Lekarz, ale nie od leczenia
Jerzy Sawka, dyrektor partynickiego toru wyścigowego we Wrocławiu, założył internetowe pismo „Folblut, magazyn o wyścigach”. I jak na byłego dziennikarza (i obecnego, bo nadal nim bywa) zaczął zapełniać ten tytuł swoimi artykułami. Tytuły dwóch pierwszych mówią, czym na początek się zajął. „Po co nam wyścigi konne, czyli jak głęboko w lesie jesteśmy i jak się z niego wydostać” oraz „Światek polskich wyścigów konnych ciągle tkwi mentalnie w PRL.”
Ponieważ Jerzy Sawka zachęca do dyskusji w poruszanych tematach, więc się zgłaszam. Co prawda nie na jego poletku, tylko na swoim, ale dziś w dobie mediów społecznościowych nie ma to znaczenia gdzie się pisze, tylko co.
Jerzy Sawka poruszył sporo wątków, z których wiele nadawałoby się do polemiki. Nie będę się jednak odnosił do nich po kolei, bo zajęłoby to zbyt wiele miejsca. Skupię się na jednym wątku, ale zanim do niego przejdę, zwrócę uwagę na jeden element.
Pierwszy ze wspomnianych tekstów ukazał się jakiś czas temu (zanim jeszcze powstał „Folblut”) na łamach „Gazety Wyborczej”, w której kolega Sawka pełnił niegdyś funkcję redaktora naczelnego wrocławskiego oddziału tego tytułu. Tekst jest adresowany do czytelników „GW”, a nie do ludzi tkwiących głęboko w branży wyścigowej, a więc mających pojęcie o kulisach wielu spraw. Kiedy jednak ukazał się w „Folblucie” od razu wywołał reakcję anonimowego, ale wiedzącego co w trawie piszczy „Ojca Mateusza”, który ustosunkowując się do tekstu Sawki, poruszył wiele wątków na forum dyskusyjnym strony internetowej „Tower Racing.”
Między innymi ustosunkował się do prywatyzacji stajni na Partynicach, czym się Sawka chwali. Pisze tak: Tor sprywatyzował też trenerów i ich ekipy. Do tego czasu byli oni na etatach miasta, co stanowiło kuriozum na skalę świata.
No faktycznie, stanowiło. Ale kol. Sawka nie napisał, jak ten proces, kilkuletni, wieloetapowy, wyglądał i do czego doprowadził. Do stworzenia grupki uprzywilejowanych trenerów, z których wielu stało się wasalami pana-władcy na Partynicach. Jednym z nich jest trener skazany za stosowanie dopingu. Wasalizacja trenerów, feudalny sposób traktowania podwładnych przez pana-władcę, czy szarogęszenie się na partynickim torze wspomnianego nieuczciwego trenera, to są sprawy, o których się nie przeczyta w „GW”, ale które są dobrze znane w środowisku wyścigowym.
Na facebooku też zresztą można przeczytać to, czego się nie przeczyta na stronie „Folbluta”. Bo tam jest zapis, że Redakcja „Folbluta. Magazynu o wyścigach” nie zamieszcza pod tekstami komentarzy, bo nie ma czasu ani ochoty na udział w jałowych dyskusjach i walkę z hejtem. Otwiera natomiast łamy dla rzeczowych polemik i innych punktów widzenia.
A na FB tych wpisów jest wiele. I to raczej tych „innych punktów widzenia”.
Mój też będzie z gatunku „innych”. A ponieważ się znamy od lat i jesteśmy na „ty”, pozwól Jurku, że będę się zwracał do Ciebie bezpośrednio.
Na początek chciałem Ci uświadomić, że bez względu na to ile jest racji w tym co piszesz (a jest bardzo dużo), ani na to, ile pochwał pod swoim adresem wypiszesz (a na wiele z nich zasłużyłeś), nie przykryje to stanu faktycznego. Ludzie ze środowiska wyścigowego wiedzą, w jaki sposób zarządzasz partynickiem torem i na co pozwalasz swoim wasalom i jak tępisz tych, którym się twoje rządy nie podobają. A są to rządy w stylu rosyjskich carów, którzy nie tolerowali krytyki.
A teraz przejdźmy do głównego wątku, czyli tego, jak to środowisko wyścigowe w Polsce tkwi mentalnie w PRL. Podzielam tę opinię. Obserwuję to od lat. Tę zaściankowość, to zamknięcie na zewnętrzny, zmieniający się dynamicznie świat. Tę postawę, „bo nam się należy”. Dajcie nam na nagrody, na remonty, ale poza tym niczego nie zmieniajcie, bo to nasz świat i ma być w nim, tak jak było w przeszłości.
Trafnie Jurku definiujesz, że wyścigi konne w postpeerelowskiej rzeczywistości uratowała decyzja polityczna w wyniku której państwowy Totalizator Sportowy w roku 2008 wziął w dzierżawę na 30 lat warszawski tor i zobowiązał się do jego utrzymywania oraz wyasygnowania stałej puli na nagrody. Aż tyle i tylko tyle, bo Totalizator zakwalifikował ten nowy nurt swojej aktywności jako działalność misyjną, niedochodową, czyli w zasadzie muzealną.
Słusznie też wieszczysz, iż może dojść do tego, że, definitywna śmierć branży nastąpi wraz z ostatnią transzą 8 mln zł.
Ale jak słusznie zauważasz, to nie jest tylko polski problem. Wyścigi konne mają problem na całym świecie. Za sprawą współczesnego podejścia do zwierząt i konkurencji finansowej innych gier dostępnych w przebogatym internecie, branża, żeby przetrwać, musi skorygować swój charakter i zaproponować akceptowalny społecznie oraz atrakcyjny dla widowni nowoczesny model.
Ale kto ma się zająć tworzeniem tego „nowoczesnego modelu” funkcjonowania wyścigów konnych? Kto ma być liderem tych przemian?
Piszesz, że największa odpowiedzialność za przyszłość wyścigów spoczywa na Polskim Klubie Wyścigów Konnych, który – żeby jego działalność miała sens – musi stworzyć program rozwoju wyścigów i wziąć za jego skutki pełną odpowiedzialność. I znowu pełna zgoda.
W innym zaś miejscu piszesz:
Kołem zamachowym polskich wyścigów konnych może być tylko Służewiec. A dlaczego „tylko” Służewiec? Inne tory wyścigowe są zwolnione z obowiązku myślenia o przyszłości branży?
Zresztą w innym miejscu sam sobie przeczysz, pisząc tak: Przyszłość wyścigów zależy przede wszystkim od samej branży… A branża, to jak wyliczasz: Trenerzy, jeźdźcy, właściciele koni, dziennikarze branżowi, specjaliści od rodowodów i historii…
A dyrektorzy torów wyścigowych nie?
Jerzy Sawka jest jak lekarz, który stawia prawie same trafne diagnozy, ale od leczenia umywa ręce. Tym mają się zająć inni. Pozostając przy lekarskiej terminologii – dyrektorem szpitala jest prezes PKWK i na nim spoczywa największa odpowiedzialność. Ale zaraz za nim plasują się ordynatorzy oddziałów, czyli dyrektorzy trzech torów wyścigowych w Polsce i wśród nich jest Jerzy Sawka. A dopiero potem jest cała reszta personelu szpitalnego, a więc trenerzy, właściciele koni wyścigowych, jeźdźcy, sędziowie, pracownicy Trafu, jednym słowem – cała branża.
Tak więc Jurku, czas zakasać rękawy i wziąć się za rozwiązywanie tego problemu, który do tej pory omijałeś szerokim łukiem. Zawsze mnie to dziwiło, kiedy odwiedzałem partynicki tor z okazji ważniejszych dni wyścigowych, że tak wielka liczba publiczności (tu gratulacje za to osiągnięcie) przekłada się na bardzo mizerne obroty w zakładach wzajemnych. Nie wiedziałem, że nawet w Sopocie, są one większe niż we Wrocławiu, co wyczytałem z Twoich tekstów. Jeszcze bardziej dziwiło mnie, że ten poważny problem de facto nie jest żadnym problemem dla Ciebie, ani innych ważnych osób partynickiego toru. Nie funkcjonował w rozmowach, jakie w te dni można było słyszeć na torze w gronie pracowników. Nie stanowił powodów do zmartwienia. Nie był powodem do „burzy mózgów”, aby temu zaradzić.
Jak ocenić takiego lekarza, jakim się jawi Jerzy Sawka? Czy samo stawianie trafnych diagnoz wystarcza do pozytywnej oceny? Moim zdaniem nie. Obowiązkiem lekarza jest bowiem nie tylko stawianie trafnych diagnoz - to dopiero pierwsza część jego powinności. Jego podstawowym obowiązkiem jest leczyć. A jeśli nie chce tego robić, to znaczy że jest kiepskim lekarzem.
Marek Szewczyk



Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 30.03.2021, 10:09 Uaktualniono: 30.03.2021, 13:42 |
![]() Dziwny wpis p. Szewczyka. Krytykuje autora artykułu, z którym, jak pisze, zgadza się w w 100%. Ja również zgadzam się z diagnozą Jerzego Sawki - wyścigi konne zwijają się na całym świecie, a w Polsce nawet nie zaczęły raczkować. Moim zdanie kierunek, który obrały Partynice jest jak najbardziej słuszny - tor stał się chętnie odwiedzaną przestrzenią miejską, która kultywuje tradycje wyścigowe, ale przede wszystkim jest miejscem rozrywki. Wolę spektakl wyścigowy w którym bierze udział 10 000 publiczności, niż hazard dla wąskiego grona starych dziadków.
A propos jeszcze medycznych porównań. Czasem rolą psychoterapeuty podczas terapii małżeńskiej nie jest ratowanie małżeństwa na siłę, a uświadomienie parze że nie są dla siebie stworzeni. Moim zdaniem podobnie jest tutaj. |
|
![]() |
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 29.03.2021, 16:56 Uaktualniono: 29.03.2021, 18:34 |
![]() "Aplikowałem do Rady nie chciano mnie przyjąć..." no biedny Sawka... tak się stara a oni go nie chcą... a Sawka zastanowił się co robił przez te pare lat? jak biegał na KODY i krzyczał z podwyższenia "Ja dyrektor toru partynice nie zgadzam się!". No dziwne, że potem partia rządząca blokuje takiego pseudo opozycjoniste i jego instytucje.... Dlaczego?! Dlaczego ja się pytam taka niesprawiedliwość?!!!!!
|
|
![]() |
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 29.03.2021, 16:49 Uaktualniono: 29.03.2021, 18:34 |
![]() Widze Panie Sawka, że czytasz komentarze.... i dobrze może wreszcie coś dotrze do Pana i Pan zrozumiesz, że my wszyscy nie tacy głupi jak Pan mądry.
Jak Pan hejtujesz to jest ok? Dobry hejt? Ale jak ktoś ma czelność mieć odmienne zdanie i spojżenie na rzeczywistość to jest zły hejt? Nie do przyjęcia. Obraził Pana ten Ojciec Mateusz? Zwyzywał czy jak Pan to mówisz "opluł"? Tak się składa, że czytałem i nic takiego nie zrobił. Co z Pana czyni pieniacza i awanturnika i odbiera Panu wiarygodność jeszcze bardziej. A że człowiek pisze anonimowo? No pisze bo przecież Pana ekipa mści się okrutnie na tych, którzy na głos się sprzeciwią! Pan sam prowadzisz polemikę rodem z TVP, PIS czy z socjalizmu. Spójrz Pan w lustro ono nie kłąmie w.... przeciwieństwie do głosów w Pana głowie..... |
|
![]() |
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 29.03.2021, 10:32 Uaktualniono: 29.03.2021, 14:10 |
![]() Panie R., z zasady nie rozmawiam z anonimami, ale dla pana zrobię wyjątek, boś mnie pan rozbawił. Ten debilny, jak pan go nazwał, tytuł „Lekarz, ale nie od leczenia” jest autorstwa Marka Szewczyka. Jak widać z czytaniem pan sobie nie radzi.
Jerzy Sawka |
|
![]() |
|
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 28.03.2021, 21:39 Uaktualniono: 29.03.2021, 10:00 |
![]() Myślę, że to, co napisał, jest świętą prawdą a sytuacja na Partynicach jest znacznie gorsza !!!Korupcja, przetargi...itp
|
|
![]() |
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 28.03.2021, 18:32 Uaktualniono: 28.03.2021, 19:58 |
![]() Primo. Fraza: "lekarz, ale nie od leczenia", to nie tylko debilizm logiczny, ale też potworek semantyczny. Jeśli pan Sawka nie wie/nie rozumie, iż lekarz - jak sama nazwa wskazuje - jest od leczenia, to niech się zapyta o to 6-latków, a na pewno go tu oświecą.
Secundo. Co za natręctwo z tymi "dowodami"! Odkąd to publicysta na każdą swą tezę ma zaraz przedstawiać dowody? W swym zacietrzewieniu, panie Sawka, myli pan role, funkcje i pojęcia. Łamy medialne, to nie sala rozpraw (sądowa), by każda opinia miała być poparta dowodami, a publicyści nie są etatowymi prokuratorami, by mieli obowiązek przedstawiać każdorazowo dowody swych wywodów (zresztą jak niby miało by to wyglądać?). Bez przesady. Co więcej, w wielu kwestiach sprawa są tak oczywiste, że nie potrzebne są żadne takie (jak choćby z trenerem mającym związek z dopingowaniem koni, a któremu - z pana strony - "włos z głowy za to nie spadł", a wręcz przeciwnie)... Tertio. Osobiście nie będę tak łaskawy, jak red. Szewczyk, dla pana tekstów (wynurzeń) w magazynie "Folblut", ale nie dlatego, iż pana jakoś szczególnie nie lubię, tylko z racji ich win, wad i uchybień. Otóż moim zdaniem są one za mało klarowne; często niespójne i wewnętrznie sprzeczne. Po ich przeczytaniu (co samo w sobie jest dużym wyrzeczeniem) nawet osoba zorientowana w temacie ma spory problem ze zrozumieniem tego, o co w istocie panu chodzi i do czego pan w sumie zmierza. Co dopiero mówić, gdy po taki tekst sięgnie osoba mniej "wyrobiona". Dla takiej pańskie wywody (bez specjalnej myśli przewodniej, spójnego toku narracji i logicznej pointy) będę niczym innym, jak tylko bełkotem nie do ogarnięcia (strawienia)... Reasumując. Ja rozumiem potrzebę zaistnienia i chęć podzielenia się z innymi swym punktem widzenia. Rzecz jednak w tym, by zrazu wiedzieć co i dlaczego chce się napisać, jak też czemu ma to służyć? Tymczasem w pańskich tekstach trudno się tego doszukać (sposobu i celu). W rezultacie człowiek odchodzi od nich głupszy, niż był gdy do nich siadał, a chyba nie o to w tym wszystkim chodzi. Jak z tego wynika ewidentnie żaden z pana lekarz (majster) - co najwyżej niewysokich lotów felczer... Pozdrawiam. R |
|
![]() |
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 28.03.2021, 12:07 Uaktualniono: 28.03.2021, 12:47 |
![]() Insynuator, nie dziennikarz
Marku, dałeś koncertowy popis amatorszczyzny dziennikarskiej. Już cię byłem zrugałem, za durnoty które wypisywałeś dywagując, czy ja funduję prawnika trenerowi Robertowi Świątkowi. Nie odrobiłeś lekcji. Kompletnie dyskwalifikuje cię zawodowo fakt, że podpierasz się opiniami anonimowych hejterów z internetu. Gdybym ja napisał o tobie, to co mówią, o tym jak i dlaczego skompromitowałeś się jako szef PZJ, to byś się nie pozbierał. Nie napiszę, bo dziennikarz musi sprawdzić informacje, musi za nie wziąć odpowiedzialność, bo obowiązuje go etyka, musi być po prostu przyzwoity. Dziennikarz to nie plotkarz, ani hejter. Wasalizacja trenerów, feudalny sposób traktowania podwładnych przez pana-władcę, tępienie niepokornych i rządy w carskim stylu - poważny zarzut, gdyby był prawdziwy. Nie wolno tak sobie rzucać takich oskarżeń. Trzeba mieć dowody. Relacja hejterów i koleżanek to żadne źródło. To dziennikarstwo rodem z TVP. Piszesz, że dyrektorzy torów mają także obowiązki wobec branży. Zaiste, fantastyczne odkrycie. Nawet nie chce mi się wyliczać zmian, jakie nastąpiły na wrocławskim torze. Tylko ślepy lub człowiek złej woli nie chce ich widzieć. Od ubiegłego roku jestem w Radzie PKWK (aplikowałem do niej przez kilka lat, ale nie chciano mnie przyjąć) i tam od samego początku naciskam na sformułowanie wizji przyszłości wyścigów. Wystarczy przeczytać protokoły lub zapytać zorientowanych. Dziennikarze tak robią. To, że we Wrocławiu są wyścigi, to robota kilku ludzi, którzy parę lat temu postanowili nie poddać się. Byłem w tej grupie i tak się złożyło, że przyszło mi później stanąć na jej czele, już instytucjonalnie. To, żeby wyścigi sfinansować, przeprowadzić modernizację toru, otworzyć go dla mieszkańców miasta, zrobić zeń przyjazną przestrzeń, wymagało ogromnego zaangażowania, co dawało i daje mi i mojej załodze mnóstwo satysfakcji. Ale tak, kołem zamachowym polskich wyścigów może być tylko Służewiec. Ja to zdanie dalej rozwijam - bo ma największy potencjał i najlepszego z możliwych mecenasa w postaci Totalizatora Sportowego. Wrocławski tor będzie funkcjonował nawet wtedy, kiedy zniknąłby Służewiec. Ale przyszłość branży zapewnia Służewiec, bo tylko jego siła i obecność zapewnia sens hodowli koni pełnej krwi w Polsce. Pretensje o wyniki w grze świadczą o tym, że jesteś żenująco niezorientowany. Praktycznie monopol na hazard wyścigowy ma państwo. Nam, organizatorowi wyścigów, nie wolno zajmować się grą. Ponadto, gra w konie w Polsce upadła i nic nie wskazuje na to, że stanie się modna. Nie chce mi się tutaj snuć dłuższego wywodu, będzie o tym w „Folblucie. Magazynie o wyścigach”. Na koniec - podstawowy kanon dziennikarski mówi, że trzeba zapytać drugiej strony, sprawdzić, mieć rzetelne źródła informacji. A ty mnie drugi raz oplułeś. |
|
![]() |