Nie ma spokoju
Jeśli chodzi o państwową hodowlę koni arabskich w Polsce i o aukcję Pride of Poland, to od lutego 2016 roku nie było chyba ani jednego miesiąca, aby opinia publiczna nie była alarmowana aferami, skandalami, niejasnościami czy niegodziwościami, jakie się w tym obszarze dzieją.
Dzisiejsza „Rzeczpospolita” w artykule pt. „Janów Podlaski: gdzie jest 1,25 mln euro za konia” alarmuje, że chociaż Ostatnią aukcję koni w Janowie okrzyknięto sukcesem, ale wiele wskazuje na to, że może być międzynarodowy skandal. Nie będę streszczał tego tekstu, zachęcam do jego przeczytania, aby lepiej potem rozumieć to, co ja napiszę
(https://www.rp.pl/Spoleczenstwo/309149 ... 25-mln-euro-za-konia.html).
Rzeczywistość
Wiele we wspomnianym artykule się zgadza, ale jedna informacja jest nieprawdziwa. Prawdą jest, że saudyjska księżniczka Jamila Bint Abdul Majeed Bin Saud Bin Abdulaziz, w imieniu której licytował w Janowie Podlaskim Perfinkę pracownik ambasady tego kraju, nie chce zapłacić wylicytowanej sumy. Tym pracownikiem, który podpisał umowę kupna Perfinki (a to jest bardzo istotny element tej układanki), jest Mohammed Altamimi. Tłumaczy się, że miał upoważnienie od księżniczki tylko do 400 tys. euro, a to że licytował aż do 1 250 tys. euro wynika z jego pomyłki. Ładna mi „pomyłka” o – bagatela – 850 tys. euro!
Sądzę, że prawda wygląda tak. Wiemy, że w Arabii Saudyjskiej rządzący obecnie król Salman ibn Abd al-Aziz Al Saud wydał walkę powszechnej w tym kraju korupcji, matactwom finansowym i szastaniu królewskimi pieniędzmi. Do aresztu trafiają nawet członkowie królewskiego rodu (a jest on niezwykle rozległy), a wypuszczani są, gdy się zgodzą na finansowe odchudzanie. Należy sądzić, że gdy się dowiedział, że pochodząca z królewskiego rodu księżniczka przeznaczyła na jednego konia tak olbrzymią sumę, to z powodów wizerunkowych zakazał tej transakcji. A winę na siebie musiał wziąć bogu ducha winny pracownik ambasady saudyjskiej w Polsce.
Skoro ktoś, kto wylicytował konia (i ta suma została przybita młotkiem aukcjonera), nie chce potem zapłacić za konia, to co się powinno stać? Zgodnie z regulaminem aukcji.
Po pierwsze - kara za niezapłacenie za wylicytowanego konia wynosi 30 procent wylicytowanej sumy. Po drugie – jeśli zwycięzca odmówi zawarcia umowy po przybiciu, to wiążąca pozostaje oferta złożona przez licytanta poprzedzającego ofertę najkorzystniejszą. A tę wcześniejszą ofertę (bid) w wysokości 1 225 000 euro złożył pośrednik Mateusz Leniewicz-Jaworski (faktycznie złożyła żona belgijskiego pośrednika przy użyciu lizaka pana Mateusza), który reprezentował innego saudyjskiego obywatela, a mianowicie Mohammeda Al Otaibiego ze stadniny Al Jawza. Czy faktycznie reprezentował, jest to obecnie wątpliwe, gdyż Otaibi tego nie potwierdził.
Ponieważ wygląda na to, że jednak Perfinka nie trafi do stadniny Al Jawza za 1 225 tys. euro, to Mateuszek-Kłamczuszek biega po mediach i się żali, że może zostać wykiwany. A chodzi o 5% prowizji. Prowizji od sumy 1 225 tys. euro, którą zgodnie z obecnie obowiązującymi zasadami, powinien otrzymać od właściciela Perfinki, czyli od spółki Małopolska Hodowla Roślin, której podlega stadnina w Białce.
Warto w tym miejscu wyjaśnić mniej obeznanym z realiami rynku arabskiego, że do 2016 roku, kiedy aukcję organizowała firma Polturf, państwowe stadniny nigdy nie płaciły żadnej prowizji pośrednikom. A wówczas pośrednicy też działali, tyle, że prowizję od uzyskanej sumy płaciła firma Polturf. Teraz płacą stadniny. Przy okazji wypłakiwania się w mankiet redaktorki "Rzeczpospolitej” dowiedzieliśmy się, jaki procent bierze Mateuszek-Kłamczuszek. Pięć procent.
Strona formalna
Na czym polega ta jedna nieścisłość w tekście „Rzeczpospolitej”? Jak pisze redaktor Izabela Kacprzak - pełnomocnictwo z Al Jawza Stud na zakup Perfinki miał tylko Mateusz Leniewicz-Jaworski. Może i miał, ale to czas przeszły. Czas teraźniejszy wygląda tak – Tomasz Chalimoniuk ma na piśmie oświadczenie, że Mohammed Altamimi (ten pracownik ambasady saudyjskiej, który licytował Perfinkę) reprezentował także (obok księżniczki) stadninę Al Jawza. Ale to mniej istotne. To on podpisał umowę i to on ma wpłacić całą sumę, czyli 1 250 tys. euro na konto stadniny w Białce. Kiedy to się stanie, klacz wyjedzie z Polski. A że nie trafi do księżniczki, tylko do stadniny Al Jawza – co nas (czyli miłośników koni arabskich w Polsce) to obchodzi. Ważne, aby kasa się zgadzała.
A że nie będzie się zgadzała w portfelu Mateuszka-Kłamczuszka, jakoś mnie to nie wzrusza, choć oczywiście trudno mu się dziwić, że lata po mediach i robi raban, próbując walczyć o swoją prowizję.
Swoją drogą, to jakieś dziwne zrządzenie losu, że jak Perfinka trafi do Al Jawza Stud w sposób, jaki przedstawia Tomasz Chalimoniuk, to Mateuszek-Kłamczuszek będzie na tym stratny. A przypomnijmy, że to jest ta stadnina, do której kiedyś wydzierżawiona została (jeszcze przez Marka Trelę) Pinga. Ta dzierżawa została potem, jak już Mateusz Leniewicz-Jaworski został członkiem zarządu janowskiej spółki, przedłużona w niejasnych (bo bez aneksu umowy) okolicznościach, a niemałe pieniądze (ok. 70 tys. euro), jakie wygrała na pokazie, w jakim brała wówczas udział, do dziś nie trafiły na konto stadniny w Janowie Podlaskim. A kolejni prezesi nie robili nic, aby te pieniądze odzyskać. Pisałem o tym już w 2016 roku, w tekście pt. „Kilka pytań w sprawie Pingi” (5 V 2016). Tajemnicza sprawa do dziś nie rozwiązana.
A czy sprawa Perfinki zakończy się skandalem, czy będzie miała szczęśliwe dla polskiej strony, a zwłaszcza dla stadniny w Białce, zakończenie, przekonamy się za kilkanaście czy może nawet kilkadziesiąt dni. Na razie Perfinka jeszcze nie wróciła z dzierżawy z USA. Jak wróci, czekają ją badania lekarskie. A wyjedzie do Arabii Saudyjskiej dopiero wówczas, jak cała suma trafi na konto spółki Małopolska Hodowla Roślin – jak zapewnia Tomasz Chalimoniuk. A więc czekamy.
Marek Szewczyk



|
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 18.09.2020, 19:14 Uaktualniono: 19.09.2020, 10:59 |
![]() cytat ze strony Araby Magazine: "Po wielokrotnie omawianej już sytuacji w jakiej znalazły się na przełomie roku janowskie konie, niezbyt udanym pokazie w Białce trzeba przyznać, że na czempionacie narodowym stadnina janowska zaprezentowała się znakomicie – „pokazała pazur”- wygrane 4 klasy i 5 drugich miejsc, a serce naprawdę rosło w czempionacie klaczy starszych – na 10 klaczy 5 było janowskich, no i Pilarosa janowskiej hodowli. Na pomoc janowskim prezenterom przyszli koledzy/prezenterzy i tak w czempionacie wystąpili Mateusz Tokarski z Euzoną, Andrzej Sieklucki z Petulą, Przemek Majewski z Pregołą, Jacek Kurzyński z Tacjaną i Marek Demczuk z Wigą – kto miał więcej?
Janów udowodnił, że lepsza organizacja pracy, większa dbałość o konie i włożona praca przyniosła wyniki. Chce się powiedzieć „dziękujemy za już, prosimy o jeszcze” . Mam nadzieję, że kolejne sukcesy przyjdą wraz z kolejnymi pokazami. cytat z odpowiedzi (powyżej): "wypowiedź Aliny Sobieszak w kontekście rezygnacji Marka Gawlika ze stanowiska. Owa "ekspertka" powiedziała, ze za Marka Gawlika widziała światełko w tunelu. Jako przykład A.S. przytoczyła Czempionat w Białce i Narodowy Czempionat w Janowie, gdzie janowskie konie jakoby wyglądały lepiej i były lepiej przygotowane niż w roku ubiegłym. Jak więc "ekspertka" wyjaśni fakt, iż międzynarodowy panel sędziów wydający werdykty w Białce i Janowie miał wręcz odwrotne zdanie niż "ekspertka". Proszę by "ekspertka" Alina Sobieszak przypomniała tytuły zdobyte przez janowskie konie w Białce i Janowie anno domini 2019 oraz porównała te wyniki z tegorocznymi osiągnięciami autorstwa Stojanowskiej i Gawlika" gdzie tu porównanie z 2019 rokiem? - zostawiam bez komentarza AS |
|
![]() |
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 18.09.2020, 13:22 Uaktualniono: 18.09.2020, 13:38 |
![]() Jeżeli nie teraz, to za kilka lat. Jest donos - w Janowie zaniedbali. Ruch Miłośników Zwierząt wpada w asyście policji i wywozi konie. Najdroższe znikają po drodze, reszta idzie do schroniska, które nie ma na owies dla 200 koni. Telewidzowie płaczą. Kolejna ustawa zakazuje wyścigów, deweloperzy budują osiedle "Wyścigowe".
|
|
![]() |
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 17.09.2020, 13:10 Uaktualniono: 17.09.2020, 14:08 |
![]() Mistrzostwo w przeinaczaniu jednych faktów, niezauważanie innych.
1. Polturf brał owe 12% co to solą w oku wielu jest, ale oprócz prowizji, ponosił wszystkie koszty organizacyjne aukcji. Obecnie ponoszą je spółki skarbu państwa, bo inaczej stadnin już by nie było. Wtedy starczało i na prowizje i na organizacje aukcji. A ile to kosztuje obecnie, to władza ujawnia bardzo niechętnie i po interpelacjach - a koszty wynoszą ponad milion złotych. 2. A teraz ździebko matematyki weźmy dla porównania dwa lata aukcji - jeden za czasów zwolnionych, drugi za obecnych już nie liczyłam rekordowego 2015r. ale dajmy na to - 2014r. dochód - około 2 miliony euro - 12% dla polturfu - dla hodowców zostaje 88% czyli 1,760mln euro i powiedzmy rok 2017 - 410 tysięcy euro - 5% prowizji=około 389 tysięcy euro... każdy realnie myślący człowiek stwierdzi, ze warto dać te kilka procent więcej, ale za to uzyskać większy dochód. Bo nie mają znaczenia procenty, tylko ceny za jakie sprzedaje się konie. A wszyscy zwolennicy "dobrej zmiany" wobec braku innych argumentów uderzają właśnie w 12% Dajmy to zdanie uczniowi klasy piątej w szkole, niech obliczy co woli dostać 88% kwoty 2 mln, czy 95% z kwoty 410 tysięcy??? 3. Fakty są takie w sprawie Pingi, że gdyby faktycznie brak tej kwoty był winą p.Treli, to już cała prokuratura ścigałaby Go listem gończym. A w tej sprawie panuje złowroga cisza i brak działań. Dzierżawca twierdzi, ze rozliczył się z pieniędzy? To kto je ma i dlaczego nie odda stadninie? 4. Sprawa Perfinki - sednem jest stwierdzenie, że - cytuję "znienawidzony Mateusz Leniewicz-Jaworski nie może wzbogacić się na białeckiej Perfince"... tutaj autorka wyjawiła całą filozofię - aby ktoś mógł się wzbogacić. Czyim kosztem? ano stadniny. A jak wygląda sprawa - skoro są podpisane (podobno) dokumenty, że ktoś inny był pośrednikiem i licytował? Dla jest jasne, że jeżeli konia odbierze i zapłaci, czy dokona cesji, saudyjska księżniczka, to prowizję bierze jej pośrednik - kto by tam nim nie był. nie ma mowy, bo wcale nie płacić prowizji... ale jest ból - komu 5. Pani Kumanej z radością i ochotą twierdzi, że trzeba wyprzedawać najlepsze polskie konie - byle był jakiś zadowalający wynik. Ci, którym zależy na polskiej hodowli w państwowych stadninach wiedzą, ze żadna wyprzedaż nie jest w stanie zmienić sytuacji stadniny - a i tak już wyprzedano większość najcenniejszych młodych klaczy, a inne próbowano, więc to państwo powinno wziąć na siebie obowiązek utrzymania stadniny. W końcu w skali kraju to nie są jakieś gigantyczne pieniądze. I jeśli tego nie robi, to chyba tylko dlatego, że grupa "sępów" czeka aż dogorywająca stadnina upadnie do reszty. |
|
![]() |
|
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 16.09.2020, 7:13 Uaktualniono: 16.09.2020, 8:51 |
![]() "Mateusz Leniewicz-Jaworski nie może wzbogacić się na białeckiej Perfince. Bo go nie lubimy. Po prostu." - nie po prostu. Za coś. Oj, tak, za naprawdę bardzo duże coś !
|
|
![]() |
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 15.09.2020, 18:52 Uaktualniono: 15.09.2020, 19:45 |
![]() Jak pisze autor, przy okazji wypłakiwania się do mediów przez Mateusza Leniewicza Jaworskiego dowiedzieliśmy się, jaką bierze prowizję. Pięć procent. EUREKA! Przecież umieszczona na stronie Pride of Poland 2020 Umowa Agencyjna przewidywała taką właśnie prowizję dla agenta. Nihil novi.
Dalej Marek Szewczyk informuje czytelników, że kiedy firma Polturf była organizatorem aukcji Pride of Poland, państwowe stadniny nigdy nie płaciły żadnej prowizji pośrednikom. Prowizję tę płacił Polturf. A teraz płacą stadniny. EUREKA po raz wtóry, lub raczej manipulowanie faktami. Jak pisał sam Marek Szewczyk w swoim tekście pod tytułem "Rozliczenie Święta Konia Arabskiego" z dnia 31.10.2016, Polturf brał od stadnin 12 procent od sprzedaży koni. Gdy Polturf z tych pieniędzy zapłacił prowizję pośrednikowi, w kieszeni firmy zostawało drugie tyle. Plus 100 procent wpływów z imprezy. Teraz stadniny płacą same. Pięć procent. Takie rozwiązanie ma również ten walor, poza ekonomicznym, że stadniny mają pewność uregulowania takiej prowizji. Jak pokazuje casus klaczy Perfirka, takiej pewności mieć nie można gdy prowizję płaci agentowi jeszcze jeden pośrednik w łańcuchu. Reklamację za to, że należne janowskiej stadninie 70 tysięcy euro nagrody zgodnie z warunkami dzierżawy Pingi nie wpłynęły na konto stadniny proszę kierować do Marka Treli. Żaden prezes po nim nie był w stanie odzyskać tej kwoty bo po pierwsze, umowa dzierżawy podlegała prawu arabskiemu, po drugie, strony umowy zostały określone jako imię, nazwisko plus adres mailowy. Zapewne dlatego, że Marek Trela miał "zaufanie". Fakty są takie, iż warunki na jakich Trela zawarł tę umowę uniemożliwiły dochodzenie należnej SK Janów Podlaski kwoty. Ewidentna niegospodarność. Czyja? Marka Treli. Co do Perfinki, sprawa jest prosta. Zgodnie z regulaminem aukcji, księżniczka jest zobowiązana zapłacić karę w wysokości 30 procent od wylicytowanej sumy, zaś klacz trafia do licytanta poprzedzającego najkorzystniejszą ofertę za kwotę przez niego oferowaną. Ergo, Al Jawza Stud dostaje Perfirkę za 1 225 000,00 euro, zaś licytujący w jej imieniu Mateusz Leniewicz-Jaworski otrzymuje należną mu prowizję. Wszelkie działania mające na celu zwolnienie księżniczki z obowiązku płacenia kary oraz pozbawienia Mateusza Leniewicza Jaworskiego należnej mu prowizji są pozaregulaminowe. Jakiekolwiek próby majstrowania przez Tomasza Chalimoniuka w warunkach aukcji podważą zaufanie do organizatora wśród międzynarodowej klienteli oraz narażą na szwank reputację aukcji Pride of Poland. Przedziwne, że Marek Szewczyk tego nie dostrzega. Ale akurat to nie jest żadną EUREKĄ. A to wszystko z jednego błahego powodu: znienawidzony Mateusz Leniewicz-Jaworski nie może wzbogacić się na białeckiej Perfince. Bo go nie lubimy. Po prostu. Na koniec popatrzmy, co zostaje z Pride of Poland 2020 bez pieniędzy za Perfirkę? Jedno wielkie NIC, za które odpowiedzialność ponoszą Marek Gawlik, Anna Stojanowska i oczywiście Tomasz Chalimoniuk. I oto mamy to "światło w tunelu", o jakim rozpisywała się Alina Sobieszak. Choć akurat ja zamiast światełka widziałam mrok. Beata Kumanek |
|
![]() |