Nie tak się powinno traktować ludzi!
W piątek 17 kwietnia obradował zarząd PZJ i podjął wiele decyzji. O niektórych z nich można było przeczytać jeszcze w piątek na facebukowej stronie zarządu (to się podobno nazywa fanpage). Dobrze, że obecne władze wpadły na pomysł, aby na bieżąco informować (choć w sposób nieformalny) środowisko o swoich decyzjach. Szybki przepływ informacji w dzisiejszych czasach to rzecz niezbędna. O wszystkich sprawach omawianych na tym posiedzeniu i pozostałych decyzjach będzie można zapewne przeczytać w „sprawozdaniach zarządu” w zakładce „zarząd” na stronie internetowej PZJ za kilka dni, kiedy powstanie protokół. I to będzie ten bardziej formalny sposób komunikowania o tym, nad czym zarząd obradował i jakie decyzje podjął.
Zatrzymam się na chwilę nad jednym wpisem na FB: Zarząd /…/ odwołał przewodniczącą komisji parajeździectwa - która ze względu na stan zdrowia nie mogła pełnić swojej funkcji - ogłaszając jednocześnie nowy konkurs, powierzając na ten czas pełnienie obowiązków kierującego dyscypliną Panu Nemezjuszowi Kasztelanowi.
Przypomnijmy, konkurs na menedżera komisji parajeździectwa wygrała Kamila Stefaniak. Faktycznie, była chora, na dwa tygodnie trafiła do szpitala, przez jakiś czas kontakt z nią był utrudniony. Przez jaki - jest kwestią sporną. Zdaniem pani Stefaniak, trwało to kilka dni, zdaniem zarządu – nie było z nią kontaktu od czasu warszawskiej Cavaliady. Nie potrafię i nie zamierzam rozstrzygać tego sporu. Chcę zwrócić uwagę na co innego.
Zwolnienie Kamili Stefaniak wygląda podobnie, jak „przyjęcie rezygnacji” Jacka Gałczyńskiego i świadczy o braku profesjonalizmu władz PZJ. Mam na myśli nie tylko zarząd, ale także sekretarza generalnego, bo to on jest (a w każdym razie powinien być) zwierzchnikiem innych etatowych pracowników. Po pierwsze - zarząd zwolnił osobę, której… nie zdążył zatrudnić. Do 17 kwietnia nie została bowiem podpisana z panią Stefaniak umowa o pracę, choć od rozstrzygnięcia konkursu minęło dwa i pół miesiąca (Jacek Gałczyński także nie doczekał się umowy). Pytanie, czy w ogóle taka umowa powstała?
Po drugie - kwestia jej wynagrodzenia. Pani Stefaniak w „papierach” na konkurs podała swoje warunki finansowe. Była to konkretna pensja plus zwrot kosztów za dojazdy i telefon. Nie otrzymała żadnej informacji, że jej warunki finansowe nie zostały przyjęte. Nie dotarła też do niej informacja, że menedżer parajeździectwa ma pracować społecznie, tylko za zwrot kosztów. Do 17 kwietnia była przekonana, że będzie otrzymywać podane przez siebie wynagrodzenie. Gdyby wiedziała od początku, że menedżer parajeździectwa nie może liczyć na wynagrodzenie, nie stawałaby w ogóle do konkursu, gdyż w jej sytuacji życiowej nie mogłaby sobie pozwolić na luksus pracy społecznej. Wykonywała swoje obowiązki, traktując to jako etat. Gdyby miała podpisaną umowę, to na czas pobytu w szpitalu przedstawiłaby L4, a tak po prostu przez tych kilka szpitalnych dni była nieaktywna i niedostępna.
Po trzecie – jak wyglądało zakończenie współpracy. Właśnie przygotowywała sprawozdanie na majowy zjazd, gdy z FB dowiedziała się, że już nie jest menedżerem parajeździectwa. Oficjalnie nikt ją o tym nie powiadomił, ani e-mailem, ani telefonicznie, ani listownie.
Panowie członkowie zarządu – nie tak się powinno traktować ludzi, którzy się zgodzili dla was (czy dla środowiska) pracować, nawet jeśli waszym zdaniem (nieważne, czy osąd ten jest uzasadniony, czy nie) nie spełnili oni oczekiwań.
Ta nieprzyjemna historia skłoniła mnie do zrealizowania swojej obietnicy, napisania tekstu, w którym wyjaśnię, co miałem na myśli mówiąc, że tylko pełne zawodowstwo może uzdrowić sytuację w naszym środowisku. Ale ponieważ tego się nie da zrobić w pięciu zdaniach, zrobię to w osobnym tekście, następnym.
Na koniec jeszcze jedna refleksja. Trzy miesiące po odwołaniu poprzednich menedżerów poszczególnych konkurencji i po rozpisaniu konkursu na te stanowiska, wstępna ocena owoców owego konkursu ma więcej minusów niż plusów. Jacek Gałczyński „zrezygnował” sam, Kamilę Stefaniak zarząd odwołał, działania Marii Pilichowskiej i osób, które sobie dobrała do współpracy, doprowadziły do rozhuśtania emocji w środowisku ujeżdżeniowym do stopnia nie notowanego do tej pory, wybór Marka Kaźmierczka ciągle kontestuje część środowiska skoczków. Trzy z tych czterech przypadków dotyczą konkurencji olimpijskich, a jedna paraolimpijskiej, a więc szczególnie ważnych dla egzystencji PZJ. Te przypadki wskazują na to, że albo zarząd źle ocenił możliwości wybranych osób, albo nie dość czasu poświęcił na przedstawienie swoich oczekiwań i wysłuchanie tego, jaką wizję ma kandydat. Na przeanalizowanie, czy wizje obu stron mają szanse na spotkanie się. Na dokładne wyjaśnienie, jak ma wyglądać wynagrodzenie danego menedżera. Wszak diabeł tkwi w szczegółach. Chwały to obecnemu zarządowi nie przynosi.
Marek Szewczyk



Autor | Wątek |
---|---|
marek_szewczyk | Wysłano: 19.04.2015, 10:20 Uaktualniono: 19.04.2015, 10:20 |
Webmaster
![]() ![]() Dołączył: 22.05.2013
Skąd:
Liczba wpisów: 666
|
![]() Ktoś mi słusznie zwrócił uwagę, że pani Kamila Stefaniak nie podała swoich warunków finansowych w dokumentach złożonych na konkurs. Te warunki pojawiły się później w korespondencji mailowej między nią a sekretarzem generalnym. Prostuję zatem, z zastrzeżeniem, że nie zmienia to sensu moich wywodów.
Marek Szewczyk
|
![]() |