O Equatorze i nie tylko
Wyniki prestiżowego pokazu Dubai Arabian Horse Show 2021 zamiast spodziewanych sukcesów przyniosły nam rozczarowanie. A nadzieje wiązaliśmy z trzema znanymi i utytułowanymi końmi polskiej hodowli.
Michałowska Wildona, która najpierw wygrała swoją klasę (klacze 7-9 lat) na wspomnianym pokazie w Dubaju (choć punktów miała tyle samo co inna klacz, ale wygrała ocenami za ruch) potem w czempionacie nie zdołała stanąć na podium. Zajęła 4. miejsce.
Z kolei wyhodowana w Białce, ale obecnie już w rękach właścicieli z Arabii Saudyjskiej, Perfinka także wygrała swoją klasę (klacze 10-letnie i starsze), ale w czempionacie była dopiero piąta.
Ostrzyliśmy sobie zęby także na zapowiadany występ michałowskiego czempiona świata, ogiera Equator, ale nie pojawił się na starcie w swojej klasie w piątek 19 marca i oczywiście nie mógł powalczyć w czempionacie ogierów starszych w sobotę.
Dlaczego, mimo że był zgłoszony i widniał na listach startowych, nie wystąpił? Podobno jego nowy dzierżawca (o szczegółach tej dzierżawy za chwilę), czyli stadnina Al Jawaher ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, spóźnił się z przywiezieniem Equatora do Dubaju i koń nie został dopuszczony do startu.
Wyniki Wildony oraz Perfinki w Dubaju oraz przypadek Equatora unaoczniają nam pewne zjawisko. A mianowicie - nie wystarczy wydzierżawić za dobre pieniądze, bądź kupić za wielkie pieniądze, jak w przypadku Perfinki, świetnych koni, aby uzyskiwały one co najmniej tego samego rzędu sukcesy, co wcześniej. Przecież Wildona to wiceczempionka Polski oraz czempionka Europy z 2018 roku. Perfinka zdobyła „potrójną koronę” w USA, a Equator to czempion świata i Europy, dwukrotny wiceczempion świata, a na omawianym pokazie w Dubaju był i czempionem ogierów (rok temu), a wcześniej wiceczempionem.
Nawet najlepsze konie muszą być bardzo dobrze przygotowane do pokazu i pokazane przez bardzo dobrego prezentera, takiego z najwyższej półki. Jeśli tych elementów brakuje, to świetne konie przegrywają z takimi, z którymi przegrać nie powinny.
Przypadek Equatora jest nieco inny, ale też świadczy o braku fachowości ze strony nowego dzierżawcy. Trzeba być gamoniem, aby przywieźć konia na ważny pokaz później, niż wymagał tego regulamin tego pokazu.
Panowie Jerzy Białobok i Marek Trela, jak wydzierżawiali konie, to potrafili zadbać nie tylko o wysoką sumę za dzierżawę, ale także – a może przede wszystkim – o to, aby dany koń trafił do takiej stadniny i w ręce takiego trenera, że dawało to nie tyle gwarancję, bo tego nikt nie mógł dać, co bardzo duże prawdopodobieństwo, że dzierżawiony będzie odnosił sukcesu na prestiżowych pokazach. Zawierane przez nich kontrakty dzierżawne były na tyle szczegółowe i precyzyjne, że niejednokrotnie zawierały nazwisko trenera, jedynego który miał prawo przygotowywać i prezentować danego konia, a także wykaz docelowych pokazów, w których koń miał wziąć udział.
Ale żeby zawierać tak szczegółowe i przynoszące chwałę polskiej hodowli kontrakty, trzeba było być fachowcem. Wybitnym fachowcem. Ale tych państwo polskie za sprawą byłego ministra rolnictwa i dwóch nikczemników, którzy mu sączyli jad do ucha, się pozbyło.
A ci, którzy po nich i obecnie kierują hodowlą w państwowych stadninach, starają się naśladować wspomnianych fachowców. Ale ponieważ nie mają takiego rozeznania tej specyficznej branży, jak wspomniani dwaj fachowcy, to i efekty dzierżaw są słabsze.
Jak mnie zapewnił dziś pan Marek Romański, pełniący obowiązki prezesa w SK Michałów, z którym rozmawiałem telefonicznie, zarówno Wildona, jak i Equator wrócą niebawem do stadniny. „Niebawem” - w ciągu dwóch tygodni spodziewa się pan Romański koni w Michałowie.
Przy okazji chcę podziękować panu Romańskiemu za wyczerpującą odpowiedź na pytania w sprawie Equatora, jakie zadałem wcześniej, na piśmie. Wysłałem podobne pytania do stadniny w Michałowie, jak wcześniej w sprawie Encariny do stadniny w Janowie Podlaskim.
A oto co się działo z Equatorem w ostatnich dwóch latach. W lipcu 2019 roku, ówczesna p.o. prezesa SK Michałów, Monika Słowik, wydzierżawiła Equatora do Al Makhldiat Stud w Arabii Saudyjskiej „w celach hodowlanych i pokazowych” na okres do 31 stycznia 2021 roku. Opłata dzierżawna wynosiła 140 tys. euro, a ogier został ubezpieczony na 750 tys. euro. Zgodnie z kontraktem dzierżawca miał prawo pokryć 40 swoich klaczy, a kolejne, powyżej tej liczby – już po 4000 euro. Mógł też oferować stanówkę obcym klaczom, ale po 5000 euro. Wpływy ze stanówki miały być dzielone po 50% między dzierżawcę, a stadninę w Michałowie.
Equator nie wrócił w lutym do Polski, gdyż obecny szef michałowskiej spółki podpisał 12 lutego nową umowę dzierżawy. Ze stadniną Al Jawaher ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Umowa przewidywała przewiezienie Equatora z Arabii Saudyjskiej do Dubaju „celem wzięcie udziału w Dubai Arabian Horse Show 2021, a następnie po wykonaniu wszystkich niezbędnych badań i procedur do kraju.” Koszty przewozu ogiera z KSA do Dubaju, a potem do Polski, pokrywa stadnina Al Jawaher, a ewentualną wygraną Equatora podczas tego pokazu strony miały się podzielić po 50%.
Brak fachowości nowego, krótkoterminowego dzierżawcy sprawił, że głodne sukcesów i pieniędzy „strony” musiały się obejść smakiem.
A morał z tej bajki jest taki – nie wystarcza wydzierżawiać, trzeba jeszcze wiedzieć komu!
Marek Szewczyk


