Najważniejsze są finanse
Komunikat z Hermanowa głosi, że prezesi i przedstawiciele 10 wojewódzkich związków jeździeckich uradzili, iż należy zwołać Nadzwyczajne Walne Zebranie delegatów PZJ w celu:
a) dokonania głosowania nad wykonaniem budżetu za rok 2013;
b) dokonania zmian w statucie PZJ;
c) dokonania ewentualnych zmian w zarządzie PZJ.
Punkt c wynika zapewne z punktu a. Jak wiadomo, Rada Związku negatywne oceniła wykonanie budżetu za rok 2013. Jeśli dojdzie do nadzwyczajnego zjazdu i jeśli większość delegatów podzieli ocenę Rady, to może dojść do obalenia obecnych władz PZJ.
Sytuację finansową za rok 2013 znamy, ale nie wiemy, jak ona wygląda obecnie. Należy mieć nadzieję, że kiedy w listopadzie zjazd się odbędzie – a odbyć się musi, jeśli nie nadzwyczajny, to coroczny, sprawozdawczy – wszyscy poznamy sytuację finansową na ¾ roku 2014. Rada Związku będąca de facto komisją rewizyjną zapewne o to zadba.
Pozwolę sobie wtrącić swoje trzy grosze i podpowiedzieć, na co należałoby szczególnie zwrócić uwagę, aby obraz sytuacji finansowej PZJ był klarowny. A punktem wyjścia do tych rozważań będą liczby, jakie padły w liście otwartym prezesa PZJ Łukasza Abgarowicza.
Na początku swego listu Pan Prezes był uprzejmy napisać: Strata w roku 2013 wyniosła 597 tys. zł. To bardzo dużo. Kilka akapitów dalej zaś, kiedy Pan Prezes opisuje wysiłki marketingowe zarządu oraz jego samego, padły takie oto słowa: Zaowocowało to podpisaniem w roku 2014 do dnia 21 sierpnia umów sponsorskich na kwotę ponad 670 tys. zł brutto… Jak można domniemywać, lwia cześć owych umów podpisana została ze sponsorami cyklu Grand Prix Wolnej Polski (GPWP).
Jeśli zestawić te dwie liczby, wymowa jest oczywista. Był kłopot (597 tys. zł), ale teraz (670 tys. zł) już po kłopocie. Ba, widać nawet jakąś małą górkę. Tylko Pan Prezes zapomniał podać, jakie były koszty pozyskania tych sponsorów. Konkretnie mam na myśli koszty transmisji telewizyjnych. Zwłaszcza tych w programie I telewizji, bo one tanie nie były.
Jakim kosztem
Ile konkretnie kosztowały? I tu jest kłopot. Kiedy tuż po zawodach w Warce zadałem to pytanie wiceprezesowi Rafałowi Wawrzyniakowi, odmówił odpowiedzi. Tym razem zadałem to pytanie samemu Prezesowi. Zachęcił mnie do tego akapit, jaki znalazłem w jego liście otwartym, a który brzmi: Wbrew twierdzeniom pana Marka Szewczyka wszystkie działania, dokumenty i decyzje są w każdej chwili dostępne dla członków Zarządu, Rady Związku i wszystkich członków PZJ.
Ponieważ jestem członkiem PZJ, ośmieliłem się i zadzwoniłem. I faktycznie Pan Prezes udzielił mi informacji. Szacunkowo koszty wszystkich relacji telewizyjnych (w Jedynce, i w TVP Sport, i transmisji sportowych, i reportaży) wyniosły ok. 350 tys. zł. Z czego – jak to określił Pan Prezes – mniejszą część zapłacił PZJ, a większą organizatorzy owych zawodów, na jakich rozgrywany był cykl GPWP.
Czyli wiemy jedno, że wspomniane 670 tys. zł nie jest zyskiem PZJ, a przychodem, który należy pomniejszyć o koszty telewizyjnych transmisji. Ile dokładnie PZJ zapłacił (bądź zapłaci, bo rozliczenia jeszcze trwają) na razie nie wiemy. Rada Związku zapewne po dokładnej analizie tę informację będzie w stanie wyłuskać.
Najistotniejsza konkluzja tej części moich rozważań jest taka, że dochody od sponsorów pozyskanych przy okazji cyklu GPWP nie zasypały dziury budżetowej z roku 2013. Mogły ją nieco zmniejszyć, ale o ile? Na razie jest zbyt wiele niewiadomych, aby na to pytanie precyzyjnie odpowiedzieć.
Ile kosztowała jedna transmisja w Jedynce?
Próbowałem dowiedzieć się, ile za transmisje telewizyjne zapłacili poszczególni organizatorzy. Magdalena Rutkowska, prezes spółki Hipodromu Sopot, poinformowała mnie, że w budżecie na tegoroczne CSIO mieli 150 tys. zł przeznaczone na telewizję i tę kwotę zapłacą (czas przyszły, ze względów formalnych, chodzi o aneks do umowy). Tyle, że część za relację w Telewizji Regionalnej bezpośrednio do niej, a za Jedynkę i TVP Sport przekażą pieniądze na konto PZJ. Kazimierz Waga, prezes Stowarzyszenia Equisport powiedział z kolei, że rozliczenie z PZJ za mistrzostwa Polski dopiero nastąpi, a ponieważ umowa jest skomplikowana, przewiduje różne świadczenia wzajemne, nie potrafi na dziś (rozmowa miała miejsce 11 września) nawet w przybliżeniu na to pytanie odpowiedzieć. Organizator CSI w Poznaniu, Szymon Tarant, powiedział, że nie zapłacił ani złotówki, choć PZJ chciał mu wystawić fakturę. A Tomasz Bałuk, prezes Stowarzyszenia Kultury Fizycznej – Stadnina Koni Ciekocinko – Klub Sportowy, odmówił odpowiedzi na tak postawione pytanie. Cóż, prywatny ośrodek, jego pieniądze, ma prawo.
Skąd się wzięło 270 tys. zł?
Na razie nie wiemy, ile kosztowała jedna transmisja w Jedynce (bo w TVP Sport są znacznie tańsze). Mogło też być tak, że każda transmisja w Jedynce kosztowała inaczej, bo np. relacje były robione innym wozem transmisyjnym. Jeśli całość – jak mi podał prezes Abgarowicz - kosztowała ok. 350 tys. zł (trzy w Jedynce i dwie w TVP Sport), to jedna Jedynkowa, nawet najdroższa, nie powinna kosztować więcej niż 150 tys. zł. Skąd więc się wzięła kwota 270 tys. zł. Bo na tyle pierwotnie PZJ chciał obciążyć Hipodrom Sopot za relację z CSIO. Wiem to od osób dobrze poinformowanych, bo prezes Magdalena Rutkowska odmówiła odpowiedzi na pytanie, czy to prawda, że taką „ofertę” otrzymała od PZJ. Jak to się w dyplomacji mówi, ani nie zaprzeczyła, ani nie potwierdziła.
Jaki się z tego wyłania obraz? Widać gołym okiem, że organizatorzy zawodów międzynarodowych w skokach nie są równo traktowani przez obecne władze PZJ. Wiemy, że Sopot zapłaci ostatecznie 150 tys., Poznań nic, a co do Warki i Ciekocinka nie wiemy, ile zapłacą.
Podział w zyskach?
Skoro PZJ zaproponował organizatorom podział w kosztach transmisji, to rozumiem, że nastąpi też podział w zyskach. Jeśli nastąpi, to trzeba pamiętać, że z sumy 670 tys. zł brutto, po odjęciu kosztów transmisji (tej części, która pokryje PZJ) trzeba będzie jeszcze odjąć kolejną sumę. Te pieniądze, które poszły (czy dopiero pójdą) na konto organizatorów. W różnej postaci, czy to pieniędzy przelanych na konto, czy sfinansowania jakichś części kosztów organizacyjnych, np. ogródka VIP-owskiego, czy kosztów sędziów, jak w przypadku MP w Warce.
Ewentualny podział tego tortu (670 tys. zł) między PZJ a organizatorów będzie trudny także z tego powodu, że trzej sponsorzy cyklu GPWP, czyli firmy Albert Riele, Tauron i Totalizator Sportowy, nie od początku byli obecni na pięciu imprezach wchodzących w skład tegoż cyklu. W Sopocie i Poznaniu nie było logotypów żadnego z owych pięciu podmiotów. Albert Riele pojawił się dopiero w Warce, a Tauron i TS dopiero w Ciekocinku.
Skomplikowana sprawa, ale należy mieć nadzieję, że Rada Związku zdoła wyłuskać ze słupków liczb konkretne informacje: 1) ile centrala PZJ wydała na transmisje telewizyjne, 2) ile z pieniędzy otrzymanych od sponsorów zostało na koncie PZJ po odjęciu tego, co w jakiejkolwiek postaci poszło na rzecz organizatorów zawodów z cyklu GPWP.
Żelazna rezerwa
Ideą poprzedniego prezesa, Marcina Szczypiorskiego, było, aby PZJ mógł zebrać tyle pieniędzy, żeby wystarczyło na zakup własnej siedziby. Wiadomo, że PZJ od lat wynajmuje różne lokale na swoją siedzibę, a to kosztuje. I to sporo. Polski Związek Hodowców Koni już dawno zakupił lokal, w którym teraz urzęduje. Jednorazowo trzeba wydać sporo, ale per saldo się to opłaca. Kiedy więc kilka lat temu PZJ sprzedał skromniutkie udziały (to było chyba tylko 3%) w ośrodku jeździeckim Poznań-Wola, poprzedni prezes polecił wpłacić 300 tys. zł na wysokooprocentowane konto. I wiadomo było, że jest to żelazna rezerwa, której nie wolno ruszać. Pod koniec 2012 roku stan konta urósł do 380 tys. zł. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że zarząd kierowany przez Marcina Szczypiorskiego zostawił „górkę” w postaci 200 tys. zł, to w sumie mogło być 580 tys. zł na nowy lokal. Pewnie jeszcze za mało, ale gdyby nie było już wyjścia (np. wypowiedzenie umowy wynajmu lokalu na Lektykarskiej), to owa suma plus kredyt mogłoby już zapewnić własny lokal.
Niestety, „górki” już dawno nie ma. A i żelazna rezerwa została naruszona. Ile zostało z 380 tys. zł skonsumowane, nie wiem. Ale mam nadzieję, że i tę informację Rada Związku zdobędzie i poda do publicznej wiadomości.
W każdym bądź razie, kiedy prezes Abgarowicz chwali się w swoim liście otwartym, że … pomimo straty uzyskaliśmy za rok 2013 pozytywną opinię biegłego rewidenta, który nie stwierdził zagrożenia finansowego dla PZJ w przewidywalnym, rocznym okresie. – to wiemy między innymi dlaczego. Trzeba było sięgnąć do żelaznej rezerwy, aby zachować tzw. płynność finansową.
Konia kują…
Pod koniec swego listu otwartego prezes Abgarowicz triumfalnie oznajmia, że przyszłoroczne CSIO w Sopocie po raz pierwszy w historii będzie miało rangę 5 gwiazdek. I że jest to owoc doskonałej współpracy PZJ z właścicielem Hipodromu, miastem Sopot i jego prezydentem Jackiem Karnowskim.
Przypomina mi się powiedzenie: „konia kują, żaba nogę podstawia”. To, że przyszłoroczne CSIO będzie miało rangę 5 gwiazdek, jest tylko i wyłącznie dlatego, że prezydent Jacek Karnowski ma ambicje, aby co roku w Sopocie było wydarzenie sportowe z najwyższej, światowej półki. W 2014 były to Halowe Mistrzostwa Świata w lekkiej atletyce, w 2015 – będzie CSIO5, w 2016 – coś innego.
My się oczywiście cieszymy i wiemy, komu to będziemy zawdzięczać. A wysiłek finansowy miasta będzie duży. Budżet 5-gwiazdkowego CSIO to 3,5 mln zł, z czego aż 1,8 mln trzeba wysupłać na same nagrody finansowe dla zawodników.
A co do tej doskonałej współpracy. Współpraca oczywiście jest i będzie, ale… Przecież nikt nie lubi, jak go ktoś robi w konia (nawet jeśli jest z naszego środowiska) – mówię o próbie wystawienia Sopotowi faktury na 270 tys. zł. Wątpię, aby prezydent Karnowski, choć jest z tej samej formacji politycznej co nasz prezes, był zachwycony tym, że Pan Senator skutkami swojej niegospodarności próbował obciążyć budżet Sopotu.
No i na koniec jeszcze jedna liczba. Pan Prezes w swym liście otwartym napisał, że: … możemy realnie założyć wpływy sponsorskie na rok 2015 na poziomie 2,5 mln zł brutto. Ja proponuję, aby te gruszki odwiesić na razie tam, gdzie jest ich miejsce, czyli na wierzbę. Teraz skupmy się na tym co najważniejsze. A najważniejsza jest odpowiedź na pytanie, czy deficyt finansowy z roku 2013 zmniejszył się, pozostał na tym samym poziomie, czy może się zwiększył.
Marek Szewczyk


