Strona startowa | O mnie | Blog | Linki | Napisz do mnie
 
Archiwa
 

Archiwa

A to ja
 

Marek Szewczyk fot. Włodzimierz Sierakowski


Marek Szewczyk

Rodzinny sport

Nadesłany przez Marek Szewczyk 18.08.2021, 6:28:10 (1265 odsłon)

Jeździectwo to sport wyjątkowy pod wieloma względami. Ten najbardziej oczywisty to fakt, że jest to jedyny sport, gdzie zawodnikiem jest nie tylko człowiek, ale też zwierzę. To piękne zwierzę, jakim jest koń.

 

Inny wzgląd, to rodzinność tego sportu. I nie chodzi tylko o to, że można uprawiać go całymi rodzinami, bo żeglować, wiosłować czy biegać też można rodzinną grupą. Ale pokażcie mi inny sport, w którym podczas najważniejszej imprezy rangi krajowe, jaką są mistrzostwa Polski, o medale mogą w tym samym czasie walczyć przedstawiciele kolejnych pokoleń, np. ojciec i syn.



Jarosław Skrzyczyński, czterokrotny mistrz Polski, do ośrodka Biały Las w Wierzbnej przyjechał bez Jerico czy Chacco Amicora, a z końmi Olimpic Star oraz Quick Step i tym razem na podium mistrzostw Polski w skokach przez przeszkody nie stanął, ale to nie znaczy, że rodzina Skrzyczyńskich wróciła do domu bez medalu. Złoty medal mistrzostw Polski, w kategorii dzieci, zdobył jego syn Filip (startował na klaczy Wodka-Polka), a jego brat bliźniak Patryk, zdobył medal srebrny (Lucky Star).

 

Inny przykład – wielki talent, 18-letnia Aleksandra Kierznowska zobyła złoty medal MP w kategorii młodych jeźdźców (choć miała jeszcze prawo rywalizować w młodszej kategorii, czyli w juniorach). Jej ojciec, Hubert Kierznowski, nadal czynny zawodnik, tym razem nie brał udziału w MP, ale przecież ciągle startuje w konkursach wysokiej rangi i kto wie, czy za rok się nie spotkają w jednej kategorii, czyli w gronie seniorów. Bo ambitna panna Aleksandra, w wieku 19 lat będzie mogła wybrać kategorię seniorską, o ile będzie miała odpowiedniego konia.

 

Podobnie było w rodzinie Lewickich. Dwukrotny mistrz Polski, Marek Lewicki, tym razem nie startował w MP, bo pożyczył konia, klacz La Pezi, synowi i Filip Lewicki zdobył na niej srebrny medal w kategorii młodych jeźdźców. Ale za rok, czy za dwa, być może będą już rywalizować bezpośrednio, czyli w kategorii seniorskiej. A przecież może do nich dołączyć żona i matka, czyli Małgorzata Ciszek-Lewicka.

 

Starty w kategorii seniorskiej przedstawicieli dwóch pokoleń to nie hipotetyczny przykład. Rok temu, kiedy Grzegorz Kubiak na Szulerze zajął 10. miejsce w MP, jego syn, Dawid (Estoril Fortuna i Flash Blue B) był szósty. W tym roku pan Grzegorz, ośmiokrotny mistrz Polski, oddał Szulera do dyspozycji Dawida, a ten sięgnął po tytuł wicemistrza Polski. Dla Dawida jest to pierwszy medal seniorski , ale dla przedstawicieli klanu Kubiaków, to już kolejny medal MP. W przeszłości zdobywali je Grzegorz (w sumie 17 w letnich MP) oraz jego brat Bogdan (złoto i brąz). A w tegorocznych MP obok Dawida startował Jakub Kubiak (syn Bogdana) w kategorii młodych jeźdźców.

 

A taka sytuacja, kiedy ojciec  i syn rywalizują na najwyższym poziomie nie jest czymś wyjątkowym – wystarczy przytoczyć przykład z konkursów Global Champions Tour, gdzie często na listach startowych można spotkać Erica van der Vleutena i jego syna – Maikela, świeżo upieczonego brązowego medalistę olimpijskiego.

 

Z kolei takich przykładów, że ojciec trenuje syna bądź córkę, na tegorocznych mistrzostwach Polski było sporo, a w całym polskim jeździectwie jest ich bez liku.

 

Nieco inny przykład na rodzinność jeździectwa to gospodarze tegorocznych mistrzostw Polski, państwo Paulina i Grzegorz Przybylscy. Pan Grzegorz, którego specjalnością zawodową jest między innymi tworzenie profesjonalnych placów do uprawiania jeździectwa, wżenił się – że się tak wyrażę - w klan Mazurków. Nestor tego rodu, nieżyjący już Kazimierz, znany na Dolnym Śląsku hodowca koni oraz propagator zaprzęgów konnych, zaraził pasją do tej gałęzi jeździectwa swoich synów. Paweł Mazurek przez lata powoził zaprzęgiem parokonnym, a teraz jest działaczem Polskiego Związku Hodowców Koni (był prezesem PZHK w poprzedniej kadencji), a jego młodszy brat Piotr – to czołowy polski zawodnik w kategorii zaprzęgów 4-konnych. Karolina Mazurek to już kolejne pokolenie, no i nie zaprzęgi, a ujeżdżenie. Liczna rodzina państwa Mazurków, z których sporą część miałem możliwość poznać dopiero podczas mistrzostw Polski (dziękuję za zaproszenie), ma też inne talenty. Produkuje np. wyborne wina z własnych winnic.

 

Swoją drogą można pozazdrościć Dolnemu Śląskowi, że przybył tam kolejny ośrodek jeździecki o świetnej infrastrukturze dającej możliwość organizowania zawodów jeździeckich na najwyższym poziomie. Debiut państwa Przybylskich jako organizatorów mistrzostw Polski w skokach wypadł bardzo dobrze, a niebawem kolejne mistrzostwa – tym razem w ujeżdżeniu. Należy im życzyć wytrwałości na tej niełatwej drodze (wiem coś o tym, jako były współorganizator MP), a polskiemu jeździectwu więcej takich ośrodków, no i więcej jeździeckich klanów rozkochanych w tym pięknym sporcie.

Marek Szewczyk

 

Wersja do druku Powiadom znajomego o tym artykule Utwórz .pdf
 
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.
Dodaj komentarz
Zasady komentowania*
Zawsze akceptuj komentarz zarejestrowanego użytkownika.
Tytuł*
Nazwa*
E-mail*
Strona www*
Treść*
Kod potwierdzający*

Kliknij tutaj, aby odświeżyć obrazek, jeśli nie jest wystarczająco czytelny.


Wpisz znaki widoczne na obrazku
Kod rozróżnia małe i wielkie litery
Liczba prób, które możesz wykonać: 5