Jurgielowe Bizancjum, część I; nagrody
Wszyscy znają aferę z nagrodami dla ministrów i wiceministrów z obecnego, czyli pisowskiego rządu. Nagroda dla ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela od jego przełożonej, czyli ówczesnej premier Beaty Szydło, wyniosła 65 tysięcy złotych.
Kiedy prezes wszystkich prezesów zobaczył, jak wielka afera się rozpętała po ujawnieniu informacji o wysokości tych nagród, nakazał ministrom „zwrócić” je. Oczywiście nie był to żaden zwrot, bo gdyby tak miało być, to powinny być zwrócone do skarbu państwa. A tymczasem szef PiS rozkazał przekazać je na Caritas. Czy tak się faktycznie stało, tego nie wiemy i pewnie się nie dowiemy, bo ani Caritas, ani rząd nie chce opublikować listy-wykazu, kto i ile przekazał na tę kościelną instytucję.
Ale gdyby minister Jurgiel faktycznie owe 65 tysięcy złotych przekazał na Caritas, to nie powinien się martwić tą wyrwą w swoim budżecie. Mam dla niego radę.
Wystarczy, aby poprosił wszystkich tych, którzy dostali nagrody z kolei z jego poręki, aby mu „odpalili” 1 procent (słownie: jeden) tych nagród. Dla nich to betka, a on nie tylko „odzyska” to, co musiał decyzją prezesa PiS „oddać”, ale stanie się zamożnym człowiekiem. Bo ten jeden procent od nagród, które on przyznał – tylko w jednym, 2017 roku – daje 1 700 000 zł!
Okazało się bowiem, że wszystkich nagród wypłaconych w instytucjach podległych ministrowi Jurgielowi, jak również w spółkach, gdzie wykonuje on prawa z tytułu akcji lub udziałów, uzbierało się 170 milionów złotych! Tak wynika z odpowiedzi na interpelację posłów PO złożoną na początku roku. I zapewne nie jest to kwota pełna, gdyż posłom odmówiono odpowiedzi na temat nagród wypłaconych w 41 spółkach, w których nadzór właścicielski w imieniu ministra rolnictwa pełni Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa.
A propos KOWR. W tej instytucji, która została powołana do życia 1 września 2017 roku, wypłacono 6,5 mln zł nagród. Za cztery miesiące urzędowania! Widocznie tak świetnie tam ludzie pracują (czytaj wykonują linię partyjną, polegającą m.in. na zniszczeniu marki aukcji Pride of Poland i niszczeniu dorobku państwowych stadnin), że im się nie tylko wysokie pensje należą, ale jeszcze nagrody. A średnie wynagrodzenie w KOWR to 7 400 zł!
Dla porównania – w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa ta średnia wynosi 4520 zł brutto.
Inne przykłady. Czy wiedzą Państwo, ile wynosi przeciętna rolnicza emerytura wypłacana z KRUS? Jest to 1230 zł miesięcznie brutto. A jeden z wiceprezesów KRUS dostał od ministra Jurgiela nagrodę w wysokości 36 tysięcy zł. Jak łatwo obliczyć, rolnik-emeryt musiałby odkładać swoją emeryturę przez 29 miesięcy, aby uzbierała się ta premia dla wiceprezesa.
W Krajowym Centrum Hodowli Zwierząt też się zasłużyli. Przynajmniej w oczach ministra Jurgiela, bo prezes i jego zastępca otrzymali odpowiednio: ponad 37 tys. zł i ponad 35 tys. zł.
Ma gest ten minister Jurgiel. Ale może sobie pozwolić, bo przecież nie ze swoich płaci, a z naszych. Naszych podatków. Te wysokie nagrody trafiają przede wszystkim do funkcjonariuszy PiS, bo to oni w większości zajmują stołki w tych instytucjach, gdzie rządzący (w przeszłości też się tak działo, ale nie na taką skalę) mogą nagradzać „swoich” pieniędzmi z państwowej kasy.
Owi swoi to ci, którzy będą lojalnie głosować na PiS, bo o głosy dużych grup wyborców, to PiS potrafi dbać. A jak traktuje małe grupy, które będą miały mniej do powiedzenia przy urnach wyborczych, pokazał ostatnio w sejmie, w haniebny sposób traktując niepełnosprawnych i takie postaci, jak Wandę Traczyk-Stawską, uczestniczkę Powstania warszawskiego i wieloletnią nauczycielkę w szkole specjalnej, czy Janinę Ochojską, która sama będą niepełnosprawną udziela się od lat na tym polu, szefując Polskiej Akcji Humanitarnej.
Czy można się dziwić, że beneficjenci pisowskiej maszyny rozdającej państwową kasę na prawo i lewo - chciałoby się napisać, ale trzeba to powiedzenie skorygować, bo tylko na prawo – nienawidzą tych, którzy ujawniają owe traktowanie przez PiS państwa, jak dojnej krowy. Przekonał się o tym poseł PO Krzysztof Brejza. To on upublicznił te ministerialne nagrody, które wywołały obniżkę notowań PiS w sondażach, a w konsekwencji rozkaz Jarosława Kaczyńskiego. To on tropi powiązania Amber Gold ze SKOKami, a także związek polityków PiS z najświeższą aferą - #GetBack.
No to „nieznani” sprawcy podłożyli w nocy ogień pod kamienicą w Inowrocławiu, gdzie poseł mieszka wraz z żoną i trójką dzieci.
Marek Szewczyk
PS. Przy pisaniu tego tekstu korzystałem z danych zawartych w ogólnodostępnych odpowiedziach ministrów na interpelacje poselskie