A może każdy w swoją stronę?
Wyniki wyborów prezesa Polskiego Związku Hodowców Koni budzą niepokój. Oczywiście z mojej perspektywy, a więc człowieka, którego całe życie zawodowe związane jest z użytkowaniem koni w szeroko pojętym sporcie.
Dotychczasowy prezes, Paweł Mazurek, przegrał (21:26) z Adamem Kowalczykiem. Nowy prezes PZHK jest hodowcą koni zimnokrwistych.
Czy to oznacza, że w PZHK będzie teraz przeważać opcja hodowców koni zimnokrwistych? Choć w prezydium zarządu przedstawiciele koni zimnokrwistych mają 3 osoby, a pozostałe rasy (w tym hucuły) 4, to jednak biorąc pod uwagę wagę głosu prezesa, a także fakt, że jedna spośród owej czwórki jest de facto „człowiekiem prezesa” – wygląda na to, że przewaga będzie po stronie tych pierwszych.
Czy to oznacza, że PZHK skręci teraz mocno w stronę koni zimnokrwistych? Nie musi tak być, ale przesłanki do tego, aby tak się stało, są. Są więc też powody do niepokoju.
Dlaczego – zapyta ktoś? Powiedzmy to wprost, ci którzy hodują konie zimnokrwiste, de facto produkują konie rzeźne. A produkcja mięsa końskiego a hodowla koni użytkowych, w tym sportowych, to są dwa odmienne światy. Cele tej pierwszej grupy są zupełnie inne niż cele drugiej. Mało tego – one są przeciwstawne.
Może więc nadszedł czas, aby pójść drogą hodowców bydła. W ich świecie funkcjonują dwie organizacje.
Jedna to Polska Federacja Hodowców Bydła i Producentów Mleka. Jest jedynym i pełnoprawnym reprezentantem środowiska hodowców bydła i producentów mleka w Polsce. Jest też jedynym w Polsce podmiotem upoważnionym przez Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi do prowadzenia ksiąg dla bydła hodowlanego ras mlecznych. Na mocy upoważnienia z MRiRW realizuje zadania z zakresu oceny wartości użytkowej bydła mlecznego.
Druga organizacja to Polski Związek Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego. Ma podobne zadania i upoważnienia, ale dotyczące bydła mięsnego.
Może to jest droga, którą powinni podążyć hodowcy koni użytkowych i producenci mięsa końskiego?
Marek Szewczyk


