Coraz drożej
Dzięki interpelacji posłów Platformy Obywatelskiej, Doroty Niedzieli i Kazimierza Plockego, dowiedzieliśmy się, ile ostatecznie przychodu dała zeszłoroczna aukcja Pride of Poland, a także jakie były koszty zarówno samej aukcji, jak i Narodowego Pokazu Koni Czystej Krwi Arabskiej.
Analiza liczb podanych przez ministerstwo rolnictwa w odpowiedzi na interpelację prowadzi do ciekawych wniosków.
Czas na wspomniane liczby, a potem na wnioski.
Na głównej aukcji, czyli na Pride of Poland 2022, sprzedano ostatecznie 10 koni za 641 000 tys. euro. „Ostatecznie”, bo pierwotnie, zaraz po aukcji, reprezentujący obecnie KOWR Andrzej Wójtowicz mówił tak:
Licytacje 20 koni trwały ponad 5 godzin. Nowych właścicieli znalazło 14 z nich. – Łączna kwota 1 mln 596 tys. euro jest powyżej naszych oczekiwań. Szacowaliśmy, że osiągniemy wynik maksymalnie 1,2 mln euro.
Okazało się jednak, że cztery klacze wylicytował znany w środowisku arabiarzy na całym świecie mitomam i oszust Thierry Barbier. I to za niebagatelną kwotę 955 tys. euro. Na nią składało się: 115 tys. euro za klacz Egirę z Białki, 220 tys. euro za Poganinkę z Michałowa, tyleż samo za Euzonę z Janowa Podlaskiego oraz aż 400 tys. euro za Esmeraldię z Michałowa. To była oficjalnie najwyższa cena tegorocznej aukcji.
Wylicytował, a potem zniknął i nie zapłacił. To tylko tytułem przypomnienia. Jakby ktoś chciał przeczytać na ten temat więcej, zapraszam do lektury tekstów pt: „Wykoślawiona aukcja Pride of Poland?” i następnego „A jednak wykoślawiona”.
W dalszych analizach weźmiemy jednak pod uwagę nie 641 tys. euro, a 770 tys. euro. Tyle bowiem wyniósł łączny przychód obu aukcje, Pride of Poland i Summer Sale. Dlaczego? Bo będziemy porównywać z sytuacją sprzed lat, kiedy zarówno aukcje (obie), jak i Narodowy Pokaz Koni Arabskich organizowała firma Polturf. A robiła to za prowizję, która wynosiła 12% od sumy uzyskanej od sprzedanych na obu aukcja koni.
Pamiętają Państwo sytuację z 2016 roku, kiedy po wyrzuceniu obu prezesów i hodowców, czyli Jerzego Białoboka ze Stadniny Koni Michałów oraz Marka Treli ze Stadniny Koni Janów Podlaski, minister Krzysztof Jurgiel uzasadniał to m.in. tym, że owe 12% prowizji to było działanie na szkodę stadnin, czyli na szkodę państwowego majątku. Ten procent był – jego zdaniem – nieuzasadniony, zbyt wysoki. Stadniny pozwalały zarabiać na swoim majątku prywatnej firmie, zamiast same zająć się organizacją zarówno aukcji, jak i pokazu. To między innymi z tego powodu grzmiał w sejmie, że „Za złodziejstwo zwolniłem, a nie za brak fachowości.” To z tego powodu KOWR złożył do prokuratury doniesienie o niegospodarności w janowskiej stadninie w czasach, kiedy nią kierował Marek Trela. I śledztwo w tej sprawie (a nie przeciwko komuś) toczy się od 8 lat i było już kilkanaście razy przedłużane.
Przyjrzyjmy się teraz liczbom.
770 tys. euro, to przy kursie z sierpnia 2022 roku 4,70 zł za 1 euro, daje 5 mln 929 tys. zł. Gdyby obie aukcje (i narodowy pokaz) organizowała firma Polturf, to 12% jej prowizji wyniosłoby 711 480 zł.
A jakie były faktyczne koszty obu imprez?
Otóż ministerstwo rolnictwa podało, że koszt aukcji wyniósł 334 996,45 zł. Jej organizatorem był Polski Klub Wyścigów Konnych. Z kolei organizatorem Narodowego Pokazu Koni Arabskich Czystej Krwi był KOWR, ale scedował organizację na janowską stadninę, która to zadanie wykonała, a potem obciążyła KOWR fakturą na 2 179 205,69 zł.
Gdy zsumujemy obie kwoty, to okaże się, że koszt obu imprez (dwie aukcje i narodowy pokaz) wyniósł 2 514 202,14 zł.
I tak dochodzimy do odpowiedzi na kluczowe pytanie – jaki procent przychodu z obu aukcji (5 929 tys. zł) stanowią koszty organizacji obu aukcji wraz z narodowym pokazem (2 514 202 zł). Otóż jest to 42,40%!!!!!
Jak to się ma do 12% Polturfu? Co nam mówi zestawienie tych dwóch liczb? O czym to świadczy?
Świadczy o zakłamaniu obecnej władzy. O stosowaniu podwójnych standardów. Innych dla przeciwników politycznych, innych dla swoich.
Kiedyś Jarosław Kaczyński mówił, że do polityki nie idzie się dla pieniędzy, a dziś, na kilka miesięcy przed wyborami widzimy, jak rządzący w bezwstydny sposób rozdają publiczne pieniądze tym, którzy ich popierają i mają poprzeć w nadchodzących wyborach.
Podobnych przykładów zakłamania i hipokryzji rządzących można by podać jeszcze wiele.
Ten przykład z podwórka hodowli koni arabskich jest kolejnym. Kiedy Polturf brał 12% prowizji, dobra zmiana mówiła o niegospodarności, o żerowaniu na państwowym majątku. Kiedy obecnie ten procent urósł aż do 42,40, nikomu z rządzących to nie przeszkadza. Nikt nie grzmi o niegospodarności. Nikt nie składa zawiadomienia do prokuratury o niegospodarności.
Czy to może się zmienić? Miejmy nadzieję, że tak. Jesienią.
Marek Szewczyk


