Jak wiadomo, od marca pełniącym obowiązki prezesa Stadniny Koni Janów Podlaski został Grzegorz Czochański, wcześniej dyrektor departamentu nadzoru nad spółkami strategicznymi w KOWR. Pani Beata Kumanek, stała bywalczyni w janowskiej stadninie i jej wielka fanka, odniosła korzystne wrażenie z bezpośredniego kontaktu z nowym prezesem, do jakiego doszło podczas majowego przeglądu koni. Dała temu wyraz z swoim tekście pt. „Nowy prezes, nowe porządki w SK Janów Podlaski”. Ja też się przyłączyłem do tego kredytu zaufania, bo stadnina na to zasługuje. A nuż…
Teraz pozwalam sobie zwrócić się do p.o. prezesa najpierw z pytaniem, a potem radą. Pytanie – raczej retoryczne, bo zakładam, że tak – brzmi: czy zapoznał się Pan z dokumentacją w sprawie Pingi?
Czytaj więcej... | 4396 znaków więcej | Komentarzy: 3
W przeddzień wejścia w życie przepisów RODO o ochronie danych osobowych, nie od rzeczy będzie powiedzieć o tym, co jest obowiązkiem każdego dziennikarza, czyli o konieczności chronienia źródeł informacji. Inspirację do tego teksu stał się wpis jakiegoś czytelnika mojego bloga. Wpis, choć ukazał się pod tekstem o sytuacji w stadninie koni Prudnik, dotyczył innej stadniny – Walewic. Właściwie był mało sympatycznym donosem, abym się zainteresował osobą Mateusza Staszałka i tym, co robi w tej stadninie. Zanim jednak przejdę do tego wątku, wrócę do innej sprawy, a która też dotyczy dziennikarskiej tajemnicy.
Czytaj więcej... | 9162 znaków więcej | Komentarzy: 3
Od wielu lat (nie tylko za PiS-u) w zdecydowanej większości państwowych stadnin koni dzieje się źle. Prezesami zostają ludzie przypadkowi („swoi”), którzy niekompetentnymi rządami rozkładają te spółki gospodarczo i dla których konie są tylko zbędnym balastem. Coraz dotkliwszy brak doświadczonych fachowców na stanowiskach hodowców (bądź ich marginalizowanie) i upadek sportu w stadninach sprawia, że na hodowlanej niwie też dzieje się coraz gorzej. Prudnik był jedną z ostatnich stadnin, która broniła się gospodarczo, a teraz próbuje się jeszcze bronić hodowlanie. Ale jest coraz gorzej.
Czytaj więcej... | 8550 znaków więcej | Komentarzy: 8
Dostałem informację, że w majowym numerze „Koni i Rumaków” ukazał się paskudny artykuł niejakiej Marty Borowskiej. Paskudny, bo kłamliwy. Tytuł tego artykułu to: „Pianissima i El Dorada: biotechnologia w służbie hodowli, czyli zarodki na wyprzedaży”. Kolejny tekst, w którym chodzi o to, aby oczernić zwolnionych prezesów stadnin koni arabskich, Jerzego Białoboka i Marka Trelę.
Czytaj więcej... | 13924 znaków więcej | Komentarzy: 3
Czy można jeszcze bardziej zaszkodzić marce, jaką była aukcja koni arabskich Pride of Poland, niż to zrobiła „dobra zmiana”? Okazuje się, że można. A kto może jeszcze bardziej zaszkodzić? Ta sama „dobra zmiana”. Jak?
Ano rozdzielając narodowy czempionat i aukcję. Czempionat ma się odbyć na torze Służewiec w Warszawie (10-12 sierpnia), a aukcja tydzień później, w Janowie Podlaskim.
Czytaj więcej... | 8193 znaków więcej | Komentarzy: 2
Po raz kolejny oddaję głos Beacie Kumanek. W sprawie Janowa Podlaskiego i koni arabskich. Pani Beata jest zagorzałą wielbicielką tej stadniny. Bywa tam regularnie i była na wiosennym przeglądzie koni 10 maja. Przy okazji mają Państwo relację z tego przeglądu. Ale co innego jest istotniejsze i co ważne - optymistyczne. Pełniący od niedawna obowiązki prezesa SK Janów Podlaski, oddelegowany na to stanowisko przez KOWR jeden z urzędników tej instytucji, dotychczasowy dyrektor departamentu nadzoru właścicielskiego, Grzegorz Czochański, jest chwalony przez autorkę.
No cóż, od dwóch lat wszystkie (no, prawie wszystkie) decyzje najpierw ANR, a później KOWR w sprawie państwowej hodowli koni arabskich przynoszą opłakane skutki. Ciężko o pozytywnie podejście do kolejnej decyzji tej instytucji. Jednak w przypadku tej decyzji pojdę w ślady Beaty Kumanek w tym sensie, że otworzę kredyt zaufania dla p.o. prezesa Grzegorza Czochańskiego. W końcu w KOWR pracują różni ludzie, nie każdy jest Sutkowskim.
Pan Czochański nie jest arabiarzem, nie jest w ogóle koniarzem, niewiele wiadomo o jego wykształceniu i przeszłości zawodowej, ale kto wie? Może odegra poztywną rolę w historii stadniny Janowskiej. Tego stadninie i jemu życzę. W końcu efekty zależą bardziej od podejścia do powierzonych obowiązków, od podejścia do ludzi i od pracowitości, a nie od nazwiska czy wykształcenia.
Przecież Sławomir Pietrzak jest niewątpliwie jednym z nas, koniarzy. Mało tego jest profesorem. Znam go od lat, jesteśmy na "ty" (wczoraj spotkaliśmy się jako sędziowie na zawodach WKKW w Starej Miłośnie), można powiedzieć, że jesteśmy kolegami, ale to nie uniemożliwia mi powiedzieć, że jego działalność jako prezesa SK Janów Podlaski oceniam negatywnie.
A teraz oddaję już głos Beacie Kumanek. Marek Szewczyk
Czytaj więcej... | 11504 znaków więcej | Komentarzy: 4
Przeczytanie tej książki wprawiło mnie w dziwny stan. Z jednej strony – wzruszenia. Z drugiej – no właśnie, jakie tu słowo znaleźć. Spełnienia? Zaspokojenia? Chodzi bowiem o to odczucie, że poznało się ciekawą historię rodziny słynnego polskiego jeźdźca.
Każdy polski koniarz zna nazwisko Adama Królikiewicza. Brązowego medalisty olimpijskiego z Paryża, z 1924 roku. Wszyscy znają ze zdjęć Picadora. Dzielnego konia bez ogona. Wielu zapewne czytało wspomnienia Adama Królikiewicza. Chodzi o jego książki: „Jasiek, Picador i ja” czy „Od Nicei do Nowego Jorku”. Historię polskiego jeździectwa w okresie międzywojennym bardzo drobiazgowo opisał profesor Witold Pruski w książce „Dzieje konkursów hipicznych w Polsce”. Na łamach „Konia Polskiego” było dużo artykułów przypominających sukcesy polskich jeźdźców z tego okresu.
Czytaj więcej... | 3362 znaków więcej | 1 komentarz
Jak podało dziś RMF, śledztwo w sprawie rzekomej niegospodarności w Stadninie Koni w Janowie Podlaskim, kiedy zarządzał nią Marek Trela, zostało po raz kolejny przedłużone. Tym razem o 5 miesiący. Do 9 października.
Jaki jest formalny powód? Zachodzi konieczność uzupełnienia materiału dowodowego, a to nie oznacza, że pojawiły się nowe wątki - mówi prokurator Waldemar Moncarzewski, rzecznik lubelskiej prokuratury. Guzik prawda.
Czytaj więcej... | 5034 znaków więcej | 1 komentarz
Wpadł mi w ręce drugi numer „Konia Polskiego” z tego roku. To bliskie memu sercu pismo, które na kilka lat zniknęło w ogóle z rynku, jest obecnie wydawane przez Polski Klub Wyścigów Konnych, a redaktorem naczelnym jest prezes PKWK Tomasz Chalimoniuk. O nowej szacie graficznej i zawartości merytorycznej nie będę się wypowiadał. Ograniczę się do tego - cieszę się, że w ogóle pismo „ożyło”.
Chcę się jednak odnieść do artykułu, jaki w tym numerze KP został opublikowany. Jego autorem jest Jerzy Sawka, obecnie dyrektor toru Partynice we Wrocławiu, a w przeszłości dziennikarz, naczelny wrocławskiego wydania „Gazety Wyborczej”. Tytuł tego artykułu brzmi: „Wyścigi konne. Wóz albo przewóz”. Można go przeczytać nie tylko w „Koniu Polskim”. Ostatnio autor wrzucił ten tekst do facebooka (https://www.facebook.com/jerzy.sawka/posts/1984930221540262).
Czytaj więcej... | 8741 znaków więcej | Komentarzy: 5
Pożyczyłem od Marcina Szczypiorskiego Biuletyn Informacyjny Polskiego Związku Jeździeckiego nr 6 z roku… 1958. Pożyczyłem, bo chciałem przeczytać, jak Henryk Leliwa-Roycewicz opisał start na igrzyskach olimpijskich w Berlinie, gdzie Polacy zdobyli srebrny medal. Jeszcze nie przeczytałem tego tekstu, bo jak otworzyłem ten liczący raptem 27 stron skoroszyt składający się z powielanego (?) maszynopisu, to utknąłem na trzech pierwszych tekstach. Ileż one wspomnień przywołały!
Czytaj więcej... | 7708 znaków więcej | Komentarze?
|

