Strona startowa | O mnie | Blog | Linki | Napisz do mnie
 
Archiwa
 

Archiwa

A to ja
 

Marek Szewczyk fot. Włodzimierz Sierakowski


Marek Szewczyk

Nadal kuleją

Nadesłany przez Marek Szewczyk 28.06.2023, 16:56:38 (993 odsłon)

Walny Sprawozdawczy Zjazd Delegatów PZJ, jaki się odbył 27 czerwca w Warszawie, miał bardzo słabą frekwencję. Na 100 delegatów na obrady przybyło tylko 30 osób. To pokazuje pewien problem – kiedy nie chodzi o wybory (bo te zawsze przyciągają liczne grono), większość delegatów lekceważy swoje obowiązki.

 

Ale to tak na marginesie, bo w tym tekście chciałem się zająć czymś innym - sprawą antydopingu. A te sprawy nadal kuleją.



W tekście pt. „Doping i liczby” opisałem sytuację w tym obszarze na 17 lutego 2023 r. Przypomnę najważniejsze fakty i liczby zawarte we wspomnianym tekście.

Najważniejszy fakt jest taki, że w latach 2021-2022 Polskie Laboratorium Antydopingowe przekazało do PZJ informacje o niespotykanej do tej pory liczbie pozytywnych wyników badań antydopingowych u koni startujących na polskich parkurach. Było to 16 takich przypadków w 2021 roku oraz 9 w roku 2022. Ta druga liczba wzrosła do 12, jak wynika z obecnego zapisu na stronie internetowej PZJ (stan na 17 III 2023). A więc w sumie 28 przypadków złamania przepisów antydopingowych przez dwa lata.

 

Okazuje się, że Agnieszka Dąbrowska, wybrana na funkcję rzecznika dyscyplinarnego na zjeździe wyborczym 21 września 2021, przez rok nie zaczęła rozpatrywać ani jednej sprawy dopingowej. Jak się tłumaczyła na zjeździe sprawozdawczym we wrześniu 2022 roku, nie mogła wszczynać postępowań w sprawach pozytywnych wyników prób antydopingowych, gdyż nie dostawała oficjalnych zawiadomień od sekretarza generalnego, którym był Zbigniew Jankowski.

 

A dlaczego? Zapewne powodem, że sekretarz generalny przestał ten obowiązek wykonywać, jest taki, że po zjeździe wyborczym nowy zarząd postanowił zlikwidować to stanowisko. Ale trwało to dość długo (zaległy urlop, chorobowe) zanim umowa o pracę z sekretarzem generalnym została rozwiązana.

 

Na dziś sytuację mamy taką, że w strukturach PZJ nie ma funkcji sekretarza generalnego i wygląda na to, że już nie będzie (przynajmniej przy tym zarządzie). Kto ma więc zajmować się sprawami antydopingu? Kto ma przekazywać pozytywne wyniki badań otrzymane z Polskiego Laboratorium Antydopingowego do rzecznika dyscyplinarnego?

 

Przypomnę, jakich wyjaśnień udzielił mi Marcin Kamiński, członek zarządu i dyrektor biura PZJ, kiedy go to pytałem jesienią ubiegłego roku. Wyjaśnił mi, że obowiązki sekretarza generalnego członkowie zarządu podzielili między siebie, z wyjątkiem spraw antydopingowych. Nie chcieli tego brać na siebie, bo – jak tłumaczył – albo sami są właścicielami koni startujących, albo członkowie ich najbliższych rodzin są czynnymi zawodnikami. Mógłby więc powstać konflikt interesów. Dlatego obarczono tymi obowiązkami pracownika biura PZJ, czyli dyrektora sportowego, którym była wówczas Milena Barszczewska. Ale taką decyzję (uchwała zarządu) podjęto dopiero 18 X 2022 roku.

 

Jak wynika z bardzo suchego sprawozdania rzecznika dyscyplinarnego na tegoroczny zjazd sprawozdawczy PZJ, w okresie od 1 stycznia do 31 grudnia 2022 wpłynęło do niej 17 spraw. W tym było 14 dotyczących antydopingu. Wszystkie one wpłynęły „hurtem” 10 października 2022 roku.

Wynikałoby z tego, że Milena Barszczewska dzień po tym, jak została upoważniona do przekazywania spraw antydopingowych do pani rzecznik dyscyplinarnej, przekazała jej aż 14 takich przypadków.

 

Jak wynika ze sprawozdania pani rzecznik, w roku 2022 wszczęła postępowanie w 17 sprawach, z czego można wnioskować, że we wszystkich, które do niej wpłynęły w tym roku. Zapewne wśród nich było tych 14 antydopingowych. Zrozumiałe, że do dziś (czyli do końca czerwca 2023) jeszcze żadne nie zakończyło się wydaniem werdyktu.

Jednak rodzą się kolejne pytania. W sumie pozytywnych wyników za lata 2021-2022 było 28. Do pani rzecznik wpłynęło 14 takich spraw. A co z drugą połową – pozostałymi 14?

 

No i druga kwestia – Milena Barszczewska nie pracuje już w PZJ (zwolniła się). Kto teraz będzie przekazywać wynik badań do pani rzecznik?

Zadałem to pytanie podczas ostatniego zjazdu obecnemu prezesowi PZJ i dyrektorowi biura zarazem, Marcinowi Kamińskiemu. Odpowiedział, że „niebawem” wyznaczony zostanie inny pracownik biura PZJ. A więc na dziś ponownie nikt nie jest odpowiedzialny za przekazywanie tych informacji do pani rzecznik.

 

Sądzę, że droga, aby wyznaczać kolejnego pracownika biura do tego zadania, nie jest właściwa. Leżało to w gestii sekretarza generalnego. Skoro takie stanowisko zostało zlikwidowane, a obecnie jest ktoś taki, jak dyrektor biura, to on powinien mieć to w swoich obowiązkach. A że dyrektor biura jest jednocześnie prezesem, a przy okazji ojcem startującego zawodnika, to trudno. Nie trafia do mnie argument, że może to prowadzić do konfliktu interesu.

 

Teoretycznie można sobie wyobrazić sytuację, że z laboratorium przychodzi wynik pozytywny stwierdzony u konia, na którym startował syn dyrektora biura PZJ. A ten zamiast skierować sprawę do rzecznika dyscyplinarnego, wyrzuca wynik do kosza. Ale to byłaby wielka nieuczciwość. Nie wierzę, że coś takiego mogłoby mieć miejsce. W gruncie rzeczy sprawa przekazania wyników z laboratorium do rzecznika dyscyplinarnego to prosta czynność administracyjna. Najważniejsze, aby ktoś odpowiedzialny (a takim powinien być dyrektor biura) miał to na stałe w swoich obowiązkach i aby nie było przerw w wypełniania tego zadania z takich powodów, że ktoś się zwalnia z pracy lub zostaje zwolniony.

 

Świadomość w naszym środowisku, że sprawy dopingowe nie są rozwiązywane tak, jak powinny być przez obecny zarząd i obecnego rzecznika dyscyplinarnego, widać było w głosowaniach wniosków na koniec zjazdu. Wniosek byłego prezesa PZJ, Oskara Szrajera, aby zobowiązać obecny zarząd do opracowania do końca września szczegółowej procedury postępowania w sprawach antydopingowych, zyskał 20 głosów „za” i tylko 6 „przeciw” (1 „wstrzymujący się”).

Dalej idący wniosek Oskara Szrajera, aby odwołać panią Agnieszkę Dąbrowską z funkcji rzecznika dyscyplinarnego, gdyż źle sprawuje tę płatną funkcję, nie zyskał co prawda większości, ale przy 11 głosach przeciwnych temu wnioskowi, aż 8 było „za” i aż 8 osób się wstrzymało od głosu. To powinno wszystkim zainteresowanym dać do myślenia.

 

Sprawy antydopingowe w polskim jeździectwie nadal kuleją. Potrzebny jest mocny impuls, aby rozwiązać powstałe problemy i zaległości. Potrzebne są przede wszystkim chęci, aby walczyć z tym negatywnym zjawiskiem. Czy one są u obecnie rządzących polskim jeździectwem?

Marek Szewczyk

Wersja do druku Powiadom znajomego o tym artykule Utwórz .pdf
 
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.
Dodaj komentarz
Zasady komentowania*
Zawsze akceptuj komentarz zarejestrowanego użytkownika.
Tytuł*
Nazwa*
E-mail*
Strona www*
Treść*
Kod potwierdzający*

Kliknij tutaj, aby odświeżyć obrazek, jeśli nie jest wystarczająco czytelny.


Wpisz znaki widoczne na obrazku
Kod rozróżnia małe i wielkie litery
Liczba prób, które możesz wykonać: 5