Z góry przepraszam Czytelników mojego bloga – ten tekst będzie zrozumiały tylko dla ludzi zorientowanych w realiach wyścigowych, a dokładniej w obecnej sytuacji, czyli w kwestii wyboru nowego prezesa Polskiego Klubu Wyścigów Konnych. Nie czas i miejsce opisywać wszystko od A do Z, tak aby tekst był czytelny dla wszystkich. Wybory tuż, tuż, a sytuacja zrobiła się groźna. A więc ad rem…
Czytaj więcej... | 4142 znaków więcej | 1 komentarz
Działacze FEI wpadli na pomysł, aby do komisji poszczególnych konkurencji dokooptować reprezentantów zawodników wybranych przez innych zawodników. Sposób wyboru owych reprezentantów jest czymś nowym w historii FEI. Odbyło się to - a właściwie odbywa, bo w kilku konkurencjach pierwsza tura wyborów nie przyniosła rozstrzygnięcia i konieczna jest „rozgrywka” – drogą głosowania za pośrednictwem internetu. Precyzyjnie zostało określone, jakie warunki muszą spełniać zawodnicy, aby mieć prawo głosu. Można tylko przyklasnąć takiej idei. Jest to niewątpliwie przejaw demokratyzacji życia środowiska jeździeckiego na świecie, a do tego zastosowanie nowoczesnych środków komunikowania się, czyli internetu, w proces przeprowadzenia głosowania. Owo novum przyniosło jednak zarówno dobre jak i złe owoce.
Czytaj więcej... | 14380 znaków więcej | Komentarze?
W ostatnich kilku dniach z FEI, a głównie z Lozanny, gdzie odbywało się posiedzenie biura (zarządu) Międzynarodowej Federacji Jeździeckiej, napłynęły wiadomości, które są albo bardzo istotne dla polskiego jeździectwa, albo nieco mniej istotne, ale powinny być ciekawe dla ludzi z naszego środowiska. Ta najważniejsza jest taka, że FEI przyznała prawo organizacji mistrzostw Europy w WKKW w 2017 roku Strzegomiowi. To wiadomość nie tylko dobra, a wręcz fantastyczna, ale i kontrowersyjna zarazem. Dlaczego? O tym za chwilę. Rozstrzygnięte zostały wybory zawodników, którzy będą reprezentować siebie i innych zawodników w komisjach poszczególnych konkurencji jeździeckich. Reprezentantem zawodników parających się powożeniem został Bartłomiej Kwiatek i to jest dobra wiadomość. Zła jest taka, że reprezentantką dresażystów została Anna Paprocka-Campanella. Kolejna smutna wiadomość jest taka, że biuro FEI podjęło decyzję o zawieszeniu zawieszenia dwóch zawodników z konkurencji WKKW, Nowozelandczyków Jonathana Pageta i Kevina McNaba. Inaczej mówiąc, będą mogli startować w zawodach, mimo że postępowanie dyscyplinarne w ich sprawach, a chodzi o niedozwolone środki wykryte u koni, na których brali udział w słynnych zawodach w Burghley 2013, jeszcze się nie zakończyło! Biuro FEI podjęło też inne decyzje co do lokalizacji ważnych imprez jeździeckich w najbliższych latach. Nas w Polsce nie może ucieszyć to, że finał PŚ w 2017 roku zarówno w skokach, jak i w WKKW, odbędzie się w stanie Nebrasca (Omaha) w Stanach Zjednoczonych, a Światowe Igrzyska Jeździeckie w 2018 roku – w Kanadzie (Bromont). Ale po kolei.
Czytaj więcej... | 7511 znaków więcej | Komentarze?
Finał Pucharu Świata w ujeżdżeniu w Lyonie wygrała ta, która miała wygrać, czyli Charlotte Dujardin na Valegro. Jej start w finale był możliwy, gdyż organizatorzy przyznali jej tzw. dziką kartę. Mistrzyni olimpijska i Europy walczyła co prawda w eliminacjach, i to z powodzeniem, bo wygrała w Londynie i Amsterdamie, ale trzeci start (w Hertogenbosch) odwołała, gdyż Valegro nie był w 100% zdrowy. 40 punktów, jakie zgromadziła za dwa zwycięstwa to było zbyt mało, aby z punktu widzenia przepisów mieć prawo startu w finale PŚ. Prawo to jednak dostała na zasadzie dzikiej karty. Fakt ten wzbudził nieprzychylne komentarze. Na portalu eurodressage.com 17 kwietnia ukazał się tekst Astrid Appels, która uznała, że przyznanie dzikiej karty Charlotte Dujardin było nie fair. Dzień później na portalu swiatkoni.pl pojawił się tekst podobnej treści. Nie podzielam tych wątpliwości. Postaram się to uzasadnić.
Czytaj więcej... | 5631 znaków więcej | 1 komentarz
Ledwo opublikowałem tekst, w którym opisuję m.in. jak to księżniczka Haya oficjalnie mówi, że musi dotrzymać ustaleń (które zresztą sama wprowadziła) i nie będzie kandydować na kolejną, trzecią kadencję, a tymczasem 100 krajów członkowskich woła „zostań” i zamierza (w ostatnich dniach kwietnia) zmienić statut FEI, aby mogła to uczynić, a tymczasem ujawnił się pierwszy oficjalny kandydat na prezesa FEI. Jak podał 15 kwietnia portal horsetalk.co.nz, jest nim szwajcarski przedsiębiorca i finansista Pierre Gencand (64 lata). W Polsce to nazwisko zapewne nikomu nic nie powie, warto więc przybliżyć jego sylwetkę.
Czytaj więcej... | 2691 znaków więcej | Komentarze?
Przepychanki w łonie FEI wokół rajdów długodystansowych, jakie mają miejsce od dłuższego czasu, a które nabierają tempa w miarę, jak zbliżają się grudniowe wybory prezesa Międzynarodowej Federacje Jeździeckiej, a także kwestia samych wyborów – to tematy mało znane polskim miłośnikom jeździectwa. Pewnie na zasadzie, nasza chata z kraja. Rajdy w naszym kraju to dyscyplina niszowa, a do tego nikt z Polski nie ma szans na to, aby zostać kandydatem na nowego sternika światowego jeździectwa, więc co nas to obchodzi. Może jednak warto się przyjrzeć tym kwestiom, gdyż rzecz idzie o czystość sportu, o wyeliminowanie dopingu, o walkę z niewłaściwym traktowaniem koni. A poza tym w zjawiskach tych widać jak na dłoni, że wielkie pieniądze, które wlewają się do sportu, to medal z awersem, ale i niestety z rewersem. Z jednej strony pozwalają na rozwijanie sportu, ale z drugiej - psują go.
Czytaj więcej... | 18975 znaków więcej | Komentarze?
Zapadł wreszcie werdykt w sprawie Isabell Werth oskarżonej o podawanie niedozwolonych środków koniowi, na którym startowała w zawodach w ujeżdżeniu. Pisałem o tym w tekście pt. „Tego jeszcze nie było!” Przypomnijmy pokrótce o co chodzi. W czerwcu 2012 roku Isabell Werth wystartowała na krajowych zawodach w ujeżdżeniu na wałachu El Santo NRW. Kontrola antydopingowa wykryła u konia cimetidine; po polsku cymetydynę. Środek ten stosuje się w leczeniu wrzodów żołądka. Nie ma go na liście leków, których nie można podawać koniom startującym w zawodach, wydanej przez FEI. Ale jest na analogicznej liście Niemieckiej Federacji Jeździeckiej. Komisja Dyscyplinarna Niemieckiej Federacji Jeździeckiej skazała za to Isabell Werth na 6 miesięcy zawieszenia. Zawodniczka odwołała się od tej decyzji. Po drodze do sprawy włączył się sponsor Niemieckiej Federacji Jeździeckiej, który zdecydowanie opowiedział się po stronie krzywdzonej – jego zdaniem – zawodniczki, co jest wydarzeniem bez precedensu. Aż wreszcie Trybunał Arbitrażowy Niemieckiej Federacji Jeździeckiej wydał werdykt.
Czytaj więcej... | 3065 znaków więcej | Komentarze?
A wydawało się, że już będzie tak pięknie, tymczasem sprawa badań lekarskich zawodników wraca niczym potwór z Loch Ness. A wszystko za sprawą interpretacji. Wiadomo, jak przepisy są niejasne, to rodzą się wątpliwości. Wtedy trzeba sięgać do interpretacji, a te zawsze budzą kontrowersje. Bo interpretacja może być na korzyść, ale może też być na niekorzyść zainteresowanego. Ale dlaczego PZJ stosuje interpretację na niekorzyść zawodników? – tego nie mogę zrozumieć. Znaków zapytania jest więcej. Kto zdecydował o takiej interpretacji? Czym się kierował? Dlaczego nie poinformował o takiej wykładni zainteresowanych, czyli zawodników i sędziów? O co chodzi? To trzeba wyjaśniać na przykładach. A więc po kolei.
Czytaj więcej... | 10123 znaków więcej | Komentarze?
Sportowcy mają wiele motywacji do tego, aby rywalizować. Jedną z nich jest sława, co w dzisiejszych czasach przekłada się na kontrakty reklamowe, a więc bogactwo. Jest też chęć godnego reprezentowania swego kraju. Znalazłoby się jeszcze kilka innych. Ale oczywiście tym najważniejszym czynnikiem jest po prostu czysta sportowa ambicja. Chęć bycia lepszym od innych. Jak wielka potrafi być sportowa ambicja, najlepiej pokazuje nam Justyna Kowalczyk.
Czytaj więcej... | 4952 znaków więcej | Komentarze?
Władysław Byszewski napisał ostatnio („Hodowca i Jeździec” nr 1/40/2014) artykuł pod takim właśnie tytułem, a zwrócił w nim uwagę na niepokojące zjawisko – że polscy hodowcy praktycznie przestali używać ogierów pełnej krwi angielskiej. I nie dlatego, że w Polsce nie można znaleźć folblutów, które spełniłyby wymogi, jakie się stawia reproduktorom w hodowli półkrwi. Najlepszy dowód, że takie konie pełnej krwi angielskiej urodzone w polskich stadninach, jak: Barnauł, Cyrkon, Kreator, Trachit, czy ostatnio San Moritz, Niemcy dopuścili do hodowli w swoich związkach. Dopuścili też wyhodowanego na Słowacji Heraldika, który okazał się epokowym reproduktorem w produkcji koni sportowych w Niemczech, przede wszystkim do WKKW, ale i do skoków, czy ujeżdżenia (vide Ekwador Katarzyny Milczarek) również.
Pan Byszewski napisał też ważne zdanie, od którego chciałbym zacząć swoje wywody pod tym samym wezwaniem. A zdanie to brzmi: Dziś wszystkie konie wyhodowane na Zachodzie mają dobry rodowód. No właśnie. Dziś nie jest zaskoczeniem, że w Polsce, nawet na zawodach krajowych, pod polskimi zawodnikami, pojawiają się konie, w rodowodach których znajdziemy wielkie sławy, jak: For Pleasure, Quidam de Revel, Nabab de Reve, Cassini I, i inne. Dziś trzeba jeszcze zwracać uwagę na to, co taki koń potrafi, czym się wyróżnia?
Czytaj więcej... | 8878 znaków więcej | Komentarzy: 3
|