Oskarżam was o…
Panie Dorota Niedziela i Joanna Kluzik-Rostkowska wybrały się z poselską wizytą do stadniny koni w Janowie Podlaskim. Raport, jaki stamtąd przywiozły, jest przerażający.
Wszyscy interesujący się hodowlą koni arabskich w Polsce, czy choćby tylko tym, co się dzieje w przestrzeni publicznej, zapewne dobrze wiedzą, co panie posłanki zastały w nadbużańskiej stadninie, bo trąbiły o tym wszystkie media. No może nie wszystkie, bo telewizja publiczna nie, ale inne tak. W skrócie przypomnijmy.
Większość koni w kiepskiej kondycji, co wynika z fatalnej jakości paszy. Nawiasem mówiąc w marcu na stronie internetowej stadniny ukazał się komunikat (i wisi do dziś) następującej treści:
Stadnina oferuje do sprzedaży dobrej jakości siano. Cena 300 zł / 1 tona. Osoby zainteresowane zakupem prosimy o kontakt…
No właśnie, dobrej jakości siano było sprzedawane, bo brakowało pieniędzy w spółce na wypłaty dla pracowników, a dla koni zostawało gorszej jakości, czy wręcz fatalnej (zgniłe, zapleśniałe). W janowskiej stadninie przed „dobrą zmianą” się siana nie sprzedawało, bo go na ogół było i tak za mało na własne potrzeby (ponad 400 koni i ok. 400 krów do wykarmienia). Stadnina gospodaruje na kiepski, ubogich glebach, więc plony nigdy nie powalały na kolana. Wcześniej, czyli w lecie i jesienią ubiegłego roku, aby zdobyć pieniądze na wypłaty pensji, spółka sprzedawało owies.
Kolejny „kwiatek”: na 476 koni 150 nie ma paszportów! Nawet wśród 4-letnich koni czystej krwi arabskiej są takie, które nie mają paszportów. Nie wiadomo więc, czy były szczepione i odrobaczane. A propos, odrobaczania, biorąc pod uwagę wygląd koni (nawet podczas zimowej aukcji „gwiazd” niektóre wyglądały jakby odrobaczania nie przechodziły od dawna) i stan kasy, można podejrzewać, że także te z paszportami nie były poddawane odrobaczaniu i szczepieniom.
Następna zatrważająca sprawa, to fakt, że obornik nie był wyrzucany z boksów miesiącami. No i chyba najbardziej bulwersująca sprawa. Większość koni nie widziała kowala od wielu miesięcy. Większość, bo nie dotyczyły to koni ze stajni wyścigowej i grupy wytypowanej do udziału w pokazach.
To jest przerażające zwłaszcza w przypadku młodzieży, bo nie rozczyszczanie kopyt przez kilka miesięcy może doprowadzić do trwałych zmian w kończynach, a w konsekwencji do spadku wartości użytkowej czy nawet do konieczności kierowania niektórych osobników na rzeź.
Wszyscy czytający ten blog wiedzą, co się zaczęło 19 lutego 2016 roku. Kiedy to minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel, podpuszczony przez dwóch żądnych zemsty kolesiów, senatora i hodowcę z Bełżyc, dał zielone światło Agencji Nieruchomości Rolnych, aby zwolnić prezesów i hodowców z dwóch naszych eksportowych stadnin koni arabskich, czyli Jerzego Białoboka i Marka Trelę. Przy okazji z ANR wyrzucona została też Anna Stojanowska, inspektor hodowli koni, która nadzorowała arabskie stadniny. Wszyscy też wiedzą, co się działo potem przez kolejne lata. Wszyscy obserwujemy tę równię pochyłą od lat.
Widzimy też wszyscy, jak pisowski walec rozjeżdża demokrację, jak stopniowo ogranicza nasze prawa obywatelskie, jak podporządkowuje sobie kolejne instytucje: Trybunał Konstytucyjny, prokuraturę, a teraz sądownictwo. Ale to robią politycy służący wodzusiowi z Żoliborza. A wyrzucaniem fachowców z państwowej hodowli koni zajmowali się i zajmują wysocy urzędnicy ANR a teraz KOWR.
Niestety, do tego, o czym się teraz dowiedzieliśmy dzięki interwencji pań posłanek, w różny sposób rękę przyłożyli prawdziwi koniarze! Oto ich lista: Anna Stefaniuk, Artur Bieńkowski, Marek Wachel, Filip Sondij.
Pani Anna Stefaniuk, przez wiele, wiele lat pracowała w Janowie Podlaskim jako hodowca. Niedawno (z końcem marca) przeszła na emeryturę. Ale brak paszportów u koni 4-letnich czy nie rozczyszczanie kopyt koniom to nie jest sprawa zaniechań z ostatnich dwóch miesięcy. To są zaniechania wielomiesięczne. One obciążają nie tylko byłego już szefa janowskiej stadniny Grzegorza Czochańskiego (choć jego w największym stopniu), ale także zootechniczkę.
To samo dotyczy Artura Bieńkowskiego, który już co prawda nie jest koniuszym (zajmuje się teraz innymi sprawami w stadninie), ale był nim przez wiele lat i do niedawna.
Oskarżam was o bierność, o brak reakcji na to, wobec czego żaden koniarz nie powinien być obojętny. O brak reakcji na krzywdę wyrządzaną podlegającym waszej opiece koniom.
Już słyszę te głosy, ale co mogliśmy robić, jak prezes na nic nie pozwalał, bo na nic nie było pieniędzy. Mogliście, mogliście: protestować, informować (nawet anonimowo) opinię publiczną poprzez dziennikarzy. Są też inne, ekstremalne możliwości – np. złożenie wypowiedzenia. Swoją biernością akceptowaliście tę patologiczną sytuację!
Marek Wachel, kiedyś kierownik stadniny koni Moszna i hodowca koni pełnej krwi, a potem, od wielu lat pracownik najpierw ANR, a teraz KOWR w roli inspektora hodowli koni. Nadzorował przede wszystkim stadniny folblutów i niektóre półkrwi, ale po wyrzuceniu w maju ubiegłego roku z KOWR Izabeli Wierzchowskiej, której podlegała janowska stadnina, przejął nad nią nadzór (nawiasem mówiąc jest obecnie jedynym inspektorem i podlegają mu wszystkie stadniny!).
Filip Sondij, kiedyś pracownik stada ogierów w Łącku, jego kierownik, a nawet – kiedy stado to było organizatorem wyścigów na Służewcu – kierownik toru na Służewcu, a potem prezes stadniny koni w Kozienicach, ostatni przed jej prywatyzacją.
Obaj panowie nie byli i nie są Skomorowskimi czy Czochańskimi, którzy zanim dostali fuchę w stadninie, nie wiedzieli, gdzie koń ma głowę, a gdzie ogon. Obaj panowie byli i są koniarzami. No właśnie, ale czy nadal zasługują na to miano?
Czy pan Wachel nie wiedział, że w podlegającej mu jako inspektorowi stadninie konie od miesięcy nie widziały kowala? Czy nie wiedział, że konie od miesięcy stoją w niewyrzucanym gnoju? Czy nie wiedział, że nie mają paszportów? Jeżeli nie wiedział, to znaczy, że fatalnie wypełniał swoje obowiązki. Jeśli zaś wiedział, to czy reagował? I jak reagował? Bo jeśli nie reagował, to nie zasługuje na miano koniarza.
Czy pan Sondij, obecnie dyrektor Departamentu nad Spółkami, czyli dyrektor nadzoru właścicielskiego, nie wiedział, że w jednej z podlegających mu spółek – ale tej, która jest na świeczniku od lat - konie od miesięcy nie widziały kowala? Czy nie wiedział, że konie od miesięcy stoją w niewyrzucanym gnoju? Czy nie wiedział, że nie mają paszportów? Czy nie wiedział, że w oborze mlecznej, która przez lata była finansową podporą stadniny, jest katastrofalna sytuacja? Jeżeli nie wiedział, to znaczy, że fatalnie spełniał nadzór właścicielski. Jeśli zaś wiedział, to czy reagował? I jak reagował? Bo jeśli nie reagował, to nie zasługuje na miano koniarza.
Pani Anno Stefaniuk, panie Arturze Bieńkowski, panie Marku Wachelu, panie Filipie Sondiju – oskarżam was o bierność, o grzech zaniedbywania koni, o grzech niewypełniania należycie swoich obowiązków.
Marek Szewczyk
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 28.05.2020, 13:02 Uaktualniono: 28.05.2020, 18:34 |
Zapytanie do KOWR
Od 14 kwietnia Anna Stojanowska pełni funkcję doradcy p.o. Prezesa SK Janów Podlaski odpowiedzialnego za selekcję koni, całe zarządzanie stadem oraz typowanie koni na sprzedaż. Współpraca ta ma miejsce w oparciu o umowę zlecenie, gdyż Anna Stojanowska od 4 lat prowadzi niezależną firmę doradztwa hodowlanego oraz pośrednictwa w handlu końmi.
W dniu wczorajszym skierowałam do Rzecznika Prasowego KOWR zapytanie, czy w opinii KOWR taka sytuacja stanowi, czy też nie stanowi jawnego konfliktu interesów. Moim zdaniem, skoro Anna Stojanowska nie zamierza zrezygnować z pośrednictwa w handlu końmi na własny rachunek, w żadnym razie nie powinna zostać zatrudniona przez Marka Gawlika w charakterze doradcy o takim spektrum odpowiedzialności. Ergo, albo Anna Stojanowska kończy działalność gospodarczą i pracuje na wyłączność w SK Janów Podlaski, albo nie może dalej pełnić funkcji powierzonej jej przez Marka Gawlika. Powyższe zapytanie skierowałam również do wiadomości Marka Gawlika, Tomasza Chalimoniuka oraz Najwyższej Izby Kontroli. Pan Wojciech Adamczyk ma 14 dni na udzielenie mi odpowiedzi. Czekam na nią z niecierpliwością, Beata Kumanek |
|
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 28.05.2020, 8:13 Uaktualniono: 28.05.2020, 12:38 |
Min. Ardanowski
https://dorzeczy.pl/kraj/141556/jak-wy ... -w-janowie-podlaskim.html Min. Ardanowski się broni.
|
|
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 27.05.2020, 14:13 Uaktualniono: 28.05.2020, 12:38 |
Stojanowska w Janowie (i wszędzie), czyli strach się bać...
Dla odmiany bliżej znana "środowisku" Anna Stojanowska (jakżesz "wybitna hodowczyni") została wynajęta (jawny przejaw bezsilności i desperacji z jednej, a instynktu samozachowawczego - z drugiej strony) przez nowego p.o. prezesa do roli doradcy (w istocie decydenta) hodowlanego (selekcyjnego) w SK Janów Podlaski. Co ciekawe, odbyło się to z zachowaniem wszelkich warunków poufałości owej fuzji (czyżby się ktoś czegoś tu wstydził). Z drugiej strony, to całe "tajne przez poufne", to wszak nowe standardy tzw. "transparentności po pisowsku", więc jakby się nie ma czemu dziwić...
Jak się można było spodziewać, generalnie transfer ów spotkał się z aplauzem tak "najlepiej zorientowanych w temacie" (przynajmniej oni tak uważają) i tyleż "dobrze życzącym janowskiemu stadu". Nic to, że ta "multiinstrumentalistka" i kosmopolitka w jednym (poza wypełnianiem funkcji w ECAHO oraz sędziego pokazowego) zawodowo pośredniczy w wyborze i sprzedaży koni (zapewne jest agentką niemałej liczby bliskowschodnich stadnin); nic to, że jednocześnie kieruje też hodowlą w prywatnej Regina Arabians. Tym "zatroskanym" (pokładającym w niej nadzieję) to zupełnie nie przeszkadza (nie widzą tu żadnego, a tym bardziej klasycznego konfliktu interesów). Dla nich to nie istotne, iż przedstawicielka (duszą i ciałem; mową, myślą i uczynkiem", bo na pewno nie "zaniedbaniem") interesów bliskowschodnich stadnin, od połowy kwietnia br. decyduje o tym, jakim torem pójdzie janowska hodowla, jak też o tym jakie/które konie stamtąd będą wystawiane do sprzedaży (i za jaką cenę)?! Nikt z "wiedzących lepiej" i "zatroskanych bardziej" nie widzi w tej nominacji nic złego/niepokojącego (zdrożnego). No bo skąd... Lepiej nie pamiętać ile już razy A. Stojanowska opowiadała się jednoznacznie, a przy tym bardzo obcesowo - ostatnio na sejmowej komisji rolnictwa w ub. r. - po stronie swych klientów; z pogardą nazywając naszą hodowlę "skansenem" oraz drwiąc z przywiązania Polaków do rodzimej tradycji i filozofii hodowlanej. Jej fanclub Woli nie zabierać "se" do głowy, iż wg niej jedyną szansą janowskiej/polskiej hodowli arabów jest odgadywanie preferencji bliskowschodnich tuzów i bezkrytyczne podążanie za ich życzeniami (do tego raz na zawsze zrywając z naszą podmiotowością).TAKA TO OSOBA (całkowicie zaprzedana obcym interesom), DZIŚ DECYDUJE O TYM JAK I JAKIE KONIE ARABSKIE HODOWAĆ W JANOWIE ORAZ KTÓRE Z NICH (ZA ILE) SPRZEDAWAĆ TYM I OWYM. Strach się bać... R. Raznowiecki Ps. By była jasność. A. Stojanowska, jako - co by nie mówić - jakkolwiek znająca temat (zagadnienie, materię), w przeciwieństwie do ostatnio zarządzających (zbieranych na szefów skąd tylko się da), z pewnością ogarnie i na swój sposób uporządkuje zagadnienie. Pytanie tylko czy kierunek tego "nowego ładu" w Janowie będzie akurat taki, jakiego byśmy oczekiwali? Dokąd zaprowadzi nas (janowską hodowlę) to nowe "światełko w tunelu"?... W ostatniej chwili, do listy 12 młodych klaczy wystawionych zrazu do przetargu ofertowego na 29.05., zostały dopisane jeszcze 2 dwulatki, w tym obiecująca c.gn. PRUŻANA (Pogrom - Pradera). W moim przekonaniu ona nie powinna znaleźć się na tej liście (ba, nawet pierwotnie nie miała). Zachodzi więc pytanie w wyniku jakiego mechanizmu (ewentualnie czyjego życzenia) jednak się tam znalazła i czy jej sprzedaż teraz (w tym trybie) będzie bardziej z pożytkiem, czy stratą dla Janowa?... |
|
|
|
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 25.05.2020, 20:07 Uaktualniono: 25.05.2020, 22:28 |
Marek Gawlik współpracuje z wybitnym specjalistąj
Jak się dowiedziałam ponad tydzień temu od Rzecznika Prasowego KOWR, "Marek Gawlik rozpoczął współpracę z wybitnym i uznanym w środowisku międzynarodowym specjalistą do spraw koni arabskich, obdarzonym dużą wiedzą merytoryczną i doświadczeniem. Ma to pomóc w poprawie sytuacji Spółki". Czyżby to Anna Stojanowska miała stać się tym lekiem na całe zło? A może są jeszcze inni, zasługujący na taką charakterystykę doradcy u boku Marka Gawlika? Chyba opinia publiczna ma prawo wiedzieć.
Beata Kumanek |
|
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 25.05.2020, 16:58 Uaktualniono: 25.05.2020, 17:05 |
Nikogo nie oskarżam
Przeczytałem ostatni wpis Marka Szewczyka i dowiedziałem się , że całe zło w janowskim stadzie to wina Anny Stefaniuk i Artura Bieńkowskiego. Gdyby to był tekst kogoś innego można by machnąć ręką. Takie czasy. Ale Marek Szewczyk jak niewielu koniarzy powinien mieć szeroki zasób wiedzy o janowskim stadzie. Powinien wiedzieć , że zarzuty pod adresem wyżej wymienionych osób są nieprawdziwe i bezpodstawne.
Chwalimy osoby , które opuściły stadninę zaraz po tym , jak zwolniono Marka Trelę. Sam też bym tak zrobił jeżeli miałbym za przełożonego ucznia , który nie ukończył miejscowego Technikum Hodowli Koni. Ale uszanujmy też tych, którzy mimo to zostali w stadninie , nie tylko tych dwoje wymienionych z nazwiska, ale i pozostałą załogę stada. W rzeczywistości , jaką im zgotowali warszawscy urzędnicy, nikomu z pracujących w stadzie lekko nie było. W stadninie, tak jak w wojsku są mundury i stopnie w hierarchii poczynając od stajennego po masztalerza, koniuszego aż do dyrektora stada. I to dyrektor stadniny odpowiada za wszystko , co dzieje się na jego terenie. Odpowiedzialność jest jednoosobowa. Odpowiedzialność zbiorowa to brak odpowiedzialności. Obie wymienione z nazwiska osoby robiły to, co mogły w tej sytuacji zrobić . Powiadomienie mediów o trudnej sytuacji w stadninie nie wniosłoby nic nowego. Przecież piszą o tym na bieżąco od czterech lat Marek Szewczyk , Alina Sobieszak, Jerzy Dudała , Robert Raznowiecki , Lidia Pawłowska, Jerzy Białobok i inni. " Dzięki " tym informacjom społeczeństwo wybrało Krzysztofa Jurgiela i Beatę Szydło do Europarlamentu na czteroletnie wakacje w uznaniu zasług dla przyczynienia się do "rozwoju" stadniny janowskiej jak i programu hodowli koni w Polsce.Na decydentach żadne publikacje nie robią najmniejszego wrażenia. Nawet za "wspaniałą" aukcję zimową na Służewcu nikomu włos z głowy nie spadnie. Zarzuty , którymi obarcza się Annę Stefaniuk są nietrafione. Po pierwsze – brak 150 paszportów. Tyle tylko, że paszporty wydaje Biuro Ksiąg Stadnych. Stadnina , w tym Ania Stefaniuk złożyła wszystkie wymagane prawem dokumenty do wyżej wymienionej instytucji i to ona ma te paszporty wydać . Jak mówią hodowcy, nieraz trzeba wielu telefonów i ponagleń, aby z tej instytucji dostać paszport w terminie . Być może należy do tego biura przyjąć dodatkowe osoby, aby liczba oczekujących na paszporty nie była tak długa, jak kolejka do lekarza. Po drugie – konie w Janowie , co może być dla wielu zaskoczeniem , od dawien dawna , albo od zawsze stoją na tzw. materacu ( stajnia głęboka). Ściółkę specjalnym urządzeniem wybiera się raz na trzy miesiące. Z powodu epidemii ten okres się wydłużył, chociaż pani Anny już tam nie było. Sądziłem, że ten system jest już zarzucony, ale jak się okazuje , jest jeszcze obecny w wielu stadninach, także zagranicznych. Jeżeli teraz boksy będą sprzątane co tydzień , to dobrze , ale winą za brak regularnego usuwania obornika trudno obarczać załogę stada , od zarządzania personelem jest dyrekcja. Po trzecie – janowska stadnina jest w kontakcie z trzema kowalami, którzy przyjeżdżają na telefon.W stadninie muszą pracować najlepsi z nich. Dlatego żaden nie będzie tutaj pracował na etacie. Prowadząc swoją firmę, gdy mu zdrowie pozwoli, może pracować , ile zapragnie zarabiając na pewno więcej niż wynosiłby jego angaż w stadninie. W czasie epidemii zarządzono zamknięcie stadniny przed osobami obcymi przez władze zwierzchnie . Nie pomyślano, że jednak kowale np. po badaniu, powinni opiekować się końmi . Stąd wzięły się zaległości w pielęgnacji kopyt, ale to brak wyobraźni dyrektora stada, a nie załogi. Po odwołaniu Marka Treli – Anna Stefaniuk miała trzy lata do emerytury. To był dla niej bardzo trudny okres w życiu. Była pomijana, nikt nie słuchał jej uwag, mówiono jej, aby nie uczestniczyła w żadnych naradach i spotkaniach. Traktowano ją jak powietrze. Co miała robić ? Zwolnić się i szukać łaskawego chleba ? Gdzie ? Postawić się i wykrzykiwać swoje racje ? Marka Trelę zwolniono bez mrugnięcia okiem , nikt mu nie powiedział nawet " Dziękuję". Co mogła znaczyć dla nich Ania ? Jeden telefon i droga za bramę . Czy Marek Szewczyk zorganizowałby zbiórkę pieniędzy na pensję dla wyrzuconej pani Ani ? Nie wymagajmy, siedząc wygodnie w fotelu , aby inni byli bohaterami. Nie każdy takim się rodzi. A bić się wiedząc , że się przegra , nie ma najmniejszego sensu. Popatrzmy czasem na naszą historię . Artur Bieńkowski miał jeszcze mniej do powiedzenia. Robił swoje , jak mógł najlepiej . Każdy jego sprzeciw, to pokazanie mu kierunku na bramę. Ma starszego , schorowanego ojca, którym musi się się opiekować. To co, ma być bezrobotnym, bo tak nakazuje honor ? Ciekawe jak zachowałby się każdy, kto krytykuje ich obojga, będąc na ich miejscu. Na pewno żadne zwierzę nie powinno cierpieć . Nawet skazaniec ma prawo do opieki medycznej i godnych warunków mieszkaniowych. Tak koń , jak i krowa , której mleko nieraz ratowało stadninę przed bessą, musi mieć zapewniony dobrostan. O krowach mówiło się nie raz , że opiekę mają niedostateczną , ale to też leży w gestii dyrektora stada. Będąc w wojsku słyszało się , że armia lwów dowodzona przez barana musi ulec armii baranów dowodzonej przez lwa. Kim był ostatni dyrektor stada , niech sobie czytelnik sam odpowie. Obecnie doradcą do spraw hodowli w Janowie zgodziła się zostać A Stojanowska- wiceprezes ECAHO. Jej osoba daje nadzieję , że rabunkowa wyprzedaż najlepszych matek zostanie zahamowana. Truizmem jest mówić, że hodowla matkami stoi. Poza tym jest ona osobą znaną , lubianą, mającą międzynarodowe kontakty i co najważniejsze, będąc międzynarodowym sędzią ma obraz światowego poziomu hodowli koni arabskich. Można tylko miec obawy , czy znajdzie zrozumienie u warszawskich decydentów. Będąc wcześniej z Jerzym Białobokiem w radzie przy ministrze Ardanowskim , nie udało im się przekonać ministra do swoich racji. Może tym razem będzie inaczej. Los janowskiej stadniny , jak i innych stadnin, leży na biurku warszawskich urzędników. Media donoszą , że minister Ardanowski ukarze winnych zaniedbań w janowskim stadzie. To już się stało, Grzegorz Czochański dostał ciepłą posadę w Białymstoku . Ukarać więc nie ma kogo, no może kogoś z personelu stadniny, najlepiej woźnego na bramie. Należy pamiętać, że w Polsce od 1989 roku nie ma pogody dla państwowej hodowli koni. Niewielkie wrażenie zrobiło na koniarzach wyrzucenie W Kario, jak i dyrektorów pozostałych stadnin. Wyrzucenie dyrektorów Janowa i Michałowa dla rządu nie było żadnym problemem, a protesty zostały zignorowane. Jest to wina całego końskiego środowiska, które nie potrafi się zorganizować i lobbować u rządu na rzecz swoich interesów. Przypominają się tu słowa mądrego Niemca, który po dojściu do władzy nazistów do władzy mówił: Kiedy przyszli po Żydów, nie protestowałem. Nie byłem przecież Żydem. Kiedy przyszli po komunistów, nie protestowałem. Nie byłem przecież komunistą. Kiedy przyszli po socjaldemokratów, nie protestowałem. Nie byłem przecież socjaldemokratą. Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem. Nie byłem przecież związkowcem. Kiedy przyszli po mnie, nikt nie protestował. Nikogo już nie było. Tak samo reagowaliśmy, jak wyrzucali rządzący dyrektorów stadnin. Najlepszym przykładem, gdzie jest nasze miejsce było odejście śp. Jana Kowalczyka – złotego medalisty z Moskwy (1980) . Żadna stacja ani TVN, ani TVP ani Polsat nie powiedzieli o tym niezwykłym człowieku ani słowa. Także prasa ogólnopolska nie zamieściła żadnej wiadomości. Popatrzmy, jak ubożeje prasa jeździecka . W TVN nie ma ani jednego programu poświęconego koniom. Dopóki rządzący nie popatrzą się w lustro, dopóty nie zobaczą winnych , a szukanie kozłów ofiarnych niczego, oprócz ludzkiej krzywdy nie przyniesie. Jerzy D |
|
|
|
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 24.05.2020, 21:26 Uaktualniono: 25.05.2020, 9:55 |
Odp.: Oskarżam was o…
Felieton redaktora Marka Szewczyka zawiera listę konkretnych zarzutów. Nie chcę komentować opinii weterynarzy i fachowców wezwanych do przeglądu koni - oni tam byli na miejscu i oni się znają na rzeczy.
Mogę za to sprostować dwa fakty, nieprecyzyjnie podane przez autora. Stadnina oferowała na sprzedaż siano w marcu, ale w roku 2019, nie w obecnym. Ogłoszenie takie nadal można znaleźć na jej stronie. Nie wydaje mi się, że analogiczne ogłoszenie mogło być tam zamieszczone w marcu tego roku, a krótko potem (po kilku dniach) zostało usunięte. Odwiedzam witrynę stadniny codziennie, więc musiałabym to zauważyć. Podobnie rzecz się ma z ogłoszeniem o sprzedaży owsa. Pojawiło się ono w grudniu 2018 roku, a nie ostatniej jesieni. To tylko tak gwoli dokładnego przekazywania faktów. O kiepskiej kondycji janowskich koni, ich zarobaczeniu i ogólnym złym samopoczuciu słuchy krążyły już wcześniej. Pochodziły od uczestników przeglądów oraz kupców, którzy mogli dokładniej przyjrzeć się koniom, które nabyli w Janowie. Film z 13 kwietnia, o którym pisze pani Beata Kumanek także pokazuje konie, którym ewidentnie coś dolega (najsmutniejsze sceny z Pingą). Chciałabym jednak, może na przekór wszystkim, wstawić się za Anną Stefaniuk -- nie usprawiedliwiać, ale pokazać sprawy z innej strony. Po kilku miesiącach urzędowania Grzegorza Czochańskiego AS zorientowała się, że "współpraca" nie będzie przebiegała lepiej niż za czasów poprzednich dwóch prezesów. Zauważyła, że szef nie uwzględnia jej wniosków i zgłoszeń dotyczących potrzeb koni, zupełnie nie liczy się z jej zdaniem w sprawie sprzedaży, że nie jest informowana o planach dotyczących koni, a nawet celowo jest wprowadzana w błąd. Za każdym razem, gdy czując swoją bezsilność, chciała odejść ze stadniny, namawiałam ją do pozostania (i nie ja jedna), bo uważałam, że jest ostatnią z tych, którzy wiedzą, jak ma działać stadnina i które klacze są w niej najcenniejsze. Ostatni raz tak namawiałam, gdy o liście na Zimową Aukcję dowiedziała się z linku wysłanego przeze mnie. Może to namawianie nie miało sensu. Było parę złych decyzji o sprzedaży czy dzierżawie, którym udało się jej zapobiec, było parę kuriozalnych decyzji stanówkowych, które udało jej się zmienić. Ale ostateczny obraz jej działań wyszedł inny. Marek Szewczyk pisze, że Annie Stefaniuk zabrakło odwagi, że chociaż odchodząc na emeryturę mogła alarmować opinię publiczną. Owszem, tak to wygląda z naszej strony, z daleka. W pierwszej chwili pomyślałam tak samo, jak on. Ale też nikt z nas nie wie, jakim problemom innym niż zawodowe musiała stawiać czoła w tym czasie. Nie pytałam, nie próbowałam się dowiedzieć ani pomóc, więc teraz nie mam odwagi rzucić tym kamieniem... Lidia Pawłowska |
|
|
|
|
|
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 24.05.2020, 13:31 Uaktualniono: 24.05.2020, 17:00 |
Odp.: Oskarżam was o…
Konie maja sie dobrze to bzdura co piszą WTERYNiarz przyjeżdża kilka razy dziennie
Tak po za tym nowy prezes i nowy koniuszy nie mają szacunku do pracowników ludzi ma się tu za nic zarobki to najniższą krajowa roboty jest dużo cały czas się napietrza sytuacja jest bardzo nieprzyjemna. Ktoś powinien się zainteresować losem pracowników |
|
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 24.05.2020, 10:57 Uaktualniono: 24.05.2020, 11:48 |
pretensje do siebie
Popatrzmy na Janów Podlaski z perspektywy naszego społeczeństwa . Wszyscy jesteśmy winni . Osoby podejmujące decyzje nie żyją w próżni . Ktoś te osoby wybrał , akceptował ich decyzje itd. nic nowego , takim społeczeństwem jesteśmy i będziemy . Nie dojrzeliśmy jako społeczeństwo do odpowiedzialnego rozwoju . Jedni budują a następni burzą i tak od pokoleń.
Piotr Cichopek |
|
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 24.05.2020, 6:50 Uaktualniono: 24.05.2020, 11:47 |
Stadnina okiem kamery - Puls Miasta 13.04.2020
Natrafiłam wczoraj na materiał Pulsu Miasta z 13.04.2020 opowiadający o sezonie wyźrebień 2020 w SK Janów Podlaski w narracji Artura Bieńkowskiego, wówczas jeszcze koniuszego. Ten całkiem długi filmik pokazuje dokładnie konie, wnętrza stajni oraz padoki. Zarówno konie jak i stajnie prezentują się bardzo dobrze i każdy sam może to stwierdzić. Marek Gawlik objął rządy w stadninie 1 kwietnia, zaś do czasu nagrania ww. materiału, czyli do 13 kwietnia większość tego okresu spędził poza Janowem. Gdyby więc zastał w stadninie taką stajnię Augiasza jak twierdzą posłanki, z pewnością nie zdołał by jej oczyścić do czasu nagrania.
Inna kwestia. Jak wiadomo, intronizacja nowego prezesa odbywa się w ten sposób, że ustępujący prezes w towarzystwie przedstawiciela KOWR przekazuje nowemu prezesowi stadninę robiąc wspólny obchód wszystkich stajni i całego gospodarstwa. Gdyby więc było tak źle, Marek Gawlik mógłby ten jakoby tragiczny stan koni i stajni stwierdzić naocznie już pierwszego dnia urzędowania. W tej sytuacji powinien natychmiast wystąpić do KOWR o pilną kontrolę w stadninie. Cóż, nic takiego nie miało miejsca. Przypomnijmy też inne fakty. W listopadzie 2019 roku w stadninie odbył się jesienny przegląd hodowlany koni arabskich czystej krwi. Jak zawsze, w przeglądzie tym uczestniczyli przedstawiciele stadnin w Białce i w Michałowie oraz KOWR, jak również pani profesor Krystyna Chmiel, hodowcy prywatni oraz osoby postronne. W stadninie panował porządek, a konie były zadbane. To nie wszystko. W okresie od października do grudnia 2019 w janowskiej stadninie miała miejsce długa, bo trwająca aż trzy miesiące kontrola NIK. Rzeczone posłanki bez trudu mogą dotrzeć do raportu z tej kontroli by zobaczyć, co stwierdziła najwyższa instancja kontrolna w naszym Państwie na temat sytuacji w SK Janów Podlaski. Marek Gawlik chyba nie zaprzeczy temu, że jedną z pierwszych dyspozycji jaką wydał swoim pracownikom było uporządkowanie wedle swoich upodobań otoczenia wokół domu, gdzie mieszka prezes oraz poprawienie ogrodzenia wokół tego domu, gdyż istniejące nie odpowiadało estetyce nowego prezesa. OK, miał prawo. Tylko czy w obliczu stanu malowanego przez dzielne posłanki te czynności naprawdę były priorytetem? Z wyjaśnieniami Anny Stefaniuk nie ma polemiki, gdyż odwołuje się ona do oficjalnej dokumentacji. Konie były szczepione i odrobaczane, kopyta były czyszczone. brak paszportów nie obciąża zootechnika, itp, itd. Dowodzi to, iż wypowiedziane przed kamerami zarzuty posłanek okazały się pochopne, acz naraziły na szwank dobre imię pracowników stadniny. Na koniec z innej beczki. Marek Gawlik potwierdził w mediach, że tegoroczna aukcja Pride of Poland się odbędzie, choć niewykluczone iż w przestrzeni wirtualnej. Chciałabym więc zapytać, kiedy ogłoszona zostanie lista aukcyjna koni. Wszak do zwyczajowego terminu aukcji pozostały tylko dwa miesiące. Oczekuję również, iż Marek Gawlik oraz Tomasz Chalimoniuk wypowiedzą się publicznie jak było: tak jak twierdzą posłanki, czy tak jak twierdzi Minister Ardanowski oraz dostępna dokumentacja. Beata Kumanek |
|
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 23.05.2020, 19:18 Uaktualniono: 23.05.2020, 23:35 |
Czyżby?
Nie bardzo wiem, jak odczytać wyjaśnienia pani Stefaniuk.Z postów na AM wynika, że przeszła na emeryturę. Jaka zatem jest waga jej odejścia z Janowa? Niemal przez 4 lata pilnie i bez słowa publicznego protestu współpracowała z nową ekipą, zatem śmiało można ją nazwać twarzą "dobrej zmiany". A odeszła nie dlatego, że wystawiono na grudniową aukcję klacze, sprzedaż których byłaby kardynalnym błędem, lecz dlatego, jak sama pisze, że odbyło się to poza jej wiedzą. Rozumiem więc, że nie dobro Janowa, lecz urażona duma własna stały za jej decyzją.
Przez miesiące w domenie publicznie pojawiały się informacje, że ze zwierzętami w Janowie nie dzieje się dobrze, więc grudzień 2019 to żadna cezura-było źle i za trwania pani Stefaniuk na swoim stanowisku. Pan Marek wymienia kilka osób, które powinny były reagować, gdy zło się zadziało. Myślę, że całkiem słusznie wymienił też nazwisko pani A.S. Niezależnie, co teraz napisze i jak będzie się tłumaczyć. IG |
|
Autor | Wątek |
---|---|
marek_szewczyk | Wysłano: 23.05.2020, 12:29 Uaktualniono: 23.05.2020, 12:33 |
Webmaster
Dołączył: 23.05.2013
Skąd:
Liczba wpisów: 653
Dystępny! |
Oskarżam...
Do Pani Anny Stefaniuk
Szanowna Pani Anno, Najbardziej zbulwersowała mnie sprawa kopyt. O tym, że większość koni (poza wyścigowymi i pokazowymi) nie widziała kowala od wielu miesięcy dowiedzieliśmy się z kontroli poselskiej, ale ja mam potwierdzenie tego faktu także z innego wiarygodnego źródła. Poza tym z obu posłanek pani Dorota Niedziela jest lekarzem weterynarii z wykształcenia i wieloletnim członkiem (także wiceprzewodniczącą) komisji rolnictwa w sejmie, a pani Joanna Kluzik-Rostkowska jest nie tylko posłem opozycji, ale także koniarzem. Nie ma więc powodu, aby nie dowierzać ich doniesieniom, bo znają materię, o której się wypowiadały. Z Pani wpisu wynika zaś, że "kowale ci przyjeżdżali do Stadniny momentu mojego odejścia na urlop, a według informacji uzyskanych od pracowników przyjeżdżali do Stadniny do momentu ogłoszenia pandemii". No i mam problem, bo nie wiem, komu wierzyć, a sam nie byłem w stadninie od lata ubiegłego roku, więc na własne oczy nie widziałem. Jednak z faktu, że teraz sześciu czy ośmiu (?) kowali rozczyszcza koniom kopyta, wynika jednoznacznie, że nie jest to norma, a odrabianie zaległości. Czyli jednak te zaległości powstały. Czy są one tylko od czasu pandemii, czy starsze, do końca nie wiem, co o tym myśleć. Jednak bardziej jestem skłonny poleć na wiarygodnych źródłach niż na wyjaśnieniach broniących się pracowników stadniny. Zresztą być może za jakiś czas poznamy wyniku audytu i wówczas się okaże, kto miał rację. To, że konie nie były karmione należycie, to na własne oczy widziałem podczas zimowej aukcji na Służewcu. Aukcji, która była powodem Pani decyzji o zakończeniu pracy w stadninie. Jeśli chodzi o stopień odpowiedzialności, to nie ulega wątpliwości, że jeśliby położyć na wadze "winy" wszystkich czterech osób, których nazwiska wymieniłem, Pani "wina" byłaby najmniejsza. Piszę tak zwłaszcza w kontekście tego, że choć formalnie na emeryturze jest Pani od 20 marca, to zaległe urlopy sprawiły, że de facto nie pełniła już Pani swoich obowiązków od połowy (?) grudnia. Pisze Pani - szkoda, iż nie sprawdziłem moich informacji. Otóż sprawdziłem, w kilku źródłach. Może chodziło Pani o to, że nie sprawdziłem u Pani. To przypomnę, że w przeszłości kilka razy próbowałem się czegoś dowiedzieć od Pani, ale zawsze spotykałem się z postawą typu "proszę mnie zrozumieć, że nie będę nic mówić" i wyraźną sugestią, abym więcej do Pani w takich sprawach nie dzwonił. I ja to rozumiem. Nie każdy jest typem fightera, który nie boi się walczyć z rzeczywistością. Skądinąd wiem, że jest Pani typem osoby cichej, delikatnej, takiej, która nikomu nie chce sprawić przykrości, ale też takiej, która nie chciała i nie miała odwagi przeciwstawiać się swoim przełożonym. Powiem tak - jest mi przykro, że sprawiłem Pani przykrość. W świetle Pani wyjaśnień być może moje oskarżenia o nienależyte wypełnianie przez Panią swoich obowiązków jest niesprawiedliwe. Jeśli tak - to przepraszam Panią. Jednak z zarzutu bierności się nie wycofuję. Bo bierność, to brak reakcji w postaci alarmowania innych. Brak głośnego protestowania. Pisze Pani, że podjęła decyzję o odejściu ze stadniny, kiedy o liście klaczy wytypowanych na "Zimową Aukcję Gwiazd" dowiedziała się Pani "z elektronicznej wersji włoskiego pisma". Tylko dlaczego o takim potraktowaniu głównego, wieloletniego specjalisty ds. hodowli koni przez ówczesnego p.o. prezesa my dowiadujemy się dopiero teraz? Jeśli to była Pani forma protestu, to był on znany tylko Pani. Był ten protest niesłyszalny w przestrzeni publicznej. Nie spełnił swego zadania. Nie alarmował opinii publicznej. Pani ma być może spokojne sumienie, ale efektów dla stadniny ten protest nie przyniósł. Skoro się już Pani zdecydowała (jak sama Pani pisze "być może za późno) odejść ze stadniny, to dlaczego nie wykorzystała Pani tego faktu, aby uwolniona już od strachu przed reakcją przełożonych, nie próbowała Pani alarmować opinii publicznej, że źle się dzieje. Może taka postawa pomogłaby uniknąć tego, co postępowało po Pani odejściu? O tego typu bierność nadal mam do Pani pretensje. Z poważaniem Marek Szewczyk |
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 23.05.2020, 6:29 Uaktualniono: 23.05.2020, 8:34 |
Manna z nieba?
Tak, wiem, Marek Szewczyk wyrzucił mnie ze swojego bloga. Jednak kaliber sprawy nakazuje mi zabrać głos.
Porozmawiajmy więc o pieniądzach. Dzielne posłanki Joanna Kluzik Rostkowska i Dorota Niedziela udały się w maju z gospodarską wizytą do SK Janów Podlaski. Co stwierdziły, wiemy. Przy okazji z ust posłanek oraz Anny Stojanowskiej (ponoć pełniącej funkcję doradcy obecnego p.p.Prezesa)dowiadujemy się, że na janowską stadninę posypała się manna z nieba. Dzielny nowy p.o. Prezesa sprowadził ośmiu(1) weterynarzy z Puław do badania koni, tyleż kowali. Zakupił dla koni najlepszy owies na rynku, zmienił ścielenie w boksach itd. Konie mają mu za co dziękować. Niezwykle chwalebne, tylko skąd wzięły się na to wszystko pieniądze? Problemy finansowe janowskiej stadniny są znane od dawna. Złożyła się na to kiepska koniunktura na konie arabskie w ostatnich latach oraz powtarzająca się susza. Jeśli ktoś powie, że z tą koniunkturą to nieprawda, przypomnę, iż Krakowska Aukcja Koni Arabskich w 2017 roku była mocno nieudana, zaś ta w roku kolejnym okazała się całkowitą klapą. Od początku roku wszedł jeszcze korona wirus, który dodatkowo zniweczył wszelkie możliwości stadniny do pozyskiwania środków. A pamiętajmy wszakże, iż w tle są konie i krowy, żywe, czujące istoty, których dobrostan wymaga dużych nakładów finansowych. Samofinansowanie się PSK to naczelny postulat środowiska reprezentowanego przez obie posłanki, popierane w tym względzie przez Marka Szewczyka oraz inne osoby, jak choćby Jerzy Bialobok. MRiRW jak niepyszne wycofało w grudniu z Komisji Finansów Publicznych Sejmu swój wniosek o dokapitalizowanie PSK wobec gwałtownego sprzeciwu owych posłanek, którym wtórowali Marek Szewczyk i inni. Jakże inna byłaby obecnie sytuacja PSK oraz utrzymywanych tam koni gdyby stało się inaczej. Sytuację finansową SK Janów Podlaski pogorszył też fakt, iż kupcy nie odebrali wylicytowanych na Zimowej Aukcji Adelity, Bambiny i Amareny (skadinąd nie odnotowałam żadnych oznak radości wśród obrońców janowskiej stadniny, iż klacze te pozostaną w macierzystej stadninie). Poruszony przeze mnie na tym blogu temat wpływu PSK nie stadniny nie znalazł żadnego oddżwięku wśród obecnych obrońców janowskich koni. Wprawdzie Marek Szewczyk poświęcił temu tematowi jeden artykuł lecz w konkluzji stwierdził, że kołdra jest za krótka i stadnina musi upaść. Autor zbył milczeniem moje pytanie, czy wobec tego konie mają umrzeć z głodu czy też zostać sprzedane na rzeź. Nikt, absolutnie nikt, nie interesował się co będzie z janowskimi końmi w obliczu ewidentnej niemożności zarabiania pieniędzy przez stadninę. Cała para poszła w akcję pomocy ośrodkom jeździeckim, a Marek Szewczyk pochwalił na tym blogu Tomasza Chalimoniuka za inicjatywę rozdania prywatnym ośrodkom jeździeckim 300 ton owsa. O sytuację koni w PSK nawet go nie zapytał, choć ma do prezesa Chalimoniuka dostęp. 20 kwietnia skierowałam do Rzecznika Prasowego KOWR zapytanie, czy PSK mogą liczyć na wsparcie państwa w ramach różnorakich tarcz antykryzysowych, bo niezbędnie tego potrzebują dla zapewnienia utrzymywanym zwierzętom dobrostanu. Owo wystąpienie skierowałam również do wiadomości Tomasza Chalimoniuka oraz Marka Gawlika. Nikt się nie odezwał. W efekcie moich nalegań KOWR w końcu odpowiedział, choć niezwykle enigmatycznie. Dowiedziałam się jedynie, iż KOWR nie rozważa upadłości SK Janów Podlaski. Marek Szewczyk ani słowem nie wspomina w swoim artykule Tomasza Chalimoniuka, pełnomocnika ds hodowli koni, za którego sprawą Marek Gawlik został powołany na p.o. Prezesa SK Janów Podlaski. Marek Gawlik to specjalista od zarządzania w branżach oponiarskiej i maszyn ciężkich oraz założyciel, prezes i członek Polsko-Saudyjskiej Rady Biznesu. Tomasz Chalimoniuk powinien publicznie zabrać głos na temat sytuacji w PSK. Jest w końcu pełnomocnikiem ds hodowli koni. Z kolei Marek Gawlik rozpoczął swoje urzędowanie od wywiadów, w których wychwalał pod niebiosa pracowników janowskiej stadniny. Miał rację. Teraz jednak się dowiadujemy, ze Anna Stefaniuk, Artur Bieńkowski wraz ze swoim personelem to nieczułe na niedolę koni indywidua, ba, to osoby wręcz szkodzące koniom. Tym samym, dyskredytuje się ludzi, którzy całe życie poświęcili pracy w janowskiej stadninie. To niegodne. Cała sytuacja jest mocno dziwna. Bo jak to, tyle czasu konie cierpiały i nikt tego nie widział poza bezdusznym personelem? Na nic nie było pieniędzy, państwo i środowisko nie chciało wspomóc finansowo PSK, a tu nagle jedna gospodarska wizyta dwóch posłanek jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki odmienia los janowskich koni, dla których nagle znajdują się pieniądze? O co w tym wszystkim chodzi?? W konkluzji powiem co następuje. Kluczem do rozwiązania problemów z odpowiednim funkcjonowaniem PSK są pieniądze, i to państwo musi owo finansowanie zapewnić. Pamiętajmy, że PSK stanowią rezerwuar puli genetycznej rasy, więc ewentualne plany redukcji ilości koni arabskich utrzymywanych w Janowie z obecnych około 350 sztuk do na przykład setki oznaczać będzie rozwalenie hodowli. Tak zwane dobre zarządzanie może się okazać końcem hodowli polskiego konia arabskiego. Apeluję również do Tomasza Chalimoniuka, by publicznie zabrał głos w tej całej bulwersującej sprawie. Beata Kumanek |
|
|
|
|
|
|
|
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 23.05.2020, 1:58 Uaktualniono: 23.05.2020, 8:33 |
Oskarżam ...
Ad ,, Oskarżam …...… ”
W Stadninie Koni Janów Podlaski przepracowałam 37 lat. Decyzję o odejściu z pracy ze Stadniny podjęłam w grudniu 2019 roku w następstwie tzw. Zimowej Aukcji na Torze Wyścigów Konnych , o której pomyśle zorganizowania i liście koni na sprzedaż dowiedziałam się z elektronicznej wersji włoskiego pisma. Może rzeczywiście była to decyzja spóźniona. Ze względu na to , że miałam nie wykorzystane urlopy wypoczynkowe z kilku lat , zanim rozwiązałam umowę o pracę chciałam wykorzystać przysługujący mi urlop wypoczynkowy. Na urlopie byłam od połowy grudnia do 20.marca.2020 , kiedy to formalnie została rozwiązana ze mną umowa o pracę. Oskarżenia mocne , uderzające w samo serce , żal , że informacje na podstawie których zostały sformułowane nie zostały sprawdzone. Odnośnie braku paszportów. Brakujące paszporty , to paszporty koni czystej krwi arabskiej. Paszporty koni półkrwi / małopolskich , wystawiane przez Lubelski Związek Hodowców Koni , konie posiadają w 100 % , łącznie z końmi rocznymi. Jeżeli chodzi o brakujące paszporty czyli paszporty koni czystej krwi arabskiej , to zwykle paszporty wystawiane były przez Redakcję Ksiąg Stadnych pojedynczym koniom rocznym i dwuletnim zgłoszonym do udziału w czempionatach , następnie koniom trzyletnim rozpoczynającym trening wyścigowy , w dalszej kolejności koniom opuszczającym stadninę. Ze strony zootechnika wszystkie formalności niezbędne do wystawienia paszportów przez PASB zostały dopełnione ( były corocznie dopełniane ). Do Księgi Stadnej wysyłano opisy graficzne koni , numery czipów. Odsadki miały pobieraną krew na oznaczenie grup krwi i potwierdzenie pochodzenia. Nie rozczyszczanie kopyt koniom. W 2018 roku , tuż przed aukcją ze Stadniny odszedł etatowy kowal. Zostaliśmy postawieni w trudnej sytuacji znalezienia w bardzo krótkim czasie kogoś kto go zastąpi. Od lat opiekę nad kopytami koni pokazowych i aukcyjnych sprawuje doświadczony , sprawdzony zespół kowali , którzy ,, prowadzą ” kopyta tych grup koni .Kują konie pokazowe i aukcyjne w zależności od potrzeby. Przyjeżdżają na każde umówienie. Tak jest dotychczas. Podobnie oddzielny zespół kowali od lat sprawuje nadzór nad kopytami koni wyścigowych. Rozczyszczają kopyta , kują konie przed udziałem w gonitwach .Tak jest dotychczas. Jeżeli chodzi o pozostałe konie , większość koni hodowlanych , to po wspomnianym odejściu etatowego podkuwacza , po wielu poszukiwaniach , została zawarta umowa o świadczenie usług z kowalem , na podstawie której kowal ten miał przyjeżdżać do stadniny dwa razy w tygodniu i po kolei stajnia po stajni rozczyszczać kopyta koniom. Mieliśmy pewne zastrzeżenia do sposobu przeprowadzenia rozczyszczania kopyt przez tego kowala dlatego też poszukiwaliśmy pracownika, do ewentualnego skierowania na przeszkolenie dla podkuwaczy oraz rozmowy aby kowale zajmujący się końmi pokazowymi objęli swoją opieką grupę młodych koni. Zwykle podczas każdego przyjazdu kowali do rozczyszczanie kopyt , kowale rozczyszczali kopyta około 20 koniom. W celu udokumentowania tych zabiegów , w stajni prowadzona była kontrolka , w której wpisywano nazwy koni , którym przeprowadzono podbiórkę oraz zapisywano uwagi o ewentualnych wadach kopyt , wadach postawy czy o tym które konie były kute ze względów zdrowotnych. Innym dowodem na wykonywanie zabiegów podbiórek są faktury wystawiane każdorazowo przez kowali , do których były podpinane listy z nazwami koni poddanych zabiegom. Kowale ci przyjeżdżali do Stadniny do momentu mojego odejścia na urlop , a według informacji uzyskanych od pracowników przyjeżdżali do Stadniny do momentu ogłoszenia pandemii. Usuwanie obornika Stajnie janowskie są stajniami głębokimi i obornik na czysto usuwa się co kilka miesięcy natomiast codziennie poprawia się ściółkę w boksach , a dwa razy w tygodniu dościela się boksy świeżą słomą. Konie w Stadninie były odrobaczane i szczepione regularnie. Informacje o tych zabiegach wpisywane są do karty zdrowia konia prowadzonej indywidualnie dla każdego konia , sporządzanej w wersji elektronicznej przez lekarza weterynarii. Anna Stefaniuk |
|
|