyli SK Janów Podlaski
Odczytuje to jako wstęp do lobbingu na rzecz prywatyzacji janowski stadniny. Czyżby Marek Szewczyk dysponował krótka lista chetnych? Jeśli tak, to radzę obejść się smakiem. Beata Kumanek |
|
![]() |
|
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 20.02.2020, 18:52 Uaktualniono: 20.02.2020, 19:25 |
![]() Takie pytanie, a imć "peło" prezesa, Grzesio to spełnia wymogi formalne? Bo chyba nie ma skończonych wyższych studiów? A dobicie długiem do 5 baniek, to też o nim dobrze nie świadczy.
|
|
![]() |
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 20.02.2020, 18:34 Uaktualniono: 20.02.2020, 19:25 |
![]() P.M.Sz. przyjął zgoła inne kryteria dla kandydatów , niż właściciel "najważniejsze przy wyborze prezesa każdej stadniny koni, a mianowicie: 1) jest koniarzem; 2) ma doświadczenie w kierowaniu stadniną bądź stadem ogierów, które to jednostki są też przedsiębiorstwami rolniczymi, a więc trzeba umieć nadzorować także chów innych gatunków zwierząt gospodarskich, a także nadzorować uprawy pól, łąk i pastwisk..." Ciekaw jestem, jak je mógły uzasadnić. Ja stawiam kontrtezę (stąd mój udział w konkursie). Teza - nie trzeba być koniarzem (co to znaczy ?) ani znać się na kierowaniu stadniną i chowem bydła, by być dobrym prezesem Spółki, która działa w formule stadniny koni. Uprzedzając uwagi, że to specjalna hodowla, napiszę, że nie trzeba się znać na procesie budowy statków by kierować stocznia, ani na procesie rafinacji ropy naftowej , by być prezesem Orlenu... Na koniec spytam, dlaczego ci wszyscy, którzy w niewybredny sposób pisza o moich kontrkadydatach, sami nie stanęli do konkursu ?
|
|
![]() |
|
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 20.02.2020, 16:58 Uaktualniono: 20.02.2020, 17:49 |
![]() A ja pamiętam niegdysiejsze wpisy niezapamiętanej osoby (może jak zwykle anonim?) w którejś z dyskusji blogowych, że są w Polsce jakowyś znawcy arabów, ale się nie ujawnią za tej władzy. Władza okazała się nadspodziewanie trwała, no to pora się spytać, gdzie są ci potencjalni znawcy, którzy by mogli stać się wybawieniem dla Janowa? Bo ja osobiście raczej w takie cuda nie wierzę.
W dawnych czasach komuny, o których pisze pan Marek, było sporo fachowców, ale nie byli to ludzie wzięci z sufitu, lecz wykształceni na akademiach rolniczych (a nie jakiś uniwersytetach przyrodniczych), na porządnych wydziałach zootechniki (żadna bioinżynieria), którzy po studiach szli do pracy do PGR-ów i licznych stad i stadnin. A teraz, no gdzie absolwenci mają się przyuczać do zawodu? W prywatnych stadninkach, zawiadywanych przez nie-zootechników, w których stoi zaledwie kilka klaczy? Tym większa szkoda, że wyrzuceni prezesi odeszli "bezpotomnie", że tak to nazwę. A obecni kandydaci na prezesowskie stołki? Ponoć na bezrybiu i rak ryba, ale przecież nie każdy rak nadaje się do garnka... IG |
|
![]() |
|
|