Strona startowa | O mnie | Blog | Linki | Napisz do mnie
 
Archiwa
 

Archiwa

A to ja
 

Marek Szewczyk fot. Włodzimierz Sierakowski


Marek Szewczyk

Prawne zawiłości

Nadesłany przez Marek Szewczyk 6.07.2015, 20:27:14 (2377 odsłon)

Dwie różne osoby zwróciły mi uwagę na dwa aspekty sytuacji, jaka się wytworzyła po ostatnim wydarzeniu - mam na myśli uchwałę rady związku, która otwiera drogę do wymiany zarządu. Pierwsza dotyczy samej treści owej uchwały, a druga tego, co napisałem w poprzednim tekście („Druga runda”).

  

Pierwszy aspekt, prawny, można zatytułować: czy można zmienić treść uchwały, która nie została uchwalona?



Proszę uważnie przeczytać „Uchwałę nr 4 Rady Związku PZJ z dnia 2.07.2015 r.”, której treść wisi na stronie internetowej PZJ w zakładce rady. Oto jej najistotniejszy fragment:

  

 Rada Związku PZJ wyraża swoje głębokie zaniepokojenie aktualnym stanem Polskiego Związku Jeździeckiego (chodzi o rezygnację członka zarządu oraz wypowiedzenie pracy przez główną księgową). Mając powyższe na uwadze Rada postanawia zmienić brzmienie Uchwały nr 1 z dnia 22.06.2015 r i na podstawie par. 38 Statutu PZJ wnioskuje o rozszerzenie porządku obrad Nadzwyczajnego Walnego Zjazdu w dniu 3 sierpnia 2015 r. o wprowadzenie do porządku obrad głosowania nad wotum zaufania dla poszczególnych członków Zarządu PZJ.

 

W tej samej zakładce można znaleźć protokół zebrania rady z 22 czerwca. A tam jak byk stoi napisane, że „W głosowaniu uchwały nie uchwalono”. Przypomnijmy, że wówczas głosowano tę samą treść – chodziło o ewentualne wprowadzenie do porządku obrad zjazdu, który musi mieć miejsce w związku z ustąpieniem prezesa, głosowania nad wotum zaufania dla poszczególnych członków Zarządu PZJ. Jednak stosunkiem głosów 5 do 4 wniosek dopiero co wybranego przewodniczącego rady, Jacka Wolskiego, nie przeszedł.

 

No więc, czy można głosować zmianę brzmienia uchwały, która nie została uchwalona? Czy zatem to, nad czym rada głosowała w trybie obiegowym 2 lipca, jest w ogóle ważne z prawnego punktu widzenia? Co na to prawnicy?

Kluczowe 30 dni

Ktoś inny zwrócił mi uwagę, że nie mam racji, stawiając w poprzednim tekście tezę, że – cytuję (sam siebie, ale cóż muszę):

obecny zarząd będzie próbował udowodnić, że z jakichś tam powodów (paragrafów) nie jest możliwe, aby 3 sierpnia zjazd się zajął wnioskiem rady. Że tym będzie się można zająć dopiero na następnym zjeździe, zwołanym specjalnie w tym celu, np. w październiku lub listopadzie.

 

Jego zdaniem zarząd nie miał wyjścia - w celu zrealizowania omawianej uchwały rady musi zwołać odrębny zjazd. Kluczowe są tu daty.

  

Rada podjęła uchwałę 2 lipca. Zjazd nadzwyczajny już był zaplanowany na 3 sierpnia. Informację o tym zarząd opublikował 2 lipca, ale należy domniemywać, że decyzję tę podjął wcześniej.

Gdyby 2 lipca zarządził głosowanie, np. w formie obiegowej, aby do porządku obrad dodać punkt uchwalony tego samego dnia przez radę, to mogłoby się tak stać. Ale trudno sobie wyobrazić, aby ktokolwiek będąc na miejscu członków obecnego zarządu, w trybie nagłym, pod presją czasu, w pośpiechu podejmował tak istotną decyzję. Zresztą trudno mieć pretensje do członków zarządu, że nie chcieli wystąpić w roli karpi, które w pośpiechu podejmują decyzję, aby przyspieszyć święta Bożego Narodzenia.

Odniosą się do uchwały rady na najbliższym zebraniu, ale każde zebranie po 3 lipca zamyka drogę do dołączenia do zjazdu zaplanowanego na 3 sierpnia kwestii głosowania votum nieufności w stosunku do członków obecnego zarządu. Na to trzeba przeznaczyć kolejny, ale odrębny zjazd. Kluczowe są owe 30 dni wynikające ze statutu - § 31 ust. 1. Oto ten zapis:

O terminach i miejscu walnego zjazdu delegatów, zarząd Związku zawiadamia swoich członków co najmniej na 30 dni przed planowaną datą zjazdu.

 

Przyznaję więc mojemu adwersarzowi rację – na zjeździe 3 sierpnia nie można się zająć wnioskiem o votum nieufności wobec członków zarządu bez złamania zapisów statutu. Logika nakazywałaby, aby te sprawy skomasować na jednym zjeździe, ale z prawnego punktu widzenia tak się nie da.

Nie ma co liczyć na logikę

Rodzi to sytuacją dziwaczną i bardzo niekomfortową dla każdego kandydata na prezesa.

Dla Łukasza Abgarowicza w mniejszym stopniu, ale jednak. Jeśli wystartuje w wyścigu o fotel prezesa i wygra, teoretycznie może mieć nadzieję, że ta sama większość delegatów pozostanie mu wierna w kwestii odwołania obecnego zarządu na następnym zjeździe. Jednak nie może mieć pewności, że ci sami delegaci, którzy będą na niego głosować, za chwilę nie przegłosują wniosku, aby unieważnić uchwałę rady z 2 lipca. Zjazd delegatów jest najwyższą władzą, więc jego decyzje są (a każdym razie powinny być – ponownie należałoby zasięgnąć rady dobrych prawników) nadrzędne nad uchwałami rady. Taki wniosek może paść i taki wynik głosowania może mieć miejsce.

 

Wydaje się to Państwu niemożliwe? Gdyby większość delegatów poparła byłego prezesa w głosowaniu na reelekcję, to należałoby oczekiwać, że potem, na następnym zjeździe, pozwolą, aby usunąć obecny zarząd i wybrać taki, jaki wskaże nowy-stary prezes. Tak nakazywałaby logika. Ale lepiej na nią nie liczyć. Przypomnę to, co się wydarzyło na zjeździe 18 maja. Najpierw delegaci w głosowaniu nad votum nieufności odwołali wszystkich członków rady, aby za 5 minut trzech z nich powołać ponownie. Czy ktoś jest w stanie wytłumaczyć logicznie ten fenomen?

 

A może 3 sierpnia wybiorą starego prezesa, ale na następnym zjeździe nie pozwolą wymienić zarządu? Teoretycznie nielogiczne, ale w praktyce… jak najbardziej. A wówczas nowy-stary prezes ponownie znalazłby się w sytuacji, jaka zmusiła go do rezygnacji. Czyli co, wówczas ponownie zrezygnuje? I ponownie będziemy musieli wybierać prezesa?

 

Rozważmy teraz drugi wariant. Prezesem zostanie wybrany były prezes PGNiG. Stanie przed sytuacją, że przez miesiąc-dwa będzie pracował z obecnym zarządem (który go „wymyślił”), ale potem musi się liczyć, że kolejny zjazd „umebluje” mu gabinet, narzuci swoich ministrów. Czy ktoś poważny stanie w takiej sytuacji w ogóle w szranki wyborcze?

 

I tak wpadliśmy w dziurę rozważań różnych scenariuszy. Wszystkie strony konfliktu będą teraz na potęgę korzystać z prawników, wymachiwać opiniami prawnymi. Zapewne będą one przeciwstawne. A szary delegat  będzie się gubił w tym gąszczu prawnych opinii i kruczków.

  

Oczywiście sprawa ewentualnych zmian w statucie ponownie trafi ad Kalendas Graecas, a o sporcie to już nikt nie będzie miał siły nawet myśleć.

 

A wszystko to dzieje się dlatego, że takiego zantagonizowania środowiska jeszcze nigdy nie było. Najlepszy dowód to wyniki głosowań w radzie. Na zebraniu 22 czerwca głosy rozłożyły się 5 do 4 na korzyść obecnego zarządu. Ledwie 10 dni później głosowanie nad tym samym wnioskiem kończy się 2 do 5 (jedna osoba wstrzymała się, jedna nie głosowała w ogóle) na niekorzyść obecnego zarządu.

Wyniki obu zjazdów mogą być bardzo różne. Konia z rzędem temu, kto je przewidzi.

Marek Szewczyk

Wersja do druku Powiadom znajomego o tym artykule Utwórz .pdf
 
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 07.07.2015, 19:20  Uaktualniono: 07.07.2015, 20:38
 Odp.: Prawne zawiłości
Oczywiście Panie Bartoszu i Panie Marku generalnie macie rację. Związek znalazł się w zapętleniu. Ilość zjazdów wyborczych przekroczy barierę przyzwoitości, chociaż wydawać by się mogło, że bariera ta została już przekroczona. Dodam, że jeżeli dołożymy do całości obrazu konieczność odbycia zjazdu statutowego, okaże się, że liczba zjazdów w ciągu 12 miesięcy osiągnie poziom satyryczny.
W jednej sprawie mylicie się jednak w sposób zasadniczy.
Moim zdaniem wiadomo, że już nic budującego w bieżącej kadencji się nie wydarzy. Rozważania czy da się dokonać wszystkich wyborów na jednym zjeździe, a może na dwóch, nie mają już żadnego znaczenia. Są to tylko ćwiczenia teoretyczne i paliwo dla prawników, odciągające uwagę naszego środowiska od istoty sprawy. Po wakacjach kadencja zarządu zacznie zbliżać się do końca. Nie będzie już ważnym czy prezesem na początku sierpnia został pan Akbarowicz czy pan Szubski. Czy zarząd został zmieniony czy nie. W przeważającej masie od członków klubów będzie zależeć nowy skład delegatów. Nowi delegaci wybiorą w przyszłym roku nowe zarządy regionalne i zarząd PZJ. Tylko od ich mądrości zależeć będzie czy wybiorą sensowne zarządy, czy zarządy kierujące się drapieżnym prymatem osobistych interesów i chorych ambicji nad sportem. Trzeba bowiem mieć świadomość, że obecne problemy są głównie skutkiem chorobliwego przerostu ludzkich ambicji i tylko przewietrzenie struktur związkowych pozwoli na uspokojenie i normalizację sytuacji. Okna i drzwi zatęchłych stajni muszą otworzyć nie tylko członkowie szeregowych klubów, ale również właściciele tych ekskluzywnych, skoro znaleźli się w tym towarzystwie.
Struktury związkowe są jeszcze silne i zdrowe. Świadczy o tym fakt, że pomimo generalnego bałaganu PZJ ogólnie działa. Odbywają się zawody, wydawane są licencje na szczeblu regionalnym i krajowym.Nawet jeżeli któryś z nas musi brutalne przypomnieć o upływie terminu zgłoszeń na ME do FEI, to jeszcze nie ma katastrofy. Oznacza to, że ludzie którzy kiedyś zarządzali Związkiem stworzyli na tyle solidne podstawy, że wszystko może się toczyć siłą rozpędu. Inercja ma jednak to do siebie, że słabnie gdy nie jest pobudzana. Obecnie mechanizmy, które powinny wspierać PZJ i nadawać mu przyspieszenia, hamują go. Związek mądrze budowany dziesięcioleciami przez Marcina Szczypiorskiego dotrwa do końca kadencji, nawet jeżeli będzie musiał z kredytu spłacić zobowiązania wynikające z obecnej frywolności, niekompetencji czy złej woli. Kolejnej jednak kadencji podobnej do obecnej, PZJ z pewnością nie przetrwa w znanej nam postaci. Dlatego już dzisiaj powinniśmy rozpocząć dyskusję o składzie zarządu, który zostanie wybrany w przyszłym roku. Problem sierpniowego zjazdu w Poznaniu zaczyna mieć wagę zeszłorocznego śniegu.
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 07.07.2015, 16:10  Uaktualniono: 07.07.2015, 16:25
 prawne zawiłosci
na walnym należny złożyć wniosek o wotum zaufania dla poszczególnych członków zarządu -- jeżeli walne go przegłosuje nie ma problemów z głosowaniem nad wotum
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 07.07.2015, 12:20  Uaktualniono: 07.07.2015, 16:25
 nie tak
Szanowny Panie Marku, spieszę wyjaśnić zawiłości. Na tzw. chłopski rozum uchwały 1 nie uchwalono, czyli nie ma co zmieniać. Gdyby jednak tak było, nie miałaby ona numeru 1 a następna 2. Mamy tu do czynienia z brakiem doświadczenia ze strony Rady. W takiej sytuacji Rada powinna zapisać, iż podjęto uchwałę o odrzuceniu wniosku, a następnie Rada po kilku dniach podjęła głosowanie tegoż samego wniosku i tym razem go przyjęła. Niezależnie od ujęcia leksykalnego, mamy do czynienia z decyzją Rady w tej samej sprawie. Idąc dalej zwracam też panu i pana adwersarzowi uwagę na błąd, którego się panowie w tekście dopuściliście. Cytowany paragraf mówi: "O terminach i miejscu walnego zjazdu delegatów, zarząd Związku zawiadamia swoich członków co najmniej na 30 dni przed planowaną datą zjazdu." Zatem o terminie i miejscu, a nie o porządku obrad! Co więcej, publikując Uchwałę na stronie PZJ, przesyłając do WZJotów, publikując w mediach społecznościowych, nie ma wątpliwości, że wszyscy zainteresowani zostali poinformowani. Co więcej, następny punkt mówi: "Materiały dotyczące spraw przewidzianych w programie obrad (projekt porządku i regulaminu obrad, sprawozdanie zarządu, itp.) winny być przesłane delegatom nie później niż 14 dni przed datą zjazdu." Dlatego mamy jeszcze trochę czasu na przygotowanie porządku i regulaminu obrad. To upłynięcia terminu mamy jeszcze co najmniej jedno posiedzenie Zarządu. Czyli reasumując - na zjeździe 3 sierpnia można się zająć wnioskiem o votum nieufności wobec członków zarządu bez złamania zapisów statutu.
Odpowiedz
Dodaj komentarz
Zasady komentowania*
Zawsze akceptuj komentarz zarejestrowanego użytkownika.
Tytuł*
Nazwa*
E-mail*
Strona www*
Treść*
Kod potwierdzający*

Kliknij tutaj, aby odświeżyć obrazek, jeśli nie jest wystarczająco czytelny.


Wpisz znaki widoczne na obrazku
Kod rozróżnia małe i wielkie litery
Liczba prób, które możesz wykonać: 5