Strona startowa | O mnie | Blog | Linki | Napisz do mnie
 
Archiwa
 

Archiwa

A to ja
 

Marek Szewczyk fot. Włodzimierz Sierakowski


Marek Szewczyk

Trzy rozwiązania, aby uniknąć zarzutów o hipokryzję

Nadesłany przez Marek Szewczyk 1.01.2025, 19:52:09 (688 odsłon)

Przeczytałem list otwarty napisany przez Jana Sołtysiaka, a opublikowany na łamach „Świata Koni”, a następnie odpowiedź Kai Koczurowskiej-Wawrzkiewicz zamieszczoną tamże. I jestem skonfundowany. Dlaczego?



Bo z jednej strony Jan Sołtysiak, pokazał palcem przepisy obowiązujące w PZJ, które są permanentnie łamane w sytuacji, kiedy ośrodek jeździecki Hipodrom Sopot zgłasza na kolejne sezony do kalendarza imprez krajowych i międzynarodowych spory pakiet zawodów, a jednocześnie zalega z opłatami za zawody zorganizowane w poprzednim sezonie (sezonach?). Jest to sytuacja zerojedynkowa. Obowiązujące wszystkich organizatorów przepisy są łamane. Wydaje się, że sprawa jest prosta. Zarząd PZJ powinien uderzyć pięścią w stół i powiedzieć – dość. Wszystkie zawody jeździeckie zaproponowane przez Hipodrom Sopot do kalendarza na sezon 2025 powinny wylądować w koszu. Przynajmniej do czasu, aż dłużnik nie ureguluje zaległości.

  

Z drugiej strony mamy odpowiedź Kai Koczurowskiej-Wawrzkiewicz. Pomijając  meritum, pismo jest świetnie napisane. Świetnie z punktu widzenia socjotechniki.

Nie jest napastliwe (w przeciwieństwie do pisma Jana Sołtysiaka), jest utrzymane w tonie pojednawczym. Autorka uderza w wysokie tony. Polskie jeździectwo w ostatnich latach dynamicznie się rozwija. Organizatorzy zawodów zgodnie współpracują.

Wyciąga wreszcie argument, który już słyszeliśmy wielokrotnie:

Hipodrom Sopot jest jednym z największych organizatorów zawodów w Polsce i zarazem płatników Polskiego Związku Jeździeckiego, wpłacając w ciągu ostatnich czterech lat ponad 1 mln złotych.

 

Podkreśla, że Hipodrom Sopot nigdy nie prosił o umorzenie czy anulowanie opłat, a jedynie o rozłożenie płatności na raty z powodów permanentnych kłopotów z płynnością finansową. A są one wynikiem tego, że: Spółka postawiła na organizację zawodów, realizując misję, jaką jest wspieranie rozwoju polskiego jeździectwa. Wysokiej rangi imprezy wiążą się z ogromnymi kosztami i co za tym idzie są obarczone bardzo wysokim ryzykiem.

 

Jednym słowem – po co ten cały szum. Przecież taka sytuacja trwa od lat i nikomu to nie przeszkadza. Hipodrom Sopot z opóźnieniem, bo z opóźnieniem, ale swoje należności reguluje. A przecież organizuje najwyższej rangi imprezę w skokach – CSIO, jeszcze niedawno rangi 5 gwiazdek, a obecnie czterech. Byłoby szkoda, gdyba taka impreza w 2025 roku się nie odbyła.

 

Tak, byłoby szkoda. Ja też tak uważam. Pewnie większość czytających ten tekst też.

 

Gdyby Kaja Koczurowska-Wawrzkiewicz występowała tylko w jednej roli – roli prezesa klubu jeździeckiego zwracającego się do zarządu PZJ o specjalne traktowanie tego wyjątkowo ważnego ośrodka jeździeckiego – tak po ludzku można by takie podejście zaakceptować.

Problem jest jednak taki, że pani Kaja jest jednocześnie członkiem zarządu PZJ. Jest członkiem ciała, które ma czuwać, aby przepisy regulujące życie całego środowiska jeździeckiego były przez wszystkich przestrzegane. Z naciskiem na słowo wszystkich.

 

Pani Koczurowska napisała też że: zarząd wybrany w 2021 roku nigdy nie odmówił żadnemu organizatorowi rozłożenia opłat na raty oraz wielokrotnie zgadzał się na uzasadnione anulowanie opłat.

 

Nie jestem w stanie teraz na gorąco sprawdzić nie tyle prawdziwości tych słów, bo jestem przekonany, że są prawdziwe, ile skali tego zjawiska. Ulgowego traktowania innych organizatorów. Ale nie o to chodzi. Chodzi o to, że żona cezara musi być poza wszelkimi podejrzeniami. Innymi słowy członka zarządu PZJ obowiązują najwyższe standardy. Jeśli stoi na czele klubu jeździeckiego, to ten klub musi przestrzegać wszystkich przepisów. Nie może prosić o specjalne względy. Bo inaczej powstaje niezręczna sytuacja, że inni mają prawo sądzić, iż to specjalne traktowanie wynika z faktu, że osoba zarządzająca tym klubem jest jednocześnie członkiem zarządu PZJ. Innymi słowy, osoba ta kontroluje inne podmioty, ale w przypadku kontroli samej siebie, ma inne – ulgowe podejście. Czysta hipokryzja.

 

Jak wybrnąć z tej kłopotliwej sytuacji. Widzę trzy rozwiązania.

Pierwsze - pani Kaja Koczurowska-Wawrzkiewicz składa rezygnację z funkcji członka zarządu PZJ. Wówczas, występując do władz PZJ o ulgowe traktowanie jej klubu, unika tej niezręcznej sytuacji. Wówczas – może nie wszyscy ze środowiska jeździeckiego w Polsce – ale pewnie duża część tegoż środowiska będzie w stanie poprzeć postulaty ośrodka w Sopocie i nie mieć pretensji do pan Kai o hipokryzję.

 

Drugie – wprowadźmy do przepisów regulujących sprawy umieszczania w kalendarzu PZJ zgłaszanych zawodów zapis, że wszystkie inne podmioty obowiązuje przepis, że aby skutecznie zgłosić do kalendarza na nowy sezon choćby tylko jedne zawody, trzeba mieć uregulowane sprawy płatności za poprzedni sezon, z wyjątkiem tych klubów, na czele których stoją członkowie aktualnego zarządu PZJ. Te klubu nie będą podlegać tym przepisom. Wówczas nikt nie będzie mógł mieć do Hipodromu Sopot pretensji.

 

Trzecie – skoro Sopot ma być traktowany ulgowo, bo organizuje najwyższej rangi zawody w skokach w Polsce – to rozciągnijmy ten przywilej na te kluby, które organizują najwyższej rangi zawody w pozostałych konkurencjach. W WKKW to będą zapewne te kluby, które organizują zawody międzynarodowe rangi 4 gwiazdek. Jeśli są to dwa ośrodki (Baborówko i Strzegom), to niech oba te ośrodki spotka ten przywilej. W ujeżdżeniu najwyżej rangi zawody organizowane w Polsce to zapewne CDI3, tylko nie mam obecnie rozeznania czy to jest jeden organizator, czy może jest ich dwóch. Jeśli jeden, to sprawa jest prosta. Jeśli dwóch (czy więcej), to niech wszyscy trafią do tego uprzywilejowanego grona.

Sytuacja może być nieco bardziej skompilowana w zaprzęgach, bo tu chyba trzeba osobno traktować każdy przypadek – organizatora najwyższej rangi zawodów międzynarodowych w zaprzęgach 4-konnych, osobno w zaprzęgach dwukonnych, a osobno w singlach. Chyba że jeden podmiot organizują takie najwyższej rangi zawody np. w czwórkach i singlach jednocześnie.

 

Trzy rozwiązania kłopotliwej sytuacji. Które z nich Państwo by uznali za najlepsze dla polskiego jeździectwa? Za którym z nich by optowali, gdyby byli delegatami na zjazd PZJ?

Marek Szewczyk

 

Wersja do druku Powiadom znajomego o tym artykule Utwórz .pdf
 
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.
Dodaj komentarz
Zasady komentowania*
Zawsze akceptuj komentarz zarejestrowanego użytkownika.
Tytuł*
Nazwa*
E-mail*
Strona www*
Treść*
Kod potwierdzający*

Kliknij tutaj, aby odświeżyć obrazek, jeśli nie jest wystarczająco czytelny.


Wpisz znaki widoczne na obrazku
Kod rozróżnia małe i wielkie litery
Liczba prób, które możesz wykonać: 5