Strona startowa | O mnie | Blog | Linki | Napisz do mnie
 
Archiwa
 

Archiwa

A to ja
 

Marek Szewczyk fot. Włodzimierz Sierakowski


Marek Szewczyk

Po aukcji - o kadrach i nie tylko

Nadesłany przez Marek Szewczyk 15.08.2019, 17:10:00 (3487 odsłon)

Obejrzałem wypowiedź Jerzego Białoboka, jakiej udzielił dla „Pulsu Miasta” na temat aukcji i ogólnej sytuacji w państwowej hodowli koni arabskich. Rzeczowa, trafna. Do wyników aukcji już nie chcę wracać, ale wypowiedź o tym, że problemem polskiej hodowli koni arabskich nie jest brak dobrych koni, a brak odpowiednich ludzi, warta jest rozwinięcia. Zresztą ta konstatacja dotyczy nie tylko koni arabskich, ale państwowej hodowli koni w Polsce w ogóle.



Aukcja zakończyła się sukcesem finansowym. Większym dla SK Michałów – 1 035 tys. euro (z obu aukcji) to mniej więcej 4,5 mln zł. Już cena za jedną Galeridę zasypała stratę, jaką ta spółka zanotowała za rok 2018 (efekt działalności duetu GrzechnikSztuka), a jest to  1 276 tys. zł.

 

Gorzej to wygląda w przypadku SK Janów Podlaski. Strata za rok 2018 wynosi 3,2 mln zł, a wpływy z aukcji – 634 tys. euro, czyli mniej więcej 2,77 mln zł. Całej starty nie pokryje, ale przynajmniej prezes nie będzie musiał co miesiąc wysyłać przyczepy ze zbożem do punktu skupu, aby mieć na wypłatę dla pracowników.

 

A propos prezes. Jak wiadomo, obiema stadninami zarządzają osoby „pełniące obowiązki prezesa”. Wydaje się, że już czas byłoby ten stan tymczasowości zakończyć. Jeśli się sprawdziły, jeśli się nadają, to wypadało im te literki „p.o.” skreślić. Albo je oficjalnie mianować, albo rozpisać konkurs i niech startują.

A jeśli w ocenie ich zwierzchników się nie nadają na to, aby je oficjalnie mianować, to trzeba im podziękować i rozpisać konkurs na prezesów tych spółek.

 

Jerzy Białobok we wspomnianym wywiadzie mówił, że młodzi ludzie się do tego trudnego zawodu hodowcy nie garną i że ciężko o dobrych fachowców. Generalnie zgoda.

W tej ogólnie nienajlepszej sytuacji tym bardziej warto by wykorzystywać tych, którzy się nadają, i to bardzo. Mam na myśli dwie osoby i od razu zastrzeżenie, że nie chodzi mi o Jerzego Białoboka czy Marka Trelę (ten temat jest już zamknięty), a o osoby z kolejnego pokolenia (30-40 lat).

 

Jedna z nich powinna być wykorzystana w państwowej hodowli koni arabskich. To że jest poza nią, jest dużą stratą dla tej hodowli. Druga byłaby świetnym kandydatem na prezesa stadniny, każdej stadniny, nie tylko koni arabskich. Nie podam nazwisk, bo nie chcę tych ludzi „spalić”. Ale gdyby pan minister Jan Krzysztof Ardanowski był zainteresowany, to chętnie podam te nazwiska i uzasadnię ich kandydatury.

 

Dlaczego w tej sprawie zwracam się bezpośrednio do ministra? To proste, bo w KOWR-ze siedzą urzędnicy, którzy boją się swojego cienia i żadnej inicjatywy sami z siebie nie podejmą. Potrzebna im polityczna akceptacja z góry, nawet w takiej sprawie, czy na prezesa spółki zatrudnić osobę X, czy może Z, a na hodowcę osobę Y. Ostatnim szefem KOWR (a wcześniej ANR), który próbował coś zrobić dla hodowli, był Piotr Serafin, ale szybko poleciał. Nawiasem mówiąc, podczas Dni Konia Arabskich objawił się jako szef Małopolskiej Hodowli Roślin, czyli spółki, do której są podłączone stadnina i stado ogierów w Białce. Oczywiście nie jest szefem pełną gębą, a jedynie pełniącym obowiązki prezesa od 9 lipca tego roku.

Coś się nie zgadza

Na stronie internetowej Pride of Poland 2019 znalazłem wykaz sprzedanych podczas aukcji klaczy z podaniem nie tylko ceny i kraju, do jakiego została sprzedana, ale nawet numer licytującego, dla które aukcjoner uderzył młotkiem. Ucieszyłem się, że tak szybko organizatorzy uzupełnili te braki, ale jak się dokładniej przyjrzałem tej tabelce, to radość prysła. W kilku miejscach coś się nie zgadza, a zatem to podważa wiarygodność całego wykazu.

 

Zacznijmy od licytującego z numerem 4. Była nią Belgijka Christine Jamar. Nawet gdyby obie klacze (Emanolla i Karola) licytowała nie dla siebie, a jakiegoś klienta, to nie uwierzę, że był nim Polak. A tymczasem przy Karoli w rubryce „kraj kupca” widnieje „Polska”.

 

Z tegoż wykazu wynika, że dwie klacze – Anawerę i Pianovę kupił ktoś z numerem 37. No to jakim cudem jedna z nich ma trafić do Hiszpanii, a druga pozostać w Polsce?

 

Z tego co udało mi się ustalić (ale mogę się mylić) Pianovę kupił pan Marek Rzepka z Klikowej. Natomiast Anawerę kupił kupiec przyprowadzony przez Mateuszka-kłamczuszka. Według niepotwierdzonej informacji ten kupiec, z numerem 47 (a nie 37) przyjechał z Rumunii.

 

No i jeszcze jedna nieprecyzyjna informacja: owszem Primerę i Potentillę licytował Niemiec Frank Schpönle, ale to nie oznacza, że te klacze trafią do Niemiec. Trafią do Szwajcarii, bo tam jest stadnina, dla której pracuje Schpönle.

 

W przypadku dwóch klaczy w ogóle nie został podany kraj, do jakiego one trafią.

W sumie – nieprecyzyjne informacje, czyli kiepska robota.

Marek Szewczyk

 

 

Wersja do druku Powiadom znajomego o tym artykule Utwórz .pdf
 
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 25.08.2019, 21:23  Uaktualniono: 26.08.2019, 11:04
 Dłużej przeora niż klasztora...
Swoistą puentę do moich utyskiwań na temat polityki hodowlanej w stadninach państwowych dopisało życie. W zaawansowanym wieku 29 lat padł ogier Ecaho, na portalu AM określany jako "koń z bajki" i "charyzmatyczny ogier". Pamiętam wygraną 5-letniego Ecaho na czempionacie w Janowie-naprawdę robił wielkie wrażenie!
Ale w przypadku ogiera nie wygląd jest ważny, lecz jego dorobek hodowlany. W dzisiejszych stadninach jest kilka klaczy z imieniem Ecaho w rodowodzie, ale nie ma żadnego sukcesora jego linii męskiej. To akurat nic dziwnego-państwowa hodowla od lat traktuje ród Ibrahima po macoszemu i to tak dalece, że na liście dostępnych ogierów w sezonie 2019, opublikowanej na stronie PZHKA, znalazłam tylko jednego reprezentanta tego rodu, 19-letniego ogiera Alwaro (po Eukaliptus), o wyjątkowo mizernym dorobku reprodukcyjnym jak na tak leciwego ogiera.
"Dłużej klasztora niż przeora", tak można podsumować to, co się stało z rodem Ibrahima...

Na pociechę proponuję krótką wycieczkę w przeszłość. Janów AD 1995 i pierwszy wystawowy sukces Ecaho, odniesiony w konkurencji takich ogierów jak Ararat, Balon, Eurol i Endel.

https://youtu.be/CywISOTBPqE

Iwona G.
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 26.08.2019, 11:22  Uaktualniono: 26.08.2019, 18:00
 Odp.: Dłużej przeora niż klasztora...
Errata:
Rzecz jasna, błąd jest w tekście, a nie w tytule.

<"Dłużej przeora niż klasztora", tak można podsumować to, co się stało z rodem Ibrahima...>

Mea culpa...
IG
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 25.08.2019, 19:28  Uaktualniono: 25.08.2019, 20:49
 Przez Hannę Sz. o Narodowym Pokazie słów kilka...
http://www.polskiearaby.com/?page=pokazy&lang=pl&id=128


Do tej pory nikt nie zająknął się tu o Narodowym Pokazie Koni Arabskich (jakby go w ogóle nie było), gdyż całą uwagę wszystkich przykuły aukcje. Tymczasem (uprzednio) bez hodowli jako takiej i postępu biologicznego nie będzie (docelowo) jakiegokolwiek sukcesu komercyjnego. Sięgam więc po odnośny (kolejny już) tekst Hanny Sztuki na portalu polskiearaby.com, by odnieść się do rzeczonego Pokazu...


Bezsprzecznie ścisłą czołówkę wśród ogierków rocznych tworzy duet hod. i wł. W. Parczewskiego, tj. STAR FARID (złoty medal w championacie ogierków rocznych w Janowie) i brązowy medalista - WOLARE (obydwaj po RFI Farid), natomiast blisko są tu też progresujący wychowankowie hodowli państwowej, tj. srebrny medalista - POINTER (Sahm El Arab) z Michałowa, jak też dwaj janowscy synowie EKS Alihandro: PINITO i PATHOS oraz PRINS (Pogrom). Zweryfikowana (urealniona, sprowadzona na ziemię) została w Janowie wartość bełżyckich triumfatorów z Białki, tj. Freysona i Gerrego, gdyż nie są to ogierki wyróżniające się specjalną klasą i gatunkiem. Należy zgodzić się z opinią H. Sztuki, iż generalnie rozczarowały klasy ogierów młodszych, nie imponując ani liczbą ani jakością. Co gorsza, również jury zeszło tutaj poniżej pewnego poziomu, gdyż w normalnym trybie (przy należytym profesjonaliźmie, jak też guście i smaku) janowski ERANTIS (Ascot DD) nie miałby problemu z ograniem w klasie białeckiego BELMARIEGO (El Omari), jak też nie zajął by niższego miejsca w rozgrywce championatowej. Ba, tej ostatniej nie miałby prawa wygrać przeciętny AMES JR (hod. i wł. J. Ryżkowskiego) – wybrany Młodzieżowym Championem Polski (te, takie wybory nikomu nie służą, ani chwały nie przynoszą). Zupełnie natomiast nie zgadzam się z optyką H. Sztuki wobec białeckiego PARILLUSA (Ascot DD) i michałowskiego ERMITAGE’A (QR Marc). Ten pierwszy wcale nie rozczarował swoim występem, tylko otrzymał wreszcie realne noty (a nie zawyżone, jak dotąd bywało). Skąd innąd sympatyczny ogierek nie posiada tej klasy i takiego gatunku, by go pozycjonować na czołowych lokatach pokazów (w istocie to żaden „orzeł”, co już czas sobie wreszcie uświadomić). Jeśli chodzi o Ermitage’a, to akurat ex-dyrektorka w SK Michałów nie powinna utyskiwać na jego mierny wzrost (nienależyty rozwój), gdyż sama (to znaczy w duecie ze swym szefem/idolem) ongiś się do tego przyczyniła, fundując mu owiane tajemnicą wojaże po Europie. Z tych działań nie tylko nic nie wynikło dla jego kariery, ale też najpewniej skutkowało zaburzeniem jego rozwoju. Stylowemu (pełnemu fasonu) ogierkowi ewidentnie brakuje centymetrów w kłębie, ale jest pytanie czy będzie w stanie nadrobić te braki w kolejnych 2 latach, czy już pozostanie takim „arabskim hucułem”(?)…


Jeśli „FLORISSIMA (Sahm El Arab) znokautowała konkurentki” to tylko notami sędziów, gdyż wcale nie wyróżniała się aż tak bardzo na ich tle. Przy całej sympatii do tej klaczki i uznaniu jej zalet, to jednak uważam, że AMIRATA (EKS Alihandro) jest od niej lepsza, a pewnie też BASILIA (Pogrom), EFIDENIA (Pomian) czy EL FARIDA (RFI Farid) – dla odmiany niedocenione przez jury. Wielką pomyłką składu sędziowskiego było „wywindowanie” APLII (Pomian) na pierwsze miejsce w klasie, gdy słabo pokazała się (nie ruszyła) tym razem, a bez tego elementu praktycznie nie istnieje (nie ma specjalnie nic więcej do zaoferowania). Tak czy owak to Florissima została w Janowie Championką Polski Klaczek Rocznych, dopełniając tak miary sukcesu swego (i Pointera) ojca, tj. Sahma El Arab (US). By być prawym i sprawiedliwym (sic) nie można zapomnieć o fakcie, że jego użycie w Michałowie było autorską koncepcją H. Sztuki (wysłałem jej SMSa z gratulacjami z tego tytułu). Nie bez kozery będzie też podkreślić, iż Florissima jest pierwszą polską championką od matki po Vitorio TO, czyli ogierze z rodu męskiego Mirage or.ar., o którego introdukcję w naszej hodowli apelowałem medialnie od lat (uważając go za cenny i progresywny potencjał genotypowy, który ubogaci, uplastyczni nasze stado mateczne i utrwali jego bioróżnorodność). W tej mierze ów sukces Florissimy (jej matki Forgissimy) jest też – po części – moim sukcesem, a przede wszystkim powodem do satysfakcji (tyle, że ja nie otrzymałem żadnego SMSa z gratulacjami)… Jeśli chodzi o Pietrzaka, to „odsądzałem go ongiś od czci i wiary” nie tyle z powodu szerokiego użycia Pomiana i Pogroma, a z wielu innych powodów (iż nienawidził ludzi i koni arabskich i że niszczył stadninę janowską od środka). Natomiast naprawdę fajny rocznik żeński po tych dwóch reproduktorach nie jest specjalną zasługą Pietrzaka (efektem jego wyczucia tematu czy geniuszu hodowlanego), a wynikiem swoistego, znanego już nauce, paradoksu (i odrobiny szczęścia, które z reguły temu towarzyszy). Nie pierwsza to w historii świata historia, że ktoś nie znający się na czym, zrazu wygrywa. On też tak miał. Jako totalny laik i ignorant – poszedł (w swych wyborach hodowlanych) po najmniejszej linii oporu, kryjąc „wszystko co się rusza i na drzewo nie ucieka” akurat dwoma najgłośniejszymi i najbardziej efektownymi ogierami (najpewniej każdy inny dyletant zachowałby się dokładnie tak samo). Jak się okazało, to proste rozwiązania (nie mogły być pogłębione z racji braku wiedzy i zainteresowania) przyniosło w tym przypadku pozytywny efekt. Bez wątpienia nie ma tu mowy o żadnej „zasłudze Pietrzaka”, a tym bardziej o tym, by podkreślać jakąś jego wartość na tym polu. Bez przesady (nawet ślepej kurze trafi się czasem ziarno). W istocie ów człowiek był koszmarem/nieszczęściem/katastrofą dla tej stadniny i dziękować Bogu (partii), iż został wreszcie usunięty ze stanowiska prezesa w Janowie (lepiej późno, niż wcale). Natomiast jeśli H. Sztuka chce go nazywać swoim „kolegą” i podkreślać jego „dokonania”, to nie można jej tego zabronić (każdy bowiem ma takich „kolegów” i takie „wzory” na jakie zasługuje)…


Młodzieżową Championką Klaczek Młodszych została janowska ENCARINA (Ascot DD), jednak – w tej mierze – jury nie tyle głosowało na nią, co na... facjatę Geralda Kurtza. W normalnym trybie (w sportowej, fair rywalizacji) to nie powinno mieć miejsca, ale w istniejących realiach (światku arabskim) jest akurat normą, czymś powszechnie praktykowanym. Jeśli się kiedyś zastanawiałem dlaczego G. Czochański – tworząc tak precedens – zabrał Encarinę Biernatowi i oddał ją Kurtzowi, to rzecz wyjaśniła się w owe niedzielne przedpołudnie… By mu wygrała, co będzie do wygrania w kraju (poza nim już „taki numer nie przejdzie”). W sportowej rywalizacji, ale też „gołym okiem” Encarinę biła na głowę michałowska EL BELLISIMA (Ascot DD) – najwyżej oceniona klacz pokazu (także z nagrodą za najlepszy ruch). Niestety, miała jednak tego rodzaju „pecha”, iż nie pokazywał jej ani Kurtz, ani choćby Kozikowski, że nie wspomnę o Capaccim (czyli nikt ze znanych i uznanych w tzw. „oficjalnych kręgach”), co bezpośrednio zaważyło na jej ostatecznym wyniku (choć w żadnym razie nie powinno). Natomiast to ona jest najlepszą córką Ascota DD w Polsce i ma największy potencjał pokazowy (myślę więc, że powinna zostać oddana do treningu Raphaelowi Curti, by mogła zdobyć należne jej laury na scenie międzynarodowej). W grupie tej świetnie zaprezentowała się też janowska TACJANA (Ascot DD), która również powinna dostać szansę pokazania się na scenie międzynarodowej („w uznanych rękach”).


Najbardziej kategorycznie nie zgadzam z taką oto opinią H. Sztuki że „wyjątkowo licznie reprezentowane klasy klaczy starszych nie przełożyły się na ich wysoki poziom” oraz iż „szczególnie niepokoi sytuacja w klasach klaczy 4-6 letnich”! Wygląda na to, że – via „oko kamery” – widziałem coś zupełnie innego, niż autorka tych kontrowersyjnych sądów. Z mojej bowiem perspektywy klasy klaczy starszych stały w tym roku na bardzo wysokim, a wręcz rewelacyjnym poziomie. Nie zaznałem też żadnego niepokoju obserwując klacze 4 – 6 letnie, w tym ATAKAMĘ (Empire), świetną ZIGI ZARĘ (Shanghai), PREGOŁĘ i ELWITĘ (Vitorio TO), bardzo starającą się PAMINĘ (Pogrom), BAMBINĘ, PROMETIDĘ, PARMANIĘ i FUTURE (wszystkie po Kahil Al Shaqab). Tak się składa, że właśnie ta ostatnia wywarła na mnie szczególnie dojmujące wrażenie: typem, gatunkiem, frontem, wysoko postawioną szyją i charyzmą. Jak dla mnie jest ona nie tylko jedną z najbardziej spektakularnych córek Kahila Al Shaqab (QA), ale też w jedną z najbardziej efektownych klaczy w Polsce (do tego też cennych matek, choć akurat Freyson nie jest najlepszym przykładem jej potencjału hodowlanego, gdyż stać ją na więcej). Nierzadko rewelacyjnie prezentowały się w Janowie także klacze w wyższych kategoriach wiekowych, a szczególnie michałowska EMANDORISSA (Abha Qatar), która dała prawdziwy „show”, czarując atletycznością i zamaszystością prezencji. Widać było po niej, że bardzo chce i lubi się pokazywać, która to jej cecha/zaleta powinna być optymalnie wykorzystana (może tak, choćby w jakiejś mierze, pójdzie w ślady swej sławnej siostry, Emandorii). Inną wyborną michałowską klaczą o wybitnym typie i potencjale pokazowym jest bez wątpienia LAWINIA (Ekstern). Niestety, najpewniej także ona wymaga ręki (facjaty) jakiegoś „uznanego” trenera, gdyż wszystkie swe starty dotąd kończy na poziomie rozgrywek w klasach (tymczasem stać ją na wiele więcej, gdyż to naprawdę „maszyna”). Mniejsze emocje wzbudziła we mnie tym razem WIEŻA MOCY (QR Marc), która swoje „5 minut” ma już chyba za sobą. Bardzo dobrze (solidnie) na janowskim ringu pokazało się jeszcze kilka innych klaczy, jak np. EUZONA (Om El Bellissimo), ENTEGA, EL FADA i prywatnej hodowli EKSTERNA (wszystkie po Ekstern); PATERNA (Eden C), a nawet EL MEDIARA (Eryks). Tak więc, w tym przypadku, ilość jak najbardziej przełożyła na jakość (nie inaczej). Nie przesadzałbym też teorią, iż jeden słabszy występ rzutuje zasadniczo na całą dalszą karierę jakiegoś konia.


To prawda, że w grupie ogierów starszych było „niebogato” w sensie liczby, ale też nie zgadzam się z opinią, że najlepsze ogiery w tej kategorii „nie rokują na przyszłość” i „nie mają szansy zaistnieć nigdzie poza krajem”. Uważam, że jest to opinia dalece krzywdząca wobec POMIANA (Gazal Al Shaqab) będącego w rewelacyjnej formie (jak nikt inny zasługiwał on na laur Best in Show). Co więcej, nie wykluczałbym, iż – o ile tylko jej nie straci – ma szanse zaistnieć w tym roku także na scenie międzynarodowej. Świetnie w Janowie prezentował się także ZŁOTY MEDAL (QR Marc) – niestety, w finale został „złożony na ołtarzu” promowania przedstawicieli hodowli prywatnej. Dobrze, w tegorocznym pokazie, zaprezentowali się dwaj janowscy synowie Kahila Al Shaqab, tj. PITAWAL oraz PEON (ten ostatni niesamowicie progresuje, a przy tym ma kilka zalet, które mogą wzbudzić uznanie nawet w Aachen, tj. wysoko postawioną, długą szyję, świetny front, długie linie i pewną zamaszystość prezencji). Reasumując, to prawda, że skala tu nie mogła nikomu zaimponować, ale już poszczególne jednostki jak najbardziej tak… A tak w ogóle, wcale nie było tak źle (w wymiarze zaprezentowanego materiału zarodowego), jak to widzieć raczyła pani Hanna Sztuka (w przeciwieństwie do organizacji, jak słyszę cateringu czy spikerki M. Rytela)… R. Raznowiecki
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 22.08.2019, 7:27  Uaktualniono: 22.08.2019, 10:49
 Białobok i ortodoksi
Poszukałam w sieci przywołany wywiad z dyr. Białobokiem, a moją uwagę zwrócił fragment, który przytaczam:

Redaktor: Czy naprawdę dalej jesteśmy liczącym się krajem w hodowli koni arabskich?
J. Białobok: "Ciągle jest potrzeba na polskie konie na rynku i to konie bardzo dobre i dobre, /…/ co zresztą można obserwować po wynikach tych koni w rękach już swoich nowych nabywców na świecie. I powinniśmy się z tego bardzo cieszyć, że to jeszcze istnieje. Może to nie zachwyci jakiś tych specjalnie ortodoksyjnych ludzi, którzy ciągle mówią o pure Polish, bo hodowla koni nie może być w jakiś sposób statusem… nie rozwijać się. To wszystko."

Jako zwolenniczka Pure Polish poczułam się przywołana do tablicy, więc odpowiadam.
Panie Prezesie, słaba to obrona własnej polityki hodowlanej poprzez stawianie na przeciwnych stronach barykady zwolenników zagranicznych sukcesów naszych arabów versus zachowawczych purystów rodowodowych.
Podam tylko jeden przykład: Monogramm. Amerykański ogier, o rodowodzie sięgającym przodków wcześniej obecnych w polskiej hodowli, czyli genetycznie jak najbardziej Pure Polish. Do dziś Michałów chwali się jego potomkami, w tym ogierami Ganges i Ekstern, oraz ich sukcesami na światowych ringach. Udało się znaleźć na świecie wybitnego ogiera, który się doskonale wpisuje w dwustuletnią tradycję polskiej hodowli? Jak najbardziej się udało...
Dekady temu podobną rolę odegrał duet Nabor i Negatiw, przywracające Polsce ród Ibrahima i podnoszący na wysoki poziom stado z Michałowa. No i szwedzki Probat, który ratował ród Kuh. Afasa...
Myślenie, że bez inwazji licznych przedstawicieli rodu Saklawi I na polską hodowlę państwową nie byłoby sukcesów polskich koni na świecie, moim zdaniem dowodzi braku wyobraźni hodowlanej.
Iwona Głażewska
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 22.08.2019, 18:20  Uaktualniono: 22.08.2019, 18:44
 Odp.: Białobok i ortodoksi
Ten człowiek już zupełnie się pogubił (nawet mi go trochę szkoda). Tak czy inaczej taka wypowiedź już zupełnie go dyskwalifikuje (jako polskiego hodowcę i patriotę), gdyż ujawnia jego sympatię i szacunek dla innych (obcych), a brak sympatii wobec rodaków. Co gorsza, Jerzy Białobok okazuje tak lekceważenie wobec ludzi pragnących poszanowania polskiego interesu (uczynienia go nadrzędnym wobec wszelkich innych), jak też naszej filozofii i spuścizny hodowlanej. RR
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 22.08.2019, 21:35  Uaktualniono: 23.08.2019, 11:02
 Odp.: Białobok i ortodoksi
Dlaczego Jerzy Białobok zasiada w Radzie ds. Rozwoju Hodowli Koni w Polsce?
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 22.08.2019, 6:10  Uaktualniono: 22.08.2019, 7:07
 Nie było upadku, chwali się Ardanowski
https://businessinsider.com.pl/wiadomo ... ganizacji-imprezy/1s7r9s2 Widocznie Jurgiel się nam przyśnił. I prezesi p.o. po ponad 3 latach "reform".
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 20.08.2019, 18:30  Uaktualniono: 20.08.2019, 20:14
 SK Michałów
Czy ktoś wie, dlaczego Parmana jest wystawiona na najbliższym przetargu w SK Michałów?
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 21.08.2019, 10:15  Uaktualniono: 21.08.2019, 15:39
 Odp.: SK Michałów
Parmana była wystawiana już kilka razy na przetargu po tym jak nie została odebrana przez kupca na aukcji w sierpniu 2018. Oferowana była także na aukcji zimowej, ale nie osiągnęła minimalnej ceny.
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 19.08.2019, 7:34  Uaktualniono: 19.08.2019, 12:40
 Odp.: Po aukcji - o kadrach i nie tylko
A może w mętnej wodzie ... i kupili ci, co mieli kupić, czyli koledzy "pana Pikusia", których nigdy nie byłoby stać na takie zakupy, gdyby nie pogorszenie renomy stadnin?
Z pełnym szacunkiem odnoszę się do Pana słów, jest Pan autorytetem w tej branży i tym bardziej sądzę, że Pana słowa o wątpliwościach w tej sytuacji są nieco za delikatne.
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 16.08.2019, 10:04  Uaktualniono: 16.08.2019, 17:42
 Michałów jak Ziemie Odzyskane
W niedzielę wybraliśmy się na wycieczkę. Z Gdyni, "polskiego okna na świat", droga wiodła przez Gdańsk- miasto Guntera Grassa, i dalej przez Pasłęk, miasto XVI-wiecznych osadników holenderskich. Na obiad zajechaliśmy do krzyżackiego zamku w Nidzicy, kawę wypiliśmy już po drugiej stronie historycznej granicy pod Mławą, a kolację zjedliśmy w Warszawie-stolicy polskich królów.

Rano z Kielc, miasta Stefana Żeromskiego, ruszyliśmy prosto do Michałowa, gdzie obejrzeliśmy stajnie i pokaz hodowlany podczas Dnia Otwartego Stadniny. Obejrzeliśmy wspaniałe i jakże utytułowane michałowskie konie arabskie- dzieci i wnuków ogierów z USA, Izraela, Węgier, Belgii, Hiszpanii, Kataru, a nawet z dalekiej Brazylii.

W drodze powrotnej nie starczyło nam czasu, by zajechać do Wodzisława (z tamtejszej stadniny pochodziły michałowskie klacze Amneris, Bajadera i Lala) ani do Kraśnicy, miejsca urodzenia legendarnej Bałałajki i rozpoczęcia kariery stadnej przez ogiera Amurath Sahib. Zajechaliśmy jedynie do Nieborowa Radziwiłłów, w którym przez kilka lat funkcjonowała niewielka stadnina koni arabskich, zniszczona w 1945 r., rzuciliśmy też okiem na Stado Ogierów w Łącku, założone w 1923 roku, w którym stacjonuje michałowskiej hodowli ogier Don Carlos. Pętlę naszej wycieczki domknęliśmy wjeżdżając w tereny dawnego Wolnego Miasta Gdańsk.

Ojciec legendarnego Skowronka, Ibrahim or. ar. zakończył swoje życie w tragiczny sposób, rozsiekany szablami bolszewików. Czasy mamy teraz łaskawsze: do upadku linii męskiej Ibrahima w Michałowie wystarczyło kilka decyzji hodowlanych. Czasy siwych „tancerek” ze zdjęć Mariana Gadzalskiego to już tylko przeszłość…

Na pokazie hodowlanym w Michałowie zaprezentowano łącznie 61 koni arabskich. Na 14 ogierów 11 koni reprezentowało linię Saklawi I, dwa ogiery -linię Kuh. Haifi i jeden - linię Krzyżyka. Na 27 prezentowanych klaczy: 18 x Saklawi I, 6 x Kuh. Haifi, i po jednej klaczy z linii Ilderima, Bairactara i Mirege'a. No i 20 źrebiąt: 12 x Saklawi I, 3 x Bairactar, po 2 z linii Krzyżyka i Mirage’a oraz 1 x Kuh. Haifi.

"Generalnie pozytywnie i do przodu (myślę, sądzę, oceniam)..." – pisze pan Robert o wynikach aukcji.
Ja pod tym zdaniem się nie podpiszę… O przyszłości arabów w Polsce zadecydują nie tylko ceny, lecz przede wszystkim geny...

Iwona G.
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 17.08.2019, 10:01  Uaktualniono: 17.08.2019, 16:37
 Nie tak jednostronnie i bez przesady
Droga Pani. Fraza: "Generalnie pozytywnie i do przodu (myślę, sądzę, oceniam)" - jest tytułem tekstu, w którym skupiłem się (pochyliłem z troską) przede wszystkim na wymiarze hodowlanym, tj. aspekcie zapewnienia sukcesji nie tylko co wybitniejszych jednostek, ale też całych linii i rodzin. W tej mierze wyszczególnione przeze mnie ceny/sumy uzyskane na owych aukcjach grały jedynie rolę "porządkową" (w tej mierze "drugorzędną"). Dla każdego czytającego ów tekst - ze zrozumieniem i bez uprzedzeń - powinno być to oczywiste, stąd protestuję przeciwko tej próbie manipulacji mego wpisu i moich intencji, jak też odwrócenia (zafałszowania) stanu rzeczy.

W żadnym razie nie jest tak, że osiągane na aukcjach ceny uważam za główny/jedyny determinant pomyślności hodowlanej polskiej hodowli arabów. Ba, wiele razy - na przestrzeni dekad - dawałem dowody mej autentycznej troski o niezmącony rozwój (postęp biologiczny) naszej hodowli koni arabskich; o ten wymiar polityki hodowlanej, który odpowiada za należytą selekcję/sukcesję poszczególnych jednostek, jak też sublinii, rodzin i rodów (ergo zapewnienie niezbędnych warunków dla wygenerowania owej "przyszłości", o której Pani mówi). Dlaczego więc świadomie mi Pani coś takiego przypisuje (imputuje)? Co złego w tym, iż cieszę się z powodzenia (sukcesu) tegorocznych aukcji? Z faktu, iż jest szansa na to, by państwowa hodowla "odbiła się od dna" w aspekcie oferty handlowej; iż pozyskała niezbędne środki do funkcjonowania? Iż, po tylu miesiącach obaw/troski, dziś (na tę chwilę) wykazuję tu pewien optymizm? Co widzi Pani w tym złego czy niestosownego?

Zapewniam, iż nie przestałem tym samym dostrzegać bolączek rodzimej hodowli arabów; ciągle i wciąż mocno niepokojącego stanu rzeczy; zagrożeń dla naszego stada matecznego płynących z faktu tak przemożnej dominacji jednego tylko rodu męskiego. Absolutnie nie straciłem też "czujności proletariackiej", jak też zdolności należytego widzenia i rozumienia spraw.Nie oślepił mnie również ów strumień euro (tym bardziej, iż nawet w promilu nie spadł na mnie :) ) Bezapelacyjnie mam świadomość faktu, iż wyniki aukcji nie rozwiązały wszystkich problemów państwowej hodowli i że jeszcze wiele pracy przed nami (Polakami), by ostatecznie ocalić narodowe stado arabów i pozostawić go w możliwie najlepszej kondycji przyszłym pokoleniom. Natenczas jednak ucieszmy się troszkę, a przy tym szanujmy i nie przypisujmy komuś niestworzonych rzeczy. R. Raznowiecki

Ps. Dlaczego, skąd tytuł "Michałów jak Ziemie Odzyskane"? Zupełnie nie rozumiem tego, jak też nie "kupuję". Nie podchodziłbym też z jakimkolwiek sentymentem do czasów "Wolnego Miasta Gdańska", gdyż był to okropny/straszny/tragiczny okres w naszych dziejach
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 17.08.2019, 19:11  Uaktualniono: 17.08.2019, 19:21
 Odp.: Nie tak jednostronnie i bez przesady
A już myślałam, że "mądrej głowie dość dwie słowie", tymczasem muszę się tłumaczyć, co autor miał na myśli w tym quasi-felietonie.;)

Po pierwsze, czy faceci zawsze muszą wszystko brać do siebie? Pana tytuł wzięłam, bo mi się spodobał, a nie, by dyskutować na temat sensu lub bezsensu Pana wpisu.

Po drugie, zapewne Pan nie z ziem odzyskanych i stąd niezrozumienie tematu. Łopatologicznie wytłumaczę tytuł mojego wpisu: na tzw. ziemiach odzyskanych nic nie ma swojej historii, a dokładniej, dla ludności napływowej to historia nieznana i każde nazwisko z tej historii jest "nic niemówiące".
Natomiast na historycznych ziemiach polskich wszystko się kojarzy: za każdym zabytkiem stoi postać znana nam od czasów szkolnych. A to dom, w którym panowie podglądali Jagiełłę w kąpieli przed jego ślubem z Jadwigą, gdzie indziej pałac, w którym Napoleon spotykał się z Marysieńką,a na drugim końcu Polski plaża, na której gen. Haller zaślubił Polskę z morzem... No takie emocjonalno-patriotyczne klimaty.
Tych klimatów jednak nie uświadczysz, czytając listę zagranicznych ojców i dziadków naszych współczesnych arabów. Obco brzmiące nazwy ich przodków z niczym się nie skojarzą. Kiedy chodziłam po stajniach Michałowa, widziałam klacze o nazwach doskonale mi znanych z rodowodów, ale nie widziałam historii ich zagranicznych przodków. Bo ci przodkowie są nie z naszej bajki.
Weźmy rodowód Eksterna. Ojciec owszem, z USA, ale jacy przodkowie w jego rodowodzie: Bask (wiadomo!), Piołun, Mamonna i Taraszcza (zagrabione przez Sowietów), Skowronek (wielka historia!). I legendarne Bandola i Ellora po stronie matki. Długo wymieniać...
Ale taki np. QR Marc, ojciec Equatora? Cztery pokolenia nieznanych przodków nie wygenerują żadnych wspomnień...
Ta właśnie konstatacja skłoniła mnie do napisania dyskutowanego postu: poprzez faworyzowanie importowanych ogierów nie tylko tracone są polskie geny, ale i dwustuletnia historia polskiej hodowli arabów.

Jak znalazł wydaje się tu cytat z Marszałka:"Kto nie szanuje i nie ceni swojej przeszłości, ten nie jest godzien szacunku, teraźniejszości ani prawa do przyszłości./../ Naród, który traci pamięć przestaje być Narodem – staje się jedynie zbiorem ludzi, czasowo zajmujących dane terytorium.”
No więc w tych michałowskich stajniach ujrzałam nie "naród", lecz "zbiorowisko" koni. Pięknych, z tytułami, lecz bez przeszłości.
I to by było na tyle w temacie moich okolicznościowych przemyśleń na 15 sierpnia. ;)

Iwona G.

PS. Panie Robercie, czy mogę prosić o kontakt na maila, adres służbowy (łatwy do znalezienia via google)? Chciałam o coś spytać.
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 17.08.2019, 21:47  Uaktualniono: 18.08.2019, 16:09
 Odp.: Wolne Miasto
"Nie podchodziłbym też z jakimkolwiek sentymentem do czasów "Wolnego Miasta Gdańska", gdyż był to okropny/straszny/tragiczny okres w naszych dziejach"

Straszna to była dopiero wojna, natomiast Wolne Miasto powstało w 1920 w wyniku ustaleń Traktatu Wersalskiego, któremu i my wiele zawdzięczamy. Mimo spornych kwestii sąsiedztwo z Polską, w tym pobliską Gdynią, jakoś funkcjonowało. Np. mój dziadek w pewnym momencie poszedł pracować do Gdańska, bo tam lepiej płacili. To, co się zadziało potem, nie miało nic wspólnego z ideą Wolnego Miasta, a sam Gdańsk został zaanektowany w październiku 1939 przez Rzeszę i włączony w jej granice. W 1945 ucierpiało i miasto, i ludność w wyniku działań Armii Czerwonej.
Wiele sławnych osób urodziło się w Gdańsku, nie są to jednak postacie znane nam z lekcji polskiej historii.
IG
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 15.08.2019, 22:08  Uaktualniono: 16.08.2019, 5:09
 Kadra a problemy językowe.
Do wypowiedzi Pana Bialoboka trzeba by było dodać, że głównym problemem kadry, która praktycznie nie istnieje są problemy językowe. Większość Polaków, w tym ci na co dzień obracając się w towarzystwie hodowlano-pokazowym mówi łamanym angielskim, albo w ogóle. Poza skromnym slowkami, nie potrafią ani jednego języka więcej. Jak mają dogadać się z Belgami, Włochami czy Niemcami. Ciemnota i tyle.
To dzięki Panu Bialobokowi, Treli i Pani Stojanowskiwj tej kadry nie ma. Poprzednicy wychowali sobie właśnie takiego Trele czy Bialoboka, a co zostawili ci obecni? Przez 30 czy 40 lat nie było w stadninie nikogo kto mógłby ich zastąpić? Gdzie są prezenterzy, trenerzy? Nie ma co mówić o p.Wojteckiej bo ta do Janowa przyszła bodajże w 2011r.
Wielcy Państwo niezastapieni... a teraz narzekanie na stan rzeczy. Żenada.
Odpowiedz
Dodaj komentarz
Zasady komentowania*
Zawsze akceptuj komentarz zarejestrowanego użytkownika.
Tytuł*
Nazwa*
E-mail*
Strona www*
Treść*
Kod potwierdzający*

Kliknij tutaj, aby odświeżyć obrazek, jeśli nie jest wystarczająco czytelny.


Wpisz znaki widoczne na obrazku
Kod rozróżnia małe i wielkie litery
Liczba prób, które możesz wykonać: 5