Strona startowa | O mnie | Blog | Linki | Napisz do mnie
 
Archiwa
 

Archiwa

A to ja
 

Marek Szewczyk fot. Włodzimierz Sierakowski


Marek Szewczyk

Wyważona lista i dużo demagogii

Nadesłany przez Marek Szewczyk 3.06.2020, 0:00:00 (2986 odsłon)

Trzeciego czerwca w siedzibie PAP odbyła się konferencja prasowa ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego. Głównie chodziło mu o odpieranie zarzutów posłanek opozycji, które podczas wizyty w stadninie w Janowie Podlaskim stwierdziły fatalną sytuację hodowanych tam zwierząt, zarówno koni, jak i bydła. Do demagogicznego wystąpienia ministra jeszcze wrócę. Druga część owej konferencji prasowej dotyczyła tegorocznej aukcji Pride of Poland. Ten wątek referował prezes Polskiego Klubu Wyścigów Konnych, Tomasz Chalimoniuk, doradca ministra ds. koni, a od dwóch lat główny organizator aukcji i narodowego czempionatu. Od tego wątku zacznijmy.



Po pierwsze tegoroczna aukcja i narodowy czempionat się odbędą (7-9 VIII). Tomasz Chalimoniuk podał zarówno nazwiska zagranicznych sędziów, którzy będą oceniać konie podczas narodowego pokazu, jak i listę koni wytypowanych na aukcję.

 

Lista jest – trzeba to podkreślić – wyważona. Po dwóch poprzednich latach, kiedy alarmowaliśmy, że próbuje się wyprzedawać najlepsze klacze w zbyt dużej liczbie ze stratą dla hodowli (na szczęście nie wszystkie poszły), tym razem jest inaczej. Oczywiście są gwiazdy, ale proporcje zostały zachowane. Proporcje między koniecznością sprzedawania i zarabiania pieniędzy przez stadniny, a koniecznością zachowania ciągłości hodowli na wysokim poziomie. Z czego wynika ta rozsądna lista aukcyjnych koni? Być może z faktu, że nie słychać tym razem o doradztwie Simone Leo, być może dlatego, że pan Chalimoniuk dużo się przez kilka lat nauczył, a być może dlatego, że pełniącemu obowiązki prezesa w Janowie Podlaskim doradza obecnie Anna Stojanowska. Pewnie wszystkie te czynniki zaważyły, tylko nie wiem, w jakich proporcjach, ale najważniejsze, że tym razem nie ma potrzeby podnosić alarmu.

 

Cała lista jest już dostępna na stronie ministerstwa rolnictwa i ja ją też załączam w postaci załącznika pdf. Teraz tylko zasygnalizuję, że gwiazdą nr 1 będzie białecka Perfinka, która niedawno sięgnęła po amerykańską potrójną koronę. Z janowskich zasobów największą atrakcją powinna być możliwość dzierżawy Atakamy, a jeśli chodzi o Michałów, to takimi atrakcjami będą zapewne: źrebak od Emandorii i zarodek od Wieży Mocy.

 

Innym, zaskakującym pozytywem jest fakt, że podczas narodowego pokazu pula nagród pieniężnych wyniesie blisko milion złotych. Biorąc pod uwagę, że większość tych pieniędzy trafi zapewne do państwowych stadnin, bo nadal mają najlepsze konie, jest to forma dotowania tychże stadnin. Ponieważ w świetle unijnych przepisów rząd nie może dotować państwowych stadnin, wytyczenie takiej drogi ich wspomożenia należy przyjąć z aplauzem. Nawet biorąc pod uwagę, że to będą zapewne pieniądze publiczne, czyli z naszych podatków. Ja w każdym razie nie mam nic przeciwko temu, aby pieniądze z moich podatków szły na ratowanie janowskiej stadniny.

W butach Jurgiela

Nie będę streszczał całej reszty konferencji prasowej z ogólnikowymi i bardzo ostrożnymi wypowiedziami naukowców z Puław włącznie. Zachęcam do przeczytania rzetelnej relacji Wojciecha Rogacina z „Polska The Times”: https://polskatimes.pl/minister-rolnic ... zc9WeTQN2yUJodIASgbnN772Q

 

Skupię się na demagogicznych wypowiedziach ministra Ardanowskiego, który tak się zaperzał w udowadnianiu, że w Janowie Podlaski nie dzieje się nic złego, a cały ten „kłamliwy wizerunek stanu hodowli to robota polityków z PO”, iż momentami nie zauważał, że sam sobie zaprzecza.

Bo potem jednak przyznał, że stan kopyt koni był zły. No ale wiadomo, to nie wina byłego prezesa spółki, tylko koronawirusa.

 

Kiedy po wystąpieniu profesora z Puław pan minister podchwycił, że kondycja koni w dniu, w którym panie posłanki wizytowały stadninę, była niezła, wygłosił spicz, że aby się o takich sprawach wypowiadać, trzeba być albo naukowcem z obszaru rolnictwa, albo zootechnikiem, albo lekarzem weterynarii, a cóż mogą o tym wiedzieć dwie posłanki. A tymczasem Dorota Niedziela z PO, wiceprzewodnicząca komisji rolnictwa w poprzedniej kadencji, jest lekarzem weterynarii. To co Panie Ministrze – może się wypowiadać, czy nie?

 

Najgorsze w tym wszystkim było to, że minister Ardanowski powrócił do zarzutów w stosunku do Marka Treli, jakie masowo produkował jego poprzednik, Krzysztof Jurgiel. Swoją drogą to charakterystyczne, że na konferencji dotyczącej obecnej sytuacji w stadninie janowskiej, minister najwięcej uwagi poświęcił Markowi Treli, który już od 4 laty nie ma nic wspólnego z tą stadniną i od 4 lat pracuje za granicą. Nazwisko Treli padło z ust ministra kilkadziesiąt razy! A nazwiska Marka Skomorowskiego, Sławomira Pietrzaka ani razu, a Grzegorza Czochańskiego tylko raz. A przecież do tego, że sytuacja finansowa spółki jest dramatyczna, a stan zwierząt (i koni, i bydła) 1 kwietnia,  czyli w momencie, kiedy rządy przejmował Marek Gawlik, była bardzo zła, doprowadzili oni wszyscy. Nie Marek Trela.

 

Minister Ardanowski wrócił do obrzydliwego zarzutu, że organizowanie aukcji przez firmę Polturf odbywało się dlatego, że „komuś trzeba było dać zarobić.” Powiedział wręcz, że przecież to stadniny powinny organizować aukcję, a nie dawać „komuś zarobić”. No to się pytam – dlaczego teraz, Panie Ministrze, kiedy Pan rządzi, aukcję nie organizują stadniny? Dlaczego tę aukcję organizuje zewnętrzny podmiot, czyli Polski Klub Wyścigów Konnych? Dlaczego prezes tej organizacji (PKWK), Tomasz Chalimoniuk poświęca tak wiele czasu i energii na robienie czegoś, co powinny robić same stadniny? A przecież jest oczywiste, że te wielomiesięczne wysiłki pana Chalimoniuka muszą go odciągać od jego podstawowych obowiązków, czyli od kierowania sprawami środowiska wyścigowego. To się przecież musi odbijać niekorzystnie na tymże wyścigowym środowisku.

  

Wracając do tematu, że „komuś trzeba było dać zarobić”. Dlaczego Panie Ministrze na moje pytanie, kiedy poznamy wyniki audytu zarządzonego jeszcze przez ANR, a dotyczącego okresu, kiedy stadniną kierował Marek Trela, spuścił mnie Pan na drzewo, mówiąc, że mam się w tej sprawie zwrócić do Jurgiela. Pan, ministerialny urzędnik, który musi reprezentować ciągłość władzy, mówi, że to nie Pana sprawa? Ale na raporty CBA i NIK, których używał Jurgiel, to się Pan może powoływać?

 

A zapytałem o audyt janowski, bo to jest jeden z najbardziej ukrywanych dokumentów za rządów PiS. Dlaczego? Bo w nim jest napisane to samo co w audycie michałowskim, że umowa między stadninami  a firmą Polturf co do organizacji aukcji i czempionatu była z punktu widzenia zasad obowiązujących w biznesie w porządku. Przypomnijmy, że chodzi między innymi o 12% prowizji za sprzedaż koni, w sytuacji, kiedy domy aukcyjne sprzedające obrazy biorą 18-20%! A pracy i kosztów związanych z aukcją obrazów jest znacznie mniej, niż w przypadku zorganizowania aukcji koni oraz narodowego czempionatu. No i w janowskim audycie zapewne jest też napisane, że w samej stadninie nie było żadnych nieprawidłowości. Ale gdyby to się wydało, to stałoby się oczywiste, że śledztwo – przedłużone już chyba po raz ósmy – w sprawie rzekomych nieprawidłowości w janowskiej stadninie jest tylko bardzo mocno naciąganym chronieniem „dobrego imienia” byłego ministra Jurgiela.

 

O wspomnianych raportach CBA i NIK, o tym, co się w nich ukrywało, a co wyrywało z szerszego kontekstu z czasów Jurgiela, aby udowodnić jakąś tezę, pisałem już na moim blogu wiele razy, w 2016 roku, choćby w tekście pt. „Ministerialne i agencyjne manipulacje” (11 III 2016). Nie chce mi się już do tego wracać.

 

Powiem tylko tak. Panie ministrze, w przypadku Pana mało lotnego poprzednika być może było tak, że on sam wierzył w to co dukał publicznie, a co mu podsuwali usłużni urzędnicy. Pan jest jednak znacznie inteligentniejszy, Pan dobrze wie, jak jest i jak było naprawdę. Pańskie zakłamywanie rzeczywistości jest więc gorsze, bo w pełni cyniczne.

 

Za taką cyniczną oceniam insynuację, że dyskredytowanie polskiej hodowli to robota pośredników, którzy celowo działają na rzecz obniżenia wartości polskich koni, bo wówczas więcej zarobią na pośrednictwie. Kto jest tym pośrednikiem? Marek Trela? On przecież nie działa jako pośrednik. Anna Stojanowska i Jerzy Białobok? Oni faktycznie złożyli firmy konsultingowe i doradzają zagranicznym stadninom. Jeśli to oni tak szkodzą z niskich pobudek polskiej hodowli, to dlaczego nie siedzą od dawna w więzieniu, a mało tego, powołał ich Pan do swojej rady ds. hodowli koni? Anna Stojanowska doradza obecnie nowemu prezesowi janowskiej stadniny, no to chyba nie o nią chodzi? A więc o kogo? Niech Pan wskaże palcem tych paskudnych pośredników, którzy szkodzą polskiej hodowli uprawiając dyfamację (ulubione słowo ministra).

 

A swoją drogą, to pismo Polskiego Związku Hodowców Koni Arabskich, na które powoływał się minister, jest kuriozalne. Czy stwierdzanie faktu, że sytuacja w jednej stadninie państwowej jest zła – bo jest zła - jest równoznaczne ze szkodzeniem całej polskiej hodowli koni arabskich? Czy informowanie opinii publicznej o tym, że konie z Janowa miały kiepską paszę, niesprzątany obornik i zaniedbane kopyta, ma wpływać negatywnie na ewentualną cenę za konie z prywatnej hodowli? Z hodowli, w której jest obecnie więcej klaczy niż w państwowych stadninach. Czy zła sytuacja w Janowie nie pozwala prywatnym hodowcom wyhodować swojej „Pepity”, swojej „Pianissimy”? Wypromować je i potem sprzedać za rekordowe ceny?

 

A propos Pepity. Podczas omawianej konferencji minister Ardanowski powrócił do narracji, którą już przedstawił publicznie kilka razy, że wynik finansowy janowskiej stadniny za rok 2015 byłby fatalny, gdyby nie to, że Marek Trela wystawił na aukcję „najlepszą klacz”, czyli Pepitę. No i ta rekordowa cena – przypomnijmy 1,4 mln euro – uratowała stadninę. Ale jakim kosztem – grzmiał minister. Przecież najlepszych klaczy nie powinno się sprzedawać!

 

No to pytam, dlaczego na tegoroczną aukcje została wystawiona Perfinka? Jest to niewątpliwie najlepsza klacz w historii stadniny w Białce. Przecież najlepszych klaczy nie powinno się sprzedawać – to są Pańskie słowa!

 

Ale wróćmy do Pepity, przy okazji której pan minister był uprzejmy powiedzieć, cytuję: „chcę wierzyć, że tak wysoka cena to była zapłata za klacz, a nie za inne świadczenia.”  O co chodziło w tej insynuacji, trudno zgadnąć, bo przecież pieniądze za Pepitę nie trafiły do prywatnej kieszeni, a do kasy stadniny.

 

A teraz określenie „najlepsza klacz”. Czy Pepita była faktycznie najlepsza w 2015 roku? Pepita miała wówczas 11 lat i była do tego momentu czempionką Polski, wiceczempionką Pucharu Narodów i wiceczempionką Europy. W tym samym 2015 roku były w Janowie Podlaskim cztery klacze, które miały jeszcze większe sukcesy na najważniejszych pokazach na świecie. To Pianissima, Pinga, Palmeta i Primera.

 

Jeżeli miarą jakości klaczy miałby być jej sukcesy na prestiżowych pokazach, to Pepita była wówczas, w 2015 roku, klaczą nr pięć w stadninie. A jeśli brać pod uwagę wycenę, to powinna być numerem dwa. Przecież jak padła (na skręt jelit) Pianissima, to minister Jurgiel grzmiał, że brak właściwej opieki weterynaryjnej doprowadził do tego, że skarb państwa stracił 3 mln euro, bo na tyle eksperci wyceniali tę zjawiskową klacz. No i m.in. dlatego należało wyrzucić Marka Trelę.

 

A tak na marginesie, sądzę, że nawet Marek Trela nie przypuszczał, że Pepita osiągnie tak wysoką cenę. To było zaskoczenie dla wszystkich. Był w tym zapewne jakiś szczęśliwy – dla stadniny – zbieg okoliczności. A tymczasem Primera, która w 2014 roku została czempionką Europy, pokonując właśnie Pepitę, została sprzedana na ubiegłorocznej aukcji za 90 tys. euro. Porównanie tych cen jest wymowne. Minister Ardanowski pytał retorycznie podczas konferencji prasowej – „kto popsuł opinię polskiej hodowli koni?”, sugerując, że to politycy opozycji (no i ci paskudni pośrednicy, jak się potem okazało).

 

A ja odpowiem Panu Ministrowi tak. Po pierwsze, to nie chodzi o popsutą opinię o polskiej państwowej hodowli, bo ta – siła rozpędu – ma się jeszcze całkiem dobrze. To chodzi o zepsutą reputację Pride of Poland. A tę, w 2016 roku zepsuli ludzie, których nominował Pański poprzednik. Chodzi o wiceprezesa ANR Karola Tylendę i Mateuszka-kłamczuszka. To oni, wspomagani przez nieuczciwego aukcjonera z USA, wyreżyserowali nieudolny spektakl pt. „Jak się teraz oszukuje na aukcji w Janowie Podlaskim”. To oszukańcza aukcja z 2016 roku spowodowała, że na dwóch następnych było mało chętnych do tego, aby dać się nabijać w butelkę. Dopiero aukcja z 2019 roku poprawiła tę sytuację, zaczęła odrabiać tę niekorzystną opinię o Pride of Poland. Niestety, Zimowa Aukcja Gwiazd, zorganizowana na Służewcu w grudniu ubiegłego roku, ponownie rujnuje reputację Polski, jako strony sprzedającej konie z państwowej hodowli. Dlaczego? Bo niby-sprzedaż Adelity, Amareny, Bambiny i niby-dzierżawa Pingi, w sumie za 404 tys. euro, okazała się jakąś wydmuszką.

 

A zaczęło się od tego, że jakiś klient złożył ofertę na Adelitę za 240 tys. euro. Tylko czy Pan, Panie ministrze wie, że podczas czempionatu świata, gdzie kiepsko przygotowana Adelita zajęła 6. miejsce w swojej grupie i nie weszła do rozgrywki czempionatowej, ta oferta została wycofana? Taką informację Grzegorzowi Czochańskiemu miał przekazać jeszcze w Paryżu Gerlad Kurtz. Mnie to przekazał ktoś, kto słyszał to od samego Kurtza. Jakkolwiek udało mi się z panem Kurtzem nawiązać kontakt i rozmawialiśmy długo, nie chciał ani zaprzeczyć, ani potwierdzić tej informacji. Ale Pan może w drodze polecenia służbowego odpytać pana Czochańskiego, czy faktycznie tak było. Bo jeśli tak było, to by oznaczało, że cała niby-aukcja zimowa w momencie jej przeprowadzania była już tylko kosztowną wydmuszką. Wydmuszką, która wystawiła Pana na pośmiewisko.

Marek Szewczyk

Wersja do druku Powiadom znajomego o tym artykule Utwórz .pdf
Załączone pliki: prezentacja_Pride_of_Poland.pdf 
 
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 05.06.2020, 11:10  Uaktualniono: 05.06.2020, 20:22
 Białka i Perfinka
Bardzo dziękuję pani Lidii za poruszenie tematu Białki. Nikt o niej nie pamięta, nie pisze, ale dla mnie to bardzo ważna stadnina.
Powołana została do życia ze względów hodowlano-genetycznych, dla zwiększenia zróżnicowania polskiej populacji. W moich nieopublikowanych jeszcze badaniach opartych o markery molekularne, zajmuje odrębną pozycję na genetycznej mapie polskich stadnin państwowych. Na etapie organizacji stadniny do Białki przekazano reprezentantki odrębnych podgałęzi linii żeńskich, więc tym bardziej to stado zasługuje na ochronę.

Pan Robert swego czasu napisał mniej więcej, że liche stado białeckie nie jest godne Perfinki, co jest totalnym nieporozumieniem. Białka jak najbardziej zasługuje na taką gwiazdę! Powiem wprost: mniej mnie boli utrata takiej jakości klaczy przez Janów czy Michałów niż przez Białkę. Sprzedaż Perfinki to gwałt na stadninie, tym bardziej, że z racji na ciągłe dzierżawy nie dano tej klaczy żadnych szans na sprawdzenie się w polskiej hodowli.

Ale jak słusznie pisze pani Lidia, Białka leży poza zasięgiem medialnych zainteresowań. Zapomniana przez Boga i ludzi, chciałoby się westchnąć...
IG
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 04.06.2020, 17:23  Uaktualniono: 04.06.2020, 18:19
 Janów ma być hodowlą czy parkiem rozrywki?
W wywiadzie dla "Swiata Koni" Marek Gawlik przyrównał stadninę w Janowie do oceanarium(!) i objawił swoje plany uczynienia z Janowa parku rozrywki z gatunku "koń arabski tańczy i śpiewa". Ciśnie się na usta by powiedzieć Markowi Gawlikowi, że janowska stadnina to nie jest ani korporacja, ani oceanarium, ani cyrk na kółkach. SK Janów Podlaski jest bezcenną placówką hodowlaną, utrzymującą zasób genetyczny polskiego konia arabskiego. I tym ma pozostać.

Niestety okazuje się, że prawdoopodobnie taki cyrkowy plan na Janów ma również ktoś wyżej umocowany, zaś Marek Gawlik jest tylko po to, by taką wizję wprowadzić w czyn. Prawdę objawili nam mimowolnie eksperci z Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach. W swoim raporcie wskazują na fakt, iż "jeśli stadnina ma pełnić rolę centrum kulturowo-turystycznego, w trybie pilnym należy dokonać rozdziału hodowli koni w odchowie i tych, które można prezentować". Pytam się, o co tu chodzi? Czy jest coś, czego opinia publiczna jeszcze nie wie? Gdzie w janowskiej stadninie miejsce na taki dziwoląg jak centrum kulturowo-turystyczne bez uszczerbku dla utrzymywanych tam koni oraz ich hodowli? Tego typu plany muszą zakładać drastyczne uszczuplenie janowskiego stada, a w konsekwencji uszczuplenie owej bezcennej puli genetycznej. Pełnomocnik ds hodowli koni powinien wyjaśnić, co tak naprawdę jest grane?
Beata Kumanek
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 04.06.2020, 17:03  Uaktualniono: 04.06.2020, 18:19
 Drugie, albo i trzecie dno
Wikipedia definiuje demagogię jako kłamstwo na rzecz wygranej w wyborach. Tego właśnie dopuściły się obie posłanki, lamentując wszem i wobec, że janowskie konie mogą nie przeżyć, a na zwierzętach dokonano zbrodni. Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach w swoim raporcie przedstawia zupełnie inny obraz sytuacji. Ale posłankom wcale nie chodziło o dobrostan koni, chodziło im o atak polityczny. Zresztą cała ta sytuacja ma szersze tło. Swoją drogą, wypadałoby przeprosić.

Nikt inny tylko Tomasz Chalimoniuk wpuścił tylnymi drzwiami do janowskiej stadniny Marka Gawlika i Annę Stojanowską. Marek Gawlik nie startował w konkursie na prezesa Janowa, jest w środowisku osobą całkiem obcą i na dobrą sprawę niewiele o nim wiemy.W nieznany nam sposób znalazł się w orbicie Tomasza Chalimoniuka, który w hojnym geście dał mu stołek p.o. prezesa SK Janów Podlaski. Dodatkowo, Markowi Gawlikowi zafundowano na wejście szeroko zakrojoną kampanie promocyjną w mediach, ubierając nowicjusza w szaty geniusza biznesu i zbawcy Janowa. Marek Gawlik sam przyznaje, że o hodowli koni arabskich nie ma bladego pojęcia. Do pomocy Tomasz Chalimoniuk przydzielił mu więc Annę Stojanowską, wobec której okazał się równie hojny jak wobec Marka Gawlika. Otóż Anna Stojanowska została zatrudniona w SK Janów Podlaski na czteroletni kontrakt obligujący ją do pracy 1 raz w tygodniu w zakresie selekcji koni, zarządzania stadem oraz typowania koni do sprzedaży. Hojność Tomasza Chalimoniuka wobec Anny Stojanowskiej polega na tym, iż jednocześnie pozwolono jej nadal prowadzić prywatną firmę pośredniczącą w handlu końmi. Dopuszczono więc do sytuacji stanowiącej rażący konflikt interesów, potencjalnie niebezpieczny dla interesu hodowlanego i ekonomicznego stadniny.

Zamiast całować po rękach Tomasza Chalimoniuka, jego protegowani odwdzięczyli mu się w sposób, który naraził na szwank dobre imię pracowników janowskiej stadniny, dobre imię państwowej hodowli koni arabskich, jak równiez dobre imię Ministra Ardanowskiego, czyli człowieka, któremu Tomasz Chalimoniuk zawdzięcza swoją pozycję w polskim świecie koni. Summa summarum wyszło na to, że Tomasz Chalimoniuk okazał się człowiekiem fundamentalnie nielojalnym wobec Ministra. Cała heca z posłankami miała na celu wykazanie, że oto ów zbawca przybył na Janowa na białym koniu (arabskim?), zastał Janów drewniany, a w kilka tygodni zostawił murowany. Sprawa ma drugie, a nawet i trzecie dno. Skutkiem oszczerczej interwencji posłanek w janowskiej stadninie zaczął się festiwal opluwania w krajowych i zagranicznych mediach państwowej hodowli koni arabskich po to, by zniszczyć pozycję tej hodowli na rynkach zagranicznych. Szambo się wylało, a teraz żadne sprostowania i dementi nie oczyszczą zszarganego wizerunku polskiego konia arabskiego i samej stadniny w Janowie. Nie wspomnę o politycznej intencji tego zdarzenia, czyli chęci dyskredytacji politycznego przeciwnika.

Uważam, że pozostawienie Anny Stojanowskiej na obecnym stanowisku w Janowie będzie skandalicznym naruszeniem wszelkich norm obowiązujących w biznesie, gdyż obecne warunki zatrudnienia umożliwiają jej osiąganie prywatnych korzyści z zajmowanego stanowiska. Ponadto, lojalność Anny Stojanowskiej nie leży ani po stronie jej pracodawcy, czyli Ministra Ardanowskiego, ani po stronie SK Janów Podlaski.
Beata Kumanek
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 04.06.2020, 15:39  Uaktualniono: 04.06.2020, 18:18
 Czysty PR plus demagogia
Mój wpis chyba wcięło po drodze, więc się na nowo wpisuję, zaczynając fragmentem własnego wpisu na AM:
"Rozdźwięk miedzy czynami (nowa ekipa w Janowie) a słowami (wypowiedź ministra) ponuro wieszczy stadninie."

Zmiana ekipy w Janowie wygląda mi na ruch PR-owy przed wyborami dla zakrycia najgłośniejszych pisowskich wpadek . Obstawiam, że najpóźniej po aukcji sytuacja wróci do "dobrozmianowej normy", co wyczytuję ze słów ministra. Minister nie mówi "nasza wina", wręcz przeciwnie, krzyczy "wasza wina" i wedle tej oceny będzie dalej rządził Janowem.
Redaktor dołączył do postu niewłaściwy pdf; pomyłki sie zdarzają, ale dołączenie tego konkretnego pdf odczytuję jako pomyłkę freudowską, zapowiadającą to, o czym napisałam powyżej.
IG
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 04.06.2020, 14:11  Uaktualniono: 04.06.2020, 14:12
 Armagedon w Janowie, czyli zbrodnia bez kary...
Przede wszystkim to nie była żadna "konferencja prasowa", bo na takiej, o czym red. Szewczyk powinien wiedzieć najlepiej, ma miejsce nieskrępowana możliwość zadawania pytań, a tu takiej absolutnie nie było...

Na odniesienie się do list aukcyjnych jeszcze przyjdzie czas (tylko więc zaawizuję mocno śmiałą, moim zdaniem, otwartość oferty michałowskiej). To jutro, gdyż dziś jest czas na ustosunkowanie się do raportu pokontrolnego (jak też załączników do niego) z 19 maja br. zespołu ekspertów z PIB PIW Puławy, PIW Biała Podlaska i IZ PIB Balice w Stadninie Koni Janów Podlaski Sp. z o.o. Tak się składa, iż nie tylko się z nim zapoznałem (pewnie w przeciwieństwie do ministra Ardanowskiego), to jeszcze przeczytałem go ze zrozumieniem...

Cóż z niego wynika? Ni mniej ni więcej, tylko to, że dział produkcji mlecznej jawi się tam niczym Armagedon; jak obraz nędzy i rozpaczy. Z zapisów tego raportu wynika niezbicie, iż janowskie krowy i cielęta zostały doprowadzone na skraj fizycznej eksterminacji, jak też biologicznej degradacji; iż zafundowano im gehennę dnia codziennego oraz zdeptano bezpardonowo ich prawo do godnej (pozbawionej cierpienia) egzystencji! Tam nic (dosłownie!) nie działało jak należy, a dosłownie wszystko (jak choćby wszechogarniająca ciasnota czy zbyt mało, do tego w większości zepsutych wentylatorów) uderzało w podstawy dobrostanu tych zwierząt! To, co działo się w janowskich oborach w czasach wpierw S. Pietrzaka, a następnie G. Czochańskiego, to już nie tylko rażące niewywiązywanie się ze swoich obowiązków i łamanie praw zwierząt, a prymitywne barbarzyństwo. To "sodoma i gomora" rozpasania w lenistwie, niekompetencji, braku empatii i złej woli w zarządzających tym obiektem! To coś niewyobrażalnego.

Pytanie czy jakkolwiek lepszy los był udziałem przynajmniej części koni w janowskiej stadninie? Jeśli ktoś śmie uważać że tak, to niech to powie 37 ogierkom na Pożarach, które nie widziały kowala nawet przez 34 tygodnie! Niech to powie ponad 50 klaczom w Stajni Woroncowskiej, które nie widziały go przez 24 tygodnie czy 34 klaczom w Stajni 5., które nie zaznały takiego przez ponad 20 tygodni! W tym jakże dramatycznym i tyleż karygodnym stanie rzeczy, za nieledwie "szczęśliwców" mogły się uważać klacze ze Stajni 1 i 2, którym przyszło czekać na kowala "raptem" 17 tygodni, czy tych ze Stajni 3 (16 tygodni) i 4 (14 tygodni)!

Przypomnę, że ten absolutnie nieakceptowalny, barbarzyński proceder nie miał miejsca gdzieś w prywatnym, zagubionym wśród lasów i zapomnianym przez Boga, ośrodku hodowlanym, pozostającym pod opieką ludzi, mających - jak by to mówi J.K. Ardanowski - tzw. "inną wrażliwość", tylko w słynnej na cały świat stadninie janowskiej; będącej niezbywalnym elementem naszego dziedzictwa narodowego, a przy tym polską "Mekką Konia Arabskiego"...

To, co się stało, a następnie zostało ujawnione w Janowie (to całe mające tam miejsce zło, w istocie barbarzyństwo), nie można nazwać/określić/zaklasyfikować inaczej, jak tylko jako kodeksowe "znęcanie się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem"! Nie może być więc tak, że nikt nie poniesie z tego tytułu jakiejkolwiek odpowiedzialności; nie zazna żadnej kary! Bezpośrednio odpowiedzialnym za to jest nie kto inny, a tylko były p.o. prezesa zarządu, G. Czochański. Tymczasem człowiek ten, przy pełnej aprobacie pana ministra , do samego końca roztaczającego nad nim parasol ochronny, w pewnym momencie ot tak (zupełnie swobodnie) odchodzi sobie z Janowa, gdyż "ma jakieś inne plany, bo zakłada rodzinę i ma się mu urodzić dziecko". Człowiek, który - przez swą niekompetencję i indolencję - doprowadził do strat w wielkich rozmiarach spółki, a przy tym masowego cierpienia zwierząt, przez nikogo nie niepokojony, opuszcza sobie Janów i ląduje miękko na wymoszczonej mu już przez pryncypała ciepłej posadce (zastępcy dyrektora oddziału KOWR) w Białymstoku... Kto jak kto, ale pisowska władza potrafi zadbać o swych lojalnych towarzyszy. Takich, nie zostawi w potrzebie, ani tym bardziej nie pociągnie do odpowiedzialności, gdyż za "czynienie dobra" swoich nie karze...

Wszystko jednak do czasu. Głęboko wierzę, że przyjdzie jeszcze taki dzień, gdy ta krzywda (zbrodnia) na żywych i czujących (z jednej strony dumnych i szlachetnych, a z drugiej miłych i niezwykle pożytecznych) zwierzętach, zostanie dokładnie rozliczona i sprawiedliwie ukarana...
R. Raznowiecki
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 04.06.2020, 18:00  Uaktualniono: 04.06.2020, 18:19
 Odp.: Armagedon w Janowie, czyli zbrodnia bez kary...
Na stronie 5 raportu takie oto zdanie: "Oceniając stan kopy koni [...] u przeglądanych koni stwierdzono wykonanie zabiegów kowalskich w nieodległym czasie (Załącznik nr 7)". Zaglądam więc do załącznika, a tam podane daty wizyt kowali. Przed majowymi były to wizyty nawet we wrześniu i listopadzie. Szanowni Państwo kontrolerzy -- jakiż to "nieodległy czas"?!

Lidia Pawłowska
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 04.06.2020, 23:06  Uaktualniono: 04.06.2020, 23:53
 Odp.: Armagedon w Janowie, czyli zbrodnia bez kary...
Prawie 10 (8) ogierków ze stajni w Pożarach nie widziało kowala w okresie od 9 września 2019 do 20 maja 2020, a więc nie były strugane przez 36 tygodni (za co powinien być już kryminał)! U innych kowal był niewiele później (27.09 i 1.10. 2019), więc one też powinny być (obowiązkowo) strugane jeszcze przed końcem owego roku. Pytanie, gdzie była wtedy Anna Stefaniuk, która poszła na urlop dopiero w połowie grudnia 2019 r.; gdzie wówczas był i co robił koniuszy? Czy uważali, że skoro czegoś nie widzą, bo to "coś" nie rzuca się im w oczy (stojąc na peryferiach stadniny), to już nie mają obowiązku o tym pamiętać? Ich jawnych zaniechań i skrajnych zaniedbań nic nie tłumaczy. W żadnym razie nie może, gdyż brali oni pieniądze za to, by należycie dbać o wszystkie powierzone ich opiece konie, w tym też (nieszczęsne) ogierki na Pożarach... Głównym jednak winnym tego stanu rzeczy - co będę powtarzał zawsze i na każdym kroku - jest G. Czochański. Oprócz niego jednak także urzędnicy KOWRu z zespołu nadzoru właścicielskiego, którzy dali mu absolutorium w sierpniu 2019 r., co było jawnym i niebywałym skandalem. W tej mierze i bez cienia wątpliwości najgłówniejszym z głównych winnych w tej sprawie, gdyż głównym rozgrywającym (decydentem) na tym polu jest minister J.K. Ardanowski, który widzi dziś źdźbło w oku każdego, tylko nie belki we własnym... RR
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 04.06.2020, 11:40  Uaktualniono: 04.06.2020, 11:57
 Aukcja
Perfinka i Wołogda na sprzedaż....

Anna.
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 04.06.2020, 15:43  Uaktualniono: 04.06.2020, 18:18
 Perfinka, Wołogda i inne
Jak co roku, nasze serca ukłuło wiele imion na liście aukcyjnej. I co roku musimy sami sobie tłumaczyć, że na "Tę" aukcję nie przeznacza się koni, których nie chcemy widzieć w stadninach, tylko konie, z których jesteśmy dumni. Zaś "Złoty środek" każdy z nas i tak widzi gdzie indziej.

Nie darłabym szat z powodu Wołogdy, wystawianej już wcześniej. Osobiście akurat lubię tę klacz, może z powodu jej matki, która solidnie się spisała jako klacz w stadzie, a może z powodu odkrycia, jakim dla mnie się stała wiosną 2007 roku, gdy Janek Trela szykował ją na pokazy. Ma w moim sercu przytulny kącik i nikt jej z niego nie wygoni. Zauważmy jednak, że klacz ma już 14 lat. Za chwilę będzie zwyczajnie stara. W połowie lat 90. takie "matrony" i "babki" stanowiły ze 30% matecznego stada janowskiego. Tę swoistą nadwyżkę sprzedawało się potem latami. A wtedy byli jeszcze amatorzy na starsze klacze - kupowali sobie do kolekcji znane imię. Nie płaczmy. W stadninie zostaje bardzo obiecująca Wiga.

A Perfinka? Nie ma bardziej utytułowanej klaczy w historii białeckiej stadniny. Może minister kiedyś jeszcze wytłumaczy, dlaczego musi się ona pozbywać swojej wielkiej gwiazdy. Podczas, gdy kamery skierowane są na Janów i czasem zaglądają jeszcze do Michałowa, pytania o Białkę ucichły. Nie ma tematu. Nikt nie wie, jak tam przedstawia się przyszłość, przed jaką ścianą stanęła ta najmłodsza z arabskich stadnin państwowych. To dla mnie znacznie bardziej przerażające niż sam fakt wystawienia na sprzedaż Perfinki.

Przyznam teraz, że listy jeszcze nie przejrzałam. Z konferencji, gdy na ekranie migały tabelki z imiona koni zdążyłam zapamiętać tylko kilka/kilkanaście imion. Ale zelektryzowały mnie słowa ministra o koniu, którego w ofercie nie ma. Czy zwróciliście Państwo uwagę, jak minister Ardanowski powiedział, że na sprzedaż nie jest oferowany ogier Equator -- mimo, że tego spodziewali się "wszyscy" i "wszyscy" o niego pytali. Którzy "wszyscy"?! Czy to byli wszyscy hodowcy koni arabskich w Polsce? Chyba nie, bo pół godziny wcześniej minister długo tłumaczył, jaka jest rola państwowej hodowli i jak to dotychczas za mało ona służyła hodowcom prywatnym. Z pewnością nie byli to wszyscy miłośnicy polskich koni arabskich, bo ci widzieliby Equatora najpierw w hodowli w Polsce. Zatem zostają jeszcze wszyscy kupcy i pośrednicy. Im minister Ardanowski powiedział "Nie!". Uwaga jednak, dlaczego tak powiedział. Nie z powodu tak odmienianego przez wszystkie przypadki dobra rodzimej hodowli. Usłyszeliśmy, że takiego konia nie można sprzedać bez należytej promocji, uprzedniego wystawiania go na pokazach. Halo, a który koń był od niego bardziej wypromowany?! Chyba tylko nieszczęsna Emandoria, wożona po świecie w ramach emerytury.

Ale może pan minister po prostu nie wie, jak wiele sukcesów odniósł Equator. Zaczął wygrywać jako roczny ogierek. Jako dwulatek wygrał Czempionat Polski, zdobył medal w Pucharze Narodów w Akwizgranie, wygrał Czempionat Europy, a miesiąc później w Paryżu zdobył srebro na Czempionacie Świata. Jako czterolatek powtórzył te sukcesy z tą różnicą, że w Paryżu zdobył brąz. Rok później zabłysnął, zgarniając kolejny złoty krążek na Czempionacie Europy oraz srebrne medale w Pucharze Narodów i na Czempionacie Świata. Po tych sukcesach został wydzierżawiony do USA do jednej z najpotężniejszych stadnin świata. Ta doskonale zadbała o jego promocję. Niemal z marszu Equator został czempionem w Scottsdale (w kategorii "International Arabian Breeders Classic") oraz wygrał Puchar Świata w Las Vegas. Jesienią zdobył tytuł Wiceczempiona USA. W drodze powrotnej do Polski w grudniu 2017 po raz kolejny zdobył srebro w Paryżu. Niestety zaraz potem "dziwna ekipa z Michałowa" wysłała go w kolejną dzierżawę. Niestety, bo nie zdążył przysłużyć się rodzimej hodowli oraz nie trafił już do tak prężnych dzierżawców, jak poprzednio. Do tego zaliczył dwóch w ciągu roku. W zamian jednak w ciągu roku lista jego sukcesów powiększyła się o tytuły Wiceczempiona pokazu DIAHC w Dubaju oraz tytuły czempiona pokazu w Sharjah, Pucharu Narodów i Czempionatu Świata.

Chociaż wydawać by się mogło, że to więcej niż dużo i większej promocji nie potrzebuje, Equator po raz kolejny wyjechał w dzierżawę. W 2020 miał zapewne odnieść pasmo zwycięstw, ale plany wkrótce pokrzyżowała pandemia. W styczniu został wiceczempionem tytularnego pokazu PSAIAHF w Arabii Saudyjskiej. W Dubaju niestety nie udało mu się zdobyć żadnego medalu. A potem wszystkie imprezy zostały odwołane.

Może to miał na myśli pan minister? Dzierżawca zapłacił przecież za to, że będzie tryumfował na pokazach. A tymczasem nie ma możliwości. Czuję, że Equator został już obiecany na przyszły rok w ramach swoistej rekompensaty za ubogi sezon 2020. Stąd słowa ministra o konieczności należytego wypromowania. Taki podkład pod decyzję, którą poznamy za kilka miesięcy.

Oczywiście minister nie myśli, czy i jak bardzo reputacja Equatora może ucierpieć na nieumiejętnym prowadzeniu jego kariery. Jaką ma radę na zmęczenie? Zmęczenie konia i zmęczenie odbiorców. Żaden koń, nawet najpiękniejszy nie będzie ciągle wygrywał. Co roku pojawiają się "nowe twarze" i to one będą przykuwały uwagę hodowców, sędziów, publiczności. I choćby prawem nowości będą wydawały się lepsze i wspanialsze. Pan minister albo się tym nie przejmuje, albo sądzi, że wszystko można załatwić (ukazem carskim czy przez układ?). A co będzie, jak się nie uda i Equator zejdzie ze sceny niezauważony, zamiast niepokonany? Jak to się ma do dobra polskiej hodowli?

Na taki to nieistniejący element oferty aukcyjnej zwróciłam uwagę.

Lidia Pawłowska
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 04.06.2020, 23:33  Uaktualniono: 04.06.2020, 23:54
 Odp.: Perfinka, Wołogda i inne
Pani Lidio, napisałam "Wołogda" z kropeczkami, bo bardzo tę klacz lubię, aczkolwiek nie jest moja. Rozumiem, że trzeba coś wybrać i nikt nie patrzy na sentymenty, ale ja - jako miłośniczka arabów niemal od dziecka (a koni "od zawsze") - mam pewne sentymenty. Oczywiście, to tylko moja sprawa, ale zawsze żal.

Nagrody pieniężne nie pozostają bez znaczenia i chyba dobrze, że są. Hodowcy za swoją pracę i co tu ukrywać - spore pieniądze wydane na trening i utrzymanie koni - mogą otrzymać rekompensatę, a to zawsze cieszy, niezależnie od prestiżu trofeum.

Nie zgadzam się co do tezy Beaty Kumanek, którą przeczytałam na Świecie Koni, że główną rolę na PoP mają grać hodowcy prywatni. A nawet jeżeli tych koni prywatnych miałoby być na aukcji więcej, to dlaczego nie? Gdzie jest napisane, ze to aukcja jedynie dla koni z hodowli państwowej? Jeżeli koń hodowli prywatnej znajdzie się na tej liście i jeżeli hodowca otrzyma za niego wysoką lub bardzo wysoką cenę, to należy się tylko cieszyć.

Lista michałowska: PoP: kl. Emandoria (źrebię po og. Marajj) - tutaj nie bardzo rozumiem, embrion czy urodzony źrebak?; embrion Wieży Mocy, Lawinia, Dama Karo, Elganza, Esmora, Frazza, Florissima i Gandahara. Summer Sale: Fawella, Flaminia, Wildana, Złota Bulla, Pustynna Oaza, Emily, Dastan. Moim zdaniem nie ma co szat rozdzierać.

Lista janowska: PoP: Aplia, Amirata, Endorfina, Wołogda, Pollina, Plivia, Ewodia, El Faiza, dzierżawa Atakamy, embrion od Passionarii. Summer Sale: Elsandra, Erskina, Bertina, Pruchna, Eulaliana, Peon, Amanito, Pitawal. Do kilku koni mam sentyment, ale jakaś grabież to to nie jest.

Lista białecka: PoP i Summer Sale: Perfinka, Elzamira, Pellara i Celita. Dla mnie ogromnym zaskoczeniem jest wystawienie tej pierwszej na sprzedaż, w zestawieniu ogólnym to gwiazda pierwszej wielkości. Klacz ma co prawda już 9 lat, ale potomstwo, jakie po sobie zostawiła jakoś nie powala: Pacyfique (przeszedł bez echa przez wszystkie 4 lata swego życia) i 2-letnia obecnie Platinia (dopiero 9 miejsce w Białce w zeszłym roku). Nie wiem, może klacz świeci swoim blaskiem, ale nie odbija się to w potomstwie? A może faktycznie Białka ma takie kłopoty, że nie ma innego wyjścia?

Co do p. Beaty Kumanek - to doprawdy żenujące słyszeć ciągle i ciągle ataki na A. Stojanowską, J. Białoboka i J. Trelę. Naprawdę nie mam pojęcia, dlaczego tak się uwzięła akurat na tę trójkę, z czego dwoje zna osobiście. Dziwię się, że w żaden sposób nie reagują, ja już bym dawno straciła cierpliwość, jakby mnie ktoś tak "objeżdżał", i to publicznie. Chyba każdy by zareagował... 4 lata temu zdanie na ich temat miała zgoła inne. W 2016 roku przyjechała pierwszy raz do Janowa, nie wyhodowała nawet włosa z końskiego ogona, a krzyczy najwięcej na temat tego, jak stadniny państwowe mają być prowadzone, kto je ma prowadzić a kto ma stamtąd zniknąć. Ja mam bardzo małe doświadczenie w hodowli koni arabskich, dopiero niedawno zaczęłam, ale nie śmiem zabierać publicznie głosu w tego typu sprawach. A już żądać odwołania, sprawdzania konfliktu interesów czy oskarżać o różne rzeczy - do głowy by mi nie przyszło. Nie wnikam też w wizytę posłanek - może widziały to, co chciały, może faktycznie były nieprawidłowości - faktycznie raport o pielęgnacji kopyt i wielomiesięczne nie rozczyszczanie to nie jest normalne. Ale doradzałabym wizytę w stadninie i przyjrzenie się, czy faktycznie konie są na skraju śmierci głodowej.

A roszczeniowe żądania usunięcia kogokolwiek skądkolwiek to chyba nie jest pójście w dobrą stronę. Trela - źle, Pietrzak i ci przedtem - źle, Stojanowska - źle. To co w takim razie byłoby dobre dla Janowa, skoro oni wszyscy byli tacy źli (z tym w środku to się zgadzam, człowiek, który nie lubi koni arabskich zostaje prezesem SK Janów Podlaski - paradne). A Czochański dobry - no tutaj to nic dobrego nie widzę... Nie wiem, dlaczego tak się dzieje. Smutne i przykre.

Anna
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 05.06.2020, 5:51  Uaktualniono: 05.06.2020, 20:22
 Odp.: Perfinka, Wołogda i inne
Szanowna Pani Anno Pyzara Nakonechna,

Po pierwsze, proszę uważnie czytać teksty. Jakoby moja teza jest tezą Anny Stojanowskiej. Owa doradczyni stadniny w Janowie twierdzi ponadto, że w 2020 roku Janów nie ma się czym chwalić, więc aukcja będzie oparta głównie o konie prywatne. Godna podziwu lojalność wobec pracodawcy(!). Rodzi się również pytanie, czyj interes promuje Anna Stojanowska, swoich prywatnych klientów czy zatrudniającej ją stadniny. Pytania te są jak najbardziej uprawnione, i na te pytania musi paść odpowiedź.

Po drugie. Póki co, SK Janów Podlaski nie jest prywatnym folwarkiem, lecz stadniną państwową. Obowiązujące standardy dotyczące przestrzegania norm zapobiegających powstawaniu konfliktu interesów muszą obowiązywać również w janowskiej stadninie. Nie ma świętych krów i Anna Stojanowska też nią nie jest. Bardzo czekam, by wreszcie głos w tej sprawie zabrały osoby odpowiedzialne za jej zatrudnienie w SK Janów Podlaski na obecnych warunkach. Ona sama głosu nie zabierze. To pewne.

Jestem dyskretna, więc nie będę przypominać jakie kiedyś miałą Pani poglądy w kwestii omawianych osób i spraw. Dobrze to wiem, bo nieraz nocowała Pani u mnie w domu będąc w Warszawie, mówiąc różne rzeczy. W swoich komentarzach proszę więc odnosić się ewentualnie do pisanych przeze mnie słów i nie powoływać się w zadnym aspekcie na dawną znajomość. A ze względu na znane Pani okoliczności dziwi mnie fakt, iż nie oburzył Pani bezprecedensowy i niesprawiedliwy atak na załogę stadniny SK Janów Podlaski. Uważam, że tym pracownikom cały czas należą się przeprosimy.
Beata Kumanek
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 05.06.2020, 23:14  Uaktualniono: 06.06.2020, 8:38
 Odp.: Perfinka, Wołogda i inne
Szanowna Pani Beato Kumanek, jak już mamy lecieć po nazwiskach. Po pierwsze, nie wyciągam prywatnych informacji na temat nocowania kogokolwiek u kogokolwiek. Zdarzyło się, ale wśród znajomych to się zdarza. Owszem, kiedy się rozmawia, to wyraża się różne opinie, ale insynuowanie mi tego, że miałam złe zdanie o wymienionych osobach, to zbyt dużo powiedziane. Czy moje zdanie o tym, że wszyscy mają coś za uszami to epitety obraźliwe? Nie znam osobiście nikogo z wymienionych osób. Też jestem dyskretna i też nie będę wspominać różnych opowieści i plotek. Mam za to swoje zdanie, że możemy myśleć na tematy różnych osób różne rzeczy, ale obrażanie publiczne? Nie będę ciągnęła tego tematu, dość powiedzieć, że zauważyłam w Pani zachowaniu przez ostatni rok dużą ewolucję. Może mi się ona nie podobać, prawda?

A przepraszać załogi janowskiej nie ma za co. Sami pewnie przyznają rację co do kopyt, paszy, utrzymania itd. Zresztą proszę ich zapytać, o ile ktokolwiek z nich zechce z Panią rozmawiać. Ich sprawa. Uważam, że główną winę za zaniedbania ponosi prezes a zaraz za nim główny hodowca i koniuszy. Bo jeżeli prezes nie chce widzieć np. stanu kopyt, to główny hodowca i koniuszy powinni stanowczo reagować. A może się mylę? Panią, tak wrażliwa na cierpienia zwierząt, tym bardziej powinno zainteresować czy faktycznie jest to prawdą, czy jednak bajkami. Ja jestem skłonna wierzyć w to, że konie zagłodzone nie były, ale w raport o stanie koni wierzę.

Wyciąganie spraw prywatnych na forum Publicznym uważam za obrzydliwe i za cel ostateczny, jeżeli ktoś nie ma argumentów na nic innego. Ja nie wyciagnę nigdy Pani spraw prywatnych, bo to nie jest sprawa osób postronnych. Nie zniżam się do takich rzeczy. W pewnym sensie uważałam kiedyś naszą znajomość za miłą rzecz, ale to już raczej historia. Nawet Pani broniłam wiele razy. Boję się myśleć, że niesłusznie...

Anna.
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 05.06.2020, 22:02  Uaktualniono: 06.06.2020, 8:38
 Odp.: Perfinka, Wołogda i inne
Jedyny i święty to Czochański! O nim nigdy złego słowa... Zbawca, zabójca Janowa (czy jakoś tak).
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 05.06.2020, 12:08  Uaktualniono: 05.06.2020, 20:23
 Dziś Perfinka, jutro Equator
Oczywiście pisowskich czynowników można posądzić o wiele; praktycznie o każdą formą ignorancji i dyletanctwa, bo ich przejawy/dowody widzimy na każdym kroku co dnia. Nie można więc absolutnie wykluczyć, iż Ardanowski i Chalimoniuk wymyślili promocję ogiera, który - de facto - jest jednym z najbardziej wypromowanych koni arabskich na świecie. A już tym bardziej, iż dla nich (dla person ten formacji) nie istnieje taka rzeczywistość, która ich nie obejmuje lub nie dotyczy.

Myślę jednak, iż tym razem rzecz wygląda nieco inaczej. Moim zdaniem, tymi słowy (tym wtrętem czy dygresją) władza otworzyła niniejszym otwartą licytację EQUATORA (proces zbierania na niego ofert), która znajdzie swój finał w sierpniu przyszłego roku (na Pride of Poland, gdzie to syn Ekliptyki wystąpi z Lot 1, a może nawet 0, jako oferta zupełnie specjalna). Co więcej, uważam, iż do owej chwili Ardanowski z Chalimoniukiem będę już mieli konkretnego chętnego na niego, więc - tak naprawdę - rzecz ograniczy się do przyklepania transakcji młotkiem. W międzyczasie jednak Equator zostanie wysłane na swoiste tourne po świecie; jednak nie po to, by go promować w znanym nam, klasycznym pojęciu, gdyż nie można wyważać już otwartych drzwi, a po to, by zbierać na niego oferty... Jak widać "dżentelmeni" bardzo sobie ostrzą apetyty na wszelkie możliwe opłaty i prowizje z tytułu jego sprzedaży, a przy okazji na drugą z kolei (o pierwszej za chwilę) próbę pobicia rekordu Treli (ceny Pepity), by się pochwalić prezesowi, wcześniej składając mu stosowny meldunek.

W przypadku Equatora napisałem o "drugiej z kolei próbie", gdyż pierwsza próba pobicia rekordu Pepity, a tym samym "zdetronizowania Treli" (wymazania jego osiągnięcia z tabel) będzie podjęta już w tym roku w Janowie - za sprawą PERFINKI (jedynej aktualnie klaczy arabskiej w Polsce mającej na to szansę). Dla mnie (w wymiarze netto) córka Esparto i Perfirki jest znacznie bardziej cenna i klasowa, niż była ongiś Pepita, stąd - na logikę i zdrowy rozum - powinna ona osiągnąć cenę wyższą, niż to - rekordowe dotąd - 1,4 mln euro. Tyle tylko, iż na ostateczną kwotę składa się kilka czynników, a nie tylko jeden element. Gdyby bowiem tak było, to Pepita nigdy nie osiągnęła by takiej ceny, na jaką została wówczas wylicytowana (nie oszukujmy się). W tej mierze, na niekorzyść Perfinki wpływa choćby fakt, iż będzie wystawiana przez - jakby nie było (z całym szacunkiem do Białki) - prowincjonalną stadninę; hodowlę nie tak markową, jak ta janowska czy michałowska. Może też być niejaki problem z przygotowaniem stosownego "pakietu perfinkowego", który mógłby dodatkowo podbić cenę. Nie jest to jednak niemożliwe, więc wszystkie "tęgie głowy" się nad tym pochylą. Nowy rekord sprzedaży, osiągnięty za czasów "dobrej (dojnej) zmiany", którym będą się mogli chełpić na cały świat (z komentarzem jacy to są genialni i skuteczni), a przy okazji pognębić opozycję, to pokusa, której raczej nie będą mogli się oprzeć, no ale "pożywijom, uwidim"...

Co do samej Perfinki... Już jakiś czas temu, na Araby Magazine, pisałem, iż to klacz, która absolutnie przerosła miejsce (stadninę), w której się urodziła i że nie ma tam racji bytu (to tak, jakby Cristiano Ronaldo, za najlepszych lat, miał grać w jakiejś drugoligowej drużynie). Perfinka przerosła Białkę w absolutnie każdym wymiarze, także tym estetycznym/wizerunkowym (ta stadnina i jej dość siermiężna rzeczywistość zwyczajnie nie przystaje do tej genialnej klaczy; wybitnej nie tylko gatunkiem, ale też charakterem). W tej mierze były tu więc tylko dwa sensowne rozwiązania. Pierwszym (możliwym, ale mało realnym w naszej rzeczywistości), iż przechodzi ona do Janowa, za kilka wybranych klaczy stamtąd; przejmując tam "Koronę Królowej" po Palmecie, jak też tytuł jednej z ikon polskiej hodowli. Drugim rozwiązaniem byłaby naturalnie jej sprzedaż; jak najbardziej spektakularna i korzystna, co niniejszym ma nastąpić (szczęśliwie dla SK Białka szczęśliwie; niestety dla zainteresowanych Polaków). W mojej ocenie Perfinka jest warta dzisiaj nie mniej, niż 1,5 mln euro, no ale to nie ja będę ją nabywał, więc może być różnie. Jakby nie patrzeć, na pewno jej cena minimalna nie może być niższa, niż 750 tys. euro. Jeśli więc pójdzie za jakąkolwiek niższą kwotę, to będzie to oddanie jej półdarmo (by była jasność). Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Tak czy inaczej, w tej sytuacji, nie pozostaje nam nic innego, jak tylko kibicować Perfince w osiągnięciu naprawdę spektakularnej kwoty (choćby miliona), co jednak nie będzie wcale łatwe w tych kryzysowych (pandemicznych) czasach.
R. Raznowiecki
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 05.06.2020, 20:46  Uaktualniono: 05.06.2020, 21:55
 Odp.: Dziś Perfinka, jutro Equator
Panie Robercie, do Pana opinii o Białce, tej wyrażonej kilka miesięcy temu, odniosłam sie w poście, który jest na górze strony.
Więc tylko dodam, że w takiej samej mierze Jarczowce niegodne były Gazelli, Mlechy i Sahary, a Janów-Kuhailana Haifi. To koń wyrastający ponad bieżącą miarę stadniny buduje jej wartość, a nie odwrotnie. Gdyby było inaczej, to byle łach z Janowa czy Michałowa miałby cenę rynkową liczoną w setki tysięcy euro.
No chyba, że chodzi Panu po głowie zaoranie Białki pod uprawy rolne, wtedy ta pochopna opinia miałaby jakieś, dające się pogodzić z rozumem, wytłumaczenie.
IG
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 06.06.2020, 1:17  Uaktualniono: 06.06.2020, 8:39
 Odp.: Dziś Perfinka, jutro Equator
każdy wie że Perfinka pójdzie do USA, tam gdzie jest dzierżawiona i tam gdzie jest jej matka...już jakiś czas temu mówili o chęci kupienia jej
Odpowiedz
Dodaj komentarz
Zasady komentowania*
Zawsze akceptuj komentarz zarejestrowanego użytkownika.
Tytuł*
Nazwa*
E-mail*
Strona www*
Treść*
Kod potwierdzający*

Kliknij tutaj, aby odświeżyć obrazek, jeśli nie jest wystarczająco czytelny.


Wpisz znaki widoczne na obrazku
Kod rozróżnia małe i wielkie litery
Liczba prób, które możesz wykonać: 5